Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Złaleka

Nie cierpię tych wyjść integracyjnych. Pracuje w korpo.

Polecane posty

Gość vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv

Gość rubi Ja nie akceptuje imprez integracyjnych. Mój mąz ma pasje, które się wiążą z kilkudniowymi wyjazdami beze mnie. Nigdy to nie było dla mnie problemem. Jednakże jakieś imprezy z alkoholem i muzyką w towarzystwie koleżanek najzwyczajniej w świecie nie podobają mi się i wcale nie muszę się na to zgadzać. Słabo jeśli porównujesz imprezy do pasji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdfhrtyhrty

Gość rubi szkołka, gdzie jedziesz podnieść kwalifikacje,  a impreza, gdzie jedziesz bawić się z koleżankami bez żony, to coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyhyhtyutyuutyutyut

Gość rubi Gdyby mój mąz pojechał nawet na miesiąc UCZYĆ SIĘ to ok. Ale gdyby miał wyjść na jeden wieczór tańczyć z korpo koleżankami -byłby to dla mnie problem. I co wy piszecie z tymi konsolami? Przecież to nie poważne, dojrzali ludzie mający rodziny chyba raczej nie zajmują się głupowatymi grami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv napisał:

Gość rubi Ja nie akceptuje imprez integracyjnych. Mój mąz ma pasje, które się wiążą z kilkudniowymi wyjazdami beze mnie. Nigdy to nie było dla mnie problemem. Jednakże jakieś imprezy z alkoholem i muzyką w towarzystwie koleżanek najzwyczajniej w świecie nie podobają mi się i wcale nie muszę się na to zgadzać. Słabo jeśli porównujesz imprezy do pasji. 

Ale zdajesz sobie sprawę, że na takim wyjeździe mąż może sie zakochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Oczywiście, że się może zakochać na imprezie. Tak samo może się zakochać w pracy czy gdziekolwiek. Nie uwiążę faceta w domu przecież, żeby przeciwdziałać takim rzeczom. Według mnie nie pozwalanie drugiej połowie takich zwyczajnych i zupełnie normalnych rzeczy jak pójście na imprezę integracyjna z czystej zazdrości czy lęku o związek to jest właśnie zaborczość.

xxx

Dokładnie. Syndrom kobiety bluszcza, niejednokrotnie sama bez żadnych pasji i skazana na ostracyzm towarzyski :)

Relacje u niektórych w domu przedstawiają współczesne wersje niewolnictwa gdzie odpowiednie zachowanie wymuszane jest manipulacją, szantażem i zasłanianiem się celami wyższymi rzekomym dobrem rodziny, a w rzeczywistości chodzi o zachowanie kontroli i przywiązanie drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Gość rubi szkołka, gdzie jedziesz podnieść kwalifikacje,  a impreza, gdzie jedziesz bawić się z koleżankami bez żony, to coś innego.

xxx

Ale w jaki sposób on ma podnieść swoje kwalifikacje (przecież nie pracuje jako bramkarz na dyskotece tylko jest informatykiem), więc ten wypad do Tajlandii do szkoły boksu tajskiego to czysty hedonizm z jego strony. Teściowie z syndromem "po co? na co? szkoda kasy" już mu ponoć trują d...pe, dobrze że żone ma asertywną i potrafi ukrócić mocno inwazyjną postawę teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyrtyrye

Gość Gość

16 minut temu, Gość Gość napisał:

Oczywiście, że się może zakochać na imprezie. Tak samo może się zakochać w pracy czy gdziekolwiek. Nie uwiążę faceta w domu przecież, żeby przeciwdziałać takim rzeczom. Według mnie nie pozwalanie drugiej połowie takich zwyczajnych i zupełnie normalnych rzeczy jak pójście na imprezę integracyjna z czystej zazdrości czy lęku o związek to jest właśnie zaborczość.

