Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Tesciowie zaraz po porodzie proszę o opinię

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Prosze o radę. Wczoraj na dłuższej rozmowie z narzeczonym wydało się, że skoro moja mama nie moze przyjechać na poród i zaraz po, aby mi pomóc (nie ma możliwości że względu na pracę) to powinni przyjechać tesciowie (wg mojego narzeczonego). Mieszkają 450 km od nas, więc logiczne że razem, są to ludzie dobrzy, ale wpychajacy wszędzie 4 gorsze, w nasz remont, wszędzie. Co gorsza - raz przyjechali do nas na 4 dni i siedzieli ponad 2 tygodnie bez żadnej konsultacji, ja już po prostu dałam do zrozumienia, że to za duzo to sobie pojechali. Po prostu nie znają umiaru. Zatem moj narzeczony sądzi, że powinni być wcześniej, jeśli zaczną się skurcze, a on byłby w pracy, i oczywiście zostać na poród i po porodzie pomoc mi się zajmować dzieckiem, bo sama sobie przecież nie poradzę, on to nawet się obawia, aby się nic nie stało, jak będę sama a na dzieciach się nie znam (pierwsze dziecko). Na mój argument, że nie chce "gości" w domu w tak ważnym dla nas czasie, że będę potrzebowała czasu dla siebie z córką (nie powiem mu też przecież, że jego mama to absolutnie nie mój typ charakteru i mnie ogólnie szlag trafia gdy głośno plotkuje o całym osiedlu, czy Wmusza mi rzeczy, których się, że nie jem itp). Jestem kobietą, która raczej ludziom poza narzeczonym nie pokazuje się bez choć lekkiego makijażu i nieuczesana, jak wstaje rano to wyglądam jakby mnie piorun strzelił (:)), powiedziałam to narzeczonemu, że nie będę miała czasu przy dziecku na makijaż i resztę, zatem chce być w domu sama i sie nie stresować innymi ludźmi za ścianą. Jego argumenty, że oni przyjadą do pomocy, abym mogła się wykąpać właśnie itp. do mnie nie przemawiają. To zawsze są trochę obcy ludzie,ktorzy będą mi się paletac po domu dzień w dzień i będzie problem, aby ich wygonic. (mój narzeczony obiecał, że im powie, że czas już wracać gdy ja tak zdecyduje, ale ja w to nie wierzę, poza tym oni są oporni ma takie rzeczy). Powiedziałam, że jestem za ich wizyta 2 do 3 tyg. po porodzie na max tydzień. Mam rok macierzyńskiego, będzie ciężko, ale uważam że z teścianmi na głowie będzie jeszcze ciężej. Może będziemy potrzebować ich pomocy jak wroce do pracy, to wtedy poprosimy, ale wcale nie wiem, czy nie wolę niani, która wyjdzie po 8 h, a nie będzie siedziala u nas 24/dobe jak teściowa. Narzeczony się uparl, nie wiem dziewczyny, czy to standard, że ktoś jest z matką przed i zaraz po porodzie, jak nie może to być moja własna matka, to teście?? Za. Miesiąc zaczynam szkole rodzenia, tam, spytam o położna po porodzie, ale wg mojego narzeczonego to za mało. I jeśli to nie moje byc moja mama, to standardem są teście w takim wypadku? Naprawdę sama nie dam sobie rady? Boję się, że nie dam sobie rady z teściami na karku - narzeczony pójdzie do pracy, a ja będę od rana do nocy z nimi :( co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego masz sobie niby nie poradzić sama. To raz, a dwa / to ten twoj cięć nie wiedział kiedy maSz termin, zeby wziąć urlop na czas po porodzie??:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze nie wiem jaką trzeba być niemota życiowa, żeby sobie z własnym dzieckiem nie poradzic- o ile nie dostaniesz jakiegoś silnego krwotoku, to bez problemu dasz sobie radę z dzieckiem. Po drugie ojcu dziecka przysługuje urlop, wiec niech ten twój pomysłowy Dobromir nie uszczesliwia Cię na siłę, tylko bierze doope w troki i pomoże