Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy nie jest wam szkoda życie, które miałyście przed założeniem rodziny?

Polecane posty

22 minuty temu, KateZRzeszowa napisał:

Ale takie jest zycie 🙂 i jw napisalam nasz organizm wysyla nam sygnaly do reprodukcji, wmawia,ze macierzynstwo jest super, zreszta wszyscy dookola tez to nam wmawiaja, a rzeczywistosc jest inna. Czy komus mama,ciotka powiedziała "Corko, nie pchaj sie w dzieci bo to pieklo"? Nie. Wmawiaja, ze dzieci sa bardzo wazne, same zapomnialy to zle i pamietaja tylko rozowe stopki. Ja osobiscie w jednym momencie chce oddac komus dziecko, spakowac sie i uciec z domu, a mlode  usnie i patrze na te roczochrane wlosy,grube policzki to kocham i wiem ,ze nigdy nie zostawię.

Tak jestesmy zaorojektowane my, kobiety. Faceci maja lepiej pod wzgledem braku instynktu macierzynskiego. Dzieci tez macie raczej w doskoku, bo to glownie kobieta zajmuje sie dzieckiem przez pierwsze kilka lat, wy pracujecie i wracacie na gotowe. Tez chwala wam za to.

Rodzicielstwa raczej sie nie odklepuje, bo trzeba wlozyc, zeby dziecko doroslo i bylo człowiekiem wrażliwym, kochajacym, madrym , zaradnym i po to by kiedys to dziecko zlazlo nam z glowy i sie usamodzielnilo. Smieszne jest to, ze rodzisz, dziecko zacznie chodzic i gadac i okazuje sie, ze juz czekasz zeby sie wyprowadzilo 😄

co do odczekania to TAK, to gorsze sie odczekuje, bo kolki mijaja, zabki wyjda, w koncu dziecko spi samo , idzie do przedszkola i zaczyna sie luz. To sie odczekuje, bo ten czas to ciężka praca, zmeczenie fizyczne i psychiczne i chwile radosci , dumy i mimo wszystko szczęścia jak widzisz efekt. A jak odczekasz to patrzysz, ze z perspektywy to chyba nie bylo zle i chcesz znow. Chore. 

Ja podziwiam i szanujw kobiety ,które nie chca dzieci, nie maja instynktu i wiedza,ze to przerabane i zadna matka, babka czy ciotka ich nie przekona. Szacun za ta świadome decyzje, bo wiekszosc kobiet urodzi i dopiero sobie uswiadamia w co sie wpakowaly.  Takze o, znow polecialam ale zycie jest pokrecone i zwykle to co kochamy najmocniej przychodzi nam z wielkim trudem

No właśnie chciałam zwrócić uwagę, że to "my" to trochę taka generalizacja. I tak, są kobiety które otwarcie mówią, że to ciężka praca i nie koloryzują. Nawet te, a może zwłaszcza te, które dzieci chciały i kochały. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja to szczerze nie rozumiem kobiety, które wiśnie tak mówią: że trzeba przeczekać, że jak dzieci podrosną, to będzie lepiej itd. Boże, mnie to się płakać chce, że ten mój maluch tak szybko rośnie! Jest absolutnie rozkosznym dzieckiem i aktualny czas z nim jest cudowny 🙂 a nawet się nie obejrzę, a zaraz pójdzie do szkoły, za chwilę będzie pyskatym nastolatkiem 😉 i nie będzie tak bardzo potrzebował mamy, nie będzie buziaczków i utlenianie  w łóżku - już mi przykro jak o tym pomyślę 😛 czas tak szybko płynie... Cieszę się każdą chwilą z moim dzieckiem - długo na nie czekałam i nie zamieniłabym życia w "zupkach i kupkach" na to, które miałam wcześniej. Bo wcześniej było super, teraz za to jest idealnie 🙂

I Ty sie spelniasz w macierzynstwie , potrafisz sie nim cieszyc 🙂 rzadko spotykam takie osoby. Ja niestety czesto marudze, albo w srodku czuje sie sfrustrowana, bo zawsze komus cos. Zawsze biegne, zawsze cos robie, wszystkiego musze sprobowac, wszedzie byc i nie umiem zatrzymac sie i cieszyc sie chwila. Moj starszy syn ma 10 lat i czasem budze sie i w szoku jestem jaki z niego jest duzy facet. Pamietam co do dnia kiedy zaczal chodzic, pierwszy ząb, pierwszy dzien w przedszkolu, a teraz jest wyzszy ode mnie 🙂 ale tez ciesze sie,ze dorasta. Nie jestem matka kwoka 😉 mlodszy ma 2 lata i jest jak kazde dziecko w jego wieku. Czasem rozczulam sie jak widze,ze mu sie zbiera na placz, a czasem mam ochote udawac, ze to nie moje dziecko. Slodycz, cudny, ale byle do przedszkola 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, amazing girl napisał:

Jak to wroci do domu z rowalonym nosem? 

