Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy nie jest wam szkoda życie, które miałyście przed założeniem rodziny?

Polecane posty

Gość Mam czego chciałam.
4 godziny temu, Gość Gosc napisał:

To ja wam opowiem jak to u mnie jest. Po wyjściu za mąż jakieś naturalne było, że czas teraz na dziecko, zrobiliśmy to niejako z marszu i bez głębszej analizy tematu. A chyba każdy powinien to przemyśleć, bez względu jak naturalne to się wydaje każdy powinien usiąść i przemyśleć dobrze temat, nawet jak nigdy nie czuł potrzeby poddawania tego w wątpliwość. Cóż, ja tego nie zrobiłam. Oczywiście wiedziałam co to dziecko, i że jest ciężko, głośno i męcząco, być może tylko na początku a może już zawsze ale niespecjalnie mnie to przerażało. Niestety już w ciąży zorientowałam się, że przestaje być człowiekiem, jednostką, oddzielnym bytem, kobietą, a staje się MATKĄ. Tylko i wyłącznie. I mam robić rzeczy bo tak. Komentowano wszystko: że zdecydowałam się na cesarkę bo jest lepsza dla moich narządów i bardziej przewidywalna niż pn (nie zamierzam nie trzymać potem moczu czy kału i fajnie byłoby cieszyć się jeszcze seksem, przecież jestem ciągle młoda); że nie chce karmić piersią; mówiono mi co mam jeść, czego nie, co robić czego nie; wszystkie niemal rozmowy obijały się o ciążę. Byłam jedynie brzuchem i inkubatorem dla synka, wnuczka a każdy mój ruch odczytywany jako atak na jego osobę. Po porodzie było tragicznie, ja obolała, wiecznie zmęczona, w...iona, dziecko zajmujące przez większość dnia i nocy, no ale to było do przewidzenia. Jednak z czasem nie robiło się lepiej, zmieniał się tylko charakter jego potrzeb i naszego zniewolenia. Syn ma teraz 5 lat i to chyba gorsze niż niemowlę bo ciągle coś chce. Wymaga atencji non stop, jakby chwila ciszy była dla niego karą. Ma fazę na "mamo popatrz", potrzebuje adoracji każdego swojego ruchu a mnie naprawdę nie obchodzi jakie krzywusy właśnie rysuje, że zjeżdża po slizgawce czy ze zjada piąty groszek. Od kiedy zaczął chodzić nie mam sekundy dla siebie, nie pomaluje (robiłam portrety na zamówienie) bo on też chce i nie po swoim tylko po moim, jak nie to krzyk, i dokładnie moimi farbami a używam drogich, potem jeszcze trzeba myć jego i wszystko dookoła. Od trzech lat nie przeczytałam książki, spotkania towarzyskie mogę policzyć na palcach jednej ręki, fryzjer, kosmetyczka, hobby jakiekolwiek - zapomnij. Może trafić Ci się dziecko z życiem wewnętrznym, posadzisz je przy telewizorze i zajmie się czymś a możesz mieć takie jak ja, które nie potrafi zorganizować sobie nawet sekundy i łazi za Tobą od kiedy się obudzi do momentu zaśnięcia. Nawet wysrać się za przeproszeniem nie mogę bo krzyczy i ciągnie za klamkę. Zawsze jest tak jak mały chce, zawsze robimy co on chce, na wakacje jedziemy tam gdzie chce bo wypada w histerię. W pewnym momencie już jesteś zbyt zmęczona żeby próbować wychowywać i się podajesz, jesteś niewolnikiem małego tyrana a każde niezadowolenie sprawia, że patrzą na ciebie jak na wyrodną matkę. Bo przecież nie można być zmęczonym własnym dzieckiem, sam fakt jego istnienia powinien wypełniać moje. Decyzja o posiadaniu potomstwa była najgorszą w moim życiu. Okazuje się, że nie każda kobieta jest w stanie całkowicie się poświęcić macierzyństwiu i przyjmować wszystko co przyniesie los. Niestety tego nie wie się przed a dziecka nie da się cofnąć. Nie oszalałam na jego punkcie, nie pokochałam, ledwo nauczyłam się tolerować tą istotę, która chodzi po domu i żąda i krzyczy i uniemożliwia mi powrót do choćby części mojego życia. Dałabym wszystko żeby cofnąć czas