Ci w pierwszych dniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze nie rodze, poród za 2 miesiące. Po porodzie weźmie tacierzynski, ale nie może wziąć urlopu na poród, bo niestety jak ogólnie wiadomo, dzieci przychodzą na świat różnie, od dwóch tyg przed terminem, do 2 tyg po terminie. Albo i jeszcze inaczej. Ciężko, aby ponad miesiąc siedział w domu na urlopie i czekał na porod:/ ale fakt, wymyślił sobie, że wziąłby tylko tydzień tacierzynskiego jak będzie jego mama, a drugi tydzień w innym terminie. Ale nawet jak każe mu wziąć dwa na raz, to on i tak Uważa, że ktoś (jeśli moja mama nie może, to jego mama oczywiście) jest konieczny na po porodzie. Ja niestety będę się źle czuła w czasie połogu z obca kobieta (oraz na 90%) też i teściem w pakiecie) 24/h pod jednym dachem. Do niego to nie dociera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to samo mu tłumacze. Ze kobiety od lat sobie radzą z dziećmi itp. Poza tym on przecież 2 tyg będzie w domu. Ale on twierdzi, że większość jego znajomych par miała pomoc mamy po porodzie (tylko, że mamy kobiety, ale moja nie może) i że to głupota z tego nie skorzystać. A ja mu nie powiem wprost, ale ja nie dam rady tolerować wsadzania nosa teściowej we wszystko. To czas dla nas i dziecka, nie chce aby niepokoil je inny głos itp. Poza tym teściowa jest dobra ale typowo prosta kobieta, która podczas wizyt potrafi mi wlazic do łazienki, albo jak się przebieram, a jak jej mówię, że się przebieram, to ona na to, że jej to nie przeszkadza :/ nie bierze pod uwagę, że mi przeszkadza. Jest bard, o otwarta, wszędzie wlazi, zapowiada się na 2 dni, siedzi 2 tygodnie, taki trochę prostacki, głośny typ.. Ja mam zupełnie inny charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzaj się skoro nie chcesz.Sama dasz sobie rade.Moja siostra rodziła niedawno i TeX teściową im sie zwalila na głowę od razu i siedziała tydzień.Moja siostra była tylko tym zmęczona,nie miała chwili spokoju bo jednak ktoś ci się non stop kręci po mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za rady. Tak, faktycznie się nie zgodzę. Dość, że sama będę wrakiem człowieka po porodzie, to będę się przejmowała, że ktoś się bez przerwy po domu kręci, oni są ranne ptaszki, będę miała od rana gadanie nad głową i budzenie mnie, a mój chłop oczywiście będzie w pracy, więc dla niego luz. Gorzej jak go przekonać, bo on jest przekonany o słuszności takiego zachowania i moje tłumaczenia zaczyna odbierać jako antypatie do swoich rodziców. Między nami ta antypatia jest, bo nie lubie głośnych obgadujacych wszystkich ludzie, którzy władza z bucioroami w cudze życie (jak tu byli to nam mówili co mamy gdzie zamontować, co jak zrobić, a jak nie chciałam to slyszalam: a przestań, przeciez wiadomo, że tak będzie lepiej!), ale tu nie ma wiele do rzeczy. Żadnego człowieka bym nie chciała pod moim dachem 24/h po samym porodzie poza własną matka i oczywiście ojcem dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało tego, Twoja siostra miała teściowa na tydzień, gdy pewnie i jej mąż był w domu. U nas to mój facet chce na o wiele dłużej, dopóki sytuacja się się ustabilizuje, czyli kur... Nie wiem kiedy? Miesiąc, dwa miesiące? Poza tym tych ludzi się nie da z domu pozbyć, ładują się z walizami i zostają dopóki jakiś armagedon się nie stanie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie się nie zgadzaj. Niech nikt Ci nie utrudnia, sama dasz radę lepiej niż z niechcianymi gośćmi na głowie. Nie rozumiem tylko po co podchody zamiast