Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alesztuka

Para artystów. Czy to ma sens?

Polecane posty

Gość Alesztuka

On muzyk. Dobry skrzypek, wygrywa konkursy. Nie ma żadnych dochodów, na utrzymaniu rodziców. Dostaje pieniądze z różnych stypendiów. Rodzice biedni, nie są w stanie pomóc.

Ona artystka. Również dobra. Trzyma się uczelni, bo wie że tylko tam ma szanse na zatrudnienie. Dostaje niecały 1000 zł za bycie asystentką w pracowni. O podwyżce czy o prowadzeniu własnej pracowni na uczelni (dostaniu profesorem) raczej może pomarzyć, bo uczelnia produkuje doktorantów w zastraszającym tempie i tylko na nich zarabia. Rodzice bardzo biedni. Wszyscy mieszkają na kupie w małym domku. Brat sprowadził sobie żonę do domu. 

Ogólnie bida, wielkie marzenia i wielka miłość. Czy coś takiego ma sens? Na razie żyją sobie pod płaszczykiem uczelni i rodziców niestety zapowiada się że całe życie będą potrzebowali pomocy czy to od państwa, czy od rodziny. Na razie żyją sobie w obłokach ale mają już ponad 26 lat. Marzą sobie o domku, dzieciach, ale skąd mają to mieć skoro nawet nie są w stanie zarobić na podstawowe opłaty. Dodam, że rodziny chcą aby młodzi się pobrali, ale boją się że całe życie będą na ich utrzymaniu, że trzeba będzie im wyprawiać wesele, pomagać znaleźć lokum itp. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka
Przed chwilą, Gość Alesztuka napisał:

On muzyk. Dobry skrzypek, wygrywa konkursy. Nie ma żadnych dochodów, na utrzymaniu rodziców. Dostaje pieniądze z różnych stypendiów. Rodzice biedni, nie są w stanie pomóc.

Nie ma stałych dochodów. Teraz dostaje jakieś stypendia za ostatnie konkursy, ale zaraz się skończą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak, ale jeżeli dorosną. Hobby można mieć, grać na skrzypcach od czasu do czasu, ale przede wszystkim znaleźć źródło zarobkowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka
3 minuty temu, KateZRzeszowa napisał:

Nie ma opcji by poszli do pracy? 

No więc wygląda to tak, że sztuka pochłania całe ich życie. On wstaje wcześnie rano, gra, ćwiczy cały dzień. Przygotowuje się do konkursów, jeździ po Europie, dostaje dyplomy, nagrody. Wszyscy się zachwycają jaki zdolny (bo jest), ale pieniądze które wygrywa nawet nie pokrywają kosztów związanych z takimi wyjazdami.

Ona bardzo podobnie. Tyle że ona bardziej życie uczelnią. Wkłada całe swoje serce, pisze jakieś projekty, po to aby studenci mogli jechać na jakieś plenery, jeździ z nimi np. do Chin czy Włoch. Ale też to wszystko jest kosztowne. Cały swój wolny czas maluje, codziennie. Robi takie olbrzymie obrazy, portrety. Są piękne, ma wystawy, też czasem wygrywa. Nawet coraz częściej o niej słychać w świecie sztuki, niby robi karierę, ale tak naprawdę mam wrażenie że to takie kółko wzajemnej adoracji. Wynika to z tego, że żaden jej obraz się nie sprzedaje. Ale robi czasami portrety na zamówienie, ale pieniądze które dostaje są naprawdę marne. W dodatku ona nie chce ich robić bo to "psuje jej nazwisko".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbb

Ech, bo takie jest zycie artystow. Jestem po ASP, na studiach swietnie,  wielkie plany i ambicje a potem marnie. Na szcescie  moj maz bardzo dobrze zarabia, wiec bardziej mi sie oplaca zajmowac sie domem, niz isc na jakis glodowy etat, ktorego zreszta nie ma, czasem cos porobic zawodowo, ale kazdy uwaza, ze to hobby a nie praca.Portrety na zamowienie-ok, ale wiekszosc zamawiajacych to znajomi lub znajomi znajoimych , od ktorych glupio brac pieniadze. no i n ienawidze tego ustalania "za ile" bo nie ma na to jakichs jednych okreslonych cennikow. Gorzej maja moi koledzy- mezczyzni , ktorzy musza utrzymywac rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Taaa, slawni artyści zazwyczaj sklepami biedę, za ostatnie pieniądze kupowali farbę, a znani i docenieni zostali po śmierci... 

