Jak zmienia się życie po wspólnym zamieszkaniu..

"Dwa kible, dwie sypialnie i spokój" ? To po co razem mieszkać ?

Żeby czasem się spotkać w salonie na kawie.

Mieszkalismy z mezem przez trzy lata w miekszaniu typu studio. Jeden pokoj (doslownie) i lazienka. Oboje zyjemy

Z mężem mieszkałam 8 lat przed ślubem razem, po ślubie już też 8 lat. Obowiązki są, są również przyjemność, ale takie jest życie.

Ja mieszkam z mężem w jednym pokoju. Nie kłócimy się. Nie chcemy póki co zmieniać mieszkania, jest nam dobrze :)

Tez mi przyjemnosci :D

Życie mam już mocno po połowie i powiem jedno: nie masz recepty na nie, ale masz wolną wolę i jeżeli tkwi w tym chociaż trochę odpowiedzialności za podejmowane decyzje, da się stworzyć związek na całe życie. Ochy i achy z czasem wygasają. Pozostaje cała reszta, którą nazywasz domem. Fajnie na jesieni życia cieszyć się dziećmi, wnukami, a nawet lekko gderającą żonką. Dopóki macie siebie nawzajem, często tego nie doceniacie. Pustka totalna się robi jak jednego nagle zabraknie.

Jest fajnie może i więcej roboty, ale też więcej seks i luzu :)