Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co kieruje osobami b.szczuplymi przy chwaleniu się, że dużo jedzą?By zazdrościć?

Polecane posty

Gość gość
Kazdy organizm inaczej reaguje. Aczkolwiek dużo otyłych z mojego otoczenia to widzę że jest podatnych na diety i na ćwiczenia, bo widzę, ze ktoś tam np. wprowadził dietę i schudł tylko problem, że tym ludziom sie nie chce z tym użerać do końca życia więc raz chudną raz tyją i tak w kółko. Mają problem ze stałym pilnowaniem siebie. Więc tu nie jest problem, że się nie da tylko brak dostatecznych chęci, by sie wysilać. Wierzę że sa osoby które z samego powietrza potrafią tyć, ale nie są to te osoby które mam wokół siebie, bo ja wiem na co je stać, bo już to udowodniły tylko im się nie chce. Mają swoje stany olewactwa całkowitego. I są one przez 7-80-% ich życia. Autorko ty rób swoje a koleżanką się nie przejmuj. Gada tak bo sie cieszy ze swojego lenistwa bez konsekwencji, ale tak sie jej tylko wydaje teraz że bez konsekwencji, bo u każdego brak ruchu i złe odżywianie zawsze ma jakieś konsekwencje. Ona może przez to już koło 30-stki zacząć cierpieć na jakieś przedwczesne choroby. Każdy jest cwaniakiem jak jest po 20-stce i nic mu nie dolega, bo organizm jest stosunkowo młody i sobie jeszcze radzi, ale potem organizm się buntuje i już przestaje być tak klawo. Warto prowadzić zdrową dietę i ruch dla przedłużenia zdrowia, przedłużenia życia i przedłużenia młodości. I to sie tyczy wszystkich i chudych i grubych. Niech to będzie dodatkowym bonusem dla ciebie w walce z twoim problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja - od "radykalnej zmiany trybu życia" :D gość dziś żeby całkowicie ich sobie odmawiać jesli ktoś lubi w imie nie bycia "sflaczałym" usmiech.gif bo niektorzuy widzą tylko 2 możliwości, żryć bez opamietania albo w ogóle. Moim zdaniem to właśnie gubi osoby z wyzszą wagą albo problemami z figurą. Nadmierny stres też działa niekorzystnie. Rezygnacja ze słodyczy nie jest wg mnie nie było strasznym wyrzeczeniem, po prostu cukier powoduje starzenie, obniża odporność i wiele innych złych rzeczy robi. mi bardzo nie służył. Węglowodany ze zwykłego jedzenia wystarczą . Oczywiście na codzień nie jem słodyczy - kiedyś codziennie jadłam . nie popadam w panikę, kiedy np na imieninach jest tort, czy idziemy na lody - zjadam ze smakiem i uśmiechem, bez wyrzutów sumienia, bo wiem, że to wyjątek a nie codzienność. Paradoksalnie jem więcej, bo kiedyś cukier mnie zamulał, ale jem więcej kasz, warzyw, mniej tłusto, mniej słono, wszystko jakoś ma lepszy smak i stąd mam apetyt :) W ogóle, to wtrąciłam wątek nie na temat. Autorko - niemądrymi uwagami ludzi się nie przejmuj, rób swoje, a z tego, co ktoś mowi staraj sie wyciągać jakąś naukę dla siebie: np żeby nie podnosić swojego samopoczucia kosztem innych, zeby odżywiać się lepiej, że nie ma po co zazdrościć jedzenia kilku pączków na raz, szczególnie kupnych, bo to masakra dla organizmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej zmienić koleżanki, jeżeli uważasz, że za ich wypowiedziami kryją się złe intencje. Ja mam traktowane znajome, zarówno te grube jak i chude oraz te pomiędzy. Jak ktoś mnie irytuje, to nie utrzymuję kontaktu. A w ogóle to ja zazdroszczę kobietom, które są szczupłe i wysportowane, np mojej kuzynce która ćwiczy prawie codziennie i wygląda naprawdę super i widać różnicę (nigdy gruba nie była, ale człowiek wygląda zupełnie inaczej jak ćwiczy). I tego zazdroszczę, bo sama tylko umiarkowany ruch typu spacery, rower, bieganie raz na tydzień. A to że ktoś ładuje pączki i nie tyje nie robi na mnie żadnego wrażenia. Tacy ludzie nie mają super ciała, bez ubrania często wyglądają kiepsko (zwłaszcza jak nie mają już 20 lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, ja tak mówię kiedy slyszę ciagle pytania " ale jestes szczuplutka, ty pewnie nic nie jest", a wrecz przeciwnie, moge jesc wszystko i nosze rozmiar 34/36, jestem ogolnie filigranowa jak najlepiej to mozna okreslic. Wiec odpowiadam im tak zeby sie nie roztliwiali nade mna, ze pewnie ja NIC nie jem, co nie jest prawdą bo nigdy w zyciu nie bylam na diecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZROZUMCIE WRESZCIE że ja NIE pisałam, że pierwsza je o cokolwiek pytałam związanego z dietą. One SAME mówią że DUŻO jedzą, o nic nie pytałam, ot na stoliku leżały chipsy, koleżanka sama je przywiozła, otworzyła i całe 200 g niemal sama zjadła, do tego sama z siebie chwaliła sie że dzien w dzien 2 pączki muszą być, do tego obiad z dwóch dań, kolacja kilka kanapek, zdarza sie że caly talerz kanapek. Byłam też z nią na wakacjach i potwierdzam, że to prawda. Smażone, niesmażone, tłuste, chude - je wszystko, a dalej wygląda jak modelka, fakt trochę sflaczałe ramiona i bardzo lekko wystający brzuszek ale zapewniam was, że kiedy mnie sie zdarza zjesc np. tak danego dnia: 1. sniadanie nalesnik z niesłodkim serem i truskawki i kawa 2. drugie sniadanie kilka biszkopcikow okrągłych petitki 3. kawalek pizzy 4. kawa mrozona z galka loda 5. dwie kanapki z serem zoltym i salatka grecka plus tunczyk z puszki TO JUŻ TYJĘ. mimo ze raz w tygodniu mam siłownię, tyję po kazdym ciastku, fałda na brzuchu sie powieksza od byle pierdoły i nikt mi nie wmowi że kolezanka wiedząc to, jest taktowna skoro sie przechwala. i jeszcze ten tekst "cieszę sie ze moj synek ma po mnie przemiane materii, ja nie cwicze a i tak jestem chudsza id tych co cwicza"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dopowiem jeszcze do tego mojego postu powyższego: Osoby szczupłe bez wyrzeczeń, mogące zjeść wszystko co zechcą i w każdej ilości - miejscie trochę pokory, nie wywyższajcie się jak moje 2 znajome, bo nawet sobie sprawy nie zdajecie jakie to jest nieszczęście mieć skłonności do tycia, byc tzw.grubej kości, musieć się liczyć z każdym kęsem, rozważać czy zjeść tę pizzę czy nie. Gotować na parze, nie smazyc, nie jesc WCALE słodyczy by miec ten tyłek w romiarze 36 a nie 38. To jest mega wyrzeczenie i nie macie pojęcia jak ja jestem nieszczesliwa, ze musze tak uwazać na to co jem, gdy obok mnie siedzi obżartuska z niedowagą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchajcie nie ma czegoś takiego jak wielkie jedzenie i nie przybieranie na wadze. Sama ważę 49 kg, a jem wszystko, ale mało. Też koleżanki się dziwią i mówią, że zazdroszczą, a po prostu nie wiedzą i mi nie wierzą. Jem dosłownie wszystko co mi smakuje, ale małe porcje. No ok, unikam nabiału i słodyczy, ale to przez problemy z cerą i zaleceniami dermatologa. Chociaż z tymi slodyczami nie zawsze wychodzi... Ale po prostu nakładam małe porcje, jem ogólnie mało, ale wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tacy ludzie po prostu czasem muszą ciągle powtarzać jak to się dzieje, że tyle jedzą, a cały czas są szczupli - niestety, ale wszyscy o to pytają. Może po prostu po jakimś czasie lepiej od razu to powiedzieć, żeby uniknąć pytania. Po prostu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też znam takie osoby, żrą jak górnik po szychcie, ja osobiście już pomijając to że zazdroszczę im tej możliwości jedzenia słodyczy (u mnie, podobnie jak u przedmówczyni, naert 1 baton dziennie widać na brzuchu i udach po paru dniach, koszmarna skóra tamże i zwałki tłuszczu), to jednak się zastanawiam jak można mieć aż taki apetyt, bo ja zwyczajnie zupy plus drugiego dania plus deseru jedno za drugim bym nie zmiescila. Podobnie jak slucham ile jedzą, wymieniają mi swoje posiłki to ja bym po prostu