Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GdybymToWiedzial

dlaczego to tak boli?

Polecane posty

Gość gość Asia
mam wrażenie, że się znamy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 lat to stanowczo za długo na rozpamiętywanie i idealizowanie. Faktycznie stajesz się mimowolnym, albo wręcz odwrotnie - masochistą. Nie piszesz jasno, poszła swoją drogą, tzn. odszedłeś, bo miała kogoś? Zaproponowała przyjaźń...hm. W Waszym przypadku raczej niewykonalne. Mężczyźni najczęściej to duże dzieci. Może ona brała życie poważniej, chciała konkretów, których Ty jej nie mogłeś zapewnić? Dziwne to wszystko, tak chcieć w sumie przegrywać życie. Trzeba brać je za bary i próbować wyjść na prostą. Ty się zapętlasz. To niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wierzę, że może to tyle trwać, u mnie ta tak samo długo, nie mogę przestać myśleć i tęsknić, jestem nieszczęśliwa, obiecał że nigdy nie przestanie się odzywać, a przestał... po prostu... staram się żyć dalej i każdego dnia myślę.... to boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz już wiem Dobranoc Buziaczki Pa M

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to boli jeśli się kocha naprawdę.... to miły ból, lubię o Tobie myśleć nawet jeśli to masochizm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a autor tu jeszcze bywa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym wiedziała jak się to skończy, nigdy bym nie odpowiedziała na twoją zaczepke, gdybym wiedziała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość specyficzna
Autorze jesteś tu ?mam pytanie -dlaczego zwracasz się do kogoś..wredna maupko''? i czy to podanie dłoni było wieczorem w blasku księżyca? odpowiedz -to ważne. Może to o mnie piszesz,nie rozumiem słów,,odszedłem dla jej dobra'' a skąd Ty możesz wiedzieć co jest dla kogo dobre?ja też sama nazwałam pewną relację przyjaźnią ponieważ byłam zajęta ,nie miałam prawa nazywać tego inaczej choć w duchu byłam gotowa rzucić to wszystko by być z kimś kto stał się dla mnie wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćspecyficzna
.....i co znaczy,,czekam na proces z wyrokiem''?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cierpisz bo kochasz, może tylko wspomnienie , wyidealizowaną przez czas postać ale jednak kochasz... Przeżywam to samo , podobny okres czasu jak ty autorze. Filip na zawsze pozostanie w moim sercu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćspecyficzna
a w moim Wojtek na zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz? to do M?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
gość Asia wczoraj To wysoce mało prawdopodobne. Moja znajoma ma inaczej na imię. gość wczoraj Są różne typy osobowości. gość specyficzna dziś Uwierz mi, nie, to nie o Tobie. Nie jestem Wojtkiem. Ps. Może zatem warto było to uczynić. gość dziś Nie jestem Filipem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćspecyficzna
no jasne że było warto tylko skąd miałam wiedzieć ze On właśnie tego ode mnie oczekuje?ja muszę wiedzieć na czym stoję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małparzadka
W życiu nie wystarczy trafić na odpowiednią osobę, trzeba także samemu nią być dla drugiej osoby. Jeśli coś jest jednostronne a tu jest, dziewczyna wybrała inne życie, to nie był odpowiedni czas lub osoba, lub jedno i drugie. Masz świadomość, że Ty nie byłeś TĄ osobą dla niej ale to i tak świetne usprawiedliwienie i zwyczajne ukrycie się przed zrobieniem czegoś poważniejszego. Odkładasz odpowiedzialność za swoje życie ale Twoja sprawa, Ty za to zapłacisz. Z wiekiem rachunek będzie coraz wyższy. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
