Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Złaleka

Nie cierpię tych wyjść integracyjnych. Pracuje w korpo.

Polecane posty

Gość loh,jkl

KORPORACJE TO SEKTA!!!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mójmazpracowałwkorpo

Działają jak sekta, robią pranie mózgu i odciągają od rodziny. Mydlą oczy polityką prorodzinną, bo zrobią dwie imprezy w roku rodzinne, a poza tym robią wszystko, by osłabić więzi rodzinne, a wzmocnić koleżeńskie w pracy. Stwarzają warunki sprzyjające zdradzie. Nie każdy zdradzi, ale warunki ku temu są. Wystarczy pierwszy kryzys małżeński i już...  Mój mąż pracował w korpo. Było ok do pierwszego naszego kryzysu. Teraz już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyśmienita

Powiem tak. Nawet jeśli chodzi o najporządniejszych ludzi z mocnymi zasadami, głęboko wierzących katolików itd, wszystko jest ok do momentu pierwszego poważniejszego kryzysu w małżeństwie, a prawie każde małżenstwo miewa kryzysy. Te imprezy po prostu są jak kuszenie diabła. Jest kryzys? Jest impreza, jest zdrada. Znam temat z bliska. Nie jedno widziałam. Pracowałam w korpo, bywałam na imprezach. Sama też doświadczyłam niejednego, ale ja męża nie mam.  Moja przyjaciółka wylała morze łez czekając aż mąż wróci z takich imprez. Cierpiała, jej wyobraźnia szlała. W końcu weszła na jakiś czast, czy coś. Kogoś tam poznała. Gdy mąż był na imprezach ona rozmawiała z wirtualnym przyjacielem. On ją rozumiał. Dawał to, czego zabrakło ze strony męża. Trwało to bardzo długo.  Mąż bawiąc się na imprezkach nie miał pojęcia, że żona też już się bawi, gdy jego nie ma.  Maż zgrał się z zespołem, spędzał czas z zespołem, żony już nigdzie nie zabierał, bo nie miał na to siły. Posiedzieć z nią wieczór też nie miał siły. A sam relaks oczywiście miał, więc nie miał motywacji do relaksu z żoną. Minął jeden rok, drugi.  Żona znajomość wirtualną przeniosła do realnego świata. Odeszła od męża. A jak myślicie dlaczego w HR w 99% siedzą same niezamężne laski? Bo mężatki nie nadawałyby się do wymyślania takich durnot uderzających w rodzinę, bo same też musiałyby brać w tym udział.  Kurcze, to wszystko jakieś chore jest. Ludzie zamiast integrowac się w małżenstwie, integrują się z ludźmi z pracy. RODZINA NIE JEST NAM DANA RAZ NA ZAWSZE. TEŻ SIĘ MOŻE ROZPAŚĆ! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość wyśmienita napisał:

Powiem tak. Nawet jeśli chodzi o najporządniejszych ludzi z mocnymi zasadami, głęboko wierzących katolików itd, wszystko jest ok do momentu pierwszego poważniejszego kryzysu w małżeństwie, a prawie każde małżenstwo miewa kryzysy. Te imprezy po prostu są jak kuszenie diabła. Jest kryzys? Jest impreza, jest zdrada. Znam temat z bliska. Nie jedno widziałam. Pracowałam w korpo, bywałam na imprezach. Sama też doświadczyłam niejednego, ale ja męża nie mam.  Moja przyjaciółka wylała morze łez czekając aż mąż wróci z takich imprez. Cierpiała, jej wyobraźnia szlała. W końcu weszła na jakiś czast, czy coś. Kogoś tam poznała. Gdy mąż był na imprezach ona rozmawiała z wirtualnym przyjacielem. On ją rozumiał. Dawał to, czego zabrakło ze strony męża. Trwało to bardzo długo.  Mąż bawiąc się na imprezkach nie miał pojęcia, że żona też już się bawi, gdy jego nie ma.  Maż zgrał się z zespołem, spędzał czas z zespołem, żony już nigdzie nie zabierał, bo nie miał na to siły. Posiedzieć z nią wieczór też nie miał siły. A sam relaks oczywiście miał, więc nie miał motywacji do relaksu z żoną. Minął jeden rok, drugi.  Żona znajomość wirtualną przeniosła do realnego świata. Odeszła od męża. A jak myślicie dlaczego w HR w 99% siedzą same niezamężne laski? Bo mężatki nie nadawałyby się do wymyślania takich durnot uderzających w rodzinę, bo same też musiałyby brać w tym udział.  Kurcze, to wszystko jakieś chore jest. Ludzie zamiast integrowac się w małżenstwie, integrują się z ludźmi z pracy. RODZINA NIE JEST NAM DANA RAZ NA ZAWSZE. TEŻ SIĘ MOŻE ROZPAŚĆ! 

