Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sjdjfd

pytanie do matek mających więcej niż 2 dzieci. Dlaczego parka nie wystarczyła?

Polecane posty

Gość sjdjfd

Pytam z ciekawości. Dla mnie dwójka to szczyt możliwości i to z dużym odstępem między dziećmi. Mam taki charakter że łatwo się za bardzo wszystkim przejmuję, spinam. Po drugie, wychowanie i prowadzenie dziecka traktuję ambicjonalnie, wiadomo że nie chodzi o to, by odbierać dziecku dzieciństwo, ale moje dziecko staram się wielokierunkowo rozwijać, mąż jest doktorem nauk ścisłych i chciałabym tak samo dobrego losu dla syna. Ja mam tylko studia magisterskie i to nie ścisłe, ale nad mężem dużo pracowano bo oprócz talentu liczy się też mentor, który pomoże i poprowadzi do mistrzostwa, u męża takimi osobami były babcia i mama matematyk. Jak syn nie powtórzy sukcesu rodziny - trudno, ale mówię tylko że sama byłam wzorową studentką, mąż też, to samo chciałabym zobaczyć u syna. Trzecia sprawa, ja średnio psychicznie daję radę bez rodziny (swojej) na miejscu, myslę że jakby moja mama mieszkała do 30 km ode mnie a nie 400, zdecydowałabym sie na drugie szybciej. Niekßórzy nie nadają się do pójścia na ilość przy braku wsparcia rodziny, są zaś takie które dają radę ale tak się zastanawiam czy ich dziecko potem dobrze kończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ja ma dwoje z takiego względu, ze jestem z rodziny gdzie było troje dzieci, mój maz tez dwójka rodzeństwa. wiedziałam od zawsze, ze będę miała dwoje dzieci jedno po drugim. warto mieć rodzeństwo, poza tym to było dla mnie normalne, ze jak urodze jedno to za niedługi czas zaczynam starania o drugie by szybko wrócic do pracy i nie pakowac się w pieluchy dwa razy. nie mam rodziny, wszystko robię sama, 2 razy zostawiłam corke z mama i wyszłam do fryzjera, opiekowala się tez corką jak rodziłam drugie. siedzenie w domu 3 lata to nie jest szczyt moich marzen ale marze o jeszcze jednej córce. i jedyne o czym myśle to tylko to czy będzie mnie na nią stać. teraz niczego sobie nie zaluje, jak mam chec to zamawiam sobie zabieg za 1500tys, jak chce to kupuje buty za 700 i nie mysle czy mi starczy do następnego. wiem , ze dzieci dużo kosztują i widze , ze przy dwójce idzie sporo pieniędzy i bardzo zastanawiam się nad tym czy zdecydować się na 3 dziecko tylko ze względów finansowych, bo sama pochodze z bardzo biednej rodziny. pamiętam jak mama nie miała na składke do szkoły, jak się wstydziłam, boje się , ze teraz idzie sporo a co dopiero jak pojawi się trzecie i każdego trzeba będzie wysłać na wycieczke szkolną albo na wakacje. ja po prostu kocham dzieci, a to , ze twój mąż był doinwestowany i coś osiągnął to nieprawda do końca. u nas w domu było nas troje, pieniędzy nie było ni holera.  nie jezdzilismy na zielone szkoły , nie byo na markowe ciuchy, w wakacje chodzilismy do pracy żeby mieć na swoje przyjemnosci i mimo wszystko nie jesteśmy gorsi od twojego męża. on po prostu interesuje się czyms co jest dobrze płatne. Ja może nie jestem jakąś wielką  bizneswomen ale 6 tys miesięcznie wyciagne, brat młodszy siedzi w bankowości i w zaleznosciod miesiąca zarabia 10-20tys. a starszy brat jest handlowcem i zarabia 8tys. nikt z nas z bardzo biednej rodziny nie pracuje w biedrze , nie jest alkoholikiem wiec nie mierz , ze jak masz jedno dziecko to będzie cie na nie stać i wyjdzie na ludzi. bo często dzieci z bogatych domow to narkomani w dodatku bezdomni. sama musisz chcieć kolejne dziecko , zebys nie zalowala kiedyś jedynaka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadine
1 godzinę temu, Gość sjdjfd napisał:

