Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy dla Was też przegraną życiową jest mieszkanie z rodzicami lub teściami?

Polecane posty

Gość gość
No tak, to nie PRL żeby musieć mieszkać na kupie, nie ważne mieszkanie czy dom jak się nie ma własnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 23.08.2018 o 17:08, Gość gość napisał:

...ki jesteście i tyle ,ja mieszkam z teściową 10 lat i jest ok,mamy duzy dom ,więc nie wchodzimy sobie w drogę.

A jesteś współwłaścicielką?  jak nie to mieszkasz u teściowej a nie z nią 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przegrana życiowa to chyba za dużo powiedziane. Są różne sytuacje. Szczególnie u bardzo młodych ludzi o małych zarobkach i tych co "wpadli". 

Ja bym zwyczjanie nie chciała bo nie potrafilabym się podporządkować zasadom mamy czy teściowej. Lubię rządzić w swoim domu mam charakterek. Porostu dla mnie nigdy w życiu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To zależy. Dla mnie nie jest, ale ja mam spoko teściów, nie wtrącają się zanadto, poza tym mieszkamy na dwóch różnych poziomach i na dobrą sprawę wcale nie musimy się spotykać, bo łazienka, kuchnia i wejście do domu są osobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

To zależy. Dla mnie nie jest, ale ja mam spoko teściów, nie wtrącają się zanadto, poza tym mieszkamy na dwóch różnych poziomach i na dobrą sprawę wcale nie musimy się spotykać, bo łazienka, kuchnia i wejście do domu są osobne.

Otóż to, jestem w tej samej sytuacji co moja przedmówczyni. Każdy płaci za siebie, gotuje osobno, dwa różne poziomy z własnymi kuchniami i łazienkami, jest możliwość zrobienia dwóch osobnych wejść i widzenia się z rodzicami w przelocie na podwórku-naprawdę NAZYWACIE TO ŻYCIOWĄ PORAŻKĄ? Taka sytuacja daje i wolność w postaci odrębnego od rodziców lokum, ewentualną pomoc w razie potrzeby i NIE WIĄZANIE SIĘ W KREDYT do końca życia. Te pieniądze (oczywiście jeśli ktoś ma silną wolę) można przeznaczyć na coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Przegraną życiową, to złe słowo, ale po prostu uważam, ze nie jest to najlepszy pomysł bo predzej czy pozniej zaczna sie we wszystko wstracac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 minut temu, Agnieszka Anna napisał:

Otóż to, jestem w tej samej sytuacji co moja przedmówczyni. Każdy płaci za siebie, gotuje osobno, dwa różne poziomy z własnymi kuchniami i łazienkami, jest możliwość zrobienia dwóch osobnych wejść i widzenia się z rodzicami w przelocie na podwórku-naprawdę NAZYWACIE TO ŻYCIOWĄ PORAŻKĄ? Taka sytuacja daje i wolność w postaci odrębnego od rodziców lokum, ewentualną pomoc w razie potrzeby i NIE WIĄZANIE SIĘ W KREDYT do końca życia. Te pieniądze (oczywiście jeśli ktoś ma silną wolę) można przeznaczyć na coś innego.

Ta, gorzej jak teść umrze, a teściową z synka robi swojego slugusa, właśnie to przerabiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

nie, jesli wszystkim pasuje taki uklad. Kiedys ludzie zyli pokoleniowo w domach, pomagali sobie przy dzieciach, w pracach domowych, koszt zycia mieli nizszy i to nie była przegrana pozycja.Wrecz przeciwnie. Teraz kazdy twierdzi ze wygrał bo jest na swoim.A co dokladnie wygrał? Zazwyczaj kredyt, brak wsparcia, wysokie koszty utrzymania, koniecznosc zatrudniania opiekunki do dziecka.wygrana jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historyczka8

