Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czym częstujecie dzieci, które przychodzą do waszego dziecka?

Polecane posty

Gość gość

Załóżmy, że do waszej córki lub syna przychodzi kolega lub koleżanka, dzieciaki bawią się w pokoju dziecka. Zanosicie coś do picia, czy jeszcze coś do jedzenia? Jeśli akurat macie obiad, to choćby codziennie było u was jakieś inne dziecko, to też je częstujecie? Kiedy moja córka gdzieś idzie, to mówię jej by w porze obiadowej wracała do domu, żeby mówiła, że mama czeka z obiadem i by nie jadła u kogoś, ale np kiedy chodzi do takiej swojej najbliższej koleżanki, to jej mama codziennie przynosi im chipsy, żelki i inne słodkości. Wiadomo, że nie powiem tej mamie: proszę nie dawać mojej córce ciągle chipsów, bo staram się jej takie rzeczy ograniczać, ale wtedy staram się, by córka chodziła tam jak najrzadziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dajemy alkohol do picia cukierkami czyli tabsami czestujemy a na obiad grzybki do popicia kompot z hery:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie częstuję, bo nie dostaje 500+ i dobrze, że my mamy co jeść a nie będę jeszcze 500+ (bo takie przychodzą do mojego dziecka) dodatkowo utrzymywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niczym. Syn ma 8 lat. Z kolegami bawi się na polkoloniach czy w roku szkolnym w szkole i chwilę po lekcjach. Nie mamy zwyczaju zapraszać kolegów dziecka do domu. Wspólne wyjście na plac zabaw, basen, figloraj czy wyjazd do parku rozrywki tak, ale w domu to my odpoczywamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest do picia woda z plasterkami cytryny i miętą, mieszanka orzechów i owoce. Tyle. W czasie obiadowym nikt nie przychodzi, przecież obiad je każdy a nie tylko my, a każdy je u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie szkoda mi niczego. Po prostu nikogo nie zapraszamy do domu. Nie lubię jak ktoś obcy się kręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym co moje dziecko je. Zawsze dostają wode/kompot/sok, w zaleznosci od tego co jest na stanie i co pijemy aktualnie. W porze obiadowej raczej nie przychodza, ale zdarzylo sie, ze kolega przyszedł do mojego 10latka o 11 rano, dobrze sie bawili, to zjedli po talerzu pomidrowej- nie zbiedniałam od tego. Normalnie podaje owoce- arbuza, borówki, teraz sezon na to wszystko. Coś słodkiego, wafelki, paluszki czy jakieś krakersy, tak by sobie podjeli. Jak robie jakieś nalesniki, racuchy na deser, podwieczorek to normalnie częstuje goscia. Z tego co rozmawialam z synem, to u kolegów jest goszczony podobnie. Czasami mi opowiada, że jakaś mama podała im wyjątkowe "wow" jakies szaszłyki z owoców itp. Ja sie ciesze, ze moje dziecko może coś przekąsić w trakcie zabawy i tak samo traktuje Jego koleżanki i kolegów, jesli nas odwiedzają- głownie w porze letniej i tez nie kazdego dnia, bo wiadomo większość czasu spedzaja na zewnatrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do nas przychodzą koleżanki córki. Ma 5 lat. Czestuje lodami w wakacje, kanapkami jeśli są głodne. Jabłkami pokrojonymi. Czasem zrobią sobie popcorn z mikrofali. Także tym co mam akurat w domu. Do picia kupuje zgrzewkami Kubuś water, dla każdego wystarczy. Nie żałuję dzieciom, majątku nie wydam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak do was ktoś przychodzi to też nic nie dacie ani do picia ani do jedzenia? Jakieś dziwne co niektóre mamy są. Dla mnie to normalne że dzieci się odwiedzają tak jak i dorośli. Nie ubędzie nam jak się podzielimy tym co mamy, nie mamy wyliczonych szklanek wody czy paluszków. Możemy i chętnie się dzielimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słoma z butów Pani z tekstem o 500+ :) Haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jak pisałam nie czestuke bo nikt nie przychodzi do domu. Ze znajomymi też spotykamy się na mieście. Wolę pójść z kimś do kina czy do kawiarni a nie w domu siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym co my jemy . Woda , soki , owoce, obiad , kanapki itd . Jestem rocznik 82 i nie raz ktoś u nas jadł obiad a ja u innych .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To na ile osób robicie obiady, że wam starcza na gości. Ja robię codziennie świeże i jak nas jest 3 to nie będę gotować na 5 os bo może ktoś przyjdzie. Potem mam wyrzucać czy jeść stare

