Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Złaleka

Nie cierpię tych wyjść integracyjnych. Pracuje w korpo.

Polecane posty

Gość Złaleka

Jak ja nie cierpię tych imprez i spotkań integracyjnych w  korporacjach! Gdy pracowałam w lokalnej firmie, nie było czegoś takiego i jakoś zespół normalnie ze sobą współpracował, nie potrzebowaliśmy razem biegać  po lesie i strzelać do siebie kulkami, tańczyć i pić piwo, żeby dobrze współpracować. To czy dobrze się współpracuje nie zależy od tego, czy będziemy razem budować wieżę z klocków po pracy czy zażerać się golonką przy piwie.  Albo się umie współpracować z ludżmi, albo nie. Niby to nie obowiązkowe, a czuję presję, że wypada brać w nich udział. Wolałabym ten czas spędzać z mężem i dziećmi, ewentualnie z przyjaciółmi. Przez 8 godzin dziennie (lub więcej) widzę swoich współpracowników, a potem jeszcze co jakieś 3 tygodnie muszę z nimi chodzić na imprezy, a raz w roku w ogóle wyjeżdżać gdzieś. Nawet z przyjaciółmi , których wybrałam sobie sama, nie spotykam się tak często jak z ludźmi z korpo, bo nie mam na to czasu. Już moje małżeństwo zaczęło szwankować przez te imprezy. Kto to wymyśla? U nas wygląda to tak, że HR rozsyła nam zawiadomienia na maila, trzeba potwierdzić i iść. Większość osób jest młodsza ode mnie i nie ma rodzin, więc chętnie biorę w tym udział,  a zwyczajnie ja chcę po pracy iść do domu, chcę pobyć z mężem, dziećmi, mieć czas na przyjaciół i hobby, a nież żyć firmą! Czy Wy też tak macie? A może wasi męzowie pracują w korpo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

A jak myślisz kto za to płaci?

To dla waszego dobra. Nikt nie powie, że mu to nie odpowiada więc wam koszta imprezy odejma od pensji.

Zresztą korporacja to czysty komunizm. Czerwono tam jak na wiecach partyjnych

Cytat

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

Chwalenie się pracą w korporacji to jak afiszowanie się przynależnością do partii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cirilla

Myślałam, że tylko ja tak mam 🙂 Lata całe pracowałam w małej firmie, ale musiałam poszukać sobie nowej - i właśnie trafiłam do korpo. Też zaliczyłam już firmowe christmas party, będzie jeszcze działowa wigilia. Ludzie w większości 10 lat młodsi ode mnje, oczywiście bezdzietni. Nie mogę się w tym odnaleźć... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość Cirilla napisał:

Myślałam, że tylko ja tak mam 🙂 Lata całe pracowałam w małej firmie, ale musiałam poszukać sobie nowej - i właśnie trafiłam do korpo. Też zaliczyłam już firmowe christmas party, będzie jeszcze działowa wigilia. Ludzie w większości 10 lat młodsi ode mnje, oczywiście bezdzietni. Nie mogę się w tym odnaleźć... 

To ja mam odwrotnie. U mnie wszycy dzietni, a ja jedna nie. Też niemogę się odnaleźć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na chwilę

Widać, autorko, że masz jakieś problemy ze sobą. Zmusza Cię ktoś do chodzenia na te imprezy? Wyniki Twojej pracy są od nich uzależnione? Odpowiedź brzmi nie. Więc nie musisz na nie chodzić. Sama pracuje w dużej korporacji, nie ma u nas comiesięcznych imprez integracyjnych. Są 3 w roku - regionalna, ogólnokrajowa i wigilia w regionie. Na ostatniej regionalnej nie byłam i jakoś nie wpłynęło to na moje kontakty z współpracownikami czy wyniki pracy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale problem byłaś na kilku imprezach. Nie potwierdzaj tych spotkań, a jak ktoś będzie dopytywał to powiedz, ze kłopoty w rodzinie i chcesz z nimi spędzać więcej czasu. Nikt ciebie za to nie wyleje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cirilla

Pewnie, że nie zmusza, ale wiadomo, jak jest, zwłaszcza na początku. Człowiek nie wie, na co może sobie pozwolić, a co nie przejdzie. Oczywiście oficjalnie wszystko jest dobrowolne,ale miałam ostatnio ocenę półroczną - integracja z zespołem jest jak najbardziej jednym z kryteriów tej oceny, więc to nie tak, że nikt na to nie patrzy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koku