Chocby rodzica/tesciowie mi doplacalai zebym z nimi zamiekszkala to bym sie na to nie zgodzila. 
Ale ja ogolnie jestem konfliktowa i mam okropny charakter 😉 lubie swoj dom , spokoj, cisze , intymnosc i prywatnosc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

nie, jesli wszystkim pasuje taki uklad. Kiedys ludzie zyli pokoleniowo w domach, pomagali sobie przy dzieciach, w pracach domowych, koszt zycia mieli nizszy i to nie była przegrana pozycja.Wrecz przeciwnie. Teraz kazdy twierdzi ze wygrał bo jest na swoim.A co dokladnie wygrał? Zazwyczaj kredyt, brak wsparcia, wysokie koszty utrzymania, koniecznosc zatrudniania opiekunki do dziecka.wygrana jak cholera

Dokładnie, u nas jest komfortowo, bo mimo że w jednym domu, to każdy na swoim. No i są inne plusy tej sytuacji: rachunki na pół, zawsze jest ktoś w domu (dziadkowie są na emeryturze), nie ma problemu z odbiorem paczki od kuriera itd., teść zajmuje się kotłownią, w razie potrzeby mam z kim zostawić dzieci i nie muszę ich nigdzie dowozić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moool

"Zyciowa porazka choc niezawiniona) jest miec kiepskich rodzicow czy tesciów, z ktorymi trudno wytrzymac wiecej nize 3 gpdziny. Tacy bywaja. na szcescie nie wszysyc.

Czekajac na swoje lokum mieszkalismy z moja mama -dyskretnym,kulturalnym, wykształconym, zajetym wlasna praca i sprawami, człowiekiem. W pewnym momencie dostalismy przydzial na pokoj  hotelu asystencki ( + dzielona lazienka) - wprowadzilismy sie i to była porażka . Z intymnoscia kiepsko, wszyscy o wszystkich wszytko wiedzieli, taka komuna, a to przecież przypadkowi ludzie,komfort o niebo gorszy niz we wlasnym domu . Po 2 miesiacach spieprzalismy z powrotem do mieszkania z mamą, gdzie kazde mialo swoje życie, a jesli chcialo sie pogadac, to przynajmniej było o czym.

Niedawno mieszkali u nas(juz w naszym wlasnym domu) przez 3 miesiace tesciowe, bo akurat byl problem z opieka nad dziecmi( nie duzy, ale potrzebna byla czyjas obecnosc) . Tez bardzo dobrze wspominam . Dom nieduzy, ale mieli osobna lazienke, wiec starczylo, dodatku maz , ktory ich bardzo rzadko widuje , bo  mieszkaja bardzo daleko, byl przeszczesliwy, przynajmniej sie soba nacieszyli, a fajni .Te same zainteresowania, podobne zawody, mogli zdalnie pracowac przy komputerach, nikt nikomu nie wchodził w parade.

Kolega, dobrze po 30tce, kawaler  mieszka z super rodzicami w pieknym domu, dom otwarty, czeste  imprezy, spotykaja sie ciekawi ludzie w roznym wieku. Trudno o lepsze towarzystwo.

To zreszta mniej kwestia metrazu, tylko charakterow i sosobu bycia mieszkancow. Jestem za tym, zeby docelowo miec wlasny dom, ale mieszkanie, nawet dluzszy czas , z fajnymi rodzicami,w dobrym miejscu, zwlaszcza, jak sie jest singlem, jest wg mnie lepsze, niz wynajete  tymczasowe byle co .

 Moj kolega

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mieszkanie na pięterku kojarzy mi się z ludźmi których nie stać na kupno swojego albo nie dostaliby kredytu, albo przy jego spłacie nie zostałoby już nic na wykończenie. Do tego te domy wielorodzinne są zwyczajnie brzydkie, przedpotopowe. Takie kloce z brzydkimi barierkami jak u wójta z Rancza. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi  co się ma, proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historyczka8
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

nie, jesli wszystkim pasuje taki uklad. Kiedys ludzie zyli pokoleniowo w domach, pomagali sobie przy dzieciach, w pracach domowych, koszt zycia mieli nizszy i to nie była przegrana pozycja.Wrecz przeciwnie. Teraz kazdy twierdzi ze wygrał bo jest na swoim.A co dokladnie wygrał? Zazwyczaj kredyt, brak wsparcia, wysokie koszty utrzymania, koniecznosc zatrudniania opiekunki do dziecka.wygrana jak cholera