Normalnie. Bójka na mieście.

Nogi mu nie urwało żeby nie doszedł do domu, to tylko nos :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

My to my, ale nasi faceci chyba bardziej żałują.

Często słyszę o tzw. "niewykorzystanych szansach" w pracy, gronie znajomych, na siłowni, że ten oto miał okazje wymienić samochód, ale cytuje "stara chce sobie siedzieć z dzieckiem do 3 roku życia", kolejny chciał jechać na obóz boksy tajskiego do Tajlandii, ale żona zaczęła mu histeryzować. Ogólnie narzekają na marnotrawstwo pieniędzy bo dziecko nie dojada, kupuje mu za dużo pierdółek, ociąga się z powrotem do pracy etc., ale też i czasu, że za każdym kwilnięciem budzą ich do wstawania do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 godzin temu, KateZRzeszowa napisał:

Wydaje mi sie, ze kazda kobieta przezywa taka tesknote za czasami kiedy mialo sie swiety spokoj, brak obowiazkow wzgledem innych, nieograniczony czas dla siebie, mozliwosc wyspania sie, siedzenia do pozna, poczytania ksiazki, imprezy ze znajomymi, tanca do rana, nocnych spacerów i  czasem napicia sie alkoholu, bez swiadomosci, ze masz dwoje dzieci pod opieką, wiec lampeczka i o 22 lulu. Wraz z pojawieniem sie dziecka to wszystko znika na minimum 3 lata i kobieta jest zakopana po pachy w pieluchach, papkach i jedyne jej wyjscie to plac zabaw i tesco.  Pojawia sie frustracja, żal, niemoc , bo gdzie w tym wszystkim jestem JA? Masz rodzine i glownie zyjesz rodzina. Dopiero jak dzieci pojda do przedszkola czy szkoly dostajesz troche tlenu. Do tego nie da sie przygotować. Kobiecy organizm jest tak skonstruowany, ze widzi same superlatywy posiadania dziecka, a pozniej ono sie pojawia i cale wyobrazenie dotyczace posiadania rodziny leci na łeb. Bo fajne sa tylko chwile, a w wiekszosci czasu to ciezka harowa. Brak pomocy, dolegliwości poporodowe, hormony, dziecko ktorym musisz sie non stop zajmowac a pojecia nie masz czemu ono znow placze, dom do prowadzenia i pytasz sama siebie A NA CO MI TO BYLO? I Owszem wracaja wspomnienia z młodości, bo kiedys to bylo (tez podrasowane przez nasz mozg, ktory pamięta tylko to dobre). Takze nie ma lekko. Dziwne jest to, ze mimo tego jak jest ciezko i tak kochasz dziecko najmocniej. Wszystko mija, dzieci wyrosna i znow bede miec czas dla siebie, znajomych, ale to trzeba przetrwac. 

Bez przesady, 2 latka spokojnie już można oddać do przedszkola bez wyrzutów sumienia, samej iść na 3/4 etatu, mieć 2 h luzu w ciągu dnia dla siebie i iść wówczas na basen, fitness, siłownie, kawe z psiapsiółą. Tak żyje większość młodych matek powyżej 30 roku życia w dużych ośrodkach miejskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Gość gość napisał:

Bez przesady, 2 latka spokojnie już można oddać do przedszkola bez wyrzutów sumienia, samej iść na 3/4 etatu, mieć 2 h luzu w ciągu dnia dla siebie i iść wówczas na basen, fitness, siłownie, kawe z psiapsiółą. Tak żyje większość młodych matek powyżej 30 roku życia w dużych ośrodkach miejskich.

