Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy też pochodzicie z domu, gdzie ciągle byli goście? Czy nie powinnam jeździć?

Polecane posty

Gość gość

Ja pochodzę z takiego domu. Ojciec odziedziczył dom i działkę a inni nic nie dostali i chyba dlatego uważali że mogą zawsze tu przyjechać i stawiać innych w głupiej sytuacji, a moi rodzice chyba myśleli i myślą, że odmówić nie wypada. Tym oto sposobem bywały wakacje że nie było ani jednego weekendu by nie bylo jakiejś ciotki czy pociotki. Mnie to zawsze wqrwialo bo lubię spokój i jak przyjzdzalam czasami że studiów na weekend do rodziców to chciałam usiąść w ogrodzie z książką, wyluzowac a oni ciągle tam siedzieli. Matka ich obskakiwala jak slugus nawet mimo że babka jeszcze żyje i ma się dobrze.. Moi rodzice nas nie odwiedzają, mają 400 km i ostatnio byli w listopadzie. My jeździmy do nich, droga słaba, syn niespełna dwuletni męczy się te 5 h w aucie albo zarywamy noce by jechał na nocnej drzemce. Twraz po miesiącu przyjezdzsmy i co się okazuje. Na te 3 dni wprosili się dwaj wujowie i mój ojciec spędził cały czas z nimi a nie na zabawie z jedynym wnukiem. Czy tylko ja uważam że nie powinnam tu przyjeżdżać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie powinnaś? Przecież twój tata ma swoje sprawy, nie musi nianczyc ci dziecko 24 h na dobę, ale to nie znaczy, że nie cieszy się z odwiedzin wnuka, a wnuk nie spędzi miło czasu w ogrodzie. 5 h to wcale nie jest niewiadomo jak daleko, raz na jakiś czas odwiedzić dziadków, zwłaszcza, że wakacje sie zbliżają i na wsi, w ogrodzie twój syn tylko skorzysta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NO OCZYWIŚCIE :) kafekretynki jak zwykle bronią starszych... Napisała wyraźnie że droga słaba a dziecko źle znosi jazdę. Wiecie co to słaba droga? To nie autostrada.. Autorko też bym się wkurzyla jakbym przyjechała a rodzice nie umiejąc odmówić przyjęli gości akurat w tym terminie. Maja tyle czasu kiedy was nie ma... Mówisz że rzadko jeździcie. Masakra. Ja bym nie pojechała póki jaśnie państwo nie pofatyguja się do was, w końcu co to jest 5 h, no jak, kafeterianki, dobrze mówię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.10 5 h jazdy to naprawdę nie jest długo. Niech nie przesadza autorka i ty też weź się ogarnij. Mój brat przyjeżdża z mniejszym synem odwiedzać rodziców, a ma do pokonania ponad 600 km. Jadą od 8 do 10 h w zależności od korków. i też nie jedzie tylko autostrada, bo ostatnie 4-5 h jazdy autostrady już nie ma. Rodzice też pracuja jeszcze i jakoś nie ma żalu, że nie mogą poświęcić 100 procent czasu wnukowi gdy przyjedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kafekretynki jak zwykle bronią starszych... Napisała wyraźnie że droga słaba a dziecko źle znosi jazdę. xx no właśnie, 10/10 lepiej, zeby wymęczyło się małe dziecko i jego rodzice (3 osoby) niż dziadkowie 50-60 letni (2 osoby), starsi to jaśnie państwo i wszyscy się maja dostosowywać ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz obowiązku jeździć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:36 No właśnie. Co to ma znaczyć, że jak ktoś młodszy to się może zmeczyc a starsi to święte krowy. Nie podoba mi się takie podejście i niestety jest ono typowe dla tego zacofanego kraju. W innym kraju ludzie jeżdżą, latają samolotami do wnuków, bo dzieci są na pierwszym miejscu, no ale cóż tutaj w Polsce, a zwłaszcza na wsi