szczerej rozmowy z ojcem dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ ja z nim szczerze rozmawiam, jestem daleka od podchodow!! Wszystko mu tłumacze tak, jak Wam tutaj, mówię, czemu nie chce, dlaczego to zły pomyls i że się nie zgodzę. Ale do niego to nie dociera, on ma swoje argumenty, a jak już chwilę trwa dyskusja, to zaczyna wyciągać większe działa w stylu, że ja mam problem do jego rodziców na pewno (nigdy bym mu o tym nie powiedziała, zresztą to nie jest najważniejsze w tym przypadku) i dlatego się nie zgadzam. Dalej tłumacze, że nie chodzi o nich personalnie, ale ze nie chce ogólnie mieć gości w takim czasie 24/h, ale on sądzi, że to mniejsze zło, a dziecko będzie chociaż dobrze zaopiekowane. I teraz się boję, że jak się upre, że teściów ma nie być, to zapewne po długich a ciężkich ich nie będzie. Problem, że jak sobie nie będę dawała rady, to usłyszę : a nie mowilem:/ boję się, że skończę tak, że będę musiała udawać, że jest super, bo jak powiem, że jest słabo, to się naslucham, że trzeba było brać teściów :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz że to czas dla Was a nie czas na meczenie się z obcymi dla Ciebie ludźmi.Porod i pierwsze dni z dzieckiem to intymna sprawa ale facet tego nie zrozumie nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo sama sobie przecież nie poradzę... Jprd jaka kaleka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet tego nie zrozumie nigdy - no właśnie, bardzo mądrze napisane, właśnie to jest moim największym tu problemem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie napisałam, że sobie nie poradzę, ale ze boję się że tak może być ponieważ nigdy jeszcze w takiej sytuacji nie byłam. Dlatego dopytuje mam, które były. Ponadto napisałam też że sądzę, że nie będzie problemu, bo od lat kobiety dają sobie radę, ale wolę się upewnić, czy to naprawdę jest standard, że jest ktoś do pomocy, a ja jestem za odważna wierząc, że sama dam radę. Proszę zatem odpuścić sobie komentarze "jprdl" o kalekach, bo proszę o radę, a z moich wypowiedzi nie wynika nieporadnosc, a jedynie rozsądne pytanie do doświadczonych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapytaj sie, czy twoj partner chcialby aby to twoja matka przyjechała po jego operacji aby "pomagac"? Czy chciałby obolaly i zmeczony z twoja mama i tata spędzać cale dnie słysząc rozne rady? Ciekawa kestem odp. A dzieckiem bez problemu sie zajmiesz. Jak czegos nie bedziesz wiedziała to mozesz zadzwonić do mamy czy tesciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, z tego założenia wyszłam, że jak będzie problem to mamy XXI wiek i są telefony. Przy następnej rozmowie na ten temat rzucę mu textem o tej operacji, może to i słuszny argument i coś dotrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ze oni Ci sie beda krecic po domu to jest nic... Gwarantuje, ze bedziesz caly dzien sluchac dobrych rad i co zle robisz. Nie zgadzaj sie na to, bo Cie wpedza w depresje poporodowa. Dasz rade bez problemu, wlasne dziecko to zadna filozofia, ja w zyciu pieluchy nie zmienilam, w szpitalu juz ogarnelam co i jak. Moja mama pojechala na wczasy zaraz po moim pierwszym porodzie (i jej kolezanki ja bardzo krytykowaly, ze jak to mnie bez pomocy zostawila, a ja nie chcialam zadnej pomocy). Tesciową maz zdystansowal, bo tez chciala nam pokazac np jak sie kąpie, jak juz bylismy 2 dni po pierwszej kapieli:) troche mi jej zal bylo, ale ma jeszcze corke, ktora z nia mieszka, wiec bedzie miala swoj raj z wnukami od niej. Mloda