Chyba sobie jaja robisz! Wole wynajac opiekunke do dziecka i wziac kredyt niz kisic sie z rodzicami czy tesciami i nawet poklocic sie z mezem nie da rady ani przezyc dobrego orgazmu bo oni wszytsko slysza i widza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W dobie obecnych możliwości dorobienia się - np wyjazd za pracą za granicę to tak, jest to porażka. I wtedy się mieszka zawsze u kogoś, a teściowie mają ostatnie słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swpspsd

Mieszkałam z rodzicami i dziadkami w jednym domu do 18 roku życia. Moja babcia, czyli mama mamy w tym wypadku, jest bardzo chimeryczną osobą, zmienną jak dr jekyll and mr hyde. Raz cudna i kochana, później rozstawiała wszystkich po kątach. Moi rodzice nie mogli (chcieli?) się wyprowadzić ponieważ (babcia) jest osobą niepełnosprawną, co wykorzystywała sprytnie do swoich tyrańskich gierek. To co przeżyłam w domu nie mieści się w głowie. Potworna nerwica, brak prywatności, awantury i wojenki. Musiałam przejść gruntowną terapię żeby wyjść na prostą, odkręcić w głowie obraz rodziny itp. Moja psycholog jest sceptycznie nastawiona do domów wielopokoleniowych, ja podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Jeśli macie tylko możliwość wiejcie z domów wielopokoleniowych! Chyba że macie cudnych rodziców/teściów, ale to można zweryfikować tylko mieszkając razem dłużej niż chwilę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
21 godzin temu, Gość gosc napisał:

nie, jesli wszystkim pasuje taki uklad. Kiedys ludzie zyli pokoleniowo w domach, pomagali sobie przy dzieciach, w pracach domowych, koszt zycia mieli nizszy i to nie była przegrana pozycja.Wrecz przeciwnie. Teraz kazdy twierdzi ze wygrał bo jest na swoim.A co dokladnie wygrał? Zazwyczaj kredyt, brak wsparcia, wysokie koszty utrzymania, koniecznosc zatrudniania opiekunki do dziecka.wygrana jak cholera

Ja mam kredyt. I wiesz co - ja to widzę tak: za 25 lat mniej więcej będę mieć już dawno spłacony kredyt na mieszkanie, a ponadto dostanę po rodzicach dom albo dużą działkę. Dostałabym dom albo działkę mieszkając z nimi, ale dzięki kredytowi będę miała po 60tce 2 nieruchomości, a nie tylko dom w spadku.

To mieszkanie będzie więc efektem mojej własnej ciężkiej pracy i tego, że zamiast jak tutaj niektóre piszecie "przeznaczać pieniądze na co innego" miałam 2 w jednym - pełną niezależność, intymność i spokój połączone z tym, że spłacałam raty za mieszkanie. Te odsetki są dla mnie rozsądną ceną za święty spokój w każdym aspekcie życia. Sami z mężem wychowujemy dzieci, nie słuchamy "mądrych" rad mamusiek i nikomu nie spowiadamy się ze swojego życia - co mamy na obiad, czemu nic nie mamy, tylko jemy na mieście i czemu tyle wychodzimy wieczorami albo wręcz przeciwnie czemu nigdzie nie wychodzimy. 

Czasem mam wrażenie że na kredyt hipoteczny plują głównie te osoby, które nie mają szans na jego uzyskanie, bo nie mają zdolności kredytowej.

Innymi słowy ja będę mogła tą dodatkową nieruchomość - np. mieszkanie, wg niektórych niepotrzebne zupełnie - przeznaczyć dla moich dzieci na lepszy start.

Dla mnie to będzie wygrana i duża korzyść w dłuższej perspektywie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorla
30 minut temu, Gość Gosc napisał:

Czasem mam wrażenie że na kredyt hipoteczny plują głównie te osoby, które nie mają szans na jego uzyskanie, bo nie mają zdolności kredytowej.