panuje przekonanie że młodzi maja być pozostawieni sami sobie, skoro ja tak miałem źle to i oni sobie poradzą. Straszne ale powszechne tutaj. Do tego jakbym była już babcia i miała jednego jedynego wnuka to wstyd by mi było raz w miesiącu na weekend do niego nie pojechać tylko ciągac go po Polsce. Niech wymiotuje i się ciska co tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.47 Skoro rodzice autorki mieszkają na wsi, pewnie mają jakieś zobowiązania, czyli jakieś uprawy, może zwiarzeta. Teraz najwięcej pracy. A autorka na blokach chyba nie ma nic do roboty. Zresztą jak nie chce, nikt jej nie zmusza jeździć. Nie pisała, żeby dziadkowie ja zmuszali do przyjazdów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W innym kraju ludzie jeżdżą, latają samolotami do wnuków, bo dzieci są na pierwszym miejscu, no ale cóż tutaj w Polsce, a zwłaszcza na wsi panuje przekonanie że młodzi maja być pozostawieni sami sobie, skoro ja tak miałem źle to i oni sobie poradzą. Straszne ale powszechne tutaj. xx dokładnie, lepiej żeby młodzi ciągnęli dziecko z całym majdanem pt wózek, nosidło, krzesełko, wanienka etc gdzie samo pakowanie auta zeby wszystko upchać zajmuje tyle czasu., ze połowa drogi by mineła. Moja matka taka sama wygodna, ma 60 lat, auto i 2 godz drogi, a jak nie to pociągiem 2,5 godz, ale sama się nie ruszy, bo po co. Lepiej narzekać że jak nie przyjeżdzam z dzieckiem, ale ja zanim wszystko zniosę z piętra i upcham w aucie to ona już by dojechała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro rodzice autorki mieszkają na wsi, pewnie mają jakieś zobowiązania, czyli jakieś uprawy, może zwiarzeta. Teraz najwięcej pracy. A autorka na blokach chyba nie ma nic do roboty. xx ale odleciałaś, autorka nie pisała ani o wsi ani o blokach. Pisała o domu z działką. Moja rodzina też ma dom z działką (w mieście, a na działce nie ma upraw tylko trawnik i kwiaty).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:57 Po pierwsze, rodzice nie mają żadnej gospodarki. Od przeszło 20 lat nawet babcia jej nie ma, a mieszka na parterze tego domu. Mama pracuje od pon.do pt., tata pracuje sezonowo, więc teraz ma zajęcie. Ale jesienią i zimą siedzi w domu i tak jak mówię, nie przyjeżdżają do nas. Za to codziennie biorą mnie na litość w sms że oni już tak tęsknią, że za rzadko widzą wnusia. Kiedy przyjedzie wnusio etc. A my i tak jesteśmy raz na 3 tygodnie i więcej rady nie damy bo po tej podróży jesteśmy umordowani. Dziecko wymiotuję w aucie, nocą z kolei my zarywamy pół nocy a na drugi dzień mąż do pracy. Was to naprawdę nie męczyloby? Rodzice bez przerwy tylko jecza mi że tęsknią ale a zaproszenia reagują zbywaniem nas. Za to do wuja jeżdżą 3 h w jedną stronę co parę tygodni i nikt mi nie wmowi że nie stać ich czasowo lub energetycznie na wizytę u nas. Nie mówi się na blokach, tylko w blokach. A jeśli uważasz że miastowy nie ma co robić to się grubo mylisz. Widać że wieśmanka to pisała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to jest po prostu kosmos, własny wnuk w lesie, dzieci w lesie, żeby do nich przyjechać to nie. Ale jęczeć że za rzadko widzi wnuka, brać mnie na litość to im wychodzi wspaniale, nawet potrafią wpedzic w poczucie winy że za rzadko, etc. Ojciec cwany mojego męża wpycha na 6gidzinna trasę a sam ledwie 3 h maks autem wytrzyma jechać jako kierowca. Tak jak mówię, jeżdżą do braci, do matki siostry po 3 