Tak, wiem. Pracuje 30h tygodniowo odkąd syn skonczyl 3 msc. Pracuje tylko na druga zmiane, maz na rano, wiec wymieniamy sie w opiece nad mlodym. Niestety do przedszkola nie moge go zapisac, bo w uk (tu mieszkamy) przedszkola sa od 3rz, w szczegolnych przypadkach można zapisac od 2 lat, ale nie podlegamy pod kryteria. Prywatne przedszkole odpada, bo to koszt 800-900 f, wiec robilabym na przedszkole. Luzu nie mam, dom, praca, na razie czasu na swoje zycie brak. Ale nie jest tragicznie, chwilami dopada mnie zmeczenie i marudze trochu 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melania

Nie , nie zaluje , nie tesknie za wiecznym brakiem kasy , za masa  falszywych ´ przyjacoil ` za wkuwaniem po nocach , za nieodwzajemnionymi milosciami , za wakacjamiw na jakims wypisdowiu ,  pod przeciekajacym namiotem , tanim piwem  .

Teraz mam kochajacego meza od 16 lat , dobrze platna prace , na brak pieniedzy nie nazekam , przyjaciolke tylko jedna sprawdzona , wakacje moge spedzac gdzie chce np w kwietniu lecimy do NY ,  ( 13  letnie blizniaki z nami ) nie sypiam juz pod namiotem albo w tanim hostelu 

skupiam sie na tym co jeszcze moge fajnego przezyc , i wam tez radze tak robic 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melania

Nie , nie zaluje , nie tesknie za wiecznym brakiem kasy , za masa  falszywych ´ przyjacoil ` za wkuwaniem po nocach , za nieodwzajemnionymi milosciami , za wakacjamiw na jakims wypisdowiu ,  pod przeciekajacym namiotem , tanim piwem  .

Teraz mam kochajacego meza od 16 lat , dobrze platna prace , na brak pieniedzy nie nazekam , przyjaciolke tylko jedna sprawdzona , wakacje moge spedzac gdzie chce np w kwietniu lecimy do NY ,  ( 13  letnie blizniaki z nami ) nie sypiam juz pod namiotem albo w tanim hostelu 

skupiam sie na tym co jeszcze moge fajnego przezyc , i wam tez radze tak robic 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melania

A co do dzieci , bo nie doczytalam calej dyskusji , tez nie  zaluje , to byl piekny czas jak byly male slodziaki , po stokroc wolalam zbierac z nimi slimaki , czytac bajki i budowac fortece z klockow , niz wypijac kolejnego drinka w barze i rozmyslac dlaczego ten frajer z moja •pyzyjaciolka • a ona dla mojego dobra oczywiscie ,  powiedziala mi to z dzikim usmieszkiem na twarzy 

itp 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 godzin temu, Gość Melania napisał:

A co do dzieci , bo nie doczytalam calej dyskusji , tez nie  zaluje , to byl piekny czas jak byly male slodziaki , po stokroc wolalam zbierac z nimi slimaki , czytac bajki i budowac fortece z klockow , niz wypijac kolejnego drinka w barze i rozmyslac dlaczego ten frajer z moja •pyzyjaciolka • a ona dla mojego dobra oczywiscie ,  powiedziala mi to z dzikim usmieszkiem na twarzy 

itp 

Jeśli twoje zycie przed dziećmi polegało tylko na wypijaniu kolejnego drinka w barze itp, to współczuję.

Serio, albo rodzina abo takie żałosne życie? Nic pomiędzy?

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 godzin temu, Gość Melania napisał:

Nie , nie zaluje , nie tesknie za wiecznym brakiem kasy , za masa  falszywych ´ przyjacoil ` za wkuwaniem po nocach , za nieodwzajemnionymi milosciami , za wakacjamiw na jakims wypisdowiu ,  pod przeciekajacym namiotem , tanim piwem  .

Teraz mam kochajacego meza od 16 lat , dobrze platna prace , na brak pieniedzy nie nazekam , przyjaciolke tylko jedna sprawdzona , wakacje moge spedzac gdzie chce np w kwietniu lecimy do NY ,  ( 13  letnie blizniaki z nami ) nie sypiam juz pod namiotem albo w tanim hostelu 

skupiam sie na tym co jeszcze moge fajnego przezyc , i wam tez radze tak robic 

Czyli małżeństwo to dla Ciebie jedyna szansa na awans społeczny i skokową poprawę sytuacji materialnej? Dziwne.