mama do wszystkiego musi dojsc sama i robic po swojemu. Ugadaj sie z polozna np w szkole rodzenia czy w przychodni, zeby nagadala mezowi, zeby sie nie wyglupial. Moja pediatra tak glosno komentuje, ze babcia miala swoj czas a teraz mama rzadzi i babcia ma sie nie wpierdzielac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję, masz rację. Spróbuję przez położna faktycznie, do niego docierają czasem rady z zewnątrz, a nie jak ja mu coś mówię :/ no właśnie, raz kręcenie się po domu, włazenie do pokoju itp., a dwa "cenne" rady w kółko. Właściwie to wiem że przy teściowej NIC nie zrobię po swojemu, wszysko będzie mnie uczyła robić i pokazywała miejsca gdzie ma co być (ostatnio mi tłumaczyła, że w złym miejscu buty trzymam, o maly włos mi ich nie przeniosła sama). Dziękuję z radę z położona i utwierdzenie mnie w przekonaniu, że sama sobie dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalas: Zatem moj narzeczony sądzi, że powinni być wcześniej, jeśli zaczną się skurcze, a on byłby w pracy, i oczywiście zostać na poród i po porodzie pomoc mi się zajmować dzieckiem, bo sama sobie przecież nie poradzę!!!! Zzzzz W dodatku juz nie pamietasz ze tak napisalas. Chyba sobie naprawde nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zwróciła / zwróciłes uwagę, że napisałam, że MÓJ NARZECZONY TAK SĄDZI, a nie ze ja tak sadze? To jasno wynika z całości zdania.... Nie znoszę jak ktoś nie odczyta i komentuje, zatem podziękuję Ci już za udzielanie się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzaj się. Zacznie się matkowanie przez teściowa noszenie wyrywanie... To będziesz ciezej znosić będzie się wywyzszac że wie lepiej bo swoje wychowała itp wtedy będzie koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to nie teściowie bo nie jesteś jego żona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest taki dołujący troll, w wielu tematach szuka sposobu, zeby zdolowac, nie zwracaj nawet uwagi. Ja jeszcze Ci napiszę, ze nawet jesli masz lęki i nie jestes pewna siebie to jest to calkowicie normalne (i tesciowka zaszkodzi a nie pomoze) i tak bedzie zawsze, ja mam 2 dzieci i dalej czasem nie wiem czy moja strategia w wychowaniu jest ok, dalej mam czasem takie chwile ze mowie glosno, ze sobie nie radze i mam dosc - ale i tak bym nie chciala nikogo na stale do pomocy:) zadnej mamy ani tesciowej. Jeszcze mozesz sprobowac odwrocic kota ogonem, czyli obraz sie na narzeczonego za brak wiary w Ciebie, ze skoro on w Ciebie nie wierzy, ze dasz rade, to kto ma to zrobic, ze myslalas ze on Cie zawsze wesprze i stanie po Twojej stronie, a on Ci tu wlasnie wyjechal, ze sobie nie poradzisz z wlasnym dzieckiem. I idz w zaparte, badz bardzo urazona, zraniona wręcz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Nie potrzebujesz niczyjej matki do pomocy. One się za Ciebie ani nie wyśpią, ani nie zabiorą bólu, zmęczenia, burzy hormonów. Jedynie, jak to goście, będą źródłem stresu, spiny, będą cię rozprasza, plątać się po domu, dawać porady z d$py jakby odchowali 50 noworodków. 2. Po raz pierwszy w życiu zostaniesz matką! Pierwsze dni z dzieckiem możesz spędzić tylko raz, obserwować je, uczyć się go, korygować błędy niczym nie rozpraszana. Pierwsze dni z dzieckiem to jest taki emocjonalny i hormonalnych hardcore, że kwestie organizacyjne schodzą na drugi plan. 3. Jedyna pomoc jaka może się przydać to ugotowane obiadu, ale sory zawsze w gorszy dzień możesz coś zamówić z dowozem do domu lub zrobić w zamrażarce zapas obiadow. 