Na imprezy musisz chodzisz jeśli chcesz awansować i piąć sie po szczebelkach. Jeśli nie chcesz to nie musisz nigdzie chodzić. Ja postanowiłam ze chodzę na 1 imprezę korpo w roku (mysle ze tak wypada ze zwykłej grzeczności)i na 3 wyjścia z moim działem. Koniec. Zawsze dobrze sie bawię ale tez nie zostaje długo, dwie godzinki i do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaad

Niby dorosła baba, a głupia jak dziecko :o

Nie chcesz - nie idziesz; proste jak drut. Jeżeli odbywają się w godzinach pracy to traktujesz to jak pracę i przemęczasz się. Jeżeli jest to po godzinach to zwyczajnie nie potwierdzasz, a jeśli ktokolwiek pyta to odpowiadasz, że swój wolny czas spędzasz tak jak TY lubisz.

To się nazywa asertywność i jest dosyć porządana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexie

Od 3 lat w moim korpo byłam na dwóch imprezach - awansowej, bo dostałam wtedy awans i na świątecznej w tym roku, bo było w bardzo fajnym miejscu. Nikt mi nigdy nic nie powiedział, dostaję normalne podwyżki, oceny itd itp.Kiedyś poszedł mail w sprawie "dlaczego tak mało osób pojechało na biurową integrację w sobotę" (mamy taki doroczny wyjazd w lecie gdzieś za miasto, gry, zabawy itd). Odpisałam, że sobota jest dla mnie dniem dla rodziny, że pracę wykonuję w godzinach pracy i jeżeli wyjazdy integracyjne będą się odbywać w czasie pracy, mogę w nich uczestniczyć 😉 

Nie dać sobie wejść na głowę, punkt numer jeden. Moja praca broni się sama,. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Itura

Ja nie chodzilam na takie wigilie i imprezki, a byly one w piatek CO TYDZIEŃ i potem kiedy byla redukcja etatow jako pierwszA zostalam zwolniona, mimo super wynikow, bo nie zgralam sie z zespolem

wiec lepiej chodzic

reszta mimo braku wynikow nadal tam pracuje, a my ktorzy nie chodzilismy, bo mielismy inne sprawy, rodzine, dzieci, chorych rodzicow itd zostalismy wywaleni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

"dostaję oceny":classic_laugh:

A linijką po łapach dostajesz czy wstawiają ci biurko do kąta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korpo

Zacznijmy od tego, że ta ocena pracy nie odnosi się do integracji z współpracownikami na imprezach tylko do umiejętności współpracy w zespole w godzinach pracy więc to czy uczestniczysz w integracyjnych imprezach czy nie, nie ma wpływu na ocenę. 

Zresztą później patrzy się na takich pracowników korporacji jak na jakichś niewolników. A to oni sami sobie taką laurkę wystawiają. Pracuję w korporacji już 5 lat, w tym czasie awansowałam na stanowisko managera. Zatrudniając osobę do zespołu wolę taką, która myśli samodzielnie, potrafi otwarcie wyrazić swoje zdanie niż taką, która tylko przytakuje i ze wszystkim się zgadza jak takie bezwolne stworzenie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexie
10 minut temu, Gość QuasiModer napisał:

"dostaję oceny":classic_laugh:

A linijką po łapach dostajesz czy wstawiają ci biurko do kąta?

haha, nie 😉 Chodziło mi o te roczne durne podsumowania, skrót myślowy 😉 Biurko już mam całe szczęście w kącie, piękne miejsce 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

Przypomnę, że w języku polskim odpowiednikiem słowa manager jest słowo kierownik lub kierowniczka.

Jak nie umiecie po polskiemu to wypierdalać do krainy lachociaguw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

To samo tyczy się korporacji.

Fajnie że uczą za darmo ludzi języków obcych ale wypadałoby Kurfa przystosować się do lokalnej nomenklatury a nie szczuć ludzi jakimiś Kurfa do chója manadżerami piertolnymi i innymi moderatorami:classic_blink:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Oj, lepiej chodzić na takie imprezy integracyjne. Przynajmniej raz na jakiś czas. Nie tylko w korpo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość QuasiModer napisał:

Przypomnę, że w języku polskim odpowiednikiem słowa manager jest słowo kierownik lub kierowniczka.

Jak nie umiecie po polskiemu to wypierdalać do krainy lachociaguw

Idź się leczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Idź się leczyć!