Też byłam panienką i nie przypominam sobie by wiązało się to z przeciekającym namiotem i niezbyt interesującymi wakacjami. Miałam życie na bogato a teraz część środków transferuje na dzieci, nie ma już takiej swobody jak za czasów studenckich, że lecę sobie ad hoc na Kanary z dnia na dzień, trzasnę sobie drzwiami w robocie rzucając wypowiedzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
46 minut temu, Gość Gość napisał:

Jeśli twoje zycie przed dziećmi polegało tylko na wypijaniu kolejnego drinka w barze itp, to współczuję.

Serio, albo rodzina abo takie żałosne życie? Nic pomiędzy?

 

 

Też mnie to dziwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala

Ktoś tam wyżej pisał że za kilkanaście lat, jak już będę miała więcej czasu dla męża, a mąż dla mnie, to może już nie będziemy tego chcieli czy potrzebowali. Może i tak... nic nie jest pewne i na zawsze. Teraz i tutaj wierzymy że będziemy ze sobą do końca i dołożymy do tego wszelkich starań. Tak, mamy mało czasu dla siebie nawzajem i mijamy się- ale nigdzie nie pisałam że się oddalamy. Zawsze się interesujemy nawzajem tym co u nas w pracy, jak się nawzajem czujemy, łapiemy chwile we dwoje żeby uprawiać seks, porozmawiać. Teraz owszem, mamy małe dzieci. Nigdy nie jest tak że sam miód i malina, po prostu staram się zawsze patrzeć na pozytywy. To że właśnie, mam te malutkie mięciutkie stopy i karczek u młodszego, naiwne pytania u starszego, ich wspólne wygłupy, dzikie pomysły, nieudawane zachwycenie wszystkim co nowe, chęć nauki, wynagradza mi ten straszliwy trud (:P) jakim jest zmiana pieluchy czy przygotowanie posiłku. Nawet jak jestem padnięta, a starszy synek prosi o czytanie, mimo że doskonale czyta sam, to cieszę się chwilą we dwoje z myślą że jeszcze trochę, a już o to nie poprosi, jeszcze kilka lat i pod kołdrą będzie chował świerszczyki, a nie komiksy. Właśnie ta świadomość tego że to co się dzieje jest niepowtarzalne, raz na całe życie, sprawia że mi się chce. Nawet jeśli 80% opieki nad dziećmi (tu wyolbrzymiam) to nuda, na której uatracyjnienie nie zawsze mam siły i chęci, to pozostałe 20% wystarcza mi żebym była usatysfakcjonowana. 

O ile rozumiem zupełnie świeżo upieczone mamy, wytrącone z równowagi burzą hormonalną, o tyle trudniej mi zrozumieć mamy starszych dzieci. Też nie wiem co poza szczeniackimi imprezami mogłoby być takiego co uniemożliwiałyby mi dzieci. Chcę wyjechać sama- wyjadę, chcę wyjść- wyjdę, chcę zrobić coś dla siebie- zrobię. Może problem jest w nieodpowiednim partnerze, chłopaku czy mężu, w różnych podejściach do życia i poczuciu osamotnienai w związku? Nie miałam pasji której w 100% poświęcałam wolny czas (chociaż znam i rodziców- pasjonatów którzy "wciągneli" dzieci w to co kochają), nie miałam jakiegoś super wybujałego życia towarzyskiego- może 2-3 razy w miesiącu wychodziłam gdzieś ze znajomymi albo kogoś zapraszaliśmy, i fakt pojawienia się dziecka/dzieci nic tu nie zmienił. Inaczej muszę planować swój czas, ale litości, nikt chyba nie decyduje się na dzieci bez świadomości że ich obecność oznacza zajęcie jakiejś tam części czasu, coraz mniej wprawdzie z upływem czasu, ale zawsze. To 100 stron ksiązki mniej, bo lepię z ciastoliny i zabawa się rozbuja, to 1,5 godz zamiast 45 min na przygotowanie obiadu- bo dziecko "pomaga", tyle że wiedzieliśmy że dzieci to nie są bezobsługowe lalki. Coś za coś, po co miałabym decydować się na dziecko gdyby to z czego rezygnuję było dla mnie bardziej wartościowe? Nie wybieram się do grobu po czterdziestce, dzieci rodziłam wzglęgnie młodo, będzie czas na masę seksu, książek, podróży we dwoje i wina ze znajomymi aż do świtu, a teraz z racji warunków coś takiego jest specjalną atrakcją. Teraz się cieszę z tego czego w tym momencie doświadczam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Chcę wyjechać sama- wyjadę, chcę wyjść- wyjdę, chcę zrobić coś dla siebie- zrobię