4. Po porodzie 4 razy odwiedzi cię położna środowiskowa. To czas na pytania, konsultacje, wskazówki odnośnie pielęgnacji. 5. Jeśli będziesz miała trudności z laktacja, to na kilka dni wylądujesz z dzieckiem w łóżku i każdy gość będzie Ci utrudniać walkę o pokarm. 6. Po porodzie działa się jak automat, większość rzeczy robi się instynktownie, ale trzeba być juz na tym etapie aby się o tym przekonać. Przed pojawieniem się dziecka jest tylko gdybanie i wątpliwości. Uwierz w siebie przyszła matko! 7. Nie, nie i jeszcze raz nie. Żadnych gości z noclegiem bezpośrednio po porodzie. Skąd w ogóle taki durny pomysł u was obojga? Na takie odwiedziny przyjdzie czas jak już się zorganizujecie we trójkę, bo tak będziecie funkcjonować na codzień w najbliższych latach. 8. Jeśli okaże się, że jednak potrzebujesz pomocy, zawsze możecie poprosić żeby przyjechali. Ale jeśli wwalą się do was zawczasu, tak na wszelki wypadek to nie pozbędziecie się ich po dwóch dniach. Będą siedzieć bez sensu do oporu. Dajcie sobie te pierwsze dni z dzieckiem! Będziecie żałować, że dzieliliscie te chwile z innymi ludźmi. Nacieszcie się swoją nową rodzina. Urodzi się nie tylko dziecko, ale też mama i tata. O pomoc zawsze zdazycie poprosić. 9. Jeśli będziesz sama w domu i zacznie się akcja porodowa możesz wezwać taxi i pojechać spokojnie do szpitala. Jeśli będziesz się czuła w najmniejszym stopniu zagrożona zadzwoń po pogotowie. Karetka odbierze cię i zawiezie do szpitala monitorujac twój stan. 10. Jeśli powyższe argumenty nie przemówia do twojego męża, to ropłacz się w kłótni jak nigdy dotad, pojedź po emocjonalnej bandzie! "dlaczego we mnie nie wierzysz? Dlaczego nie pozwolisz mi przeżyć tego po swojemu? Dlaczego nie możemy jak inni wspólnie przeżyć te pierwsze, tak ważne dni we troje? Dlaczego odbierasz mi poczucie że dam sobie radę? Dlaczego we mnie nie wierzysz?" ciężar rozmowy przesuń na siebie, swoje uczucia, twoją relacje z dzieckiem i pierwsze wspólne dni waszej trojki, żeby nie miał poczucia, że bronisz się przed jego rodzicami. Powiedz ze bardzo chętnie zaprosisz ich do was, ale kiedy będziesz gotowa i że sama powiesz mu kiedy to będzie. To przed tobą ciężar porodu i trudy opieki nad noworodkiem, nie idź na żadne kompromisy bo będziesz tego żałować latami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ za ostatnie wypowiedzi. Naprawdę. Obie zasugerowały coś, co zrobię na pewno, a na co sama nie wpadłam - przeniosę sytuację na siebie, że we mnie nie wierzy i robi mi tym krzywdę. Zobaczę jak na to zareaguje, ale to ma sens. Jest zresztą zgodne z prawdą, bo naprawdę mnie to boli, ale ja nie użylam tego argumentu, chcąc być twarda i nie używając argumentów "na litość" trochę, ale przecież to słuszne. I słuszne, że będą tego kiedyś żałowała. Dziękuję za ostatnią radę z punktami szczególnie - utwierdzilam się w przekonaniu, że nie zgodzę się na zwalanie się teściów do domu na przed, w trakcie i po porodzie. I w tym, że miałam rację, że to jednak jest paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy w zyciu. Moja chciala przyjechac " pomoc", gdy urodzilam corke. Zajebiste byly te fichy i zlosc " nie poradzisz sobie, Ty nie wiesz co to jest miec dziecko". Nie zgodzilam sie. M9j maz troche sie dzowil bo nie widzial w wizycie swej matki nic zlego, ale ostateczna decyzje pizostawil mi. A mi wystarczylo gdy przyjechali kilka dni po porodzie, a tesciowa zaczela swe spiewki " daj, ja ja przebiore, mi pojdzoe sprawniej".. Przy drugim porodzie przyjechali do szpitala. No spoko sobie myslalam, ale