Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Teściowa nie pozwala na samodzielnosc

Polecane posty

Gość Vgtfv

To moglas sie odsunac i dac babci sprobowac ubrac. Najwyzej dziecko by zaprotestowalo.

Wydaje mi sie te, ze babcia moze troche na zlosc Ci robi, bo widzi jak sie spinasz i wkurzasz. A Ty chcesz uchodzic za nieomylna i jedyny autorytet.

Moj syn tez sam zaklada buty i czapke, ma niecale dwa lata. Tyle ze czasem lewy na prawa noge. A czasem jest tak ze musimy wyjsc szybko i nie ma " ja sam". Na wszystko zawsze tez nie mozna pizwolic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onie

A czy dziecko samo zmienia sobie pieluchę? Gownoburza 🙂 A czy jest zaręczone? 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
38 minut temu, Gość gość napisał:

Chyba jesteś chora na głowę, a przedszkolanka jeszcze bardziej. W naszym przedszkolu wszystkie dzieci muszą się same ubierać! poczytaj trochę o rozwoju dziecka. Trzeba korzystać z momentu, kiedy dziecko samo z siebie dąży do samodzielności, jak się ten moment przegapi, to dziecko traci chęć do nauki. Tak było z moim siostrzeńcem, babcia karmiła wbrew rodzicom i dzieciak zaczął sam jeść dopiero ok. 6 roku życia, a moja córka jadła już sama jako dwulatka. Żal mi takich dzieci, które są wychowywane jak niepełnosprawne lebiegi.

Poza wszystkim - to nie teściowa decyduje, a rodzice. Jeśli nie chcą pomocy - to do widzenia, ja bym zastawiała dziecko albo brała teściową stanowczo za rękę i odsuwała od dziecka, aż dotrze. 

Dokładnie o to chodzi. Mały miał ok. Roku jak sam jadł. Jak miał 1,5 r to teściowa mówiła że powinnam robić papki a nie karmić tak jak karmilam. Wszystko co bym nie zrobiła to źle według niej. 

21 minut temu, Gość Vgtfv napisał:

To moglas sie odsunac i dac babci sprobowac ubrac. Najwyzej dziecko by zaprotestowalo.

Wydaje mi sie te, ze babcia moze troche na zlosc Ci robi, bo widzi jak sie spinasz i wkurzasz. A Ty chcesz uchodzic za nieomylna i jedyny autorytet.

Moj syn tez sam zaklada buty i czapke, ma niecale dwa lata. Tyle ze czasem lewy na prawa noge. A czasem jest tak ze musimy wyjsc szybko i nie ma " ja sam". Na wszystko zawsze tez nie mozna pizwolic.

Mały nie lubi jak ona tak do niego podchodzi. Wpada w szał... Nie wiem czy na złość ale wiem że ona od początku chciała być druga mamą. Mowila mu cały czas ze jest mamą i zdziwiła się kiedy mówiłam żeby przestała. 

19 minut temu, Gość Onie napisał:

A czy dziecko samo zmienia sobie pieluchę? Gownoburza 🙂 A czy jest zaręczone? 🙂

Nie nosi. Niektóre z was to by naprawdę wszystko robiły za nich byle nie dorastali.

Ta sama teściowa wpieprzyla się w zaręczyny. Nie pozwoliła mojemu mężowi mnie oświadczyć. Mąż miał smoczek do 3 r.z. I nie pozwoliła im jeść samodzielnie tylko zawsze musiała karmić. Myśli że trzeba chodzić za 20 letnim dzieckiem i mówić jaka ma podjąć pracę, szkole, itd. Więc to jest jej chory sposób na życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

I właśnie później są efekty tego. Mąż który się nie zajmuję dzieckiem, mąż w domu nic nie robi, dziecko ma nadwagę i siedzi przy kompie, itd. 