xxx

Mit. Już widzę jak wylecisz do Meksyku z dnia na dzień na wycieczkę objazdową robiąc 400 km dziennie, uprzednio rzucając znienawidzoną pracę ;) Albo Twój mąż z dnia na dzień poleci na obóz boksu tajskiego w Tajlandii. No właśnie. Czasem jak słyszę "wszystko jest kwestią organizacji, dziecko w niczym nie przeszkadza, można zabrać je ze sobą" mam wyobrażenie o typowo polskim podróżniku co to wycieczki utożsamia z parawanami nad Bałtykiem opcjonalnie all inclusiv w Egipcie. Faktycznie, na tego typu eskapady dziecko możną ze sobą ciągnąć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Edit, słowo klucz, cytuje: "nie miałam jakiegoś super wybujałego życia towarzyskiego- może 2-3 razy w miesiącu" - no właśnie miałaś monotonne życie ze średniawymi wycieczkami, słabymi kontaktami towarzyskimi, więc i nie wiesz co straciłaś. Nieświadomość po prostu bierze górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Nie czytałam innych wypowiedzi ale napiszę swój punkt widzenia. Nie wiem autorko ile miałaś lat kiedy urodziłaś dziecko. Ja miałam już 33 lata kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, a więc jak sama widzisz nie spieszyłam się z przerywaniem tzw. rozrywkowego stylu życia, a jednak skończyło się ono samo w sobie już długo, długo wcześniej zanim w ogóle wyszłam za mąż, a co dopiero urodziłam dziecko. Nie mam więc żadnych skojarzeń co do tego by macierzyństwo czymś mi tu zawiniło. Oczywiście jak młoda dziewczyna przez nieuwagę zajdzie sobie w ciążę w wieku 20 lat to macierzyństwo jej wyraźnie postawi granicę między dawnym życiem a późniejszym, przyspieszy pewne drastyczne zmiany. Niemniej jednak rezygnacja z macierzyństwa nie chroni przed utratą rozrywkowego życia. Ja przynajmniej jestem tego przykładem. Fajne życie po prostu odeszło sobie samo w sobie ot tak po prostu. W pewnym momencie przygody przestały się przytrafiać ot tak. W pewnym momencie znajomi już tak nie wychodzili się bawić spontanicznie jak dawniej. W pewnym momencie uroda już ne była tak promienna i świeża. W pewnym momencie mężczyźni przestali tak patrzeć jak dawniej i przestali zabiegać... Mało tego nastąpiła nie tylko zmiana w wyglądzie, ale i niespodziewana smutna zmiana w umyśle. W pewnym momencie wyjazdy, zakupy, wypady przestały tak cieszyć. Tak jakby się z czasem to wszystko zwyczajnie znudziło podobnie jak dziecko gdy zaczyna dorastać przestają go cieszyć zabawki. Oczywiście ktoś może skrytykować to co pisze i zaprzeczać, ale sorry tak niestety działa natura. Nawet u zwierząt zachodzą te same procesy. Szczeniaczek wszystkim się cieszy, chce się cały czas bawić, skakać, gryźć zabawki, aportować, z czasem jak rośnie robi się coraz spokojniejszym i już nie tak zaabsorbowanym światem psem i tak z czasem coraz to słabiej sie robi aż do późnego wieku. Takie są realia życia. Dlatego ludzie szukają innych głębszych refleksji i alternatyw ideologicznych bo wiedzą, że życie jest krótkie i kruche i nie zapewni im na zawsze tego czego by chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

W pewnym momencie wyjazdy, zakupy, wypady przestały tak cieszyć. Tak jakby się z czasem to wszystko zwyczajnie znudziło podobnie jak dziecko gdy zaczyna dorastać przestają go cieszyć zabawki. Oczywiście ktoś może skrytykować to co pisze i zaprzeczać, ale sorry tak niestety działa natura. Nawet u zwierząt zachodzą te same procesy

xxx

Cooo? :D Co Ty starasz się sobie racjonalizować - a więc znużenie życiem, takie zgorzknienie, brak pospolitej ciekawości - to są pierwsze objawy depresji a nie bliżej niesprecyzowana NORMALNA ZMIANA :d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też tego nie rozumiem. Przecież człowiek przez całe życie jest odkrywcą, podróżnikiem, jest również istotą społeczną co oznacza, że instynktownie dąży do życia towarzyskiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