nie zmiescila tego, bo wymiotowałabym z przejedzenia. Podejrzewam ze mają naprawde mega szybką przemianę materii, takim to dobrze, ale z drugiej strrony jest cos takiego jak otyłość ukryta oraz koniec dnia dziecka z chwila zblizania sie 30tki lub 40tki i nagla taka suchcia staje sie grubym loszyskiem. A że nie ma wyrobionych zdrowych nawykow bo nigdy sie o to nie musiala martwic, to nie schudnie na pewno, skoro ruszac tez sie nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:29 Kobieto ale tłumaczę Ci, że moja znajoma je po dwa pączki dziennie minimum, co z tego, że za to nie zje obiadu. Ja jak tak robiłam, czyli zamiast obiadu jadłam paczkę czipsów, to szło mi prosto w dooopę, no nie pomoże Wam mówić że są tacy ludzie, nie przegadasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to nami kieruje, zeby grubasy nie myślały, ze chudziny musimy liczyć kalorie i sobie wszystkiego odmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:36 Nie jestem grubasem, daleko mi do grubasa. Ale widać po mnie, że nie mogę jeśc wyszstkiego. Ty o nas grubasy, my o tobie wieszak i tyczka. osobiście wolę kobiety, które mają ładny tyłek, biust, takie suchcie mnie średnio kręcą jakbym miała być facetem, ale tak jak mowie, lepiej juz chyba jako kobieta byc tą bez cycka i dooopy, przynajmniej sie umartwiać nie trzeba. A takie zycie, w ktorym wiecznie sobie trzeba odmawiac jest uwierz mi straszne, jest sie zgorzkniałym, a jak sobie pofolgujesz bo myslisz sobie ze raz sie zyje, to zaraz tyjesz i jeszcze gorszy masz humor bo czujesz sie wtedy jak świnia, locha, grubas. Uwierz mi że jestem z tym bardzo nieszczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież to są jakieś pierdolły z opowiadaniem samym ile się je. weź taką karynę zamknij w piwnicy, przykutą i każ je wpiertalać to co mówi, że wpiertala przez miesiąc, potem pacjentkę zmierz i zważ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwierz Brokeninside, że ona naprawdę tyle je. A nawet jeśli ma okresy że najpierw dużo je, a potem prawie nic, to na niej sie to w ogóle nie odbija. A nie słyszałaś o tym, że u większosci ludzi takie robienie organizmu w choooya konczy sie rozregulowaniem przemiany i wlasnie tyciem w szybkim tempie? To tym bardziej uwierz, ze sa ludzie, ktorym nic nie robi takie najadanie sie a potem glodzenie. U normalnego czlowieka to sie konczy tyciem. Organizm nie wie co sie dzieje i szaleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli wasze nieszczęście i życiowa frustracja zyciowa wynikają ze nie możecie wypierdolic paczki chipsów bo wam w dupę pojdzie to współczuję. To są zaburzenia odżywiania, wasze życie kręci się wokół jedzenie. Człowiek zasadniczo je żeby żyć a nie żyje żeby jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swoją szczupłą sylwetkę zawdzięczam nadczynności tarczycy i wręcz muszę jeść bardzo kalorycznie, żeby nie została ze mnie same skóra i kości. Przy 'normalnym' jedzeniu po prostu chudnę, a jak mam bardziej stresujący tydzień, to waga leci na łeb na szyję. Pilnuję tylko, żeby jedzenie było dobrej jakości i bez dodatków chemii spożywczej, na ile to możliwe. Mój jadłospis codzienny wygląda na przykład tak: śniadanie - owsianka na pełnym mleku z masłem, orzechami i owocami + kanapka z masłem, serem żółtym i pomidorem; II śniadanie - 2 kanapki z serem żółtym, wędliną, cebulą i majonezem + czekolada/lody; obiad - pierwsze danie zupa (zawsze tradycyjna), drugie danie ziemniaki z mielonym i surówką; podwieczorek - budyń / ciasto domowe / kaszka manna z owocami; kolacja - 2 podwójne kanapki z masłem, jajkiem, majonezem i szczypiorkiem + warzywa, jak papryka, ogórek itp Nie mam problemów z objętością posiłków, bo dosłownie godzinę po jestem już na maksa