Pytam z ciekawości. Dla mnie dwójka to szczyt możliwości i to z dużym odstępem między dziećmi. Mam taki charakter że łatwo się za bardzo wszystkim przejmuję, spinam. Po drugie, wychowanie i prowadzenie dziecka traktuję ambicjonalnie, wiadomo że nie chodzi o to, by odbierać dziecku dzieciństwo, ale moje dziecko staram się wielokierunkowo rozwijać, mąż jest doktorem nauk ścisłych i chciałabym tak samo dobrego losu dla syna. Ja mam tylko studia magisterskie i to nie ścisłe, ale nad mężem dużo pracowano bo oprócz talentu liczy się też mentor, który pomoże i poprowadzi do mistrzostwa, u męża takimi osobami były babcia i mama matematyk. Jak syn nie powtórzy sukcesu rodziny - trudno, ale mówię tylko że sama byłam wzorową studentką, mąż też, to samo chciałabym zobaczyć u syna. Trzecia sprawa, ja średnio psychicznie daję radę bez rodziny (swojej) na miejscu, myslę że jakby moja mama mieszkała do 30 km ode mnie a nie 400, zdecydowałabym sie na drugie szybciej. Niekßórzy nie nadają się do pójścia na ilość przy braku wsparcia rodziny, są zaś takie które dają radę ale tak się zastanawiam czy ich dziecko potem dobrze kończy.

Dzieci są bardzo różne, może Ci się trafić takie, że żebyś się skichała, to nie poprowadzisz do żadnych sukcesów naukowych, ale np do trenowania sportu. Nie warto "mentorować" tylko jednego dziecka w nadziei, że wyciśniesz jak cytrynę. Jak masz kilkoro dzieci, to każde zajmuje się jakąś swoją dziedziną i stymulują się nawzajem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ostatnio uslyszalalam ze trzecim i nastepnym.....dzieckim zajmuje sie rodzenstwo hahaha 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Idz zaspokajac swoja ciekawosc na zywo. Chyba zartujesz, ze bedziemy ci tutaj wypisywac. Jak ktoras taka sama glupia jak ty to niech napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczęśliwa Mama

Ja mam trzech synów 5, 3 i roczniak :) Każdy z nich jest inny każdy wyjątkowy :) Nie spinam się nad tym kim będą i na jakim "poziomie" bo to w życiu nie jest najważniejsze. Choć świat nam ciśnie co innego do głowy. Staram się ich wychować na pomocnych, dobrych i uczciwych ludzi a z resztą sami sobie poradzą. Oczywiście jeżeli wyrazi chęć żeby chce iść w danym kierunku pomogę ile będę mogła. A na koniec dodam że planuje Pięcioro dzieci :) i się tego nie boję macierzyństwo to coś do czego jestem zdecydowanie powołana :) Z resztą jak każda z nas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptak

Ja jestem jedynaczka i nigdy nie chciałam jednego dziecka . Teraz jestem w trzeciej ciąży i może nie będzie łatwo ale myślę że warto. Nie wymagam od dzieci żeby byli doktorami i nie bede ich na siłę pchala tam gdzie nie chcą.  Póki co są mali i jedyne czego mogę ich uczyc to czytać . Nie wiem jak będzie kiedyś poki co stać nas na zajęcia dodatkowe , ferie i wakacje ale cieszę się z tak dużej rodziny bo ja sama tego nie miałam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela
8 godzin temu, Gość sjdjfd napisał:

Pytam z ciekawości. Dla mnie dwójka to szczyt możliwości i to z dużym odstępem między dziećmi. Mam taki charakter że łatwo się za bardzo wszystkim przejmuję, spinam. Po drugie, wychowanie i prowadzenie dziecka traktuję ambicjonalnie, wiadomo że nie chodzi o to, by odbierać dziecku dzieciństwo, ale moje dziecko staram się wielokierunkowo rozwijać, mąż jest doktorem nauk ścisłych i chciałabym tak samo dobrego losu dla syna. Ja mam tylko studia magisterskie i to nie ścisłe, ale nad mężem dużo pracowano bo oprócz talentu liczy się też mentor, który pomoże i poprowadzi do mistrzostwa, u męża takimi osobami były babcia i mama matematyk. Jak syn nie powtórzy sukcesu rodziny - trudno, ale mówię tylko że sama byłam wzorową studentką, mąż też, to samo chciałabym zobaczyć u syna. Trzecia sprawa, ja średnio psychicznie daję radę bez rodziny (swojej) na miejscu, myslę że jakby moja mama mieszkała do 30 km ode mnie a nie 400, zdecydowałabym sie na drugie szybciej. Niekßórzy nie nadają się do pójścia na ilość przy braku wsparcia rodziny, są zaś takie które dają radę ale tak się zastanawiam czy ich dziecko potem dobrze kończy.