Nie czytałam innych wypowiedzi ale napiszę swój punkt widzenia. Nie wiem autorko ile miałaś lat kiedy urodziłaś dziecko. Ja miałam już 33 lata kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, a więc jak sama widzisz nie spieszyłam się z przerywaniem tzw. rozrywkowego stylu życia, a jednak skończyło się ono samo w sobie już długo, długo wcześniej zanim w ogóle wyszłam za mąż, a co dopiero urodziłam dziecko. Nie mam więc żadnych skojarzeń co do tego by macierzyństwo czymś mi tu zawiniło. Oczywiście jak młoda dziewczyna przez nieuwagę zajdzie sobie w ciążę w wieku 20 lat to macierzyństwo jej wyraźnie postawi granicę między dawnym życiem a późniejszym, przyspieszy pewne drastyczne zmiany. Niemniej jednak rezygnacja z macierzyństwa nie chroni przed utratą rozrywkowego życia. Ja przynajmniej jestem tego przykładem. Fajne życie po prostu odeszło sobie samo w sobie ot tak po prostu. W pewnym momencie przygody przestały się przytrafiać ot tak. W pewnym momencie znajomi już tak nie wychodzili się bawić spontanicznie jak dawniej. W pewnym momencie uroda już ne była tak promienna i świeża. W pewnym momencie mężczyźni przestali tak patrzeć jak dawniej i przestali zabiegać... Mało tego nastąpiła nie tylko zmiana w wyglądzie, ale i niespodziewana smutna zmiana w umyśle. W pewnym momencie wyjazdy, zakupy, wypady przestały tak cieszyć. Tak jakby się z czasem to wszystko zwyczajnie znudziło podobnie jak dziecko gdy zaczyna dorastać przestają go cieszyć zabawki. Oczywiście ktoś może skrytykować to co pisze i zaprzeczać, ale sorry tak niestety działa natura. Nawet u zwierząt zachodzą te same procesy. Szczeniaczek wszystkim się cieszy, chce się cały czas bawić, skakać, gryźć zabawki, aportować, z czasem jak rośnie robi się coraz spokojniejszym i już nie tak zaabsorbowanym światem psem i tak z czasem coraz to słabiej sie robi aż do późnego wieku. Takie są realia życia. Dlatego ludzie szukają innych głębszych refleksji i alternatyw ideologicznych bo wiedzą, że życie jest krótkie i kruche i nie zapewni im na zawsze tego czego by chcieli.

Wygląda na to, że najzwyczajniej w świecie, w wieku 33 lat byłaś już starą, zramolałą babą. Ja mam obecnie trochę więcej i absolutnie nie mam aż takich odczuć jak Ty. Mam i miałam fajne życie. Moje życie zmienia się bo ja się zmieniam z czasem. Ale ono nie staje się nie fajne. Jest fajne cały czas, tylko jest inne. Po prostu teraz cieszy mnie co innego i ta spontaniczność polega na czymś innym niż w wieku 20 lat 🙂

A miejsca na dzieci w moim życiu po prostu nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maliwnka

Oj jest szkoda. Już nie wspominam, że brakuje tego takiego luzu, elastyczności, sporo rzeczy odbywa się w biegu, ale musieliśmy zanegować kilka planów. Chcieliśmy z meżem polecieć jeszcze na 2 tygodnie do Japonii, na tydzień do Korei Płd a to już nierealne. Wypad dobiłby nas finansowo. Teraz przy dziecku staramy się nadpłacać jak najszybciej nasz kredyt mieszkaniowy aby następnie wziąć kolejny na kawalerkę dla syna na start. Ceny we Wrocławiu są jakie są. Żałuje, że tak szybko sie zdecydowałam na dziecko. Rodziłam w wieku 31 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja powiem tak. Nie mam zycia tak fascynujacego zeby jechac od zaraz do meksyku. Nie jestem tak spontaniczna zeby rzucic dobrze platna prace w swietnej firmie. Za to cenie sobie to, ze kiedy  chce po prostu polezec, wypic piwo w barze, wydac wiekszosc wyplaty na bilety na (zaplanowana) wycieczke to NIKT mi nie powie, ze nie moge. Moge spac pod dziurawym namiotem i sie z tego smiac bo nawet jak zachoruje to nie bede miala dzieci ktorymi bede musiala sie zajac. I to jest wolnosc. Wolnosc zeby miec lenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