h w jedną stronę a wieczorem drugie tyle wracają i jakoś nie są zmęczeni. A do nas jest problem przyjechać, choć ich zaoraszalismy wiele razy. Za każdym razem nas zbywaja. Jeszcze żeby było tak że jak przyjeżdżam ten raz na miesiąc to byłby spokój ale nie. Tak jak mówię dziś tam na dole jest cała czereda ludzi, ja ich nianczyc nie będę. Ojciec jrczy że tęskni za wnukiem ale jak wnuk już jest to nie umie odmówić bratu żeby przyjechal do niego za tydzień bo teraz córka przyjechała. On po prostu zawsze miał w nosie swoje dzieci, nianczyl ciotki i wujkow, a dzieci w lesie, wszystko leży i kwiczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Autorko. To co odpisałaś to są niestety częste sytuacje z rodzin chłopskich o niskim wykształceniu i statusie, tam dziecko się nie liczy, robią po kilka lub kilkanaście i 18 lat ma to kopa w dooope niech se radzi. Wnuki są? Myśmy sami se radzili to i wy se radzicie. I tym sposobem bieda rodzi biedę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jedz tam więcej póki oni nie przyjadą. Choćby ci było ciężko nie wiadomo jak. Moi rodzice są tacy jak twoi. Nieraz w weekend ich zapraszamy to nie. A pytam co robią, to siedzą na lezakach w ogrodzie. Całe życie przed tv. A mój wujek potrafi wsiąść w auto i napiertlac do innego kraju do córki. To jest rodzic. Zazdroszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:10 rewelacyjnie to napisałaś. Moi teściowie tacy są w 100% masakra. Autorko ja mam tesciow którzy tylko kisza się u siebie i nigdzie i do nikogo nie przyjadą, dlatego też nie jeżdżę. To ja mam jeździć tam a co oni dupy nie ruszą nawet raz w roku? Oooo nieee, i jak się skończyło? Ja do nich wogle nie jeżdżę a oni tylko wydzwaniania do męża kiedy przyjedziecie? I tak trwa to już 2lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu nie ciagalabym wymiotujacego w aucie dziecka, w tak długą podróż. Mam dziecko z chorobą lokomocyjna i wiem, ze nawet godzina jazdy to dla niego meczarnia. Jeśli dziadkowie tak tęsknią, to niech wsiadaja w auto/pociacz/autobus i przyjadą do Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram goscia przede mną. Skoro twoje dziecko tak ciężko znosi podróż, to o czym w ogóle mowa? I to co trzy tygodnie? Jeździłabym co trzy miesiące. Tym bardziej, że rodzice spokojnie mogą przyjechać z tego co piszesz. I nie bardzo się wami przejmują, jak już przyjeżdżacie. Następnym razem jak będą jęczeć do słuchawki powiedziałabym coś w stylu "Tak, ale synkowi się pogorszyła choroba lokomocyjna, ostatnio mi wymiotuje po 15/20/30 minutach i nie damy rady przyjechać. Ale też za wami tęskni i o was mówi, może byście przyjechali?" I tak cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AUTORKO ja pochodzę z takigo domu i non stopstop mam doła jak tam jadę bo non stop goscie i to jacy, sami księża bo babcia chętnie ich zaprasza i ma przez toto wiele znajomych księży. Do tego non stop wszystkie sąsiadki, rodzina ktoś mieszka za plotem, ja się tam czuję niepotrzebna choć ja mam tylko 25 km do rodzinnego domu ale nie czuję się tam pożądanym gosciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:53 zatem wiesz o czym mówię. I to prawda (do osoby wyżej Twego wpisu) że rodzice średnio się nami przejmują, mąz się wkurzył i powiedział mi że on tam nie pojedzie póki oni nie przyjadą minimum 2 razy. co to ma byc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Z