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że częstuje obiadem niespodziewanych gości, swoich jak i dziecka. Jeśli nie jest to pora obiadowa to dzieciaki mają wodę, sok, owoce, ciastka. Czasem zrobię im frytki albo naleśniki. Córka też jest częstowana u swoich koleżanek jedzeniem. A co do gotowania większej ilości obiadu, to serio gotujesz tylko na 3 osoby? A jakby dziecko albo mąż chciał dokładkę zupy albo ziemniaków, to co nie dasz, bo nie masz, niech sobie zrobi co innego do jedzenia? Ja zawsze gotuję więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś zacznijmyod tego ze dzieci nie przychodza do nas codziennie w porze obiadowej a jak juz sa, to czestuje obiadem . akurat do mojego syna przychodza bracia blizniacy , wiem ze ich rodzice pracuja , tak jak ja zreszta , jak przychodze o 17 i widze ze oni siedza , to wiem ze siedza odrazu po szkole , ze rodzicow nie a i obiadu nie jedli , wiec odgrzewam lub robie cos na szybko ( czasem maz gotuje , wiec on ich czestuje ) obiady jak robimy to zawsze jest nadwyzka , bo ja lubie na drugi dzien sobie pudelko do pracy zrobic moj syn tez idzie do nich czasami jak jest ich mama w domu a nas np nie ma jeszcze i je u nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Różnie. Jeśli do syna przyjdzie po szkole kolega i jemy obiad, a wiem, że od rana przecież nic nie jadł to je z nami. Podaje też słodycze. W naszym domu jemy słodycze i syn ma zawsze u siebie jakieś łakocie. Nie obchodzi mnie, że jakaś mama może sobie nie życzyć. Jeśli ogranicza dzieciom takie sprawy powinna nauczyć dziecko, że u kogoś również nie może tego jeść. Ja nikogo nie zmuszam. Często jest jednak tak, że dużo dzieci rzuca się u nas na słodkie i potrafi zjeść dosłownie wszystko. Nie wiem czy w domu brak, czy rodzice nawiedzeni i słodyczy zabraniają, że te dzieci takie łase. Ale to mój dom i nie mam zamiaru zmieniać własnych przyzwyczajeń, bo mama jakiejś Zosi sobie "nie życzy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie częstuje bo mnie nie stać, jak jest obiad to wypraszam z domu, wystarczy, że zapieprzam na cudze bachory, bo moje nie dostaje 500+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko coś do picia (głównie woda, rzadko jakieś soki) i owoce, chyba, że akurat coś robimy na podwieczorek to wtedy oczywiście też poczęstuję tym koktajlem owocowym czy gofrem. Słodycze nie są u nas traktowane jako przekąska tylko jako deser po posiłku, więc nie podaję ich "solo". Soki owocowe zasadniczo też jako element posiłku i w ograniczonej ilości, bo to sam cukier. I nie, moje dziecko się u nikogo na słodycze nie "rzuca", za to inni rodzice bywali w szoku, że prosiła o wodę kiedy proponowano jej sok czy colę ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej nie zdarzają nam się niezapowiedziani goście w tygodniu. Na weekend czasami przychodzą koledzy ale to też jest uzgodnione wcześniej. I wiem że np będzie u mnie dziecko na cały dzień lub od podwieczorka na całą noc. Wtedy czestuje wszystkim tym co sami jemy. Syn ma 3 kolegów z którymi regularnie się odwiedzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 7.14. Zupy zawsze jest więcej. Ale jak kupię poprzedniego dnia np 70 dag mięsa do upieczenia to niezapowiedziany gość nie sprawi że w lodówce nagle pojawi sie kg. Czesto juz w mięsnym proszę o 3 kotlety. Jak masz 3 kotlety to komu nie dasz? Jak jest coś podzielnego typu zapiekanka czy spaghettii to nie ma problemu, ale niektóre dania ciężko podzielic. Jak goście są umówieni to jest masa jedzenia, ale nie będę robić awaryjnie bo może ktoś przyjdzie i wyrzucac. Co do pudełek to to robię oddzielnie inne potrawy niż na obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi by było wstyd wyganiac cudze dziecko bo mam tylko 3 kotlety. Ja w takiej sytuacji pewnie podzieliłabym