Należy dziecku pozwolić. Skoro prosi kiedy potrzebuje pomocy to nie trzeba się wtrącać do tego co robi. Niech samo sprobuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość gość napisał:

Chyba jesteś chora na głowę, a przedszkolanka jeszcze bardziej. W naszym przedszkolu wszystkie dzieci muszą się same ubierać! poczytaj trochę o rozwoju dziecka. Trzeba korzystać z momentu, kiedy dziecko samo z siebie dąży do samodzielności, jak się ten moment przegapi, to dziecko traci chęć do nauki. Tak było z moim siostrzeńcem, babcia karmiła wbrew rodzicom i dzieciak zaczął sam jeść dopiero ok. 6 roku życia, a moja córka jadła już sama jako dwulatka. Żal mi takich dzieci, które są wychowywane jak niepełnosprawne lebiegi.

Poza wszystkim - to nie teściowa decyduje, a rodzice. Jeśli nie chcą pomocy - to do widzenia, ja bym zastawiała dziecko albo brała teściową stanowczo za rękę i odsuwała od dziecka, aż dotrze. 

Moja córka w przedszkolu też się sama ubiera,nie ma wyjścia. Jeżeli dziecko ma trudności to panie pomagają. To jest mowa o 2 latku a dwulatek do przedszkola jeszcze nie chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
33 minuty temu, Wola napisał:

Moja córka w przedszkolu też się sama ubiera,nie ma wyjścia. Jeżeli dziecko ma trudności to panie pomagają. To jest mowa o 2 latku a dwulatek do przedszkola jeszcze nie chodzi.

Ale potrafi samodzielnie zapinac buty i nałożyć czapkę. Wydaje mi się że babka może pozwolić że sam to zrobi szczególnie jeśli prosi o pomoc kiedy nie może. To nie jest noworodek że wszystko za niego trzeba robić. Ten mały człowiek ma swój głos, używa i ma prawo mieć szacunek od innych szczególnie od "najbliższych" 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon

Sama miałam problem z teściową, która nie chciała słuchać. Całkowicie rozumiem autorkę tematu. Są takie babcie, nie wszystkie absolutnie, ale są, których nie interesuje dobro wnuka tylko własne. Kiedy urodziła się moja córka miałam 23 lata. Mąż był wtedy niemal totalnie pod wpływem matki. Na szczęście już otrzeźwiał. Teściowa miała pretensje, że rodzę za daleko, bo nie będzie tak daleko w odwiedziny jechać. Jak przyjechała zobaczyć dwutygodniową wnuczkę prosiliśmy bez skutku, żeby nie robiła zdjęć z fleszem, bo to u noworodka może popsuć wzrok. Odpowiedziała jedynie, że ma tylko taki aparat i robiła swoje. Mnie zamurowało, do dzisiaj sobie to wyrzucam. Potem uparła się, że da siostrze męża małą do karmienia butelką, głupio mi było odmówić, dziewczyna 28 letnia wtedy, więc się zgodziłam, teściowa siedziała obok swojej córki po drugiej stronie stołu, myślałam, że przypilnuje, jakoś poradzi dziewczynie. Ale ona nic. Zrobiła z mojej córki lalkę ze szkoły rodzenia, takie mam wrażenie. Mała wymiotowała mlekiem jeszcze po ich wyjściu. Złe było, że stosujemy płyny dla niemowląt do prania, złe, że sprzątamy. Obruszała się, kiedy po porodzie nie chciałam jeść kremówek na alkoholu, dawać pół rocznemu dziecku bajaderek, nie słuchała, że dziecko zmierzono na USG i będzie duże, dla prezentacji swojego zdania kupiła mi za małe ubranka. Nie każdej teściowej chodzi o dobro wnuka. Czasem to jej ego jest najważniejsze niestety. Zazdroszczę tym, co nie rozumieją takiej sytuacji. To znaczy, że ich teściowe są w miarę ok. Pozdrawiam. Nie masz obowiązku pozwalać dotykać dziecka, jeśli ono tego nie chce. I nie prawda, że powie samo. Dzieci w takich chwilach sztywnieją i milkną, co wszyscy uznają za zgodę. Nie piszcie, proszę od razu, że kiedyś ciocie, babcie i wujkowie macali ile chcieli, bo to niestety prawda. Poczytajcie artykuły o tym, że czasem dzieci nie lubią dotyku da lszej rodziny i nie należy ich do tego zmuszać. Ważne jest dobro dziecka, nie spokój babci. Jest dorosła. Powinna zrozumieć, jak nie, to źle świadczy o jej inteligencji lub zamiarach. I gratuluję ogarniętego synka! Moja mała taka sama! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon

18 letnia literówka wybaczcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcia

Niektore babcie wtracaja sie zupelnie niepotrzebnie. Uwazaja ze wiedza wszystko najlepiej bo przeciez same kiedys urodzily. A mloda matka na pewno sobie nie poradzi bez ich ponocy, bo przeciez one wszystko wiedza lepiej. A nikt tak jak matka nie ma takiej intuicji do wlasnego dziecka. Babcia ktora rodzila 30 czy 40 lat temu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 godzin temu, Gość Mon napisał:

Sama miałam problem z teściową, która nie chciała słuchać. Całkowicie rozumiem autorkę tematu. Są takie babcie, nie wszystkie absolutnie, ale są, których nie interesuje dobro wnuka tylko własne. Kiedy urodziła się moja córka miałam 23 lata. Mąż był wtedy niemal totalnie pod wpływem matki. Na szczęście już otrzeźwiał. Teściowa miała pretensje, że rodzę za daleko, bo nie będzie tak daleko w odwiedziny jechać. Jak przyjechała zobaczyć dwutygodniową wnuczkę prosiliśmy bez skutku, żeby nie robiła zdjęć z fleszem, bo to u noworodka może popsuć wzrok. Odpowiedziała jedynie, że ma tylko taki aparat i robiła swoje. Mnie zamurowało, do dzisiaj sobie to wyrzucam. Potem uparła się, że da siostrze męża małą do karmienia butelką, głupio mi było odmówić, dziewczyna 28 letnia wtedy, więc się zgodziłam, teściowa siedziała obok swojej córki po drugiej stronie stołu, myślałam, że przypilnuje, jakoś poradzi dziewczynie. Ale ona nic. Zrobiła z mojej córki lalkę ze szkoły rodzenia, takie mam wrażenie. Mała wymiotowała mlekiem jeszcze po ich wyjściu. Złe było, że stosujemy płyny dla niemowląt do prania, złe, że sprzątamy. Obruszała się, kiedy po porodzie nie chciałam jeść kremówek na alkoholu, dawać pół rocznemu dziecku bajaderek, nie słuchała, że dziecko zmierzono na USG i będzie duże, dla prezentacji swojego zdania kupiła mi za małe ubranka. Nie każdej teściowej chodzi o dobro wnuka. Czasem to jej ego jest najważniejsze niestety. Zazdroszczę tym, co nie rozumieją takiej sytuacji. To znaczy, że ich teściowe są w miarę ok. Pozdrawiam. Nie masz obowiązku pozwalać dotykać dziecka, jeśli ono tego nie chce. I nie prawda, że powie samo. Dzieci w takich chwilach sztywnieją i milkną, co wszyscy uznają za zgodę. Nie piszcie, proszę od razu, że kiedyś ciocie, babcie i wujkowie macali ile chcieli, bo to niestety prawda. Poczytajcie artykuły o tym, że czasem dzieci nie lubią dotyku da lszej rodziny i nie należy ich do tego zmuszać. Ważne jest dobro dziecka, nie spokój babci. Jest dorosła. Powinna zrozumieć, jak nie, to źle świadczy o jej inteligencji lub zamiarach. I gratuluję ogarniętego synka! Moja mała taka sama! 