Moje dziecko na szczęście takie nie jest, ale to stan trwający dopiero od niecałego roku. Do drugiego roku życia nie potrafił się niczym zająć. Teraz chyba procentuje to że duzo się z nim bawiłam bo umie już bawić się sam. Nie mówię że Ty się nie bawiłaś. Stwierdzam po prostu jak było u nas.

Mi chyba bardziej niż luzu i wspomnień, brakuje tej pewności że zrobiłam już wszystko zawodowo co mogłam. Ja obecnie jestem jak swiezak po studiach. Bo celowo po przepracowaniu 3 miesięcy i nie licząc dorabiania na studiach pracą w szkole językowej, zaszłam w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam czego chciałam.
Dnia 19.01.2019 o 07:22, Gość Gość napisał:

Czasem mi szkoda,  zwłaszcza czasu dla siebie.  Ale podobnie wspominam spokojne życie z jednym dzieckiem,  mając teraz dwoje,  a spodziewam się trzeciego i pewnie niedługo będę myśleć, jak to z dwójką było spokojnie. Czas dla siebie,  dla nas z mężem- tylko we dwoje,  sen,  taki święty spokój, gdy możesz zebrać myśli i nikt nic od Ciebie nie chce.  Za tym tęsknię czasami. 

Zdążyłam się wyszalec,  porobić karierę,  nie czuję,  że coś mnie ominęło.  

 

No właśnie nie wiem po co robicie trzecie skoro "z dwójką było łatwiej" lub z jednym ? Jesteście masochistami?. Ja mam jedno dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam czego chciałam.
Dnia 19.01.2019 o 18:52, Gość gość napisał:

My to my, ale nasi faceci chyba bardziej żałują.

Często słyszę o tzw. "niewykorzystanych szansach" w pracy, gronie znajomych, na siłowni, że ten oto miał okazje wymienić samochód, ale cytuje "stara chce sobie siedzieć z dzieckiem do 3 roku życia", kolejny chciał jechać na obóz boksy tajskiego do Tajlandii, ale żona zaczęła mu histeryzować. Ogólnie narzekają na marnotrawstwo pieniędzy bo dziecko nie dojada, kupuje mu za dużo pierdółek, ociąga się z powrotem do pracy etc., ale też i czasu, że za każdym kwilnięciem budzą ich do wstawania do dziecka.

Moj maz sam chciał żebym była z malym do 3 roku życia, chciał tego bardziej niż ja nawet. Stać nas na to i brak moich 2 tysięcy niczego nie zmienił, auto zmieniliśmy i tak. Ale to musi być przykre jak facet tak mówi jak opisujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja chyba najbardziej tęsknię za pracą. Taką jak kiedyś. Przed pojawieniem się dziekcka oddawałam się pracy na 120%, angażowałam się rozwiązywanie różnych problemów, budowałam zespół itd, można powiedzieć, że robiłam karierę.Teraz juz tak nie mogę. Po 8 h pracy lecę do domu. A w domu obowiązki i zajmowanie się dzieckiem.

Imprezowe zycie nigdy mnie nie bawiło, jestem raczej samotniczką i introwertyczką. Najlepiej wypoczywam w samotności. A przy dziecku to jest raczej mało wykonalne. Tęsknię więc za czasami przed dzieckiem również z tego powodu. Brakuje mi tego spokoju, świętego spokoju i ciszy.