jakoś te 3 kotlety na 4 osoby, i dolożyła każdemu więcej sałatki i zapychacza. Taka sytuacja się chyba rzadko zdarza, więc jeśli raz zjecie mniej miesa to tyko na zdrowie wam wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.24 a jak dziecko chce jeszcze kotleta lub mąż to mają zupę jeść? Oni nigdy nie proszą o dokładkę? U mnie w domu by to nie przeszło. Chyba, że tak ustaliłas z mężem -oszczedzacie w ten sposób? mój mąż byłby zły gdybym robiła wszystko odliczone. Niestety przez to wiele się marnuje. Mąż bardzo dobrze zarabia i chce żeby lodówka zawsze była pełna i miał duży wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie miałam probleu, żeby zrobić więcej makaronu, czy szubko upiec focaccię itp. Zawsze mam jakieś zapasy w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze dzieci u mnie cos dostaja. woda owoce, jakis jogurt, czasem jakies frytki zrobie czy kabanosy dam czy nalesniki zrobie. slodycze tez daję. moje dziecko tez jej karmione w innych domach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja p*****le, jak dziecko chce 2 a wyjątkowo nie ma, to mówisz że nie ma i tyle. I że możesz mu dorobic coś innego. To cos strasznego jak dziecko nie zje tego co chce tylko to co jest? Przynajmniej nauczy się że nie zawsze będzie miec to co chce. Zawsze lodówka pełna i wybór, dziecko zawsze może jeść co chce? To brzmi już jak hotel a nie dom. To jest rozpieszczanie i przegięcie w druga stronę. Matko boska, ile razy sama miałam sytuację że pomimo gotowania dodatkowych porcji, obiadu zabrakło bo ktoś przyszedł, bo przypalila się cześć, lub cos tam, więc ostatecznie dojadalam ja lub mąż czyms innym. I nie postrzegam tego jako tragedii. Nie róbmy z obiadu jakieś religii. Czy to że ugotujesz zupę i kotleta to znaczy że możesz zjeść tylko i wylacznie to i nic więcej? Nic nie można dorobić i dojść czegoś innego? Wszyscy musza zjeść to samo? Co za chore myślenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas w domu nikt nie je jak świnia kilku dokladek :O Porcje są takie zeby każdy się najadl. Nie robię więcej w razie jak przyjdzie gość albo jakby ktoś chciał dokładkę bo na drugi dzień nikt nie będzie dojadal resztek, a wyrzucać nie będę. Jesli się zdarzy że ktoś nie naje się obiadem to można zjeść deser, salatke, kanapkę-cokolwiek co komu przyjdzie do głowy. Co do czestowania- podaje wodę, owoce czy jakieś krakersy, co aktualnie jest w domu. Moja córka ma najwyraźniej dobrze wychowane koleżanki bo nie przychodzą w porze obiadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do syna rzadko przychodza koledzy. raczej sie smsami umawiaja na placu zabaw I juz (syn ma 11 lat). ale czasem sie zdarza, choc jak pisze rzadko, ze kolega przyjdzie, ja zwykle wiem o tym z gory kilka dni, albo chociaz te 15 minut przed. dzieci czestuje np krakersami, jablkiem pokrojonym w plasterki, daje wode z sokiem, czasem czekolade. zasada jest ze maja jesc w kuchni, nie w pokoju. zdarzylo sie w przeszlosci ze kolega lub koilezanka byli u nas tuz po szkole, o czym wiedzialam np dwa dni predzej, to dostali obiad- ryba z ryzem I brokul. ale pytalam czy chca I mowilam ze nie musza brac z grzecznosci, jak nie lubia to dam cos innego. to kolega jeden chcial sama rybe - dalam mu tez banana, bo poweidzialqam ze jak chce deser - ciastka - to albo banan albo warzywo ma zjesc ;) inny kolega sie dziwil, ze ma pic wode ... bo on to slodzona herbata owocowa. mialam owocowa, zrobilam mu I dalam miodu I sok cytrynowy- ale mu smakowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy serio jak np mieszkacie we trójkę to robicie na obiad tylko 3 kotlety? dla mnie to kosmos, ani u mnie nigdy czegos takiego nie było ani u chłopaka, w ogóle nigdzie nie spotkałam się z czyms takim:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzy kotlety:classic_cool::D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niby takie tu bogaczki, w innych tematach piszą ile to nie zarabiają , a tu proszę- na obiad wszystko wyliczone co do okruszka. Maaaaatko:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×