Czy uważasz, że imprezy integracyjne co 3 tygodnie, lub co tydzień są w porządku? Czy nie sądzisz, że są jednak pewne okoliczności, które sprzyjają zakochaniu się? Ja np jestem w takiej sytuacji: mamy 2 letnie dziecko, a niedawno urodziłam jeszcze bliźniaki. Z całą trójką jestem w domu.  Mamy kryzys małźeński, dużo się kłócimy, słabo ostatnio z naszym porozumieniem. Koleżanka doradziła mi, albyśmy poszli na terapię małżeńską. Mój mąż nie pójdzie na terapie.  Nie dawno zmienił pracę i zaczęły się imprezy. No i zamiast terapi, są imprezy, alkohol, wolne koleżanki. Jak myślisz, jak to może wpłynąć na ansze małżeństwo i czy mam się cieszyć, że mąz ma zapewnioną regularną rozrywkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgrgegdrgerger

Gość Gość Taki wyjazd nie stwarza jakiś specjalnych okoliczności by narodziło się uczucie, a imprezy stwarzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Gość rubi Gdyby mój mąz pojechał nawet na miesiąc UCZYĆ SIĘ to ok. Ale gdyby miał wyjść na jeden wieczór tańczyć z korpo koleżankami -byłby to dla mnie problem. I co wy piszecie z tymi konsolami? Przecież to nie poważne, dojrzali ludzie mający rodziny chyba raczej nie zajmują się głupowatymi grami.

xxxx

HAHAHA :D

Tylko ludzie dojrzali siedzą na POWAŻNYM forum dyskusyjnym KAFE :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgrgegdrgerger
4 minuty temu, Gość rubi napisał:

Oczywiście, że się może zakochać na imprezie. Tak samo może się zakochać w pracy czy gdziekolwiek. Nie uwiążę faceta w domu przecież, żeby przeciwdziałać takim rzeczom. Według mnie nie pozwalanie drugiej połowie takich zwyczajnych i zupełnie normalnych rzeczy jak pójście na imprezę integracyjna z czystej zazdrości czy lęku o związek to jest właśnie zaborczość.

xxx

Dokładnie. Syndrom kobiety bluszcza, niejednokrotnie sama bez żadnych pasji i skazana na ostracyzm towarzyski 🙂

Relacje u niektórych w domu przedstawiają współczesne wersje niewolnictwa gdzie odpowiednie zachowanie wymuszane jest manipulacją, szantażem i zasłanianiem się celami wyższymi rzekomym dobrem rodziny, a w rzeczywistości chodzi o zachowanie kontroli i przywiązanie drugiej osoby.

A Ty już swszystko wiesz o cżłowieku na podstawie tego, że nie chce imprez integracyjnych męża? Już wiesz, że bluszcz, bez pasji i nie lubiana. Ja mam pasje, ma przyjaciół -i nie akceptuje imprez integracyjnych. Natomiast pasje mojego meza jak i spotkania z przyjaciółmi wspieram. Także wyjazdy z przyjaciółmi beze mnie. Ale nie jakieś durnoty z koleżankami z korporacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Gość Gość Taki wyjazd nie stwarza jakiś specjalnych okoliczności by narodziło się uczucie, a imprezy stwarzają.

xxx

Który? Wyjazd do Tajlandii, gdzie śpią w koodekuacyjnych hotelach i trenują wysportowani ludzie w mieszanych parach, często biegając po bajecznie ślicznych plażach z krystalicznie czystą wodą? A w domu? Żona z dziećmi i pampersami. Mniejsza pokusa niż na wyjeździe integracyjnym w korpo? Nie wydaje mi się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv napisał:

Gość rubi Ja nie akceptuje imprez integracyjnych. Mój mąz ma pasje, które się wiążą z kilkudniowymi wyjazdami beze mnie. Nigdy to nie było dla mnie problemem. Jednakże jakieś imprezy z alkoholem i muzyką w towarzystwie koleżanek najzwyczajniej w świecie nie podobają mi się i wcale nie muszę się na to zgadzać. Słabo jeśli porównujesz imprezy do pasji. 

o bardzo niskie mniemanie masz o swoim mężu. Uważasz, że po alkoholu, przy koleżankach bedzie zachowywał się jak pies spuszczony ze smyczy? Uważasz, że jedynym sposobem na niedopuszczenie do jego zdrady jest trzymanie go w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxjhj

Gość rubi Skąd wiesz z jakimi wspomnieniami wróci ten Twój kolega 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyt

Czy uważasz, że imprezy integracyjne co 3 tygodnie, lub co tydzień są w porządku? Czy nie sądzisz, że są jednak pewne okoliczności, które sprzyjają zakochaniu się? Ja np jestem w takiej sytuacji: mamy 2 letnie dziecko, a niedawno urodziłam jeszcze bliźniaki. Z całą trójką jestem w domu.  Mamy kryzys małźeński, dużo się kłócimy, słabo ostatnio z naszym porozumieniem. Koleżanka doradziła mi, albyśmy poszli na terapię małżeńską. Mój mąż nie pójdzie na terapie.  Nie dawno zmienił pracę i zaczęły się imprezy. No i zamiast terapi, są imprezy, alkohol, wolne koleżanki. Jak myślisz, jak to może wpłynąć na ansze małżeństwo i czy mam się cieszyć, że mąz ma zapewnioną regularną rozrywkę? 

xxx

Aha.