I jeszcze dodam, ze strasznie szkoda mi dzieci ktore sa na tym swiecie bo ich matkom zaczelo sie nudzic. Co to za argumentacja? "Robie sie stara, brzydka, faceci mnie nie podrywaja i nie mam z kim wychodzic to machne sobie dziecko!". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
30 minut temu, Gość gość napisał:

I jeszcze dodam, ze strasznie szkoda mi dzieci ktore sa na tym swiecie bo ich matkom zaczelo sie nudzic. Co to za argumentacja? "Robie sie stara, brzydka, faceci mnie nie podrywaja i nie mam z kim wychodzic to machne sobie dziecko!". 

Etam, taka argumentacja jest jeszcze spoko. Większość ludzi robi dzieci bez żadnego pomyślunku, mają je bo inni też mają lub ze zwyczajnej wpadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Na jedno moim zdaniem wychodzi. Bo to tez takie zrezygnowane podejscie. Inni maja to ja tez bede miec. Niech zaczna znaczki zbierac, a nie robic dzieci zeby nude zabic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowazmusu

Czasem mi jest szkoda, ale tak tylko na chwile. Bo tak naprawdę dobrze mi z "moimi", a znajomych mogę mieć i tak, mimo rodziny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tęsknię za swoim życiem przed urodzeniem dziecka. Nie było jakieś nadzwyczajne, ale chyba nie nadaje się na bycie matka. Mój syn ma prawie dwa lata i odkad jestem matką codziennie budzę się rano i nie mogę doczekać się wieczora. Każdy dzień to udręka, bo nie mam cierpliwości do dziecka. Zostałam zwolniona z pracy, nie mam kasy, mąż tylko patrzy żeby po pracy walnąć się na kanapę i nic nie robić. Dziecko i dom tak naprawdę są na mojej głowie. Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie po urodzeniu dziecka. Gdybym mogła cofnąć czas to nie zakładałambym rodziny. Kocham mojego syna, ale wydają mi się, że nie jestem godna być jego matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To ja wam opowiem jak to u mnie jest. Po wyjściu za mąż jakieś naturalne było, że czas teraz na dziecko, zrobiliśmy to niejako z marszu i bez głębszej analizy tematu. A chyba każdy powinien to przemyśleć, bez względu jak naturalne to się wydaje każdy powinien usiąść i przemyśleć dobrze temat, nawet jak nigdy nie czuł potrzeby poddawania tego w wątpliwość. Cóż, ja tego nie zrobiłam. Oczywiście wiedziałam co to dziecko, i że jest ciężko, głośno i męcząco, być może tylko na początku a może już zawsze ale niespecjalnie mnie to przerażało. Niestety już w ciąży zorientowałam się, że przestaje być człowiekiem, jednostką, oddzielnym bytem, kobietą, a staje się MATKĄ. Tylko i wyłącznie. I mam robić rzeczy bo tak. Komentowano wszystko: że zdecydowałam się na cesarkę bo jest lepsza dla moich narządów i bardziej przewidywalna niż pn (nie zamierzam nie trzymać potem moczu czy kału i fajnie byłoby cieszyć się jeszcze seksem, przecież jestem ciągle młoda); że nie chce karmić piersią; mówiono mi co mam jeść, czego nie, co robić czego nie; wszystkie niemal rozmowy obijały się o ciążę. Byłam jedynie brzuchem i inkubatorem dla synka, wnuczka a każdy mój ruch odczytywany jako atak na jego osobę. Po porodzie było tragicznie, ja obolała, wiecznie zmęczona, w...iona, dziecko zajmujące przez większość dnia i nocy, no ale to było do przewidzenia. Jednak z czasem nie robiło się lepiej, zmieniał się tylko charakter jego potrzeb i naszego zniewolenia. Syn ma teraz 5 lat i to chyba gorsze niż niemowlę bo ciągle coś chce. Wymaga atencji non stop, jakby chwila ciszy była dla niego karą. Ma fazę na "mamo popatrz", potrzebuje adoracji każdego swojego ruchu a mnie naprawdę