głodna. Dodam, że pracę mam siedzącą przy komputerze, a poza zwykłą aktywnością codzienną (zakupy, sprzątanie itd) to tylko 3x n dzień wyprowadzam psa na spacer. Jakikolwiek sport w moim przypadku odpada całkowicie, ale problemów z sylwetką, to znaczy z jędrnością nie mam żadnych. Jestem po 30-ce... Dodam, że nie mam pojęcia, dlaczego osoby szczupłe chwalą się, że mogą dużo jeść i nie tyją. Myślę, że to potrzeba dowartościowania się na jakiejś płaszczyźnie, skoro innych zalet brak. Zresztą, bycie szczupłą wg obecnej propagandy czyni lepszym (co jest oczywiście bzdurą totalną i ten, kto się tym kieruje, jest wyjątkowo przyziemnym, małym człowieczkiem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:53 Często jem podobnie do Ciebiie, bo nie umiem się umartwiać. Niestety, tyję około 2 kg rocznie, czasem 3. Mam 28 lat. Zazdroszczę Ci, ale nie negatywnie. Sama jestem nieszczęśliwa, bo dla mnie bardzo liczy się wygląd, mój wygląd. Pozdrawiam, autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś jaki bierzesz lek i dawkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie, sorry, osobo z nadczynnością: ja jem mniej od Ciebie, bo nie jem dwóch sposród tych Twoich 5 posiłków. a i tak się staje gruba powoli. Wiesz, jakie to jest frustrujące? Tyle co Ty nie zmiescilabym, chciałoby mi się wymiotować z przejedzenia, a mimo to jestem tłuszczem podszyta, pewnie ludzie myslą że żrę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym jadła tyle co wymieniła Pani od tego majonezu i od tej tarczycy, to byłabym już po prostu gruba, co tu dużo mówić. Życie jednak nie jest sprawiedliwe, ten co się ogranicza i tak jest tłustszy od tego, co wpakowuje w siebie całą lodówkę jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Aktualnie Metizol, 35mg na dobę. Zaczynałam od 80mg i teraz lekarz mi zmniejsza do dawki, która będzie utrzymywała wystarczające stężenie w organizmie... x gość dziś Pocieszę Was - mieć nadczynność tarczycy to nie tylko 'mogę jeść', ale też wypadające włosy, potliwość, kołatanie serca, stałe poczucie takiego rozedrgania wewnętrznego, jak przy zagrożeniu, jakby się było zającem na łysym polu, na którego coś dybie. To też zachwiania równowagi przy silniejszych spinach nerwowych, które mają miejsce przy większym wysiłku fizycznym, psychicznym bądź zmianach pogody i frontów. Ma się wtedy wrażenie, jakby się stało obok swojego ciała. I O WIELE bardziej wolałabym pilnować się w jedzeniu i liczyć na spokojnie kalorie, niż znosić zaburzenia tarczycy... O depresji i myślach samobójczych nawet nie wspominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:16 Nie o to mi chodziło, wolałabym żebyś była szczupła ale bez tych wszystkich przykrych objawów. Nie zyczę nikomu źle ani nie uważam, że skoro ja mam słabo to niech i inni mają. napisałam tylko, że szkoda, że nie każdy może cieszyć się tą jedną z bardzo istotnych jednak w życiu przyejemnosci, jaką jest jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a może zamiast zazdrościć to weź się za siebie. Zmień swój sposób odżywiania, wyreguluj metabolizm, zacznij się regularnie ruszać, idź do dietetyka, który Ci doradzi. Najłatwiej powiedzieć, że inni mają dobrze zamiast wziąć się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:26 Wezmę się za siebie, wiele razy się brałam, raz nawet utrzymałam o 5 kg mniejszą wagę niż mam teraz i utrzymałam ją przez 3 lata. Ale teraz znów przytyłam te 5 kg bo właśnie miałam dość tego wiecznego głodzenia się, a na przygotowanie dietetycnzych rzeczy też trzeba mieć czas i możliwości, nie udawaj że nie wiesz. Teraz nie mam czasu no to przytyłam. Do tego dosc mam tego umartwiania sie, wszyscy jedzą lody a ja patrzę jak sroka w 5 zł i czuje sie odludkiem. Chodzi o to, ze ja mam