Myślę dokładnie tak samo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja bym nie chciała na stałe mieszkać ani ze swoimi rodzicami, ani z teściową.  Mieszkaliśmy z mężem u jego mamy przez 5 lat (naprawdę nie było źle). W pewnym momencie nawet szukaliśmy domu dla nas i teściowej, ale w końcu mnie oświeciło i powiedziałam mężowi, nie chce - on ma rodzeństwo,  więc potem byłby problem (musielibyśmy spłacić część domu), podrzucane byłyby dzieci do babci, itd. W końcu wzięliśmy kredyt i kupiliśmy swoje mieszkanie - zostało jeszcze 5 lat do spłaty.  Gdybym się cofneła w czasie zrobiłbym to samo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Ja bym nie chciała na stałe mieszkać ani ze swoimi rodzicami, ani z teściową.  Mieszkaliśmy z mężem u jego mamy przez 5 lat (naprawdę nie było źle). W pewnym momencie nawet szukaliśmy domu dla nas i teściowej, ale w końcu mnie oświeciło i powiedziałam mężowi, nie chce - on ma rodzeństwo,  więc potem byłby problem (musielibyśmy spłacić część domu), podrzucane byłyby dzieci do babci, itd. W końcu wzięliśmy kredyt i kupiliśmy swoje mieszkanie - zostało jeszcze 5 lat do spłaty.  Gdybym się cofneła w czasie zrobiłbym to samo. 

Oczywiście zrobiłabym 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 godziny temu, Gość gosc napisał:

nie, jesli wszystkim pasuje taki uklad. Kiedys ludzie zyli pokoleniowo w domach, pomagali sobie przy dzieciach, w pracach domowych, koszt zycia mieli nizszy i to nie była przegrana pozycja.Wrecz przeciwnie. Teraz kazdy twierdzi ze wygrał bo jest na swoim.A co dokladnie wygrał? Zazwyczaj kredyt, brak wsparcia, wysokie koszty utrzymania, koniecznosc zatrudniania opiekunki do dziecka.wygrana jak cholera

Tak wygląda dorosłe życie, z którym dojrzały człowiek bierze się za barki a nie deleguje swoje obowiązki/problemy po całej rodzinie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Tak wygląda dorosłe życie, z którym dojrzały człowiek bierze się za barki a nie deleguje swoje obowiązki/problemy po całej rodzinie 🙂

Dokładnie tak! No ale tak jest TRUDNIEJ a ŁATWIEJ (ale na pewno nie przyjemniej)  gnieść się na kupie (pięterko to samo)  i być całe życie zależnym od kogoś bo to darmowe i nie wymaga wysiłku,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jeżeli mieszka się w mieszkaniu teściów to różnie to bywa.  Znałam dziewczynę, która tak mieszkała- dom duży,  mieli szklarnie (w której pracowała za darmo). Wszystko było dobrze dopóki tatuś nie znalazł sobie innego modelu - rozwód i nic do podziału, bo dom i szklarnie rodziców męża.  Dziewczyna została bez mieszkania z 2 dzieci.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bvbnkk

A ja bym chciała, żeby każda osoba tutaj co się tak mądrzy, napisała skąd miała swoje mieszkanie czy dom w wieku 20 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kast

Zastanawia mnie powszechne podejscie - ze nieudacznicy,. czeka taki, jak im mam pod nos podstawi, dramat, porazka  itd. A nikt nie zna przypadku,ze ktoś mieszkajacy z rodzicami nie żeruje na nich, tylko przeciewnie, pomaga im? moze sa samotni, schorowani?( pomijam, ze i tak predzej czy pózniej bedą).  I ze sa rodziny, gdzie ludzie sie dogaduja, niezaleznie od wieku?

Nie sadzcie według siebie, bo rózne sa sytuacje, różni ludzie. Niech kazdy robi , jak jemu i jego rodzinie pasuje, nie obcym ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość kast napisał:

Zastanawia mnie powszechne podejscie - ze nieudacznicy,. czeka taki, jak im mam pod nos podstawi, dramat, porazka  itd. A nikt nie zna przypadku,ze ktoś mieszkajacy z rodzicami nie żeruje na nich, tylko przeciewnie, pomaga im? moze sa samotni, schorowani?( pomijam, ze i tak predzej czy pózniej bedą).  I ze sa rodziny, gdzie ludzie sie dogaduja, niezaleznie od wieku?

Nie sadzcie według siebie, bo rózne sa sytuacje, różni ludzie. Niech kazdy robi , jak jemu i jego rodzinie pasuje, nie obcym ludziom.