Ja nie pochodze z super inteligenckiej rodziny. Ot matka z matura,ojciec po zawodówce,my z mezem tez tylko matura,ale zawsze chcialam lepszego zycia dla swoich dzieci. Mojego ojca rodzina jest na poziomie. Siostra sędzina w stanie spoczynku,jej mąż a mój chrzestny architekt z pochodzenia arystokrata,corka notariusz,syn adwokat,córka wyklada na uczelni prawo... Czesto spedzalam tam ferie,wakacje,mimo 200km odleglosci chrzestny byl u mnie co miesiac. No i podczas ferii ,wakacji zazdroscilam zycia mojej kuzynce. Inny swiat. Spotkania wieczorem przy winie ze znajomymi,sluchanie muzyki klasycznej a nie tak jak u mnie disco polo i modern talking i wóda u cioci na imieniach i wszyscy pod stołami. I tak napatrzyłam sie na ich zycie i chcialam taka rodzine sama stworzyc. Od urodzenia sluchalam muzyki klasycznek przy synu,syn dzis uczy sie spiewu,pieknie gra na pianinie,uwielbia poezje,ksiazki,gra w szachy-ma 10 lat. Nie pcham go do niczego a jedynie zachęcam przykładem. Corka ma 5 lat i juz brat ją uczy grac choc wiadomo ze jej jeszcze lalki w glowie. W marcu rodze trzecie dziecko. Zawsze chcialam miec 3 ale wlasnie z odstępem czasowym,zeby odpoczac od pieluch a nie ładowac sie co roku w nastepne. 

Takze posiadanie wiekszej ilosci dzieci nie oznacza ze nie da sie pokierowac ich w zyciu na dobre tory. Trzeba chciec,od małego nie tablet a ksiązka,nie na tacy wszystko a cięzka praca. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczęśliwa Mama
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Idz zaspokajac swoja ciekawosc na zywo. Chyba zartujesz, ze bedziemy ci tutaj wypisywac. Jak ktoras taka sama glupia jak ty to niech napisze.

Ale o co Ci właściwie chodzi ?? Nie interesuje Cię post to .... miłego dnia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dwójką by mi wystarczyła.  Mam 6 latka i 20mies. Chlopski.Ale wpadliśmy z trzecim ( pękła gumka, ale 3 dni przed okresem, więc nie było paniki). I tym oto sposobem będę miała troje dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niejedynaczka

Ja mam dwójkę rodzeństwa i kiedyś planowałam dwójkę dzieci, teraz mam jedno dziecko i chyba dostanie jedynakiem ... macierzyństwo mnie przerosło, nie jest moim powołaniem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mania
54 minuty temu, Gość Gość napisał:

Dwójką by mi wystarczyła.  Mam 6 latka i 20mies. Chlopski.Ale wpadliśmy z trzecim ( pękła gumka, ale 3 dni przed okresem, więc nie było paniki). I tym oto sposobem będę miała troje dzieci. 

He 😀witaj w klubie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja sobie trzeciego dziecka nie wyobrazam. To juz bylby chaos. ....mam znajoma ktora wpadla z trzecim w wieku 38 lat ,a jej dzieci maja 10 lat i 12 lat. Widze po niej ze nie reke bylo.jej to trzecie dziecko a ona sama pyta wszystkich z dwojka czy tzreciego nie planuja (szuka jakoegos wsparcia?) Ja dziekuje bardzo latac na wywiadowki w wieku 45 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Ela napisał:

Ja nie pochodze z super inteligenckiej rodziny. Ot matka z matura,ojciec po zawodówce,my z mezem tez tylko matura,ale zawsze chcialam lepszego zycia dla swoich dzieci. Mojego ojca rodzina jest na poziomie. Siostra sędzina w stanie spoczynku,jej mąż a mój chrzestny architekt z pochodzenia arystokrata,corka notariusz,syn adwokat,córka wyklada na uczelni prawo... Czesto spedzalam tam ferie,wakacje,mimo 200km odleglosci chrzestny byl u mnie co miesiac. No i podczas ferii ,wakacji zazdroscilam zycia mojej kuzynce. Inny swiat. Spotkania wieczorem przy winie ze znajomymi,sluchanie muzyki klasycznej a nie tak jak u mnie disco polo i modern talking i wóda u cioci na imieniach i wszyscy pod stołami. I tak napatrzyłam sie na ich zycie i chcialam taka rodzine sama stworzyc. Od urodzenia sluchalam muzyki klasycznek przy synu,syn dzis uczy sie spiewu,pieknie gra na pianinie,uwielbia poezje,ksiazki,gra w szachy-ma 10 lat. Nie pcham go do niczego a jedynie zachęcam przykładem. Corka ma 5 lat i juz brat ją uczy grac choc wiadomo ze jej jeszcze lalki w glowie. W marcu rodze trzecie dziecko. Zawsze chcialam miec 3 ale wlasnie z odstępem czasowym,zeby odpoczac od pieluch a nie ładowac sie co roku w nastepne. 

Takze posiadanie wiekszej ilosci dzieci nie oznacza ze nie da sie pokierowac ich w zyciu na dobre tory. Trzeba chciec,od małego nie tablet a ksiązka,nie na tacy wszystko a cięzka praca. 

