Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jakie macie relacje z rodzicami?

Polecane posty

Mam prawie 40 lat. Też chciałam założyć taki wątek, bo martwi mnie ta wieczna jakaś oschłość moich rodziców. Jak patrzę na męża rodzinę - matka na dzień dobry przytula, mówi miłym językiem, jest pomocna, pyta czy ok, a moi rodzice... parę razy jak przyjechałam podwieźć im coś to ojciec nawet nie raczy zejść na dół, bo on ma oczywiście arcy ważną pracę. Generalnie nie wyszło im by ze mnie zrobić kogo chcieli (naukowca albo dziennikarkę), mam inną pracę, zupełnie inną niż chciały ich ambicje. Ale już czasem mam dosyć, zastanawiam się, czy w pewnym wieku takie stosunki są normalne czy jednak coś jest nie tak.

Ojciec jak dzwonię to ma taki ton że mam wrażenie że mu przeszkadzam. Żadne moje sprawy ich nie obchodzą, nie wiedzą podstawowych rzeczy o moich pasjach i jakby mi chcieli to obrzydzić nawet w dorosłym wieku. Jedyne co jak o nich mówię to matka roluje oczy w niebo, żeby pokazać że ma to gdzieś lub co. Jak tylko coś planuję,  to zawsze żałuję że o tym coś pisnę bo nigdy nie ma "wierzę w Ciebie" albo konstruktywnej krytyki tylko zawsze leje się lawina przestróg "a ty wiesz jakie to drogie" "zaraz to zgubisz" i inne takie, same problemy. A jak jakiś czas szłam drogą, którą oni uważali za słuszną to natychmiast pomocni i wszystko, ble ble ble.  

Jedyne miłe rzeczy to matka zrobi kolację, albo czasem chcą pomóc finansowo, ale to tylko takie materialne jakby gesty, natomiast w kontaktach są totalnie oschli. Miłego słowa, przytulenia choć na powitanie, prawie zero. Mam wrażenie, że im przeszkadzam, że jestem komarem czy muchą. Nie wiem czym na to zasłużyłam - nie sprawiałam im jakichś wielkich kłopotów, nie ćpałam, nie chlałam, nie wagarowałam, nie wiszę na nich, nie podrzucam im dzieciaków do pilnowania, co oni jeszcze chcą??? Inne babcie codziennie czasem pomagają przy dzieciach, a moi rodzice jak są 5 minut to od razu jakbyśmy ich mieli po tyłkach za to całować.

Czuję jakoś że to chore choć nie umiem tego opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teraz już rzadko wracam do domu rodzinnego i jest znośnie, kiedyś przez relacje przyspieszyła decyzje o wyprowadzce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie rodzice ciągle się prali i wyzywali. Dzieciństwo to był jeden wielki stres. Wyjechałam i mam z nimi kontakt raz na miesiąc przez telefon. Są po rozwodzie ale rozwód wzięli dopiero gdy my dzieci dorośliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak tak to czytam, to jestem zaskoczona jak to wygląda u niektórych.

Dawniej było różnie, wiadomo, okres buntu, różne wybryki itd. ale zawsze jest miłe słowo, przytulenie, szczera rozmowa czy pomoc, jeżeli jest potrzebna. Dużo ciepła i wsparcia. Były wymagania, kłótnie, jakieś pretensje, jak wszędzie, ale cieszę się, że mam takich rodziców. Jakoś przykro się czyta, że czyjaś mama czy tata są oschli w stosunku do swojego dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moj Tata zmarl dawno temu jak miałam 24 lata. Z mamą zawsze nie miałam bliskich relacji ale tego nie dostrzegłam aż tak bardzo. Ciotki były mi bliższe niż ona. Nie można było jej ufać, bo potrafiła wszystko wyklepac. Nie potrafi się przyznać do błędu, broni siebie do końca kłamać, by wyszło że jest niewinna.  Relacje dodatkowo pogorszyły się  5 lat temu, poznała alkoholika toksycznego, który chciał ją odciąć od rodziny. Także wigilię miała spędzać z nim, robił jej awantury o to że pojechałam z nią tydzień na wycieczkę. Zaczęliśmy z siostrą naciskać na nią żeby to wykurzyla, nic nie docieralo, broniła go. W końcu pojechalysmy z siostra do naszego domu rodzinnego i to wykurzylysny. Przez 3 miesiace ona się do nas nie odzywała. Siostra była w ciąży, ja miałam operację, nic ja nie interesowało. W końcu mama sama to wykurzyla, doszła do wniosku do którego my dawno doszlysmy... po tym Panu byli następni. Dziś mama ma nową  relację . Od 5 lat strasznie mnie podlamal ten brak emocjonalny mamy mimo że mam już 37 lat. Leczylam się długo na depresję, płakałam jej do telefonu A ona potrafiła dzwonić raz na tydzień, a jak już zadzwoniła to nawijala o swojej pracy i gachu. Zero jakiejkolwiek inicjatywy by mi pomóc. Zaczęłam szukać informacji w necie i zrozumiałam o co chodzi. Ona ma.osobowosc narcystyczna. Zero empatii, ona najważniejsza. Obecnie mieszkam zagranicą, ostatnio ją odwiedziłam, chciałam zostać u niej dłużej ale nie była zainteresowana. Nowy Pan jest ważniejszy. Na dzień dzisiejszy mam kontakt przez whatsup. Boli mnie nadal to że własnej matce nie można ufać ale z drugiej strony pomaga bo dzięki temu nie rozczarowuje mnie. Siostra ma takie same z nią relacje. A mama dzwoni po ciotkach że ona chce naprawić relacje tyle że my nie chcemy. Tyle że czyny zupełnie o czymś innym.świadczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×