Cytat

 

Może od miliona tematów na kafe jacy to teściowie są wstrętni i okropni? Albo że wykorzystują fakt że młodzi mieszkają z nimi na kupie żeby to oni ponosili wszelkie koszta. Może i są takie rodziny ale forum jest od generalizowania (bo te dogadujące się rodziny to mniejszość ) Zwykle to niezaradni młodzi i władczy rodzice. Albo klasyk : biedna synowa mieszkająca u teściów którzy jako że niczego materialnie nie wniosła do małżeństwa syna nie mają oporów przed pomiataniem nią na każdy możliwy sposób, pokazywanie że jest na ich łasce itd itp

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaaaaa84

Ja nie mieszkam  i nigdy nie mieszkalam z tesciami czy rodzicami, wyjechalam z domu na studia majac 19 lat, mieszkalam na stancji i w akademiku, w wakacje wiadomo wracalam do rodzicow na 3 miesiace, ale czesc tego czasu jezdzilam z chlopakiem po Polsce  pod namiot itd., za moje pienidze za stupendium naukowe, no i sporo pomagalam rodzicom na polu latem. Moj chlopak (teraz  od dosc dawna maz) tez pomagal, mimo ze 'miastowy'  , nauczyl sie wyrywac chwasty,  pielegnowac warzywa i  zrywac sliwki w upale  itd 😉  

jak mialam 24 lata wyjechalam za granice, w 2008 roku. w 2011 urodzilam dziecko. mieskzanie wynajmowalismy, od samego poczatku z moja koleznka i jej facetem, az do czasu gdy bylam w ciazy, wtedy my wynajelsimy sobie kawalerke. Wlasne mieszkanie kupilismy w marcu tego roku 🙂  oczywiscie, moja konkretna kolezanka z Polski dlugo sie lubila lekko przyczepic, ze "z dzieckiem na wynajmowanymm mieszkac?" a jak widziala zdjecia, ze to nie jakas smierdzaca rudera bez ogrzewnaia czy cos, lecz ladne  mieskzanie w dobrej lokalizacji itd, to i tak sie nadal czepiala . A ona z mezem  mieszkali pierwszy rokwlasnie na wynajmowanym bo ojcecie jej meza po jakiesj klotni z nimi kazal im sie wynosic  ... a jak mieli dziecko to szybko szybko kupilijakies male mieszkanie z duza  omoca finansowa od jej rodzicow.  kupili te niecale 50 metrow kwadratowych , w brzydkim bloku, i ona taka dumna bo wlasne, i pytala nie kiedy nasze wlasne ... smieszylo mnie to. to jej odpowiadalam  na jej pytanie 2 a kiedy pojedziecie na jakies fajniejsze wakacje niz tylko polskie morze/ Polecam wam Portugalie i Teneryfe" a ona sie zloscila, bo po prostu stac nie bylo. 

Teraz obie mamy po 1 dziecku, obie mamy te  wlasne mieszkania, i co z tego ze ja kupilam 6 lat pozniej niz ona,skoro moje ma 64 m kw a jej niecale 50...!! plus zwiedzilam szesc krajow w Europie i po prostu niej jestem taka maruda, jak ona...  ach dodam ,ze od kiedy mam to mieskzanie i do tego  mam tez od kilku lat prace w biurze, juz nie jestem kelnerka - ona jakos juz nie wisuje sie ze mna tak chetnie, jak  kiedys ... ciekawe, dlaczego ?? 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
38 minut temu, Gość Aaaaaa84 napisał:

Ja nie mieszkam  i nigdy nie mieszkalam z tesciami czy rodzicami, wyjechalam z domu na studia majac 19 lat, mieszkalam na stancji i w akademiku, w wakacje wiadomo wracalam do rodzicow na 3 miesiace, ale czesc tego czasu jezdzilam z chlopakiem po Polsce  pod namiot itd., za moje pienidze za stupendium naukowe, no i sporo pomagalam rodzicom na polu latem. Moj chlopak (teraz  od dosc dawna maz) tez pomagal, mimo ze 'miastowy'  , nauczyl sie wyrywac chwasty,  pielegnowac warzywa i  zrywac sliwki w upale  itd 😉  