A co jest fajnego w takim na siłę nadmuchanym życiu?Nie rozumiem, dziecko powinno mieć wybór i samo zdecydować co mu bardziej odpowiada,  muzyka klasyczna czy disco polo, to jest sztuczne kreowanie rzeczywistości i tworzenie osobowości. Miałam w liceum taka koleżankę słuchała Kate Bush i Bjork nie dlatego, że lubiła tylko dlatego że uważała że fajnie jest słuchać takiej muzyki, czuła się jak ktoś lepszy od tych którzy słuchali np. techno, czy była szczęśliwa,  wątpię raczej sfrustrowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sjdjfd

Ja też nie do końca widzę się w tym żeby robić kolejne dziecko. Mój syn ma 2,5 roku, jeśli następne dziecko, to dopiero za kilka lat od teraz. owszem, dla niektórych to jest "dwóch jedynaków", ale mi to nie przeszkadza, jakoś mój ojciec ma kilkoro rodzeństwa i co z tego, skoro najlepiej się dogaduje z bratem starszym o 5 lat. Moja teściowa ma siostrę młodszą o 10 lat i teraz super się dogadują.

Tak że takie straszenie róznicą wieku dla mnie osobiście jest żenujące. Nijak to się ma do rzeczywistości, nie każda chce "zrobić za jednym zamachem" bo nie każda to traktuje jako zadanie do odfajkowania żeby jak najszybciej "mieć spokój", dla mnie to był piękny czas, smakowałam kazdy dzień, dziecko idzie do przedszkola dopiero za pól roku, teraz chodzi tylko na 3 h dziennie do grupy przygotowującej do przedszkola. Uważam, że poświęciłam wszystko co mogłam w tym najważniejszym dla dziecka czasie, gdy buduje się wieź z matką. Drugiego dziecka nie chcę traktować jako dodatku do pierwszego, zawsze to drugie jest już mniej rozwinięte z reguły, bo nie ma się dla niego tyle czasu, dlatego ja akurat wole długą przerwę między dziećmi a "wpakowywanie się w pieluchy" za kilka lat to wyrażenie świadczące o tym, że osoby go używające nie lubią tego macierzynstwa, chcą je odwalić jak najszybciej, na ilość... i spokój. A ja lubiłam ten pierwszy i drugi rok z dzieckiem i chcę, by drugiemu nic nie zabrakło ze mnie i mojego czasu, dlatego biorę się za drugą ciążę, jak mój syn pójdzie do szkoły.

 

P.S. Muszę zmartwić jedną z nieudolnie samousprawiedliwiających się pań powyżej: moja "droga", nie istnieje żadna zależność pomiędzy byciem jedynakiem a byciem ćpunem, chyba cię pogięło. Nie ma reguły. Dziwnym trafem ci jedynacy których ja znam, skonczyli lepiej niż ci z wielodzietnych rodzin. Wiesz, ja nie mam takich zasobów by kazdemu zostawić mieszkanie, rodzę tyle dzieci na ile mnie stać. Nie chcę by potem żarły się o majątki jak w wielu rodzinach, które znam.

ja mam brata i nawet nie czuję, że go mam, dlatego dla mnie sprawa rodzenstwa to wielkie kłamstwo i przereklamowanie, ale nie twierdzę, że rodzeństwo to zło, bo jak już pisałam, planuję jeszcze kiedys dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anananaska

Hitem jest dla mnie moja znajoma jedynaczka, która całe życie trąbi, że chce mieć trójkę dzieci, bo ona była samotna. Tymczasem mijają lata, ona zwleka z macierzyństwem, ma już 30 lat to kiedy tę trójkę urodzi? musiałaby się teraz juz za to brać. Widze po niej, że dla niej kariera jest na pierwszym miejscu, dodrapała się gdzieś wyżej w jednej z warszawskich korporacji i to jest dla niej cel najwyższy. Ze mną zerwała kontakty, bo chyba jestem dla niej przegrywem skoro urodziłam dwa lata po studiach. Ale takie jak ona to ja mam głęboko w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela
15 minut temu, Gość Gosc napisał:

A co jest fajnego w takim na siłę nadmuchanym życiu?Nie rozumiem, dziecko powinno mieć wybór i samo zdecydować co mu bardziej odpowiada,  muzyka klasyczna czy disco polo, to jest sztuczne kreowanie rzeczywistości i tworzenie osobowości. Miałam w liceum taka koleżankę słuchała Kate Bush i Bjork nie dlatego, że lubiła tylko dlatego że uważała że fajnie jest słuchać takiej muzyki, czuła się jak ktoś lepszy od tych którzy słuchali np. techno, czy była szczęśliwa,  wątpię raczej sfrustrowana.

Nic nie zrozumiałas z mojego wpisu. 