Twoja teściowa kupiła za małe ubranka, moja wiozła ze sobą przez 1000 km wielki worek na śmieci pełen brudnych i zniszczonych ubranek dla małego, bo "wy i tak w tej zagranicy nie macie znajomych więc nikt nie będzie widział, po co kasę wydawać na nowe". Tak ją bolało, że nie wracam z dzieckiem do Pl a tatuś dojeżdżać na weekendy przecież może. Miałam pozbawić dziecko ojca byleby ona miała młodego pod nosem. Dziś się z tego śmieje, wtedy się prawie rozpłakałam... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon
4 godziny temu, Gość Marcia napisał:

Niektore babcie wtracaja sie zupelnie niepotrzebnie. Uwazaja ze wiedza wszystko najlepiej bo przeciez same kiedys urodzily. A mloda matka na pewno sobie nie poradzi bez ich ponocy, bo przeciez one wszystko wiedza lepiej. A nikt tak jak matka nie ma takiej intuicji do wlasnego dziecka. Babcia ktora rodzila 30 czy 40 lat temu? 

Żeby to chociaż była pomoc. U mnie wchodziła do raczkującego dziecka w butach aż pod drzwi pokoiku córki. Zimą. W chlapę. Zaciskałam zęby i jecha) am ze szmatą po wejściu i wyjściu teściowej. Tłumaczyliśmy i prosiliśmy. Obrażała się. Tak jak wtedy, gdy chceliśmy żeby myła do niemowlaka ręce po 2 godzinnej podróży transportem publicznym. Bo przesadzamy z higieną. Potem siadała i trzeba było obsługiwać. Jak coś zrobiłam do jedzenia, zwykle nie jadła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Dzięki Wam za Wasze historie. Gdyby to się skończyło na tym ubraniu to by było wszystko ok może ale bardzo dużo przez ostatnie 3+ lata zrobiła i mam do niej żal i nie trawie tej kobiety. Zawsze była trochę dziwna ale jak już zaszłam w ciąży to zaczęły się przygody. 

A z ubraniami dla noworodka też miałam przygody z nia. Kupowalismy wyprawkę w rozmiarze 56 i trochę tam 62 gdyby był większy. Ona jak widziała to mówiła że za małe i że ona kupiła w rozmiarze dobrym. Kupiła r. 74 i dała nam kiedy mały się urodził. 6 miesięcy później dopiero się zmieścił w tych jej spodenkach. Nawet teraz na święta czy urodziny pyta jaki nosi rozmiar. Mówię jej ze bluzki 110 a spodnie 98. Kupiła bluzę 104 i spodnie 110 bo według niej to jest na teraz! Już się zmieści! I to za każdym razem. Kupuje ocieplone ubrania zimowe które są dobre w lecie. Niech robi co chce z pieniędzmi ale po co pytać jak wiesz lepiej i tak. I tak o wszystko. Nosił Pampersy, jedyny które mógł mieć to premium care a ona kupowała dady bo ktoś w pracy jej mówił że są takie same. Mimo że mówiłam jej o odparzeniach takich że do wanny nie chciał wejść. To oddaliśmy innym. Bez sensu.

Czegoś nie je przez uczulenie? Ona przywiozła właśnie coś z uczulajacym składnikiem bo "może zje" a jak zwróciłam uwagę to "myślisz że ja bym zrobiła mu krzywdę?" 

Raz, jedyny raz, prosiłam żeby na niego patrzyła żebym mogła coś umyć kiedy jadł. Postawiłam krzesło dla niej obok jego krzesełka. Zaczął się krztusic a ona siedziała nawet nie wiedziała a ja z drugiej strony kuchni wiedziałam że coś za cicho. Ona zawsze rozprasza kiedy je. Jak był mniejszy i karmilam go to próbowała zwracać na siebie uwagę i zdenerwowalo jej to że patrzył na mnie. Wsadziła aż głowę między nami. 