Wolę sobie pobluzgac w łacinie i tak nie zrozumiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Nikt nikogo na imprezy integracyjne nie zmusza, takie teksty to opowiadają niektórzy swojej drugiej połowie: typu " nue chce iść, ale muszę bo....(I tu coś ściemniają). Ja też pracuje w korpo i nie ma przymusu, na niektóre spotkania chodzę a na niektóre nie (podobnie zresztą jak pozostali). Ja mam tak fajne osoby w zespole, że z przyjemnością od czasu do czasu na takie spotkanie idę. Dlaczego twoje małżeństwo zaczęło szwankowac przez te spotkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

My mamy czesto takie wyjścia i jest to oddolna inicjatywa. Lubimy się i wychodzimy razem na piwo, łyżwy, kręgle itd. Oczywiście jest parę osób, które nie chodzą. Bo żona nie puści, bo dzieci, bo obowiązki itd. Niby uczestniczenie w takich wyjściach nie powinno wpływać na pracę a jenak wpływa. Lepiej pracuje się z osobami, które poznało się trochę na gruncie prywatnym z dobrymi znajomymi. Ma sie z takimi ludźmi wspólny język i jest po prostu milej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korpo
46 minut temu, Gość QuasiModer napisał:

Przypomnę, że w języku polskim odpowiednikiem słowa manager jest słowo kierownik lub kierowniczka.

Jak nie umiecie po polskiemu to wypierdalać do krainy lachociaguw

A wyobraź sobie, że firma, w której pracuję to nie polska firma i na umowie mam manager. Jak Ci się nie podoba to już Twój problem, mnie jest z tego powodu wcale nie przykro. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie pracujemy w korpo, ale jak jest impreza i nie mamy ochoty isc, to nie idziemy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To wymylili ludzie którzy mieli wpływ na strukturę organizacyjną firmy, ludzie których życiem i domem jest praca w korpo, którzy nie mają życia prywatnego lub je mają ale go nie cenią i od niego uciekają. To jest dla ludzi którzy w korpo mają paczke znajomków i zanim na dobre zaczną robote to dobre 15 minut muszą przetrwonić na pogaduszki, ploteczki, zwierzanie z rozterek uczuciowych, w miedzyczasie jak grupa mieszana to dochodzą też flirtciki i inne spoufalanka. Idea korpo nie pozwala na myślenie, że przychodzę tu tylko do pracy, idea i język tam stosowany przypomina trochę sekciarstwo, czyli rezygnację z siebie na rzecz ich idei. Normalny człowiek potrafi z super satysfakcją pracować z ludźmi i się zaprzyjaźnić z nimi w przeciągu tych 8 godz od pon do piątku przez cały rok bo jest to wystarczająco olbrzymi czas i wyjazd gdzieś tam z pracownikami odgórny nie jest do tego potrzebny, a osoby które się nie lubią to taki wyjazd nie sprawi, że nagle się polubią nie oszukujmy się. To nadal będzie wyjazd dla tych którzy i tak są ze sobą spoufaleni, a pojedyncze nieakceptowane jednostki będą wywalane na margines tak samo jak to się odbywa na co dzień w pracy. Integracja to tylko taki oficjalny slogan w rzeczywistości to jest to dopieszczanie kółeczek wzajemnej adoracji, które i tak sa już mocno zintegrowane, nawet często za mocno. W pracy często zapominają o pracy i po co tam właściwie przyszli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

To wymylili ludzie którzy mieli wpływ na strukturę organizacyjną firmy, ludzie których życiem i domem jest praca w korpo, którzy nie mają życia prywatnego lub je mają ale go nie cenią i od niego uciekają. To jest dla ludzi którzy w korpo mają paczke znajomków i zanim na dobre zaczną robote to dobre 15 minut muszą przetrwonić na pogaduszki, ploteczki, zwierzanie z rozterek uczuciowych, w miedzyczasie jak grupa mieszana to dochodzą też flirtciki i inne spoufalanka. Idea korpo nie pozwala na myślenie, że przychodzę tu tylko do pracy, idea i język tam stosowany przypomina trochę sekciarstwo, czyli rezygnację z siebie na rzecz ich idei. Normalny człowiek potrafi z super satysfakcją pracować z ludźmi i się zaprzyjaźnić z nimi w przeciągu tych 8 godz od pon do piątku przez cały rok bo jest to wystarczająco olbrzymi czas i wyjazd gdzieś tam z pracownikami odgórny nie jest do tego potrzebny, a osoby które się nie lubią to taki wyjazd nie sprawi, że nagle się polubią nie oszukujmy się. To nadal będzie wyjazd dla tych którzy i tak są ze sobą spoufaleni, a pojedyncze nieakceptowane jednostki będą wywalane na margines tak samo jak to się odbywa na co dzień w pracy. Integracja to tylko taki oficjalny slogan w rzeczywistości to jest to dopieszczanie kółeczek wzajemnej adoracji, które i tak sa już mocno zintegrowane, nawet często za mocno. W pracy często zapominają o pracy i po co tam właściwie przyszli.