A nie można by tak znaleźć złotego środka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pofsjnazwa

Pewnie można, ale jak to zrobić? Gdy człowiek przyzwyczai się do imprez, coraz trudniej wyjsc po 2 godzinach, lub z części zrezygnować, a i ludzie z pracy coraz bardziej naciskają, by się razem bawić Ale jak pokazała historia moich znajomych, los bywa przewrotny i to w końcu ta osoba, która czekała w domu wdała się w romans. Mąż na imprezie? No tak... żona ma Internet, też może kogoś poznnać, gdy jest jej źle i czuje, że mąż ją lekceważy i jej nie rozumie. Złoty środek... to trudne, bo większość ludzi nie akceptuje samotnych imprez współmałżonka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marawstala

A sa obowiązkowe? : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A mój mąż chodzi na imprezy firmowe i mi to nie przeszkadza. Nawet sama czasem go namawiam gdy twierdzi, że mu się nie chce. Ja akurat imprez firmowych jako takich nie mam, ale przynajmniej 3x w roku jeżdżę na konferencję, które trwają zwykle 7 dni łącznie z dojazdem i powrotem. W tym roku byłam na konferencji w Japonii i zostaliśmy tydzień po konferencji ze znajomymi z pracy, żeby sobie trochę pozwiedzać, I mąż też nie robił mi problemów i mi kibicował 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
1 godzinę temu, Gość aurtorka napisał:

Gość Xxx

Dlatego, że zaczęliśmy się oddalać od siebie z mężem. Mniej czasu razem. Bywało tak, że on coś wymyślił na piątek, jakąś kolację przy swiecach w domu, film w kompie, czy coś, a ja sorry, muszę na imprezę, bo juz potwierdziłam w pracy, a filmik z mezem mozxe być  zawsze. Ale to zawsze to takie, ze potem tego juz nie ma. Coraz dalej jestesmy od siebie. Ostatnio mamy kryzys i widzę, że te imprezy nie pomagają nam. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, abyśmy poszli osobno na imprezę, to się zmieniło, gdy ja zaczęłam pracować w korpo. 

Wyjście raz na miesiąc oddala was od siebie, przecież macie dla siebie pozostałe dni do spędzania razem? To Ty nie informuje męża wcześniej, że masz spotkanie, że on coś dla was organizuje? Szczerze nie bardzo wiem w czym problem: nie musisz chodzić na wszystkie spotkania,  możesz nawet w dniu spotkania powiedzieć że coś Ci wypadło i nie możesz przyjść. Ponadto możesz z mężem spędzać miło czas w pozostałe dni. Ja i mąż chodzimy czasami bez siebie na spotkania, ale nie powoduje to wcale oddalenia: w pozostałe dni zawsze razem spędzamy wieczory,  w soboty z lampką wina,  a czasami gdzieś wychodzimy (rodzinnie lub tylko we dwoje). Wyjście od czasu do czasu bez połówki nie powoduje zaraz kryzysu w małżeństwie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ja kiedyś na imprezie integracyjnej po pijaku przespałam się z żonatym, dzieciatym z kolejnym dzieckiem w drodze kolegą z działu. Rzygać mi się chce jak sobie o tym przypomnę i delikatnie mówiąc mam uraz do imprez integracyjnych....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkk

Nie są obowiązkowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkk

Gość Gość A macie dzieci? pewnie nie. A już na pewno nie małe.  Kibicował Ci, jasne 🙂 Wiem, że są nawet otwarte związki, ale większość jednak taka nie jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkll;aaad

Ja też kiedyś znalazłam sobie przyjaciela w sieci, gdy czekałam na męza aż wróci z imprezy integracyjnej. Założyłam konto na portalu randkowym, by porozmawiać z jakimś mężczyzną i poszukać u niego porady odnośnie mojego małżeństwa. Chodziło o to, by ktoś obcy ppwiedział mi jak to wygląda męskim okiem, co mogę zrobić itd. Zakończyło się romansem... moim. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość kkkkkkkkkkkkkkkkk napisał:

Gość Gość A macie dzieci? pewnie nie. A już na pewno nie małe.  Kibicował Ci, jasne 🙂 Wiem, że są nawet otwarte związki, ale większość jednak taka nie jest. 