Poza tym nie wyorażam sobie, że dziecka mogłoby nie być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam czego chciałam.
19 godzin temu, Gość gość napisał:

Chcę wyjechać sama- wyjadę, chcę wyjść- wyjdę, chcę zrobić coś dla siebie- zrobię

xxx

Mit. Już widzę jak wylecisz do Meksyku z dnia na dzień na wycieczkę objazdową robiąc 400 km dziennie, uprzednio rzucając znienawidzoną pracę 😉 Albo Twój mąż z dnia na dzień poleci na obóz boksu tajskiego w Tajlandii. No właśnie. Czasem jak słyszę "wszystko jest kwestią organizacji, dziecko w niczym nie przeszkadza, można zabrać je ze sobą" mam wyobrażenie o typowo polskim podróżniku co to wycieczki utożsamia z parawanami nad Bałtykiem opcjonalnie all inclusiv w Egipcie. Faktycznie, na tego typu eskapady dziecko możną ze sobą ciągnąć 😉

Pomijając fakt że jesteś nieciekawą osobą, mówię tu o charakterze, to otaczasz się totalnymi bucami. Współczuję żonom tych twoich kolezkow. Narzeka jeden z drugim na trudne życie i niewykorzystane szanse? Nikt nie kazał mu się rozmnażać albo brać kobietę która chce zakładać rodzinę mającą dzieci. Żałosnych masz kolegów. Na twoim poziomie. U mojego męża w pracy jest kolega który sam żonę namawia na trzecie dziecko i duzo przy nich robi. No ale mówimy o zarobkach rzędu 20k na rękę miesięcznie a nie jakiejś bieda pensji. Żal.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia

Z góry mówię, że nie mam jeszcze dziecka, ale jak czytam komentarze i jednych i drugich, to ręce mi opadają.

Żałujecie swojego życia sprzed dzieci, bo teraz nic nie możecie zrobić same dla siebie i tylko dziecko, plac zabaw, gary? A gdzie miałyście rozum, kiedy decydowałyście się na dzieci? Przecież nie urodziłyście dzieci niepokalanie, przecież macie partnerów? Jeśli na ojca dziecka wybrałyście lenia, który w niczym nie pomoże, nie oddaje się rodzicielstwu tak samo jak wy, to nie żal mi was. Na pewno znajdą się tu i takie, które faceta do ojcostwa zmusiły i takie, które "wpadły", czyli nie stosowały PRAWDZIWEJ antykoncepcji.

A teraz do tych, które uważają, że matką zostaje się tylko z nudów albo z chęci złapania męża. To WAS najbardziej mi żal, bo nie rozumiecie, że można kogoś kochać do tego stopnia, by chcieć z nim stworzyć nowe życie, a jednocześnie móc zachować swój charakter. Bardzo szanuję kobiety, które świadomie decydują się nie mieć dzieci i takiego samego szacunku oczekuję w drugą stronę. Moje obecne życie jest pełne wrażeń, nie muszę latać do Meksyku i rzucać pracy, żeby podkreślić jaka jestem bogata wewnętrznie. 

Mój mąż jest człowiekiem, na którego mogłam, mogę i będę mogła liczyć i to dlatego jestem pewna, że chcę mieć z nim dzieci. Dobrze wiem, bo o tym rozmawialiśmy, że w naszym rodzicielstwie będzie panowało równouprawnienie. To też ważne. Śmieszą mnie paniusie, które od męża oczekują wielkiego wsparcia, ale nie uczą go, nie zachęcają, by zajmował się dzieckiem, zaprzyjaźnił się z nim. Wiele razy to widziałam - zrób mi dzieciaka, ale potem odejdź, a zbliżaj się tylko, żeby dać kasę i wytrzeć obsrany tyłek, całowanie, przytulanie i zabawę zostaw mi. A do tego raz na jakiś czas wymuszony seks, tylko, kiedy jestem pijana. 

Tak się dzieje, kiedy za zakładanie rodziny biorą się niedojrzali ludzie, którzy nie są partnerami, a osobnymi jednostkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Lasunia napisał:

Z góry mówię, że nie mam jeszcze dziecka, ale jak czytam komentarze i jednych i drugich, to ręce mi opadają.