Nie chce mi sie tłumaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maloanana

dla mnie trójka dzieci to już patola...ile by rodzice nie mieli kasy i możliwości. Jeszcze 30-20 lat temu ok, ale dziś to patola. Tacy ludzie mi sie kojarzą z królikami, zwierzętami albo mają taką chuć że pchają wszystko co na drzewo nie spitala i gumka ich parzy w przyrodzenie. Są tez faceci ktorzych podnieca ze tyle razy zaleją tę biedną kobietę że ją w sumie uziemią w domu. Są to czesto faceci majacy kompleksy i chcacy kobiete zatrzymac w domu, by dla nikogo nie byla atrakcyjna. A takie kobiety mają syndrom ofiary pana i władcy, pan każe, służebnica musi. Zostać pokryta i rodzić kolejne dzieci. Trójka jest dla mnie akceptowalna tylko wtedy, gdy miedzy drugim a trzecim dzieckiem jest co najmniej 5 lat roznicy. Rodzenie rok po roku uwazam za chorobę umysłową rodzącej i problemy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadine
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

A co jest fajnego w takim na siłę nadmuchanym życiu?Nie rozumiem, dziecko powinno mieć wybór i samo zdecydować co mu bardziej odpowiada,  muzyka klasyczna czy disco polo, to jest sztuczne kreowanie rzeczywistości i tworzenie osobowości. Miałam w liceum taka koleżankę słuchała Kate Bush i Bjork nie dlatego, że lubiła tylko dlatego że uważała że fajnie jest słuchać takiej muzyki, czuła się jak ktoś lepszy od tych którzy słuchali np. techno, czy była szczęśliwa,  wątpię raczej sfrustrowana.

Ja się z Tobą całkowicie nie zgadzam. Moi rodzice nie są muzykami, ale oboje odebrali elementarne wykształcenie muzyczne i potrafią grać. Przekazali też swoim dzieciom jakieś tam obycie muzyczne. Disco polo to dla mnie zgrzyt, który irytuje, a nie muzyka. Na ile z powodu środowiska, a na ile słuchu muzycznego, który jest wrodzony, to trudno powiedzieć. Nie wiem jak Ty, ale ja bym wolała wychować dzieci, które słyszą na koncercie, że drugie skrzypce fałszują niż takie, które słuchają twórczości Sławomira. Dzieci i ich gust się kształtuje. A Twoja koleżanka postępowała słusznie, nie wszystko musisz wynieść z domu, człowiek może sam siebie "ulepszyć" obcując z kulturą wyższego rzędu niż ta, która go otacza. Czytasz np. Dostojewskiego ze snobizmu, ale to Cię rozwija, oglądasz "trudne sprawy" lub czytasz forum, na którym prawie nikt nie potrafi odmieniać przez przypadki 🙂  to chcąc nie chcąc się cofasz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera

Mam dwójkę dzieci i marzę o trzecim - nie teraz, ale np za dwa lata. Ale nie wiem czy dam radę bo bardzo źle znoszę ciąże. A poród to w ogole sprawa nieludzka choć ludzka (mialam i cc i sn)

Gdy już się przekonałam do macierzyństwa(dlugo nie chcialam), to chcialabym mieć trójkę bo:

1. Gdy jest więcej niż dwa to nie ma takiej typowej rywalizacji, mogą się zmieniać sojusze pomiędzy dziećmi.

2. Do 10 roku życia nie mialam rodzeństwa i bardzo zazdrościlam np kuzynostwu że było ich 4

3. Moje dzieci jak do tej pory są względnie łatwe w obsłudze

4. Małe dziecko do roku, to najszczesliwsza rzecz w moim życiu, (może poza początkami miłości z wzajemnością), więc chciałabym to jeszcze przeżyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela
33 minuty temu, Gość Nadine napisał:

Ja się z Tobą całkowicie nie zgadzam. Moi rodzice nie są muzykami, ale oboje odebrali elementarne wykształcenie muzyczne i potrafią grać. Przekazali też swoim dzieciom jakieś tam obycie muzyczne. Disco polo to dla mnie zgrzyt, który irytuje, a nie muzyka. Na ile z powodu środowiska, a na ile słuchu muzycznego, który jest wrodzony, to trudno powiedzieć. Nie wiem jak Ty, ale ja bym wolała wychować dzieci, które słyszą na koncercie, że drugie skrzypce fałszują niż takie, które słuchają twórczości Sławomira. Dzieci i ich gust się kształtuje. A Twoja koleżanka postępowała słusznie, nie wszystko musisz wynieść z domu, człowiek może sam siebie "ulepszyć" obcując z kulturą wyższego rzędu niż ta, która go otacza. Czytasz np. Dostojewskiego ze snobizmu, ale to Cię rozwija, oglądasz "trudne sprawy" lub czytasz forum, na którym prawie nikt nie potrafi odmieniać przez przypadki 🙂  to chcąc nie chcąc się cofasz. 