Impreza raz na jakis czas po pracy to uciekanie od życia rodzinnego /nie posiadanie innego zycia poza pracą? No bez jaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

To wymylili ludzie którzy mieli wpływ na strukturę organizacyjną firmy, ludzie których życiem i domem jest praca w korpo, którzy nie mają życia prywatnego lub je mają ale go nie cenią i od niego uciekają. To jest dla ludzi którzy w korpo mają paczke znajomków i zanim na dobre zaczną robote to dobre 15 minut muszą przetrwonić na pogaduszki, ploteczki, zwierzanie z rozterek uczuciowych, w miedzyczasie jak grupa mieszana to dochodzą też flirtciki i inne spoufalanka. Idea korpo nie pozwala na myślenie, że przychodzę tu tylko do pracy, idea i język tam stosowany przypomina trochę sekciarstwo, czyli rezygnację z siebie na rzecz ich idei. Normalny człowiek potrafi z super satysfakcją pracować z ludźmi i się zaprzyjaźnić z nimi w przeciągu tych 8 godz od pon do piątku przez cały rok bo jest to wystarczająco olbrzymi czas i wyjazd gdzieś tam z pracownikami odgórny nie jest do tego potrzebny, a osoby które się nie lubią to taki wyjazd nie sprawi, że nagle się polubią nie oszukujmy się. To nadal będzie wyjazd dla tych którzy i tak są ze sobą spoufaleni, a pojedyncze nieakceptowane jednostki będą wywalane na margines tak samo jak to się odbywa na co dzień w pracy. Integracja to tylko taki oficjalny slogan w rzeczywistości to jest to dopieszczanie kółeczek wzajemnej adoracji, które i tak sa już mocno zintegrowane, nawet często za mocno. W pracy często zapominają o pracy i po co tam właściwie przyszli.

Hmmm. Cikawe. Jak się chcesz zaprzyjaźnić z ludźmi przez 8 h pracy, nie "trwoniąc" nawet 15 min na ploteczki i inne 'spoufalanka"? W końcu jak przychodzisz tylko do pracy to tylko pracujesz a nie zaprzyjaźniasz się z ludźmi. Przecież jak z kimś się przyjeźnisz to wypada wiedzieć o nimcokolwiek innego niż to jak pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjkhkjhuihjkhjkh

Gość Itura No co ty! impreza CO PIĄTEK i lepiej chodzić żeby z pracy nie wylecieć? A jak się z rodziny wyleci to lepiej? Wieczorne piątki są dla rodizny, dla mażeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurtorka

Gość Xxx

Dlatego, że zaczęliśmy się oddalać od siebie z mężem. Mniej czasu razem. Bywało tak, że on coś wymyślił na piątek, jakąś kolację przy swiecach w domu, film w kompie, czy coś, a ja sorry, muszę na imprezę, bo juz potwierdziłam w pracy, a filmik z mezem mozxe być  zawsze. Ale to zawsze to takie, ze potem tego juz nie ma. Coraz dalej jestesmy od siebie. Ostatnio mamy kryzys i widzę, że te imprezy nie pomagają nam. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, abyśmy poszli osobno na imprezę, to się zmieniło, gdy ja zaczęłam pracować w korpo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mojklaaaaa

Małżeństwo moich znajomych rozpadło się przez takie imprezki. Żyli razem X lat, dobre małżeństwo. Gdy zmienił prace na korpo, zaczal imprezki bez zony. Z czasem doszedł flirt, czasem głupie pomysły z WOLNYMI kolegami, bo większość ludzi tam była wolnego stanu. Wszystko z czasem, powoli. Żona prosiła, aby przestał brać w tym udział, on jej tłumaczył, że to wpływa na współpracę zespołu. A że źle to wpływało na współpracę małżeństwa jakoś nie zauważał. Po jakimś roku, gdy akurat mieli kryzys, zauroczył się koleżanką. To ludzkie, tak działają ludzkie umysły! To BIOLOGIA. Potem się zakochał, zaczął spotykać się z koleżanką z pracy. Ona się w nim zakochała i powiadomiła zonę. On wtedy nagle oprzytomniał, zrozumiał, ze to zone kocha, zw to było jednak tylko zauroczenie, ze chce ratowac malzenstwo. Zona złożyła pozew rozwodowy... Są po rozwodzie. On saa, przyjaciółka tez odeszła do innego kolegi z korpo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×