jak mialam 24 lata wyjechalam za granice, w 2008 roku. w 2011 urodzilam dziecko. mieskzanie wynajmowalismy, od samego poczatku z moja koleznka i jej facetem, az do czasu gdy bylam w ciazy, wtedy my wynajelsimy sobie kawalerke. Wlasne mieszkanie kupilismy w marcu tego roku 🙂  oczywiscie, moja konkretna kolezanka z Polski dlugo sie lubila lekko przyczepic, ze "z dzieckiem na wynajmowanymm mieszkac?" a jak widziala zdjecia, ze to nie jakas smierdzaca rudera bez ogrzewnaia czy cos, lecz ladne  mieskzanie w dobrej lokalizacji itd, to i tak sie nadal czepiala . A ona z mezem  mieszkali pierwszy rokwlasnie na wynajmowanym bo ojcecie jej meza po jakiesj klotni z nimi kazal im sie wynosic  ... a jak mieli dziecko to szybko szybko kupilijakies male mieszkanie z duza  omoca finansowa od jej rodzicow.  kupili te niecale 50 metrow kwadratowych , w brzydkim bloku, i ona taka dumna bo wlasne, i pytala nie kiedy nasze wlasne ... smieszylo mnie to. to jej odpowiadalam  na jej pytanie 2 a kiedy pojedziecie na jakies fajniejsze wakacje niz tylko polskie morze/ Polecam wam Portugalie i Teneryfe" a ona sie zloscila, bo po prostu stac nie bylo. 

Teraz obie mamy po 1 dziecku, obie mamy te  wlasne mieszkania, i co z tego ze ja kupilam 6 lat pozniej niz ona,skoro moje ma 64 m kw a jej niecale 50...!! plus zwiedzilam szesc krajow w Europie i po prostu niej jestem taka maruda, jak ona...  ach dodam ,ze od kiedy mam to mieskzanie i do tego  mam tez od kilku lat prace w biurze, juz nie jestem kelnerka - ona jakos juz nie wisuje sie ze mna tak chetnie, jak  kiedys ... ciekawe, dlaczego ?? 😛 

A ja mam dom i zwiedzałam nie tylko Europę ale też Azję i Amerykę i co z tego? Może i koleżanka jest zazdrosna ale ty też się cieszysz że ona się frustruje. Po co? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Bvbnkk napisał:

A ja bym chciała, żeby każda osoba tutaj co się tak mądrzy, napisała skąd miała swoje mieszkanie czy dom w wieku 20 lat...

Poćwicz czytanie ze zrozumieniem. 

Ja wprost pisałam, że mam kredyt na mieszkanie. Będę zachwycona, jeśli spłacę je wcześniej w wieku 35 lat. I wiele osób na tym wątku pisze, że ma mieszkania na kredyt. W wieku 20 lat to tylko bajkopisarki tutejsze mają mieszkania czy domy bez kredytu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Googlepl
48 minut temu, Gość Gosc napisał:

Poćwicz czytanie ze zrozumieniem. 

Ja wprost pisałam, że mam kredyt na mieszkanie. Będę zachwycona, jeśli spłacę je wcześniej w wieku 35 lat. I wiele osób na tym wątku pisze, że ma mieszkania na kredyt. W wieku 20 lat to tylko bajkopisarki tutejsze mają mieszkania czy domy bez kredytu. 

Mam bo jestem jedynaczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaaaaa84
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

A ja mam dom i zwiedzałam nie tylko Europę ale też Azję i Amerykę i co z tego? Może i koleżanka jest zazdrosna ale ty też się cieszysz że ona się frustruje. Po co? 

Ona sie cieszyla, jak ja wynajmowalam, to teraz w odwecie ja sie ciesze, ze ja tylko na tanie kwatery nad Baltykiem stac. Niech wie, jak to jest, czuc sie lepszym od kogos. A i tak najbardziej jak du.psko zabolalo, ze ja z kelnerki stopniowo przeszlam do HR w biurze. da sie/ da sie. Juz nie moze sie chwalic ani mieszkaniem, ani lepsza praca... to mam po prostu troche radoche, troche satysfakcje, moze i to dziecinne, ale ... jakze ludzkie. odplacam jej tym samym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×