Syn wolał "mama" płacząc? Ona zrobiła z tego wyścig i uciekła z nim mówiąc "mamusia już jest". Żeby tak robić to trzeba być nienormalna. Nie wyobrażam sobie tak robić komuś. Ani dziecku ani matce tego dziecka. Jak płakał to nie oddała, obracala się jak podeszłam. W końcu przestałam jej dać dziecko i próbowała siła go wziąć albo zawołała męża do środka jak byliśmy na grilla kiedy trzymał bo chciała małego trzymać. Mały nie chciał do niej i słychać było z ogrodu. Nadal nie chce a ona dalej na siłę próbuje nosić 2 latka, trzyma jego nogi i spodnie jak je. Masakra. 

Mam szacunek dla ludzi. Szanuję ja za to że wychowala mojego męża ale na litość boska, już wychowala, mogła ubierać ile chciała. Mogła postępować jak chciała. Dużo się zmieniło od tego czasu, ludzie inaczej wychowują, już nie jest tak że dzieci nie mają głosu. Moje dziecko nie jest jej lalka, dzieckiem czy cokolwiek. Nie może nadrobić stracone lata u niego. Nie może matkowac I mnie odpychac bo nie ma miejsca na 2 matki. Babcia ma być babcia a nie"lepsza" matka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon

Ja też długo starałam się szanować. Pomijam wszystko, co teściowa zrobiła względem mojego męża, bo to temat rzeka, ale u mnie było dokładnie tak, jak piszesz. Kupowała zabawki, z których kilkunasto miesięczne dziecko wyjmowało samo baterie, prosiłam o brak pluszaków, bo mąż ma alergię i objawy astmatyczne (powinna wiedzieć, to jej syn) mąż groził, że będziemy musieli wyrzucać, więc zamiast wydać te 50 złotych na zabawkę zgodną z zainteresowaniami córki (nie bawi się pluszakami do dziś, chocisż ma ich mnóstwo, tylko leżą i zbierają kurz) to kupowała kolejne paskudztwo. Z pieluchami tak, jak u ciebie. Tylko nawet nie pytała najczęściej i przywoziła to, co uważała. Mnie szlak trafiał, wychodziłam na niewdzięczną, a to co przywoziła było bezurzyteczne. Miała pretensje, że nie gotuję z pryskanej marchwi, tylko wolę dla dziecka słoiczki bio, pytała, czy nie możemy zamiast modyfikowanego (na polecenie lekarza musiałam przereać karmienie piersią) podawać noworodkowi krowiego... Średniowiecze. Z ubrankami też uważała, że muszę mieć w innym rozmiarze. Nie spytała, jakie chcemy czy śpiochy i kaftany czy pajace i body. Kupiła oczywiście zupełnie odwrotnie. Same kaftany. To się dziecku podwija, jest niewygodne. Jak ktoś lubi spoko, ja nie. Mówiła, że poco chcemy dziecko chronić, i tak nie damy rady. Dodam, że sama swoich nawet nie próbowała. Temat rzeka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mon