Nie. Nie mamy dzieci. I nie zamierzamy. Tak. Kibicował mi. Co nie oznacza, że mamy jakiś otwarty związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojkludzue

A co z DZIEĆMI? Rodzice na imprezach, raz jedno, raz drugie, jakieś tygodniowe wyjazdy z korpo. A dzieci? Co z czasem należnym dzieciom? Przecież tego czasu nie ma aż tak wiele. Pół dnia w pracy, w weekendy i piątki czasem wyjścia z samym mężem, czasem jakieś korpo durnoty. Ile pozostaje czasu dla dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i wszystko jasne

Gość Gość no i wszystko jasne. Nie macie dzieci, więc inaczej podchodzicie do takich spraw, macie też czas na współne imprezy. A w mażeństwie, gdy są małe dzieci,  rzadko ludzie gdzieś wychodzą razem, tak tylko we dwoje, a bywa, że i wcale, bo nie każdy mam babcie do pomocy.  Dlatego samotne imprezy męża czy żony tak bolą. Gdy się ma dzieci to taki tygodniowy wyjazd z pracy to jakiś kosmos. Spróbuj poczuć co czuje kobieta, która nie może nigdzie wyjść na cały wieczór, bo jest malutkie dziecko, a jej mąż uskutecznia w tym czasie korpo imprezy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosć
10 minut temu, Gość ojkludzue napisał:

A co z DZIEĆMI? Rodzice na imprezach, raz jedno, raz drugie, jakieś tygodniowe wyjazdy z korpo. A dzieci? Co z czasem należnym dzieciom? Przecież tego czasu nie ma aż tak wiele. Pół dnia w pracy, w weekendy i piątki czasem wyjścia z samym mężem, czasem jakieś korpo durnoty. Ile pozostaje czasu dla dzieci?

No już bez przesady. Raz na jakiś czas można i na tydzień bez rodziny wyjechać. Świat się nie zawali. Dzieciom też nic nie będzie. Przecież są rodziny, w których jedno z rodziców pracuje na stałe w innym mieście / kraju i widzą się tylko w weekendy. Albo i nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosć
8 minut temu, Gość i wszystko jasne napisał:

Gość Gość no i wszystko jasne. Nie macie dzieci, więc inaczej podchodzicie do takich spraw, macie też czas na współne imprezy. A w mażeństwie, gdy są małe dzieci,  rzadko ludzie gdzieś wychodzą razem, tak tylko we dwoje, a bywa, że i wcale, bo nie każdy mam babcie do pomocy.  Dlatego samotne imprezy męża czy żony tak bolą. Gdy się ma dzieci to taki tygodniowy wyjazd z pracy to jakiś kosmos. Spróbuj poczuć co czuje kobieta, która nie może nigdzie wyjść na cały wieczór, bo jest malutkie dziecko, a jej mąż uskutecznia w tym czasie korpo imprezy. 

Ja przecież nie napisałam, że nie rozumiem. Napisałam tylko, że MI nie przeszkadzają w żaden sposób imprezy integracyjne męża. Tylko tyle. Wiem jednak, że nawet w małżeństwach bezdzietnych bywają zaborczy partnerzy, którzy nie tolerują takich wyjść czy wyjazdów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Też nie lubię więc nie chodzę i nikt o to problemu nie robi. Mam fajny zespół i każdy akceptuje to, że jestem w pracy cicha, mało z kim rozmawiam i nie wychodzę na imprezy po pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko dupczenie

te imprezy integracyjne to tylko chlanie i orgie, nic więcej, wszyscy się tam dupczą nawzajem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A ja nawet lubie te imprezy integracyjne. Taka troche odskocznia od codzinnego kieratu. Mowie mezowi, ze nie mam wyjscia, musze isc, juz kilka imprez odpuscilam (nieprawda) I bedzie glupio jak znowu nie pojde. Maz zostaje w domu z dziecmi a ja sobie baluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjukuyikuyiuyi

Gość Gosć Są też rodziny, z których dzieci siedzą w domach dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytyyrutyutyutututut

Gość Gosć Zaborczość to coś zupełnie innego. Może jeszcze niech mąz sobie na dyskoteki sam chodzi i umawia się na randki, bo przecież nie można być zaborczym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjkuyiuykyuiyiu

Wiecie co... Czy ktoś ma linka do zdjęć z jakiejkolwiek imprezy korporacyjnej. Chciałabym zobaczyć jak to wygląda. Ja pracuję w budżetówce. Pojechałam na dwie imprezy i sporo osób zachowywało się jak psy spuszczone nagle ze smyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 minut temu, Gość tytyyrutyutyutututut napisał:

Gość Gosć Zaborczość to coś zupełnie innego. Może jeszcze niech mąz sobie na dyskoteki sam chodzi i umawia się na randki, bo przecież nie można być zaborczym. 

Mamy zupełnie inne podejcie do tego tematu i definicję zaborczości.

Co do randek - no comments.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fretertet

Gość Gość a czy wierzysz w coś takiego, że człowiek na samotnych imprezach może się w kimś innym zakochać, gdy małżeństwo przeżywa akurat kryzys? Jaka jest Twoja definicja zaboprczości i gdzie są granice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Strasznie słabe były te więzy małżeńskie skoro w czasie kryzysu przerwały je imprezy integracyjne w korpo. Jeśli nie byłoby imprez w korpo to niejeden facet dalej wychodzi na siłownie, weekendowy wypady militarne z kumplami, mecze do innego miasta, trenuje do turnieju bokserskiego albo gdy druga połowa zabiła w nim już wszystkie pasje najzwyczajniej w świecie będąc zatrudnionym u janusz biznesu marzy o piwerku w pubie. Ok, moża uda się takiego zdominować szantażem "weekend dla rodziny" to i wówczas siedzicie: wy na kafe, dzieciak u dziadków a on przed konsolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Ja piertole, tygodniowy wyjazd gwoździem do trumny dla rodziny, i oczywiście dziecko jako tarcza :D Co ja czytam :D

Jutro zbluzgam w pracy kolegę informatyka, ten to dopiero drań i bandyta - zostawia żonę z dwójką dzieci (jedno 7 msc, drugie 3 lata) i wylatuje do szkółki muay thai w Tajlandii. Bydle. A jego żona pewnie zakompleksiona szara myszka, gdyż wyraziła na to zgode. Po lekturze kafe użytkowniczki zasugerowałyby, że właściwą reakcją będzie wystawienie walizek na wycieraczkę i podanie pozwu rozwodowego do podpisania :D

Ale madki polki bluszcze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

A i ta szkółka w przeciwieństwie do tych rozbijających polskie rodziny wyjazd ów integracyjnych w korpo nie będzie trwać tygodnia... tylko 3 tygodnie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyt

Spróbuj poczuć co czuje kobieta, która nie może nigdzie wyjść na cały wieczór, bo jest malutkie dziecko, a jej mąż uskutecznia w tym czasie korpo imprezy. 

xxx

Z reguły w tych rodzinach w imię jakieś szalonej idei rozwijania relacji rodzinnych gdyby on był na miejscu ona i tak by nigdzie nie wyszła "BO DZIECKO" i jemu również by truła, że ma się nigdzie nie szlajać i tak zamulają pod jednym dachem. Później się okazuje, że pierwsza siedzi na kafe, on przed konsolą a dziecko na dywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość fretertet napisał:

Gość Gość a czy wierzysz w coś takiego, że człowiek na samotnych imprezach może się w kimś innym zakochać, gdy małżeństwo przeżywa akurat kryzys? Jaka jest Twoja definicja zaboprczości i gdzie są granice?

Oczywiście, że się może zakochać na imprezie. Tak samo może się zakochać w pracy czy gdziekolwiek. Nie uwiążę faceta w domu przecież, żeby przeciwdziałać takim rzeczom. Według mnie nie pozwalanie drugiej połowie takich zwyczajnych i zupełnie normalnych rzeczy jak pójście na imprezę integracyjna z czystej zazdrości czy lęku o związek to jest właśnie zaborczość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×