waszej dwójki przynajmniej twoj maz pokazal ze jest madry, rozsadny, sprawiedliwy i ma jaja, ktorych ty nie masz. Co to ma byc? Wreszcie sprawiedliwosc, normalne relacje i wzajemna chec i dawanie z siebie a nie ze ty wy.ciagle non stop dawaliscie z siebie pod dyktando twoich rodzicow, ktorzy jak co do czego przychodzi to maja was w duupie choc rzekomo tak im zależało na waszej.wizycie. A ty jestes niezle rabnieta, skoro wazniejsze dla ciebie usatysfakcjonowanie swoich rodziców, niz zdrowie twojego dziecka, widac zero empatii w tobie, nigdy nie chorowalas na vhorobe lokomocyjna to nie masz pojecia co przechodzi twoje dziecko, ale zeby.zadowolic mamusie i tatusia wolic poswiecic swoje dziecko. Dziwie sie mezowi ze na to wszystko sie godzil, navto przedkladanie rodzicow nad swoje wlasne dziecko, gdzie dziadkowie maja kaprys i roszczenie a twoj dzieciak ma powazne zaburzenia zdrowotne przez te podroze. Obudz sie kobieto, dorosnij, odetnij pepowine i zacznij prawidlowo ustawiać w swoim zyciu priorytety póki nie jest na to za pozno. Bo w koncu maz sie wku/rwi i poszuka sobie dojrzalej emocjonalnie kobiety dla ktorej to maz i dzieci beda wazne a potem dopiero rodzice, i tez rozsadnie, jako ludzie a nie ich fanaberie i szantaze emocjonalne jak w teoim przypadku. Dziecko zas kiedys odplaci ci brakiem szacunku i zainteresowania tak.samo jak ty teraz nie szanujesz jego zdrowia i czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:19 Wybacz, że to powiem, ale...ALE TY GŁUPIA JESTEŚ... po pierwsze, miałam chorobe lokomocyjną i wiem o co chodzi. Po drugie, syn jedzie godzinę nie na spaniu, a pozostałe godziny na spaniu, bo jeździmy wieczorami by spał i się nie męczylk, co nie zmienia faktu, że my jestesmy potem niewsyapni i zli caly tydzien. Po drugie, "co to ma byc" było z mojej strony potwierdzeniem racji męża, mówię cos w stylu: I dobrze mój mąz powiedział, bo co to ma byc, ze tylko my jezdzimy. Nie zrozumialas mnie a się chlastasz?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i po trzecie, moj syn uwielbia oboje dziadków, zwłaszcza dziadka. I nie sądzę, aby był na mnie obrażony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To janie z wpisu 20.53 Dokladnie mój mąż tak samo sie wkurza ze oni donie nas nie przyjeżdżają bo nie mają kiedy, gdyż tam u nich non stop goscie. A i tez nie chce jezdzic dopóki oni do nas nie przyjadą kilka razy. Ale zazwyczaj jak przyjadą do nas tonie tylko wpadną i wypadną żeby odbębnic ze byli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:27 u nas tak samo. Jak mają do nas przyjechać ze wsi do miasta (nie mają gospodarki, nie mają zobowiązań przy domu), to tez aby odbębnić. jadą 5 h autobusem, ale aby jak najkrócej być na miejscu, odbębnić i szybciutko jechać z powrotem. Np. przyjadą w sobotę rano, a w niedzielę o 15 już siedzą w powrotnym. A mama ma mnóstwo niewykorzystanego urlopu, co roku jest sytuacja że ona nie wykorzystała swojego urlopu. To są ludzie, którzy mimo tego, że mają teraz mozliwości foinansowe i czasowe, nie pojadą na wakacje, nigdy nie byli nawet nad Bałtykiem. Mentalność taka, żeby jak najrzadziej wyjezdzac poza horyzont który widzą. masakra...a byli młodsi to ciągle jęczeli że nie maają kasy, że wakacje są dla bogatych, a my z bratem czulismy sie winni ze przez nas są średniozamożni a nie zamożni. Obłęd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż ma