juz od wejscia zaczely sie teksty" czemu wyszlas z nim na korytarz, przewiewu dostanie" ( nie bylo pory odwiedzin, zakaz wchodzenia na sale, moglam z dzieckiem wyjsc na korytarz), " dotykasz wlosami buzki malego"... A potem juz lawinowo, choc widywalismy sie rzadko, zaczelo sie wpierniczanie az moj maz interweniowal. Bo sam sie wkurzyl na jej gadanine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz ze nie chcesz I że jak będziesz gotowa na ich wizytę to powiesz wtedy. Tak to nie musisz nawet planoeac kiedy przyjadą i będziesz na to gotowa, może lepiej będziesz się czuła, nie będziesz krwawic aż tak już, itd. Dasz sobie radę. A jak nie dasz to dziecka ma tatę też. Trzeba zobaczyć jak sobie sami radzicie bo później będziesz żałować I usłyszysz jak powinnaś słuchać mamę bo ona wie i Twój chłop będzie słuchał tylko swoją mamusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Czyli jednak miałam rację, że więcej rozsądku jest w mojej opinii, aby mi się tesciowie na poród i po nim na chatę nie zwalali. Ja ogólnie jestem osobą, która lubi swoją przestrzeń oraz trochę samotności, nie lubie ludzi narzucających się bez żadnego wyczucia, a niestety tesciowie tacy są :/ oboje bez pardonu robią u mnie w domu co chcą, jak byli u nas ok rok temu mimo moich próśb wychodzili cały czas na balkon palić i wpuszczali wieczorami robactwo do domu (parter przy krzewach, w ciągu minuty mam cmy w pokoju). Blagalam wręcz, aby wychodzili przed klatkę jak muszą wieczorem palić, przecież parter, ale oni mieli mnie w powazaniu i wychodzili śmiejąc się, ewentualnie czekali aż wyjdę np. do łazienki i wtedy wychodzili. O robactwie w pokoju nie będę wspominała, nawet im się nie chciało zamykać drzwi za sobą. A ja potem po nocach słyszałam skrzydełka robactwa w pokoju:/ To tylko przykład obrazujący jaki to typ ludzi. Podobnie będą mi na pewno uprzykezac życie po porodzie, bo oni nie widzą w tym nic złego. A ja będę się czuła skrępowana, będę chciała być jak za wsze uprzejma i ładna, jakiś makijaż, włosy uczesac, a naprawdę chcę ten czas poświęcić na opiekę nad dzieckiem, a nie ogarnianie siebie dla jakichs ludzi:( nie zgodzę się, to pewne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Walcz o swoje! Jesli facet zarzuci ci, że nagle coś ci się odmieniło (wcześniej chciałaś swoją mamę ściągnąć), że używasz dziwnych argumentów, że płaczesz, że stosujesz jakiś szantaż emocjonalny to powiedz mu, że po pierwsze dużo o tym myślałaś, i utwierdzilas się w tym, że nie chcesz nikogo obok was, że wiesz ze sobie poradzisz, że chcesz to udowodnić przede wszystkim sobie. Po drugie, najważniejsze, rządzą tobą hormony, a po porodzie będzie jeszcze gorzej, będziesz potrzebować spokoju i skupienia na dziecku, a nie jakiejś nieokreślonej pomocy. Z perspektywy czasu wszystko da się zwalić na hormony, więc się z nim nie patyczkuj, bo tą sprawę możesz wygrać tylko raz. Idź na litość, boisz się okazać słabość przed własnym facetem? W tej całej sprawie tak naprawdę chodzi o ciebie i dziecko, o waszą więź, którą buduje się od pierwszego dnia, o twój komfort i wiarę w siebie, a nie o to żeby dziecko myły 3 osoby naraz bo jedna z nich robiła to już 30 lat temu i chce udowodnić, że może być przydatna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po co jest potrzebny ktoś do pomocy,czy jesteś jakąś nieudacznicą?Każda matka i ojciec powinni sobie sami radzić,a nie sprowadzać do domu jeszcz dodatkowy kłopot w postaci rodziny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×