Problem w tym, że za święte przyjmujesz wytyczne koleżanki, która podsuwa pewne rozwiązania, a gdy mąż nie zgadza się na terapie - to on dalej jest problemem. Zacząć trzeba od poczucia własnej wartości, niwelowania konfliktów w domu i nie rozpowiadać o problemach na lewo i prawo obcym ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k;jjkl;;;
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

o bardzo niskie mniemanie masz o swoim mężu. Uważasz, że po alkoholu, przy koleżankach bedzie zachowywał się jak pies spuszczony ze smyczy? Uważasz, że jedynym sposobem na niedopuszczenie do jego zdrady jest trzymanie go w domu?

Nie boję się zdrady fizycznej. Obawiam się, że się zakocha. 8 godzin razem w pracy, w piątkowe wieczory wspólne tańce i piwo, a w domu żona i pampersy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anita669

A ja tak z innej beczki i z ciekawości pytam. Czy to prawda, że kobiety z korporacji to same laski są? N

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

A Ty już swszystko wiesz o cżłowieku na podstawie tego, że nie chce imprez integracyjnych męża? Już wiesz, że bluszcz, bez pasji i nie lubiana. Ja mam pasje, ma przyjaciół -i nie akceptuje imprez integracyjnych. Natomiast pasje mojego meza jak i spotkania z przyjaciółmi wspieram. Także wyjazdy z przyjaciółmi beze mnie. Ale nie jakieś durnoty z koleżankami z korporacji.

xxx

Mimo wszystko dalej jesteś osobą inwazyjną, zaborczą traktująca męża jak obdarte z godności dziecko, które trzeba modelować według siebie. Wybierać mu zainteresowania, zagospodarować czas wolny maskując własne kompleksy i irracjonalne poczucie lęku. Nieważne, że może on akurat ma chęć na durnoty z koleżankami, nie powinien ich mieć stwierdzasz arbitralnie i zrobisz wszystko by mu je obrzydzić. Tylko z tego względu, że masz problemy z potencjalnym zagrożeniem. To jakiś niewolniczy układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rubi

Nie boję się zdrady fizycznej. Obawiam się, że się zakocha. 8 godzin razem w pracy, w piątkowe wieczory wspólne tańce i piwo, a w domu żona i pampersy. 

xxx

Trzeba więc dążyć do tego by dom nie kojarzył się mu wyłącznie z żoną pampersiarą. Działać a nie zohydzać życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiaaaaaaaa

Ja bylam w piatek na imprezie z pracy, takiej swiatecznej. firma  to nie jest korporacja; zatrudnia ok 600 osob, to bylo dla glownego odzialu w ktorym pracuje prawie polowa. na imprezie bylo nieco ponad 100 osob. Z mojego dzialu akurat wszyscy. u nas akurat nie ma nikogo ponizej 30stki w dziale,  jak mam 36 lat, meza dziecko; mamy kilka osob bez dzieci ale w zwiazkach sa wszyscy. po imprezie odprowadzil mnie pod domy kolega z pracy - 52-letni. i jakos absolutnie  nic sie nie zdarzylo, a oboje wypilismy sporo wina; to moj kolega i nic sie nie dzieje, poza tym ze sie lubimy i super dogadujemy . moj maz go poznal i go lubi, facet jest w zwiazku z rozwodka z doroslymi dziecmi. Moj maz nawet poprosil bym jutro koledze podziekowala w pracy, ze mnie odprowadzi lpo dom - moglam wziac taksowke, ale fajnie sie szlo te 25 minut rozmawiajac o tym, jak to bylo w firmie zanim ja zaczelam (jestem tam 2 lata a on kilkanascie).

zatem nie kazde takie wyjscie to od razu nie wiem jakie rzeczy , przytulance, romanse i seks ... ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkoo
3 minuty temu, Gość rubi napisał:

A Ty już swszystko wiesz o cżłowieku na podstawie tego, że nie chce imprez integracyjnych męża? Już wiesz, że bluszcz, bez pasji i nie lubiana. Ja mam pasje, ma przyjaciół -i nie akceptuje imprez integracyjnych. Natomiast pasje mojego meza jak i spotkania z przyjaciółmi wspieram. Także wyjazdy z przyjaciółmi beze mnie. Ale nie jakieś durnoty z koleżankami z korporacji.

xxx

Mimo wszystko dalej jesteś osobą inwazyjną, zaborczą traktująca męża jak obdarte z godności dziecko, które trzeba modelować według siebie. Wybierać mu zainteresowania, zagospodarować czas wolny maskując własne kompleksy i irracjonalne poczucie lęku. Nieważne, że może on akurat ma chęć na durnoty z koleżankami, nie powinien ich mieć stwierdzasz arbitralnie i zrobisz wszystko by mu je obrzydzić. Tylko z tego względu, że masz problemy z potencjalnym zagrożeniem. To jakiś niewolniczy układ.

Zainteresowania wybrał sobie sam i wiąza sie z wyjazdami beze mnie. Dziwne, bo zanim przyszły do nas japońskie zwyczaje zawsze słyszałam, że praca to praca, a nie miejsce zawierania przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkoo
3 minuty temu, Gość rubi napisał:

Nie boję się zdrady fizycznej. Obawiam się, że się zakocha. 8 godzin razem w pracy, w piątkowe wieczory wspólne tańce i piwo, a w domu żona i pampersy. 

xxx

Trzeba więc dążyć do tego by dom nie kojarzył się mu wyłącznie z żoną pampersiarą. Działać a nie zohydzać życie.

szczerze, to nie wiem jak to zrobic przy małych dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 godzin temu, Gość gosc napisał:

To wymylili ludzie którzy mieli wpływ na strukturę organizacyjną firmy, ludzie których życiem i domem jest praca w korpo, którzy nie mają życia prywatnego lub je mają ale go nie cenią i od niego uciekają. To jest dla ludzi którzy w korpo mają paczke znajomków i zanim na dobre zaczną robote to dobre 15 minut muszą przetrwonić na pogaduszki, ploteczki, zwierzanie z rozterek uczuciowych, w miedzyczasie jak grupa mieszana to dochodzą też flirtciki i inne spoufalanka. Idea korpo nie pozwala na myślenie, że przychodzę tu tylko do pracy, idea i język tam stosowany przypomina trochę sekciarstwo, czyli rezygnację z siebie na rzecz ich idei. Normalny człowiek potrafi z super satysfakcją pracować z ludźmi i się zaprzyjaźnić z nimi w przeciągu tych 8 godz od pon do piątku przez cały rok bo jest to wystarczająco olbrzymi czas i wyjazd gdzieś tam z pracownikami odgórny nie jest do tego potrzebny, a osoby które się nie lubią to taki wyjazd nie sprawi, że nagle się polubią nie oszukujmy się. To nadal będzie wyjazd dla tych którzy i tak są ze sobą spoufaleni, a pojedyncze nieakceptowane jednostki będą wywalane na margines tak samo jak to się odbywa na co dzień w pracy. Integracja to tylko taki oficjalny slogan w rzeczywistości to jest to dopieszczanie kółeczek wzajemnej adoracji, które i tak sa już mocno zintegrowane, nawet często za mocno. W pracy często zapominają o pracy i po co tam właściwie przyszli.

Idealne podsumowanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
8 godzin temu, Gość hyhyhtyutyuutyutyut napisał:

Gość rubi Gdyby mój mąz pojechał nawet na miesiąc UCZYĆ SIĘ to ok. Ale gdyby miał wyjść na jeden wieczór tańczyć z korpo koleżankami -byłby to dla mnie problem. I co wy piszecie z tymi konsolami? Przecież to nie poważne, dojrzali ludzie mający rodziny chyba raczej nie zajmują się głupowatymi grami.