Żałujecie swojego życia sprzed dzieci, bo teraz nic nie możecie zrobić same dla siebie i tylko dziecko, plac zabaw, gary? A gdzie miałyście rozum, kiedy decydowałyście się na dzieci? Przecież nie urodziłyście dzieci niepokalanie, przecież macie partnerów? Jeśli na ojca dziecka wybrałyście lenia, który w niczym nie pomoże, nie oddaje się rodzicielstwu tak samo jak wy, to nie żal mi was. Na pewno znajdą się tu i takie, które faceta do ojcostwa zmusiły i takie, które "wpadły", czyli nie stosowały PRAWDZIWEJ antykoncepcji.

A teraz do tych, które uważają, że matką zostaje się tylko z nudów albo z chęci złapania męża. To WAS najbardziej mi żal, bo nie rozumiecie, że można kogoś kochać do tego stopnia, by chcieć z nim stworzyć nowe życie, a jednocześnie móc zachować swój charakter. Bardzo szanuję kobiety, które świadomie decydują się nie mieć dzieci i takiego samego szacunku oczekuję w drugą stronę. Moje obecne życie jest pełne wrażeń, nie muszę latać do Meksyku i rzucać pracy, żeby podkreślić jaka jestem bogata wewnętrznie. 

Mój mąż jest człowiekiem, na którego mogłam, mogę i będę mogła liczyć i to dlatego jestem pewna, że chcę mieć z nim dzieci. Dobrze wiem, bo o tym rozmawialiśmy, że w naszym rodzicielstwie będzie panowało równouprawnienie. To też ważne. Śmieszą mnie paniusie, które od męża oczekują wielkiego wsparcia, ale nie uczą go, nie zachęcają, by zajmował się dzieckiem, zaprzyjaźnił się z nim. Wiele razy to widziałam - zrób mi dzieciaka, ale potem odejdź, a zbliżaj się tylko, żeby dać kasę i wytrzeć obsrany tyłek, całowanie, przytulanie i zabawę zostaw mi. A do tego raz na jakiś czas wymuszony seks, tylko, kiedy jestem pijana. 

Tak się dzieje, kiedy za zakładanie rodziny biorą się niedojrzali ludzie, którzy nie są partnerami, a osobnymi jednostkami.

Doprawdy paradne :-D

Bardzo fajnie sie teoretyzuje jak nie ma się jeszcze dziecka. Och, ja też byłam taka mądra, też wiedziałam co będę robić a czego nie będę, jak ma wyglądać moje rodzicielstwo itd. I co? I .... Życie zweryfikowało. Jedno ci powiem: nawet siebie samej nie można być pewną. A co dopiero innej osoby. "Na tyle siebie znamy na ile nas sprawdzono...."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Lasunia napisał:

Z góry mówię, że nie mam jeszcze dziecka, ale jak czytam komentarze i jednych i drugich, to ręce mi opadają.

Żałujecie swojego życia sprzed dzieci, bo teraz nic nie możecie zrobić same dla siebie i tylko dziecko, plac zabaw, gary? A gdzie miałyście rozum, kiedy decydowałyście się na dzieci? Przecież nie urodziłyście dzieci niepokalanie, przecież macie partnerów? Jeśli na ojca dziecka wybrałyście lenia, który w niczym nie pomoże, nie oddaje się rodzicielstwu tak samo jak wy, to nie żal mi was. Na pewno znajdą się tu i takie, które faceta do ojcostwa zmusiły i takie, które "wpadły", czyli nie stosowały PRAWDZIWEJ antykoncepcji.

A teraz do tych, które uważają, że matką zostaje się tylko z nudów albo z chęci złapania męża. To WAS najbardziej mi żal, bo nie rozumiecie, że można kogoś kochać do tego stopnia, by chcieć z nim stworzyć nowe życie, a jednocześnie móc zachować swój charakter. Bardzo szanuję kobiety, które świadomie decydują się nie mieć dzieci i takiego samego szacunku oczekuję w drugą stronę. Moje obecne życie jest pełne wrażeń, nie muszę latać do Meksyku i rzucać pracy, żeby podkreślić jaka jestem bogata wewnętrznie. 