nie obchodzi jakie krzywusy właśnie rysuje, że zjeżdża po slizgawce czy ze zjada piąty groszek. Od kiedy zaczął chodzić nie mam sekundy dla siebie, nie pomaluje (robiłam portrety na zamówienie) bo on też chce i nie po swoim tylko po moim, jak nie to krzyk, i dokładnie moimi farbami a używam drogich, potem jeszcze trzeba myć jego i wszystko dookoła. Od trzech lat nie przeczytałam książki, spotkania towarzyskie mogę policzyć na palcach jednej ręki, fryzjer, kosmetyczka, hobby jakiekolwiek - zapomnij. Może trafić Ci się dziecko z życiem wewnętrznym, posadzisz je przy telewizorze i zajmie się czymś a możesz mieć takie jak ja, które nie potrafi zorganizować sobie nawet sekundy i łazi za Tobą od kiedy się obudzi do momentu zaśnięcia. Nawet wysrać się za przeproszeniem nie mogę bo krzyczy i ciągnie za klamkę. Zawsze jest tak jak mały chce, zawsze robimy co on chce, na wakacje jedziemy tam gdzie chce bo wypada w histerię. W pewnym momencie już jesteś zbyt zmęczona żeby próbować wychowywać i się podajesz, jesteś niewolnikiem małego tyrana a każde niezadowolenie sprawia, że patrzą na ciebie jak na wyrodną matkę. Bo przecież nie można być zmęczonym własnym dzieckiem, sam fakt jego istnienia powinien wypełniać moje. Decyzja o posiadaniu potomstwa była najgorszą w moim życiu. Okazuje się, że nie każda kobieta jest w stanie całkowicie się poświęcić macierzyństwiu i przyjmować wszystko co przyniesie los. Niestety tego nie wie się przed a dziecka nie da się cofnąć. Nie oszalałam na jego punkcie, nie pokochałam, ledwo nauczyłam się tolerować tą istotę, która chodzi po domu i żąda i krzyczy i uniemożliwia mi powrót do choćby części mojego życia. Dałabym wszystko żeby cofnąć czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Dlatego od 2 najpóźniej w wieku 3 lat dziecko powinno się posyłać do przedszkola. Aby socjalizowało się z dziećmi, które w nowej sytuacji udowodnią mu, że nie jest jakw  domu pępkiem świata i nade wszystko nauczy się kultury spędzania czasu samodzielnie. Nie wyobrażam sobie podobnych atrakcji z 5 latkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znam parę młodych mam którym takie zajmowanie się dziecmi nie przeszkadza. One dosłownie żyją tymi dziećmi, macierzyństwo to ich hobby i pasja z pozytywnym tego słowa znaczeniu. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam czego chciałam.
Dnia 18.01.2019 o 20:27, Gość Onkosfera napisał:

Też to mam. Żal którego nie da się opisać, byłe życie powraca do mnie w snach. Masakra. Prowadzę rozbudowane życie wewnętrzne, sklecone z wspomnień i nierealnuycj wyobrażeń. Jak jakaś babcinka co już ma wszystko co dobre za sobą

Tez tak mam. W głowie przewijają się obrazy z czasów studenckich, nie, nie imprezy, bo jestem raczej samotnikiem, ale spacery po Warszawie, odkrywanie miasta, wycieczki z moim wtedy chłopakiem a teraz mężem.. najbardziej mi żal tego jak była wiosna i taki brałam w płuca haust powietrza wiosennego, wszystko tak we mnie śpiewało, takie jakby podniecenie budzącą się do życia przyroda, a teraz każda wolna chwila jest naznaczona tym, że gdzieś tam z tyłu głowy dźwięczy myśl o tym, że zaraz trzeba iść po dziecko do przedszkola, że nie wiadomo co u niego, może właśnie płacze ? Już do końca życia z tyłu głowy będzie ta myśl. Nie wiem, może jak będzie dorosły to mi to minie? Ale ja już nie będę miała 29 lat. Najlepiej że to ja szalalam za dzieckiem, strasznie chciałam mieć i urodziłam w wieku 26 lat świadomie (tak mi się wtedy wydawało) i dobrowolnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×