Dziekuje. Wyjasniłaś za mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość maloanana napisał:

dla mnie trójka dzieci to już patola...ile by rodzice nie mieli kasy i możliwości. Jeszcze 30-20 lat temu ok, ale dziś to patola. Tacy ludzie mi sie kojarzą z królikami, zwierzętami albo mają taką chuć że pchają wszystko co na drzewo nie spitala i gumka ich parzy w przyrodzenie. Są tez faceci ktorzych podnieca ze tyle razy zaleją tę biedną kobietę że ją w sumie uziemią w domu. Są to czesto faceci majacy kompleksy i chcacy kobiete zatrzymac w domu, by dla nikogo nie byla atrakcyjna. A takie kobiety mają syndrom ofiary pana i władcy, pan każe, służebnica musi. Zostać pokryta i rodzić kolejne dzieci. Trójka jest dla mnie akceptowalna tylko wtedy, gdy miedzy drugim a trzecim dzieckiem jest co najmniej 5 lat roznicy. Rodzenie rok po roku uwazam za chorobę umysłową rodzącej i problemy ze sobą.

Patologia to ty, bo nawet nie wiesz co oznacza słowo "patologia". Zeby w dzidiejszych czasach mieć takie myslenie...gdzieś ty się uchowała. Mam jedno dziecko, to tak uprzedzając twoja odpowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wolę już oglądać trudne sprawy i żyć w zgodzie z sobą samym, niż na siłę czytac Dostojewskiego, to jest totalny fałsz względem siebie i taki człowiek tak naprawdę nigdy nie będzie szczęśliwy w sztucznie wykreowanym świecie.  Poza tym moja wypowiedź odnosiła sie do osoby która innym zazdrościa życia i sama stwierdziła, że będzie tak żyć bo chce, chociaż pewnie pasuje do tego jak kwiatek do kożucha.

P.s. nie oglądam trudnych spraw to tylko przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Nadine napisał:

 Czytasz np. Dostojewskiego ze snobizmu, ale to Cię rozwija, oglądasz "trudne sprawy" lub czytasz forum, na którym prawie nikt nie potrafi odmieniać przez przypadki 🙂  to chcąc nie chcąc się cofasz. 

To, co ty tutaj robisz skoro się cofasz? 🤣 Jeśli ktoś nie potrafi odmieniać przez przypadki, więc siłą rzeczy prawdopodobnie nie rozumie też słowa pisanego, to Dostojewski go nie rozwinie, bo jakim cudem, skoro ten czytający nie zrozumie tekstu? "Trudne sprawy" czasem dotykają poważnych problemów, z którymi borykają się ludzie, czasem robią za dobrą "komedyję", a czasem pokazują skrajną, ale i bardzo prawdziwą naiwność ludzką, więc może warto się zastanowić, czy "trudne sprawy" są tylko dla "kur domowych". To, że jest to nakręcone jak nakręcone, ale całkiem bezwartościowe to nie jest. Widzisz, ja się nie wstydzę, że czasem te trudne sprawy obejrzę, chociaż są dla kogoś takiego jak ty symbolem zamknięcia umysłowego, a Dostojewskiego również znam, jak i innych "ambitnych" pisarzy. Kafeteria też mi się przydaje do rozwoju. Zdziwiona? Kafeteria stymuluje mnie do szukania informacji. Do potwierdzenia, czy ktoś pisze słusznie, czy nie. Dzięki temu wiem troszkę więcej odnośnie np: przepisów prawnych, bo prawdopodobnie nawet nie przyszłoby mi do głowy, że coś takiego istnieje. Czasem ktoś cos doradzi, co mnie się też przydaje itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadine
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Wolę już oglądać trudne sprawy i żyć w zgodzie z sobą samym, niż na siłę czytac Dostojewskiego, to jest totalny fałsz względem siebie i taki człowiek tak naprawdę nigdy nie będzie szczęśliwy w sztucznie wykreowanym świecie.  Poza tym moja wypowiedź odnosiła sie do osoby która innym zazdrościa życia i sama stwierdziła, że będzie tak żyć bo chce, chociaż pewnie pasuje do tego jak kwiatek do kożucha.

P.s. nie oglądam trudnych spraw to tylko przykład.