Naprawdę myślisz,  że na takim szkoleniu jest tylko nauka? Ludzie po zajęciach wychodzą gdzieś, nie siedzą całe dnie i wieczory na zajęciach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
8 godzin temu, Gość rtyrtyrye napisał:

Gość Gość

Czy uważasz, że imprezy integracyjne co 3 tygodnie, lub co tydzień są w porządku? Czy nie sądzisz, że są jednak pewne okoliczności, które sprzyjają zakochaniu się? Ja np jestem w takiej sytuacji: mamy 2 letnie dziecko, a niedawno urodziłam jeszcze bliźniaki. Z całą trójką jestem w domu.  Mamy kryzys małźeński, dużo się kłócimy, słabo ostatnio z naszym porozumieniem. Koleżanka doradziła mi, albyśmy poszli na terapię małżeńską. Mój mąż nie pójdzie na terapie.  Nie dawno zmienił pracę i zaczęły się imprezy. No i zamiast terapi, są imprezy, alkohol, wolne koleżanki. Jak myślisz, jak to może wpłynąć na ansze małżeństwo i czy mam się cieszyć, że mąz ma zapewnioną regularną rozrywkę?

Zrozum, że nikt nikogo na siłę na te imprezy nie ciągnie- naprawdę, pracuje w korpo więc wiem. Czy to oby są napewno zorganizowane przez korpo imprezy czy raczej ludzie sami się umawiają na spotkania, nie każde spotkanie z ludźmi z pracy jest organizowane przez korpo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjjkjkljkljlkjljj

XXX w firmie mojego meza korpo ciągle ich gdzieś zaprasza; kręgle, piwo, golonka, wyjazd z dyskoteka itd. Opłacają i zapraszaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
19 minut temu, Gość kjjkjkljkljlkjljj napisał:

XXX w firmie mojego meza korpo ciągle ich gdzieś zaprasza; kręgle, piwo, golonka, wyjazd z dyskoteka itd. Opłacają i zapraszaja.

Ok, ale przymusu nie ma. Od czasu do czasu można się pojawić lub wpaść na 2-3 godziny, ale nikt na siłę nie trzyma i nie leje alko w gardło. Jeżeli partner/partnerka wychodzi co piątek na takie integracje to widocznie chce. Nie ma co zwalać winy na korpo, raczej należy porozmawiać z drugą połówką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uuyy

Te slogany o zaborczosci czy braku pewności siebie są juz nudne do wyrzygania... Ciekawe co zrobią te super nie zaborcze ą i ę przemadrzale i wyzywające kobiety od zakompleksionych bo nie chcą gdzieś puścić męża, gdy ich dobry wierny mąż któremu na wszystko pozwalają i tak je kiedyś zdradzi, a zrobi to w końcu na bank.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
32 minuty temu, Gość Uuyy napisał:

Te slogany o zaborczosci czy braku pewności siebie są juz nudne do wyrzygania... Ciekawe co zrobią te super nie zaborcze ą i ę przemadrzale i wyzywające kobiety od zakompleksionych bo nie chcą gdzieś puścić męża, gdy ich dobry wierny mąż któremu na wszystko pozwalają i tak je kiedyś zdradzi, a zrobi to w końcu na bank.

A co mają zrobić? Pewnie będą cierpieć, jak wszyscy w takich sytuacjach i się rozwiodą. Jak ktoś chce zdradzić to i tak zdradzi, niezależnie od tego czy będzie czy nie będzie chodził na takie imprezy. Może od razu wykastrujcie chłopa albo przywiążcie w domu kaloryfera, a do pracy wyprowadzajcie na smyczy. Wtedy będziecie miały 100% pewności, że nie zdradzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mój mąż nie jest ani moim dzieckiem, ani niewolnikiem, ani nie jest ubezwłasnowolniony, więc nie ma mowy o zabranianiu czegoś czy nie pozwalaniu na coś. I to działa w dwie strony oczywiście. Jeżeli chodzi o spotkania z współpracownikami czy alkohol, to w tej kwestii akurat tak się dobraliśmy, że oboje tego nie lubimy. Ale jak chce się spotkać z kolegą czy gdzieś wyjść to nie przeszkadza mi to. Może jest to też kwestia tego że nie mamy dzieci, więc oboje czujemy większą swobodę.

Do związku mam takie podejście, że chcę żeby facet chciał ze mną być z własnej woli, a nie na siłę. Jak mnie zdradzi albo będzie chciał się rozstać to dla nas obojga najlepiej będzie jak tak zrobimy. Znam kilka kobiet, które kryzysy w małżeństwie próbują rozwiązać groźbami, a to rzecz jasna w niczym nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×