gośćspecyficzna dziś Jak można trwać w relacji z kimś i jednocześnie wzdychać do innej osoby? Ja tak bym nie potrafił. Niektórzy ludzie mają swój honor i zasady. Nie będą starać się o kogoś kto jest zajęty. Małparzadka dziś Gdyby nie była związana z kimś innym sytuacja potoczyła by się inaczej i to nie jest tylko moje zdanie. Owszem, nie jestem ideałem, wręcz przeciwnie, mam sporo wad. To jednak nie znaczy, że jestem pozbawiony uczuć. Mam ich chyba aż nadto i to też wada. Zdaje sobie z tego sprawę. Stanowiło to ogromny problem i nadal stanowi. Szczerze? Wiedziałem, że on będzie lepszym wyborem. Czy unikam odpowiedzialności? Tak... Cierpię na zaburzenia nerwicowe i depresję. Aktualnie jest lepiej, ale ta jakże trudna sytuacja, która targała mną wewnętrznie rozchwiała mnie emocjonalnie i pogłębiła to z czym walczyłem. Nie mogłem Jej tego zrobić i zniszczyć to co dawało Jej szansę na lepsze jutro. To nie był zły facet. Dla mnie jednak to był osobisty dramat. Dowiedziałem się jaki jestem. Pozwolić odejść komuś kogo się kocha ponad życie i nie godzić się na to z całych sił. Prowadziłem wewnętrzną walkę. Wiedziałem, że muszę odejść. To było traumatyczne doświadczenie. Dlatego będę sam. Mam problemy i one nie znikną. Dobrze, że tak się stało, ale... to nie wymaże z mojej pamięci tego co zaszło. Te dwa lata odcisnęły się w mojej pamięci na zawsze. Będę tym żył do samego końca. Tacy jak ja lepiej by pozostali sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćspecyficzna
jak można? a jeśli Ci powiem ze nie byłam pewna ze odwzajemniasz?,nie wiedziałam czego oczekujesz? dokąd miałam pójść ?jak rozstać się mając dzieci?owszem to nie jest łatwe być z kimś i kochać kogoś innego bezgranicznie dlatego zdecydowałam się na umowną separację ..przynajmniej tyle,nie sypiamy razem od 9 lat ,chciałam być fer nie mogłabym robić tego z nim ..kochając kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćspecyficzna
dlaczego nigdy nie powiedziałes mi tego otwarcie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małparzadka
Gdyby nie była związana.. ale była i z nim teraz żyje, co już powinno dać Ci do myślenia, że to jednak nie to. Nie przybiegła tez po jakimś czasie płacząc że to nie to. Pogodziłeś się z klęską przed podjęciem walki. Jednak nie możesz i tak mieć pewności że wybrałaby Cibie, nawet jeśli się jej podobałeś. Nie sądzę, że ją dobrze znasz/znałeś. Wszystko układasz na pięknym stoliku którego zdjęcie trzymasz w głowie a ani nie znasz stanu faktycznego ani nie wiesz z czego był zrobiony, pamiętasz wrażenie. Ale ta kwestia to jedno. Twoje inne problemy to już inna kwestia, nigdy nie jest się skazanym na targanie ciężaru z przeszłości o ile się wynajdzie chęci by w końcu je poukładać, zaakceptować tego czego zmienic nie mozna, resztę poprawić. Myślisz że jesteś wyjątkowy ze swym cierpieniem? Że wszyscy inni to silne osoby o niespożytej energii którym życie płynie szampanem? Że nie doznali ogromnych krzywd, że nie noszą ran? Że część z nich nie sięgnęła dna? Różnic się mogą tylko tym, że sie w końcu wkur/wili i zapragnęli zmiany. Tak, chore osoby wychowują chore dzieci, więc jeśli nie chcą zająć się sobą pewnie rzeczywiście nie powinni zajmować się innymi. Spiep/rzony skrypt rodzinny to zaraza. Ale można go przerwać. Mówi Ci to osoba znerwicowana od dziecka, neurotyczna, która w długoletnim związku (ponad 10 lat) kilka razy była podrywana przez kolegów, którzy sobie potrafili pomylić dobrą rozmowę, uśmiech i łagodność spojrzenia z czymś więcej. Zaręczyny też mało co znaczyły. To też ma wpływ na interpretację tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
gośćspecyficzna dziś Nie jestem Wojtkiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małparzadka
P.S Wydzieram się bo mam dziś przewalony, męczący dzień! Nie będzie żadnego głaskania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