Ja też długo starałam się szanować. Pomijam wszystko, co teściowa zrobiła względem mojego męża, bo to temat rzeka, ale u mnie było dokładnie tak, jak piszesz. Kupowała zabawki, z których kilkunasto miesięczne dziecko wyjmowało samo baterie, prosiłam o brak pluszaków, bo mąż ma alergię i objawy astmatyczne (powinna wiedzieć, to jej syn) mąż groził, że będziemy musieli wyrzucać, więc zamiast wydać te 50 złotych na zabawkę zgodną z zainteresowaniami córki (nie bawi się pluszakami do dziś, chocisż ma ich mnóstwo, tylko leżą i zbierają kurz) to kupowała kolejne paskudztwo. Z pieluchami tak, jak u ciebie. Tylko nawet nie pytała najczęściej i przywoziła to, co uważała. Mnie szlak trafiał, wychodziłam na niewdzięczną, a to co przywoziła było bezurzyteczne. Miała pretensje, że nie gotuję z pryskanej marchwi, tylko wolę dla dziecka słoiczki bio, pytała, czy nie możemy zamiast modyfikowanego (na polecenie lekarza musiałam przereać karmienie piersią) podawać noworodkowi krowiego... Średniowiecze. Z ubrankami też uważała, że muszę mieć w innym rozmiarze. Nie spytała, jakie chcemy czy śpiochy i kaftany czy pajace i body. Kupiła oczywiście zupełnie odwrotnie. Same kaftany. To się dziecku podwija, jest niewygodne. Jak ktoś lubi spoko, ja nie. Mówiła, że poco chcemy dziecko chronić, i tak nie damy rady. Dodam, że sama swoich nawet nie próbowała. Temat rzeka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Teściowe nie powinny w ogóle interesować się synowymi i wnukami, nie powinny odwiedzać, zapraszać, nic im nie kupować!!! i po problemie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikimora
19 godzin temu, Wola napisał:

Autorko czy ty jesteś porąbana ?dwuletniemu dziecku każesz żeby sam zakładał buty?Współczuję takiej matki.Moja córka ma 4 i pół roku, ja ją ubieram ,oczywiście zdarzają się sytuacje że ona chce się sama ubrać ,nawet pani przedszkolanka powiedziała że ona ma siedmioletniego syna którego ubiera .A tu chodzi o dwulatka! Szok. Dziecko ma jeszcze czas ,nauczy się ubierać..

Hahahahwha nie no to musi byc sciema:D!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Znajoma też narzekała, piętrzyła problemy, a dzieci ciągle u teściowej.Tesciowie wraz z emerytura sprzedali dom po cichu, kupili inny bardzo bardzo daleko i zonk... 😞 Teraz to dopiero znajomi mają problemy, a teściowie wprost przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Znajoma też narzekała, piętrzyła problemy, a dzieci ciągle u teściowej.Tesciowie wraz z emerytura sprzedali dom po cichu, kupili inny bardzo bardzo daleko i zonk... 😞 Teraz to dopiero znajomi mają problemy, a teściowie wprost przeciwnie.

Ale ja właśnie nie zostawiam pod ich opieką, nic od nich nie oczekuję, nic nie chcę. Takie rozwiązanie było by najlepiej ale teściowa za bardzo lubi się wtrącać do innych. Koleżanek nie ma a ciągle widzi wady u innych. Krytykuje każda jedna matka która nie wychowuje podobnie do niej a sama nie widzi co się dzieje u siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
20 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ale ja właśnie nie zostawiam pod ich opieką, nic od nich nie oczekuję, nic nie chcę. Takie rozwiązanie było by najlepiej ale teściowa za bardzo lubi się wtrącać do innych. Koleżanek nie ma a ciągle widzi wady u innych. Krytykuje każda jedna matka która nie wychowuje podobnie do niej a sama nie widzi co się dzieje u siebie. 

To tak samo jak u ciebie! Dobrana z was rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Gosc napisał:

To tak samo jak u ciebie! Dobrana z was rodzina.

Tak, tak z pewnością 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Tak, tak z pewnością 😊

Jak teściowej mówisz, że coś źle, to ona odpowiada: " tak, tak, z pewnością.." Poluzuj majty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Jak teściowej mówisz, że coś źle, to ona odpowiada: " tak, tak, z pewnością.." Poluzuj majty!