Mój mąż jest człowiekiem, na którego mogłam, mogę i będę mogła liczyć i to dlatego jestem pewna, że chcę mieć z nim dzieci. Dobrze wiem, bo o tym rozmawialiśmy, że w naszym rodzicielstwie będzie panowało równouprawnienie. To też ważne. Śmieszą mnie paniusie, które od męża oczekują wielkiego wsparcia, ale nie uczą go, nie zachęcają, by zajmował się dzieckiem, zaprzyjaźnił się z nim. Wiele razy to widziałam - zrób mi dzieciaka, ale potem odejdź, a zbliżaj się tylko, żeby dać kasę i wytrzeć obsrany tyłek, całowanie, przytulanie i zabawę zostaw mi. A do tego raz na jakiś czas wymuszony seks, tylko, kiedy jestem pijana. 

Tak się dzieje, kiedy za zakładanie rodziny biorą się niedojrzali ludzie, którzy nie są partnerami, a osobnymi jednostkami.

Ja i mój mąż, z którym jestem 10 lat bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Jak byłam bezdzietna to byłam taka mądra jak ty 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

taaa i w ogóle jak mąż empatyczny będzie biegiem po pracy z nadgodzinami lecieć żeby czym prędzej pomóc przy dziecku, a jak nie to warknę na niego i go ustawię bo jestem z domu rodzinnego księżniczką... no nie, smarkatko musisz zderzyć się z wieloma przeciwnościami losu praktycznie a nie żyć marzeniami i teorią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Doprawdy paradne 😄

Bardzo fajnie sie teoretyzuje jak nie ma się jeszcze dziecka. Och, ja też byłam taka mądra, też wiedziałam co będę robić a czego nie będę, jak ma wyglądać moje rodzicielstwo itd. I co? I .... Życie zweryfikowało. Jedno ci powiem: nawet siebie samej nie można być pewną. A co dopiero innej osoby. "Na tyle siebie znamy na ile nas sprawdzono...."

Nie bardzo rozumiem dlaczego dziwi Cię to co napisała Lasunia. Przecież to normalne, że partner/mąż angażuje się w opiekę nad dzieckiem. Mój mąż bardzo szybko wracał z pracy do mnie i do dziecka, a jak dziecko miało 5 miesięcy (kiedyś nie było takich długich macierzyńskich) to  wróciłam do pracy i z pracy wracaliśmy razem do naszego dziecka. Gdyby mąż nie opiekował się też dzieckiem i imprezował po pracy (niektóre tak piszą o mezach) to na drugie bym się nie zdecydowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia

Też nie bardzo rozumiem to oburzenie. Moja przyjaciółka ma dziecko, ma też męża, który jest jej przyjacielem i partnerem i może na niego liczyć. Spotykamy się regularnie, on wstawał do niej tak samo jak ona. 

31 lat i smarkatka. Dobre sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia

Poza tym, w tym kraju panuje dziwne przekonanie, że jeśli kobieta nie ma na głowie całego domu, prania, gotowania, sprzątania, zakupów, imprez rodzinnych, opieki nad dzieckiem, to ... wie o życiu. Jeśli kobieta ma za męża człowieka, który świadomie i chętnie buduje z nią rodzinę, to nie wie, co to życie i nie powinna się wypowiadać. Tyle walki o prawa kobiet w tym kraju, o prawo do godnego porodu, do powrotu po macierzyńskim do pracy, o aborcję, a same sobie utrudniamy takie życie. Czytałam oburzenia wobec dziewczyn, które wypowiadały się podobnie jak ja, że one nie żałują swojego życia, bo niewiele straciły - ojciec dziecka pomaga, z pracą sobie radzą i wolą swoją obecną rzeczywistość. Może to zazdrość? Może to zazdrość o to, że ktoś po prostu ma odpowiedzialnego męża czy partnera, który aktywnie uczestniczy w ich życiu, a nie tylko płodzi i zostawia same z tym bajzlem? 