Wg mnie pasja pasja, ale zyc za cos trzeba. Jeśli tworzenie nie daje możliwości godziwych zarobkow, to powinno zejść na drugi plan. 

Pewnie artysty nie zrozumiem, jednak styl życia jaki prowadzą nie jest na rękę ani im, ani rodzinom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 minut temu, Gość Alesztuka napisał:

No więc wygląda to tak, że sztuka pochłania całe ich życie. On wstaje wcześnie rano, gra, ćwiczy cały dzień. Przygotowuje się do konkursów, jeździ po Europie, dostaje dyplomy, nagrody. Wszyscy się zachwycają jaki zdolny (bo jest), ale pieniądze które wygrywa nawet nie pokrywają kosztów związanych z takimi wyjazdami.

Ona bardzo podobnie. Tyle że ona bardziej życie uczelnią. Wkłada całe swoje serce, pisze jakieś projekty, po to aby studenci mogli jechać na jakieś plenery, jeździ z nimi np. do Chin czy Włoch. Ale też to wszystko jest kosztowne. Cały swój wolny czas maluje, codziennie. Robi takie olbrzymie obrazy, portrety. Są piękne, ma wystawy, też czasem wygrywa. Nawet coraz częściej o niej słychać w świecie sztuki, niby robi karierę, ale tak naprawdę mam wrażenie że to takie kółko wzajemnej adoracji. Wynika to z tego, że żaden jej obraz się nie sprzedaje. Ale robi czasami portrety na zamówienie, ale pieniądze które dostaje są naprawdę marne. W dodatku ona nie chce ich robić bo to "psuje jej nazwisko".

Muszą znaleźć mecenasa vel sponsora, ale to już robota dla operatywnego menadżera. Nie chcę ich obrażać, ale artyści często są ulokowani jakby w innym wymiarze i wręcz gardzą monetaryzacją swego talentu. Uważam więc, że menadżer by im się przydał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O zgrozo.

Ja maluje obrazy, czasem je sprzedaje, ale traktuje to jak hobby. Mam stala prace, w czym problem?moj facet jest lekarzem, a w czasie wolnym rzezbi. Niektorzy widze wola dziadowac by poczuc sie artysta i nie pracowac by ich sztuka nie byla dla innych tylko ich hobby bo to przeciez ich cale zycie, heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość bbb napisał:

Ech, bo takie jest zycie artystow. Jestem po ASP, na studiach swietnie,  wielkie plany i ambicje a potem marnie. Na szcescie  moj maz bardzo dobrze zarabia, wiec bardziej mi sie oplaca zajmowac sie domem, niz isc na jakis glodowy etat, ktorego zreszta nie ma, czasem cos porobic zawodowo, ale kazdy uwaza, ze to hobby a nie praca.Portrety na zamowienie-ok, ale wiekszosc zamawiajacych to znajomi lub znajomi znajoimych , od ktorych glupio brac pieniadze. no i n ienawidze tego ustalania "za ile" bo nie ma na to jakichs jednych okreslonych cennikow. Gorzej maja moi koledzy- mezczyzni , ktorzy musza utrzymywac rodziny

A dlaczego się wywyższasz ( cytuje "głodowy etat") i nie pójdziesz choćby na etat do korporacji jako specjalista ds. marketingu? Akurat artyści są kreatywni, mają ten zmysł, wiedzą jak oddziaływać na odbiorce aby produkt się sprzedał. Z 5 tysi wyciągniesz i od razu podniesiesz samoocenę.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość O zgrozo. napisał:

Ja maluje obrazy, czasem je sprzedaje, ale traktuje to jak hobby. Mam stala prace, w czym problem?moj facet jest lekarzem, a w czasie wolnym rzezbi. Niektorzy widze wola dziadowac by poczuc sie artysta i nie pracowac by ich sztuka nie byla dla innych tylko ich hobby bo to przeciez ich cale zycie, heh.