Nie wytykam błędów. Każdy wychowuje jak chce. To że ona chciała żeby każdy jej pomógł nie znaczy że każdy tak chce. Szanuję i taki i taki układ. Ja tu jestem rodzicem, znam swoje dziecko i wiem co dla niego jest najlepsze. Nie ma miejsca na to że ona chce odegrać matka znowu czy tam robić wszystko po swojemu jak jeździmy tam nie myśląc o innych. Jak moj syn nie lubi czegoś to nie zmuszam do tego. Szczególnie jeśli to chodzi o czyjeś szczęście. Jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. A nie teściowej 

1 godzinę temu, Bolek napisał:

Bo nie potrafisz rozmawiać z teściową, staropolskie ku/rwa czyni cuda. Nie posłucha to mówisz podniesionym tonem "ku/rwa oguchłaś"

Jak powiem ładnie to nie słucha jak powiem asertywnie - bez przekleństw, obrażanie i podnoszenia tonu- to się obraża i próbuje wejść w nasze małżeństwo. Wola męża do niej, narzeka i kłamie i później z mężem mam kłopoty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goscgoscia

I znowu ją obgadujesz, dla mnie jesteś pustogłowiem i wsadz sobie te żale gdzieś. Ludzie maja problemy prawdziwe, a ty wymyślone. Broń swojego matczyństwa do utraty krwi, tylko poluzuj, wiesz co, nuuudy. Zyczę aby teściowa weszła w twoje małżeństwo i spała z wami w jednym łóżku, 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Goscgoscia napisał:

I znowu ją obgadujesz, dla mnie jesteś pustogłowiem i wsadz sobie te żale gdzieś. Ludzie maja problemy prawdziwe, a ty wymyślone. Broń swojego matczyństwa do utraty krwi, tylko poluzuj, wiesz co, nuuudy. Zyczę aby teściowa weszła w twoje małżeństwo i spała z wami w jednym łóżku, 🙂

Nie wydaje mi się że to jest obgadywanie tylko przyszłam z pytaniem i wyzalilam się. Dzięki miło, życzę Ci najlepszego i żebyś w życiu nie dowiedziała się jak to jest mieć taką teściowa i żebyś też nią nie była :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flora
Dnia 5.02.2019 o 00:52, Gość Mon napisał:

Nie masz obowiązku pozwalać dotykać dziecka, jeśli ono tego nie chce. I nie prawda, że powie samo. Dzieci w takich chwilach sztywnieją i milkną, co wszyscy uznają za zgodę. Nie piszcie, proszę od razu, że kiedyś ciocie, babcie i wujkowie macali ile chcieli, bo to niestety prawda. Poczytajcie artykuły o tym, że czasem dzieci nie lubią dotyku da lszej rodziny i nie należy ich do tego zmuszać. Ważne jest dobro dziecka, nie spokój babci. Jest dorosła. Powinna zrozumieć, jak nie, to źle świadczy o jej inteligencji lub zamiarach. I gratuluję ogarniętego synka! Moja mała taka sama! 

Całkowicie się zgadzam. Ja byłam takim dzieckiem, które mama dawała babciom, aby się nacieszyły. To przecież było tak dawno temu a do dzisiaj wszystko pamiętam. Nie znosiłam ich, czułam się jak lalka, która musi bawić dziadków, a moje zdanie się nie liczy. Krzyczano na mnie gdy nie dałam się wycałować, albo gdy za mało się cieszyłam z prezentu. Już dawno potrafiłam sama jeść, a babcia zmuszała mnie do siedzenia na jej kolanach i mnie dosłownie faszerowała jedzeniem. Jeszcze wszystko tak rozciapciała przed podaniem, to było ochydne. Z ubieraniem się też mam złe wspomnienia. Pamiętam, że wiązałam taką prostą pętelkę, ale i tak to poprawiano, słyszałam glębokie westchnięcie, że zaraz i tak mi się but rozwiąże i robili za mnie. Nigdy też, nawet w podstawowce, nie mogłam się ubrać jak chcę. Zawsze mnie  przebierano, bo "brzydkie kolory" albo "głupio się ubrała". Najczęściej pozwalano mi wybrać samemu ciuchy do ubrania przed przyjazdem babć albo innych cioci. Wtedy mama z dumą mówiła: "hihi patrz jak się słodko śmiesznie ubrała, specjalnie dla babci chciała". Przed przyjazdem babci chowałam się w domu, mama mnie wyciągała siłą i stawiała na środku pokoju, abym była taką słodką małpką do zabawiania. Cieszyła się gdy zachowywałam się infantylnie, bo to takie słodkie, a ja raczej byłam spokojnym i milczącym dzieckiem. Jako mała nastolatka powiedziałam "dość" i nie zgodziłam się na całusy od rodziny. Wtedy w ich oczach stałam się jakąś buntowniczą nastolatką z problemami psychicznymi. Mówili że jestem aspołeczna i nierodzinna, a ja najzwyczajniej w świecie ich nie lubiłam. Rozmawianie z nimi było uciążliwe, po prostu cały czas traktowali mnie jak małego dzidziusia albo jakieś słodkie zwierzątko, a nie człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flora