Ciekawe też, ile z tych sączących jad i wyzywających się od smarkul wrzuciło w ostatnich dniach na fejsie posta z #stopnienawiści?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia
20 minut temu, Lasunia napisał:

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
17 minut temu, Lasunia napisał:

Też nie bardzo rozumiem to oburzenie. Moja przyjaciółka ma dziecko, ma też męża, który jest jej przyjacielem i partnerem i może na niego liczyć. Spotykamy się regularnie, on wstawał do niej tak samo jak ona. 

31 lat i smarkatka. Dobre sobie. 

Wiesz, wiek do tego nic nie ma. Twój post i jego ton świadczy o tym żeś smarkata. Możesz mieć i 50 lat :-)

Naśmeszniejsze jest to co piszesz o mężu - to przekonanie, ze będziesz mogła na niego liczyć. Absolutnie nie chcę powiedzeć, że nie będziesz mogła i że faceci się nie angażują w opiekę nad dziećmi, ale to czy będziesz mogła na niegoliczyć tak jaksobie to dziś wyobrażasz, czy wszystko będzie przebiegać tak jak piszesz to się dopiero okaże w zderzeniu z rzeczywistością. Zwykle pojawienie się dzieka wywraca wszystko do góry nogami i weryfikuje nasze plany i wyobrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia

Pozdrawiam. Wypowiedziałam się i na tym koniec. Nie po to tu weszłam żeby wdawać się w pyskówki i licytować, kto lepiej zna życie. Dla wielu matek każdy, kto dzieci nie ma jest niedojrzały i nic tego nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Lasunia napisał:

Pozdrawiam. Wypowiedziałam się i na tym koniec. Nie po to tu weszłam żeby wdawać się w pyskówki i licytować, kto lepiej zna życie. Dla wielu matek każdy, kto dzieci nie ma jest niedojrzały i nic tego nie zmieni.

Och, doprawdy?

Pragnę zauważyć, że to Ty zaczęłaśpyskowkę, pisząc coś o braku rozumu i paniusiach...

Nie. Nie każdy kto nie ma dzieci jest niedojrzały i nie każdy kto ma dzieci automatycznie staje się dojrzały.

Twój pierwszy post swiadczy o Twojej niedojrzałości. Kolejne też, bo pokazują, że w ogóle nie zdajesz sobie sprawy, że teoria jest tylko teorią. A zycie weryfikuje wszystko. Nawet zapatrzenie w swojego męża, który też jest tylko człowiekiem i różnie może reagować na ekstremalne sytuacje życiowe (którą jest m.in. pojawienie się dziecka). A miłość też nie musi być na zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedowierzanko
2 godziny temu, Lasunia napisał:

Poza tym, w tym kraju panuje dziwne przekonanie, że jeśli kobieta nie ma na głowie całego domu, prania, gotowania, sprzątania, zakupów, imprez rodzinnych, opieki nad dzieckiem, to ... wie o życiu. Jeśli kobieta ma za męża człowieka, który świadomie i chętnie buduje z nią rodzinę, to nie wie, co to życie i nie powinna się wypowiadać. Tyle walki o prawa kobiet w tym kraju, o prawo do godnego porodu, do powrotu po macierzyńskim do pracy, o aborcję, a same sobie utrudniamy takie życie. Czytałam oburzenia wobec dziewczyn, które wypowiadały się podobnie jak ja, że one nie żałują swojego życia, bo niewiele straciły - ojciec dziecka pomaga, z pracą sobie radzą i wolą swoją obecną rzeczywistość. Może to zazdrość? Może to zazdrość o to, że ktoś po prostu ma odpowiedzialnego męża czy partnera, który aktywnie uczestniczy w ich życiu, a nie tylko płodzi i zostawia same z tym bajzlem? 

Ciekawe też, ile z tych sączących jad i wyzywających się od smarkul wrzuciło w ostatnich dniach na fejsie posta z #stopnienawiści?

100 procent racji.