troche podobny klimat do ciebie i wygląda to też tak że w duchu irytują go pociotki i wujowie i narzeka z matką po kątach na tych gości, bo jego ojcu nie można nic powiedzieć, bo akurat tam jest taka sprawa, że to ojciec sprasza tych ludzi. I ty sie tez nad tym zastanów czy to nie jest tak, że twój ojciec lubi te przyjmowanie gości, bo co innego jakby odwiedzali oni twoją babkę jako pramatke i głowe rodu i ona by tam nad nimi skakała, a co innego jak jeżdżą oni do twoich rodziców (w sumie ojca) i ci rodzice od samego początku przybierają postawę ludzi zaangażowanych w te odwiedziny jakby oni byli głównym zainteresowanym tych odwiedzin jako gospodarze. Postawa twojego ojca głównie. Możliwe że wymagał od twojej matki skakania nad tymi ludźmi i ona dla powinności sie przed twoim ojcem i teściową uginała. Moja teściowa też tak robi, bo teść w sumie lubi te imprezki wywiera na nią presję powinności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze dopowiem ci że mój teść jak byli jacyś goście jego to bywało, że miał na nas wywalone. Bywało, że np. dzwonił do nas żebyśmy przyjechali, a potem nawet z nami nie rozmawiał tylko zabawiał swoje towarzystwo, my siedzieliśmy jak piąte koło u wozu, zbędne głupki na uboczu. Mojego męża to złościło. Wychodziliśmy np. z jadalni gdzie byli goście czy z ogródka do salonu żeby siedzieć bez tych ludzi i słuchałam taką rozmowe jak mąż ze swoją matką na boku nagadywali na teścia, że on taki jest, a nie pozwoliłby sobie nic powiedzieć, bo byłby wielki foch i problemy. Zazwyczaj teściowa sie narobi w kuchni a sumie traktuje tych ludzi jak zło konieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:19 ciekawe czy jakby chodziło o teściów autorki też ten mąż byłby taki stanowczy i nie chciał jeżdzic do swoich rodziców tylko zeby oni przyjeżdzali :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dodam, że mnie dziwi postawa teścia w sensie że po co nas sprasza skoro wiadomo, że będzie zajęty. Tyle że nas to nic nie kosztuje taki przyjazd bo mamy do nich 20 min jazdy samochodem nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie jadę 5 godzin do kogoś kto ma mnie trochę w dupie. Na pewno bym nie wytrzymała i szybko zrobiłabym rodzicom kłótnie i wyrzuty. A jeszcze pisanie, że dziecko ma chorobę lokomocyjną to jest dla mnie tak nie do przyjęcia już dodatek, że aż zaczęłam się zastanawiać czy to aby nie wymyślona ściema bo raczej nikt kto ma wymiotujące dziecko nie jeździłby do kogoś ot tak na luźne hasło. U nas sytuacja była niegdyś dość napięta. Ostatnio trochę sie polepszyło mam podejrzenia że chyba głównie dzięki teściowej która jednak różni się od teścia. Podejrzewam, że chyba odbyły się jakieś rozmowy bo zaczynają już np. święta rozdzielać że pierwszy dzień świąt jest dla dzieci a drugi dla dalszej rodziny. Teściu ma po prostu naturę wodzireja i sie w takich klimatach czuje jak ryba we wodzie. Gadu gadu, muzyczka, wódeczka, rozpięta koszula, szkoda jeszcze, że nie ma jakiegoś wesela w lokalu to by jeszcze chodził po stolikach, polewał i obtańcowywał babki. Prócz tego jest jeszcze jest takie spostrzeżenie ludzie wychowani w domu z ogrodem męczą się siedząc u kogoś w bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:52 Dokładnie. To samo sobie pomyślałam tylko nie chciało mi sie komentować, że nie sztuka być krytycznym do teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×