Jak bym chciała żyć w zgodzie sama ze sobą w Twoim rozumieniu, to bym pewnie była podstarzałą grubą bezrobotną babą, która leży na kanapie z pizzą i cały dzień ogląda Netflix 😄

Jak dla mnie to człowiek musi być motywowany przez środowisko i siebie samego, żeby osiągnąć szczęście, gdyż inaczej to osiągnie szczęście takich niskich lotów jak z obrazka odmalowanego na wstępie. A aspiracje i próby wzniesienia się ponad otoczenie l/lub własne ograniczenia i przeciętność są dla mnie zawsze czymś godnym podziwu. Moja babcia była wieśniaczką, a chciała żyć jak szlachcianka. Nie zastanawiała się czy pasuje jej to jak świni siodło. Dzięki temu bardzo dużo osiągnęła w życiu, a to że się przy okazji trochę snobowała, to ani jej ani nikomu nie zaszkodziło, na pewno nie jej dzieciom. Zapewniam, że była i jest szczęśliwa. Na pewno bardziej niż gdyby siedziała w swoim naturalnym "habitacie" i doiła kozy 🙂 i zażywała przaśnych rozrywek. Czemu niby aspiracje do cudzego/ innego życia, to fałsz wobec siebie? Albo dlaczego czytanie Dostojewskiego, to fałsz względem siebie. Ja kiedyś jako dzieciak ze snobizmu czytałam książki autora X w języku x w oryginale. Średnio lubiłam twórczość tego autora, a czytanie szło mi jak krew z nosa. Jednak po dziś dzień dostarcza mi to korzyści na wielu płaszczyznach, począwszy od dowartościowania się znajomością twórczości X, gdy jest okazja, skończywszy na znajomości języka, którego prawie codziennie używam w pracy. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadine
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Wolę już oglądać trudne sprawy i żyć w zgodzie z sobą samym, niż na siłę czytac Dostojewskiego, to jest totalny fałsz względem siebie i taki człowiek tak naprawdę nigdy nie będzie szczęśliwy w sztucznie wykreowanym świecie.  Poza tym moja wypowiedź odnosiła sie do osoby która innym zazdrościa życia i sama stwierdziła, że będzie tak żyć bo chce, chociaż pewnie pasuje do tego jak kwiatek do kożucha.

P.s. nie oglądam trudnych spraw to tylko przykład.

Jak bym chciała żyć w zgodzie sama ze sobą w Twoim rozumieniu, to bym pewnie była podstarzałą grubą bezrobotną babą, która leży na kanapie z pizzą i cały dzień ogląda Netflix 😄

Jak dla mnie to człowiek musi być motywowany przez środowisko i siebie samego, żeby osiągnąć szczęście, gdyż inaczej to osiągnie szczęście takich niskich lotów jak z obrazka odmalowanego na wstępie. A aspiracje i próby wzniesienia się ponad otoczenie l/lub własne ograniczenia i przeciętność są dla mnie zawsze czymś godnym podziwu. Moja babcia była wieśniaczką, a chciała żyć jak szlachcianka. Nie zastanawiała się czy pasuje jej to jak świni siodło. Dzięki temu bardzo dużo osiągnęła w życiu, a to że się przy okazji trochę snobowała, to ani jej ani nikomu nie zaszkodziło, na pewno nie jej dzieciom. Zapewniam, że była i jest szczęśliwa. Na pewno bardziej niż gdyby siedziała w swoim naturalnym "habitacie" i doiła kozy 🙂 i zażywała przaśnych rozrywek. Czemu niby aspiracje do cudzego/ innego życia, to fałsz wobec siebie? Albo dlaczego czytanie Dostojewskiego, to fałsz względem siebie. Ja kiedyś jako dzieciak ze snobizmu czytałam książki autora X w języku x w oryginale. Średnio lubiłam twórczość tego autora, a czytanie szło mi jak krew z nosa. Jednak po dziś dzień dostarcza mi to korzyści na wielu płaszczyznach, począwszy od dowartościowania się znajomością twórczości X, gdy jest okazja, skończywszy na znajomości języka, którego prawie codziennie używam w pracy. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananan

ale do kogo w ogóle to pytanie. One się rozmnazają jak w pijackim widzie, dla nich to wszystko jedno czy dziecko będzie profesorem, taksówkarzem czy śmieciarzem, a może bezdomnym, byle płodzić na ilość. Najczesciej dotyczy to kobiet migajacych sie od powrotu do pracy zawodowej, narodzi dzieci i ma przykrywkę. Znam taką jedną, to jest fenomen na skalę Polski, skonczyla medycynę która jak wiadomo jest trudnym i prestizowym kierunkiem, przepracowala rok, po czym od 5 lat płodzi dzieci co dwa lata jak sie akurat wychowawczy konczy. sprytny patent a facet pipa wołowa na to idzie, jego i tak w domu nie ma prawie wcale, bo zeby wykarmić 4 gęby i zaraz piątą to musi zaiwaniać po kilkanascie godzin na dobe, dodam ze ksiezniczka zazyczyla sobie dom pod miastem o wartosci 700 tysiecy PLN, a on na to tyra, nerwowy, juz nie wie jak sie nazywa, wyzywa sie na innych. Jak taki frajer, to niech frajerzy sie dalej. A ona? przegryw zyciowy, najpierw zyła z bogatego tatusia, teraz z męzusia woła roboczego, mistrzyni w rozdysponowywaniu pracy na innych, namówiła go na opłacanie sprzątaczko-kucharki, ta ameba w domu nie robi NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananan

Gdyby mój mąż był taką pesdą, nie pociągałby mnie w żaden sposób. Żaden to też dla mnie interes zagrzęznąć w domu, a facet sobie idzie od 9 do 19 go nie ma, a ja z trójką lub czwórką miałabym się naparzać? Ja pier...olę, jeszcze rozumiem jakby ona była ciemna i niedouczona, ale to jest osoba po MEDYCYNIE i to mnie dziwi najbardizej. widać bogaty tatuś pchał córcie na medycyne wbrew jej zainteresowaniom. Tym sie wlasnie konczy przeładowywanie swoich ambicjoi na dzieci, one i tak nie beda tego zawodu wyuczonego wykonywac ktory sobie tatus czy mamusia zamarzyli. tutaj mamy klasyczny przyklad ze laska lubi wieść życie kury domowej nie przynoszącej ani złotówki do domowego budżetu, znaleźć bogatego frajera i moze ciagnac tak do emerytury.

ja mam jedynaka, nastepne za kilka lat i raczej basta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika

to co pisze osoba wyzej to dla mnie hardkor. gdyby moj facet pracowal na caly zegar a do domu przychodzil tylko spac, albo wtedy gdy dzieic juz sie doslownie kładą lub smacznie spią, poprzestalabym na jednym dziecku. jak widac niektore kobiety lubia sobie urządzić kierat. a ich facet to tylko i wylacznie bankomat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadine
48 minut temu, Gość gość napisał:

To, co ty tutaj robisz skoro się cofasz? 🤣 Jeśli ktoś nie potrafi odmieniać przez przypadki, więc siłą rzeczy prawdopodobnie nie rozumie też słowa pisanego, to Dostojewski go nie rozwinie, bo jakim cudem, skoro ten czytający nie zrozumie tekstu? "Trudne sprawy" czasem dotykają poważnych problemów, z którymi borykają się ludzie, czasem robią za dobrą "komedyję", a czasem pokazują skrajną, ale i bardzo prawdziwą naiwność ludzką, więc może warto się zastanowić, czy "trudne sprawy" są tylko dla "kur domowych". To, że jest to nakręcone jak nakręcone, ale całkiem bezwartościowe to nie jest. Widzisz, ja się nie wstydzę, że czasem te trudne sprawy obejrzę, chociaż są dla kogoś takiego jak ty symbolem zamknięcia umysłowego, a Dostojewskiego również znam, jak i innych "ambitnych" pisarzy. Kafeteria też mi się przydaje do rozwoju. Zdziwiona? Kafeteria stymuluje mnie do szukania informacji. Do potwierdzenia, czy ktoś pisze słusznie, czy nie. Dzięki temu wiem troszkę więcej odnośnie np: przepisów prawnych, bo prawdopodobnie nawet nie przyszłoby mi do głowy, że coś takiego istnieje. Czasem ktoś cos doradzi, co mnie się też przydaje itd.

Zajmuję się czasami rozrywkami bardzo niskiego rzędu, co zresztą widać, więc nawet jakbym chciała to się nie wyprę, bo w końcu znalazłam się tutaj. Jak ktoś się bierze ze snobizmu za czytanie Dostojewskiego, to raczej nie należy do kompletnych półgłówków, bo takowy, by nawet nie wpadł, że można się na coś takiego snobować, i nie będzie miał problemu z czytaniem ze zrozumieniem. Czytania ze zrozumieniem zawsze się można zresztą nauczyć, jak również odmiany przez przypadki i prawie każdy będzie miał korzyść z tego, że otworzy książkę.. Czytanie ...yzmów w necie z pewnością uwstecznia, czego najlepszym dowodem jest fakt, że kiedyś kompletnie nikt nie robił błędów typu "dziecią", a w pewnym momencie zaczęła się lawina. Tak jak kiedyś osoby, które czytały dużo książek były niezłe z ortografii, tak teraz człowiek patrzy na teksty pisane przez ...ów i przejmuje ich zwyczaje. Siłą rzeczy. Normalne działanie pamięci wzrokowej. A to tylko jeden aspekt czytania bredni. Ja się z kafe dowiedziałam przydatnych rzeczy z dziedziny chirurgii plastycznej i medycyny estetycznej, może nawet niektóre informacje mi twarz uratowały, co nie zmienia faktu, że pewnie z 90 % postów jest poniżej wszelkiego poziomu i niczemu pozytywnemu nie służy. Programy typu "prawdziwe historie" nie mają żadnej wartości edukacyjnej i humorystycznej wg mnie i przykro mi patrzeć, że niektóre osoby, które lubię i szanuję, i które wcale nie są głupie, oglądają takie ...izmy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×