A i jeszcze jedno. Dzieci widzą i zapamiętują sobie momenty, w których ich mama nie potrafi się postawić babciom i zostawia je im jak zabawkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Flora napisał:

Całkowicie się zgadzam. Ja byłam takim dzieckiem, które mama dawała babciom, aby się nacieszyły. To przecież było tak dawno temu a do dzisiaj wszystko pamiętam. Nie znosiłam ich, czułam się jak lalka, która musi bawić dziadków, a moje zdanie się nie liczy. Krzyczano na mnie gdy nie dałam się wycałować, albo gdy za mało się cieszyłam z prezentu. Już dawno potrafiłam sama jeść, a babcia zmuszała mnie do siedzenia na jej kolanach i mnie dosłownie faszerowała jedzeniem. Jeszcze wszystko tak rozciapciała przed podaniem, to było ochydne. Z ubieraniem się też mam złe wspomnienia. Pamiętam, że wiązałam taką prostą pętelkę, ale i tak to poprawiano, słyszałam glębokie westchnięcie, że zaraz i tak mi się but rozwiąże i robili za mnie. Nigdy też, nawet w podstawowce, nie mogłam się ubrać jak chcę. Zawsze mnie  przebierano, bo "brzydkie kolory" albo "głupio się ubrała". Najczęściej pozwalano mi wybrać samemu ciuchy do ubrania przed przyjazdem babć albo innych cioci. Wtedy mama z dumą mówiła: "hihi patrz jak się słodko śmiesznie ubrała, specjalnie dla babci chciała". Przed przyjazdem babci chowałam się w domu, mama mnie wyciągała siłą i stawiała na środku pokoju, abym była taką słodką małpką do zabawiania. Cieszyła się gdy zachowywałam się infantylnie, bo to takie słodkie, a ja raczej byłam spokojnym i milczącym dzieckiem. Jako mała nastolatka powiedziałam "dość" i nie zgodziłam się na całusy od rodziny. Wtedy w ich oczach stałam się jakąś buntowniczą nastolatką z problemami psychicznymi. Mówili że jestem aspołeczna i nierodzinna, a ja najzwyczajniej w świecie ich nie lubiłam. Rozmawianie z nimi było uciążliwe, po prostu cały czas traktowali mnie jak małego dzidziusia albo jakieś słodkie zwierzątko, a nie człowieka.

Przykro mi że Cię to spotkało i dziękuję Ci za to że pisałas o tym. Właśnie o to mi chodzi. Ja nie chcę żeby mały był jej lalka. Nie chcę żeby miał takie wspomnienia i żeby się tak czuł. 

1 godzinę temu, Gość Flora napisał:

A i jeszcze jedno. Dzieci widzą i zapamiętują sobie momenty, w których ich mama nie potrafi się postawić babciom i zostawia je im jak zabawkę.

Właśnie dlatego staram się mówić za każdym razem jak nie pasuje ale mąż twierdzi że się czepiam i przesadzam. Ja chcę żeby moje dziecko wiedziało że walczę o Jego dobro. Chcę żeby mu było komfortowo a nie że jedziemy do babci a on nawet nie chce tam wejść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×