pracowac nad soba, tak? patrzac, jak inni w ogole nic nie muszą, a jest im dane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To samo kiedy grube mówią nam, że mamy małe cycki a one się chwalą swoimi baniami pełnymi tłuszczu niekoniecznie ładnymi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak zwykle tysiąc wymówek i zewnętrznych przeszkód, które nie pozwalają wam schudnąć. Za mało czasu, chora tarczyca, grube kosci, nie ta faza księżyca. Tylko jakoś nigdy nie pojawia się powód: nie chce mi się, wolę wpierdalac, jestem leniwa. Wieczny ból dupy o wszystko macie, że ktoś ma lepiej niż wy. No niestety świat jest tak zbudowany, że czasem trzeba wybrać czy chcesz jeść lody i mieć grube dupsko czy weźmiesz się za siebie i będziesz szczupła. Gdyby mnie wpierdalanie uszczęśliwiło jak nic na świecie to poświęciłbym temu życie i byłabym gruba i szczęśliwa. Wam się wydaje że każda szczupła osoba tak ma, że jest szczupła i je co chce, a to są jakieś pojedyncze przypadki, większość osób dba o siebie po prostu, bo bardziej uszczęśliwia je zdrowe ciało niż kiełbasa z grilla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:29 Ja pracuje, mam dwójkę dzieci i mam czas na przygotowanie zdrowych posiłków, bo to nie zajmuje wiele czasu. Ale to trzeba chcieć, a nie szukać wymówek. Samo się nie zrobi. A na racjonalnej diecie wcale się nie głodzi. I tu właśnie leży twój problem. Że nie potrafisz się porządnie odżywiać i waga skacze. I w życiu nie wierzę, że tyjesz od zjedzenia loda, bo zimne potrawy właśnie wspomagają przemianę materii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie rozumiem dlaczego wy jedzenie traktujecie jako cos co daje wam niebywale szczescie ja jestem bardzo szczupla i jem czesto z rozsadku, czasem zapominam o jedzeniu, byl taki czas ze sobie nastawialam zegarek w kom zeby pamietac o kolacji bo tyle sie dzialo ze zapominalam o zjedzeniu a bycie lekko glodnym nie jest dla mnie cierpieniem jasne gdy jem cos wyjatkowo pysznego to ok, ale zeby niezjedzenie slodycza, paczki chipsow czy zwyklego obiadu bylo taka katorga? Jak ktos napisal, jem po to by zyc a nie zyje by jesc. Jest tyle przyjemnosci w zyciu, dobra muzyka, dobry film, ksiazka, seks, spotkanie, rozmowa, czas dla siebie, jakies emocje i milion innych rzeczy... jedzenie jest dla mnie na szarym koncu listy i nie trudno mi z niego zrezygnowac moze od tego zacznijcie, ze jedzenie to powinien byc tylko srodek a nie przyjemnosc sama w sobie bo to zludne. Jedzcie powoli posilki wtedy mniej zjecie, popijajcie woda i przed tez, jedzcie z rozsadku a nie dla przyjemnosci, wtedy na pewno schudniecie. Przepraszam za brak polskich znakow. Niestety znam grubsze osoby, ktore jak mowia o jedzeniu to mowia o tym jak o jakims cudzie... to straszne. Tutaj tez wyczytalam, ze kobieta cierpi bo inna sie obzera a ona nie moze, naprawde, to najwazniejsze w zyciu jest, zeby sie najesc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czasami jest to spowodowane próbą uświadomienia niektórych grubych osobów, że nie mają racji twierdząc, że jak jest chuda laska to znaczy, że na pewno się głodzi" x DOKŁADNIE i o to chodzi głupiutka autorko! Tez mogę jesc co chcę, ale jem mało, a często. I wkurfiaja mnie te pytania i piertolenie osób (głownie tych które są średnie lub grubsze i mało nie jedza)że "czemu tak mało", "prawie nic nie zjadłaś". Albo z kolei jak akurat mam ochotę zjęsc coś więcej to durne gadki - tyle jesz a nie tyjesz? itd. Myśla, że jak one żrą jak swinie i mają już rozciągnięte żołądki to jak ktoś je mniej to na pewno musi się głodzić :O :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Otóż to. Gdy same są wredne dla chudych to nie widza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×