To dobrze, że jest z nim szczęśliwa. Obawiam się, że ze mną by nie była. Mogłaby wręcz żałować tego, że zaprzepaściła wszystko co tak długo budowała dla kogoś takiego jak ja (nieudacznika). To jednak nie jest jednoznaczne z tym, że nagle przestane czuć do Niej głęboką sympatię (emocjonalną więź). Postanowiłem odejść 2 tygodnie przed ślubem. Walczyłem w niecodzienny sposób. Po prostu pokazałem jaki jestem. Wiem, nie byłem dobrym kandydatem na męża i nie miałem wiele do zaoferowania, ale kiedyś powiedziała, że podobam się Jej. Na moje pytanie przytaknęła, że w innej sytuacji bylibyśmy razem. Miała wady jak każdy z nas, ale o dziwo pewne rzeczy byłem w stanie przełknąć, a nawet uważałem, że gdyby nie te wady to po prostu nie byłaby to ta sama osoba i po prostu nie zakochał bym się w Niej. Owszem, nie znałem Jej dobrze. Człowieka poznaje się całe życie, ale to co widziałem wystarczyło mi na tamtą chwilę. Na pewno nie jestem wyjątkiem i tak się nie czuje, ale generalnie wiem też, że każdy jest inny. Tak jak nikt nie jest w stanie zajrzeć w głąb moich myśli i poznać moje emocje, uczucia, tak i ja nie jestem w stanie wniknąć w ich "świadomość". Dlatego argument ten jest mało ważny. Większość z nas koncentruje się na własnych doświadczeniach. Złość? I chęć zmiany? Rozumiem to, ale nie wiem czy to dobre połączenie. Ja nie jestem zły na to co się stało, raczej bardzo smutny i zrezygnowany. Obawiam się mojego emocjonalnego bagażu. Widzisz... sama piszesz, że Twoja przeszłość i doświadczenia mają wpływ na postrzeganie tego co piszę. Taki sam wpływ ma na mnie to czego sam doświadczyłem. Oboje jednak jesteśmy inni... w życiu o to chodzi by starać się tą inność zaakceptować i nikogo na siłę nie zmieniać. I ja miałem trudny dzień... Co do głaskania. Generalnie nie oczekuje wielkiego wsparcia czy też rad. Jestem tu by sobie pogadać. Nie wstrząśniesz moim światem, nie zmienisz toku postrzegania rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niczym nie zamierzam trząść, po prostu nie jestem miła. Człowiek się zmienia tylko dla siebie, nikogo innego. I tylko sam może to zrobić. Ciebie to połączenie dziwi, było przykładem, ale to zazwyczaj te niemiłe chwile zachęcają do zmian , te gorsze, człowiek często dopiero na dnie zaczyna myśleć o wyjściu z bagna, wtedy owszem może być wkur/wiony że pochłonęło go aż tak głęboko i to może być motorem zmiany. Inni się na dnie urządzają. Oczywiście że jesteśmy inni, to typowe, jednak pewne osobowości mają cechy wspólne w tym także schematy postępowania. To Ty masz znać swoje emocje i potrafic je precyzyjnie nazwać, podać przyczynę, wbrew przekonaniu człowiek może mylic odczucia. Jeśli człowiek wmówił sobie "ta i żadna inna" to podświadomie zrobi wszystko żeby żadnej innej nie było. Postąpiłeś racjonalnie, to przydatne, tylko teraz mam wrażenie że serce płata Ci figle (co ma w zwyczaju) i próbuje wmówić że szansa na pewno była i że byłoby super. Mogła być, mogło nie być. Serce zawsze wmawia wyidealizowaną wersje alternatywną, gdzy człowiek się zastanawia. Co być zrobił gdybyś w podglądzie zobaczył tę wersję z walką o nia i rozstaniu z tamtym facetem, gdzie później się niestety okazuje że po kilku miesiącach ona żałuje swej decyzji i mówi że z Toba była chwilowa fascynacja i widzi że mało Was łączy? Lub gdy po jakimś czasie zakochuje się w jeszcze innym, że poprzedni nie był tym ale Ty też nie jesteś. Wersje prawdopodobne teoretycznie jak inne. Jedną z ludzkich słabości jest idealizacja tego co niespełnione, to bardzo częste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
Zastanawiałem się już nad tym zanim zakończyliśmy naszą znajomość. Kiedyś w przypływie emocji powiedziałem Jej, że wolę aby ewentualnie tęskniła za mną u jego boku niż powiedziała mi w oczy, że byłem Jej błędem. Nie marze już o Niej... po prostu czasami gdy umysł odbierze swego rodzaju podprogowy impuls... wszystko wraca. Sugerujesz, że urządziłem się na tym dnie i masz rację. Poprzednie doświadczenia choć bardzo skromne też nie są pozytywne. Ponadto jestem dość wybredny i mało towarzyski. Generalnie wole być sam niż męczyć się z kimś przez całe życie... lub dowiedzieć się, że jestem pomyłką. U nas w okolicy około 70% małżeństw się rozpada. Dane z urzędu miasta. Jestem trochę takim idealistą. Chciałbym aby wszystko było jak z obrazka... tak wiem, wiem... walczę z tym. Generalnie