Do Lasuni: Wiesz, ja też byłam PRZEKONANA, że z mojego męża będzie ekstrapomocny i zaangażowany ojciec. Myslałam tak dlatego, że lubi on dzieci, zawsze zwraca na nie uwagę na ulicy, lubi inne dzieci z rodziny swojej i nie tylko, jak jego kuzynka była mała to ją zabierał na różne eventy, troszczył się, jest mega obowiązkowy i terminowy, zawsze wzorowy uczeń w szkole a potem był wybitnym studentem wygrywającym konkursy i biorącym wysokie stypendia za stopnie. Czego się dotykał, zamieniało się w sukces. Jakież więc było moje zdziwienie gdy przez ponad rok życia mojego dziecka, ten pierwszy rok gdy najbardizej go potrzebowałam, postanowił zagłębić się w pewnym hobby sto razy bardziej niż przed spłodzeniem dziecka, nagle go oświeciło że on chętnie nagrałby niszową płytę z kolegami. Nie chcę nawet pamiętać jak czułam się gdy nawet w sobotę przez kilka weekendów z rzędu nie miałam go przy sobie, ratowała mnie jego matka, swojej rodziny na miejscu nie mam. Ale teściowa też z tych co jak przyjdzie to potem jestem jeszcze bardziej zmęczona niż jak sama z dzieckiem byłam. Mąż przez pierwszy rok życia dziecka mało się angażował, co było dla mnie SZOKIEM no bo jak to, człowiem który tak sumiennie do wszystkiego podchodził okazał się rodzicielskim leniem? Nie spodziewałam się tego.

Tak że wiesz, posłuchaj bardziej doświadczonych od siebie. NIGDY nie wiesz jakim kto się ojcem okaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedowierzanko

Z tej też przyczyny na razie na drugie dziecko się nie zdecyduję. A jeśli, to za kilka ładnych lat. Bo dobrze wiem, że będę z większością rzeczy przez te pierwsze lata sama musiała sobie radzić. Są kobiety, którym nie przeszkadza że mąż jest tylko bankomatem i myśli o pieniądzach bardizej niż o rodzinie, ale ja do tego grona nie należę. Przy czym mój mąż zatracił dawno granicę między pracą a życiem prywatnym, zawsze miał zadatki na pracoholika ale wydawało mi się ze to dlatego że chce się wybić bo mało zarabiał. Otóż nie, zarabia teraz naprawdę, uwierzcie mi, bardzo dużo jak na polskie realia i w ogóle europejskie, ale i tak mu mało, jakby mógł toby w nocy nie spał tylko gdybał jak by tu znów zarobić. Pytanie czy taki mąż to spełnienie marzeń? Na pewno nie moje. Nikt nie mówi o tym, by siedział przed tv z piwskiem, ale on ma inne odchyły, w drugą stronę i też zdrowe to to nie jest. A rodzina i znajomi widzą tylko nowe auto i nasze mieszkanie, nie wiedzą jakim wysiłkiem to jest okupione i niejedna zazdrośnica wcale nie chciałaby się zamienić jakby sie dowiedziała jak mało mąż bywa w domu.Coś za coś. A macierzyństwo w takiej konfiguracji to już w ogóle ostra jazda z przeszkodami, bo trafił nam się syn żywe srebro. Tak naprawdę coś się na szczęście zmieniło od kiedy syn skonczył dwa lata, mąz się dużo bardiej angazuje, bo syn to niejako na nim wymusza, ciągnie go za rękę, a i mąż się przyzywyczaił do syna, bardziej pokochał chyba i sam z siebie bardziej sie angazuje. Ale ile ja na to czekac musialam? Drugie dziecko zaraz po pierwszym?> Nie ma mowy. Dla tych pierwszych dwóch lat - nie ma mowy. Nie jestem samobójczynią. Wkurzają mnie kwoki gdaczace ze jedynactwo to okaleczenie, że matka wygodnicka. Mówią tak zazwyuczaj te, ktore mają oparcie w mężu lub rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 godzin temu, Gość Mam czego chciałam. napisał:

Pomijając fakt że jesteś nieciekawą osobą, mówię tu o charakterze, to otaczasz się totalnymi bucami. Współczuję żonom tych twoich kolezkow. Narzeka jeden z drugim na trudne życie i niewykorzystane szanse? Nikt nie kazał mu się rozmnażać albo brać kobietę która chce zakładać rodzinę mającą dzieci. Żałosnych masz kolegów. Na twoim poziomie. U mojego męża w pracy jest kolega który sam żonę namawia na trzecie dziecko i duzo przy nich robi. No ale mówimy o zarobkach rzędu 20k na rękę miesięcznie a nie jakiejś bieda pensji. Żal.pl

Ale piertolisz jak potłuczona :) To częściej KOBIETY narzekają na brak swobody.