nie jestem dobrym kandydatem. Powie ktoś zaraz, że się użalam i mam się wziąć w garść... No ale ja naprawdę nie jestem dobrym kandydatem. Długo mi zajęło dojście do tych wniosków, mało kto to rozumie, ale co lepsze? Oznajmianie tego czy udowadnianie? Wydaje mi się, że to pierwsze. Związek w moim przypadku to nie zabawa, to nie testowaniem, to nie udawanie, to też nie sprawdzanie. Dla mnie dziwne są związki osób, które na pytanie - kochasz swojego chłopaka/dziewczynę? odpowiadają wymijająco, jestem szcześliwy/a lub nawet prosto z mostu - nie wiem. Związki czasami trwają latami, a ci nie wiedzą. Nie potrafił bym tkwić w takiej relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
Chodzi mi o to, że z moją osobowością i podejściem trudno mi znaleźć kogokolwiek. Generalnie nigdy nie szukałem za wyjątkiem krótkiego okresu w moim życiu, który mnie zniechęcił do Internetu. Raczej byłem i jestem bierny... czekam co los mi przyniesie. W zaistniałej sytuacji nagle trafia się ktoś kto staje się moim całym światem i zdaje sobie sprawę jaki to cud, jak wielkie szczęście. Nie mogę jednak Jej tego od tak powiedzieć. Bo po pierwsze przyznał bym się do tego jaki jestem "beznadziejny", po 2 poszło by to w stronę nie miłości lecz litowania, po 3 była w związku z kimś innym. Generalnie nie idealizuje, tylko ubolewam nad tą sytuacją. Boli mnie to i zarazem raduje, ale bardziej to pierwsze. Jak się kogoś kocha to chce się dla tej osoby jak najlepiej, a co zrobić w sytuacji gdy okazuje się, że to co najlepsze to nie ja tylko ktoś inny. Tu pojawia się osobisty dramat. I nie dotyczy to tylko tej konkretnej osoby. Załóżmy, że znów trafia się przez przypadek ktoś wyjątkowy i co? Znów uznam,że nie jestem wart tej osoby. Znów będę bał się odtrącenia. Generalnie już nie zakładam pozytywnego scenariusza. Moja emocjonalność może być lekko chora. Zdaje sobie z tego sprawę i tym samym znów mnie to dyskwalifikuje jako potencjalnego "partnera". Jest tyle niewiadomych, tyle możliwych scenariuszy. A ja się po prostu boję... Jak mężczyzna, który się boi ma zostać głową rodziny? Miłość to nie wszystko i choć ta potrafi przenosić góry, to jednak niejednokrotnie nie wystarcza. Mi by wystarczyła, ale z tego co widzę kobiety inaczej postrzegają związki. Generalnie "miłość" to taka niezła łamigłówka.... "puszka pandory". Kto ją otwiera musi liczyć się z konsekwencjami. Potrafi łączyć ale i dzielić ludzi. Trochę to smutne, ale tak to już bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo filozofii mój drogi, za dużo co by było gdyby było, oj co to będzie ... masz fobie, padło słowo depresja. Nie chcę straszyć, ale sam się z tego raczej nie podźwigniesz. Z czasem skazujesz się na psychotropy, a to już będzie niefajnie. Masz głęboko zaburzoną osobowość, potrzebny psychiatra i nie bój się tego. Ale najpierw radzę porządnie przebadać tarczycę i poziom hormonów, stan litu w organizmie itp, itd. Przyczyny naszych chronicznych zachowań mogą powodować wieloletnie niedobory pierwiastków, o czym zwyczajnie nie mamy pojęcia. Pomyśl o tym. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Goń króliczka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
gość dziś Psychotropy brałem przez rok, rok po rozstaniu i odstawiłem. Nie chce tego już brać. Znalazłem inne lekarstwo... pasje. Pierwiastki? hmmm.... gość dziś Że co proszę? To nie matrix.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GdybymToWiedzial
Na moje bolączki mam rozwiązanie. Po prostu będę sam. Oswajam się z tą myślą. To nic strasznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, czym się pasjonujesz i czy to rzeczywiście pomogło Ci dojść do siebie psychicznie? Walczę z depresją już dwa lata z takich samych przyczyn jak Ty i szukam rozwiązania innego niż leki lub samobójstwo. Jestem na etapie: "chodzę i oddycham". Brak mi motywacji, ale chcę spróbować podnieść się i żyć w pełni, a nie wegetować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×