I wypłatą rzędu 20 tys nie zaimponujesz członkom zarządu, chociaż bardzo pragnęłaś udowodnić jak to obracasz się w wyższych sferach i parcie na potomstwo skorelowane jest z wysokimi zarobkami. No nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ta Niedowierzanko to troll.

Narzeka, że mąż ma czelność realizować się w pracy bez względu na dziecko, zarabia kupę kasy a ta nawet nie wynajęła opiekunki aby ją odciążyła przez rok. W imię czego? W imię fetyszyzowanej samodzielności w wychowywaniu dziecka? Nie klei mi się to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaniaaaa

Najczęściej na macierzyństwo narzekają matki 30+ . Te młodsze zdecydowanie szybciej,lepiej odnajdują sie w macierzyństwie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alinka
10 minut temu, Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaniaaaa napisał:

Najczęściej na macierzyństwo narzekają matki 30+ . Te młodsze zdecydowanie szybciej,lepiej odnajdują sie w macierzyństwie .

Właśnie że w moim odczuciu jest dokładnie odwrotnie. Z dziewczyn które ja znam, to oprócz jednej wszytstkie które zaszły w ciążę przed 30tką miały poczucie że jednak za wczesnie sie zdecydowały.

Ja zawsze chciałam miec dziecko, ale przyznam sie szczerze i bez bicia ze gdybym miała ciekawą, fajną pracę przed ciążą to na pewno nie zachodziłabym w ciaze w wieku 26 lat. Brak dobrej pracy tylko utwierdzil mnie w przekonaniu ze zamiast uzerać sie w biurze, lepiej zrobie jak zajme sie wlasnym dzieckiem te 2-3 pierwsze lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Alinka napisał:

Właśnie że w moim odczuciu jest dokładnie odwrotnie. Z dziewczyn które ja znam, to oprócz jednej wszytstkie które zaszły w ciążę przed 30tką miały poczucie że jednak za wczesnie sie zdecydowały.

Ja zawsze chciałam miec dziecko, ale przyznam sie szczerze i bez bicia ze gdybym miała ciekawą, fajną pracę przed ciążą to na pewno nie zachodziłabym w ciaze w wieku 26 lat. Brak dobrej pracy tylko utwierdzil mnie w przekonaniu ze zamiast uzerać sie w biurze, lepiej zrobie jak zajme sie wlasnym dzieckiem te 2-3 pierwsze lata.

Te małoletnie matki przed 30 z reguły nie narzekają, gdyż kariera się nie rozwinęła i nie ma czego żałować, wiele jeszcze korzysta z tego, że rodzice mają jakieś pokłady energii i  bezpardonowo wcielają je w rolę darmowych nianiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie narzekają te kobiety, których życie po urodzeniu dziecka jest zbliżone do tego jakie sobie wyobraziła.  Chyba nikt nie myśli, że po urodzeniu dziecka będzie tak jak przed, ale każdy ma jakieś wyobrażenie jak to będzie. Jeżeli  np. kobieta wyobrażała sobie, że mężczyzna też będzie się dzieckiem zajmować, ona po macierzyńskim wróci do pracy i nie będzie tylko na jej głowie dom, a okazuje sie ze musi zrezygnować z pracy, mężczyzna nie zajmuje się dzieckiem, nic nie robi w domu, a do tego późno wraca z pracy (i nie jest to zwiazane tylko z pracą, a także z faktu,  że chodzi na imprezy, itd) to trudno żeby była zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×