Wiesz to takie wywyższanie się, bo oni oddali się tworzeniu kultury w myśl zasady "być a nie mieć", nie co to ten niewrażliwy motłoch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka
2 minuty temu, bella napisał:

Czy on nie ma szans na zatrudnienie w szkole muzycznej?

 

Niestety musiałby zrobić studium pedagogiczne lub, jeśli chciałby zostać na uczelni to chyba doktoranckie. Ale etatów jest malutko, zarobki nauczycieli mimo to nie najlepsze. Chciał się dostać do filharmonii, ale tam też mają pełno. Próbował nagrywać z zespołem płyty np. kolędy, ale to też się nie sprzedaje bo trzeba mieć jakąś smykałkę do sprzedaży, reklamować się, a oni tego nie potrafią.

A ona z kolei gardzi youtubem i raczej jest nastawiona na sztukę tylko wysoką. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Znam trochę artystów. Może i nie zarabiają dużo (dopóki się nie wybiją) ale jednak jakiejś wielkiej biedy też nie klepią, ale często też chodzą do "normalnej" pracy. Poza tym część z tych, których ja znam - mają fanów i odbiorców i tym też żyją, dowartościowują się tym w dużym stopniu. Każdy ma inne priorytety. Sama musisz wybrać co jest dla Ciebie najważniejsze.

Jeżeli Wam obojgu nie przeszkadza takie mocno skromne życie to czemu nie?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A kto to puka

Aż muszę napisać o moim mężu.

On od zawsze - poznałam go jak mialam 21 lat a on 20 - lubił szkicować, rysowac, i robic zdjęcia.jest  zdolny, naprawdę. studiował dziennie archiwistykę ale rzucił, potem zaocznie cos innego ale też rzucił - ja zrobilam licencjat humanistyczny.  w sumie tuz po obronie pojechaliśmy za granicę,  bo Polska była wtedy od kilku lat w Unii już. decyzja nie byla nagła, bo rozwazalismy za i przeciw z miesiąc. rodzice namawiali, zwłąszcza moi - jedźcie skoro macie możliwość, spróbujcie, najwyzej wrócicie.

no to pojechalismy. Najpierw Holandia, po roku Anglia. prace różne. mąż krotko byl na budowie potem kelnerował. ja restauracja w hotelu. z czasem w tym samym hotelu zaczęłam pomagać w organizacji imprez, bankietów ,konferencji - ustawialam kwaity, szklanki, talerzyki, prznosilsm napoje itd. potem powoli dodatkowe obowiązki z tym związane dostawalm i po jakims czasie byłam asystentką menadżerki od tychże bankietów i konferencji. potem praca w biurze a obecnie bank.

Ale mialo być o mężu ;) on kelnerowal ale też poszedl się uczyć tu w UK. w domu nadal rysowal dużo, robil zdjęcia; po rocznym kursie poszeld na inny, związany co nieco ze sztuką. obecnie od kilku pracuje przy aranżacjach na rożnych imprezach, w teatrze, na koncertach itd. dorabia też robiąc zdjęcia - sesje narzeczeńskie. nie ślubne, ale narzeczeńskie, sesje rodzinne też jak są dzieci ale takie większe już. zarabia naprawdę nieźle. i jest to nadal związane ze sztuką ... ;)

mamy dziecko.

pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tabakiera
23 minuty temu, Gość Alesztuka napisał:

Niestety musiałby zrobić studium pedagogiczne lub, jeśli chciałby zostać na uczelni to chyba doktoranckie. Ale etatów jest malutko, zarobki nauczycieli mimo to nie najlepsze. Chciał się dostać do filharmonii, ale tam też mają pełno. Próbował nagrywać z zespołem płyty np. kolędy, ale to też się nie sprzedaje bo trzeba mieć jakąś smykałkę do sprzedaży, reklamować się, a oni tego nie potrafią.

A ona z kolei gardzi youtubem i raczej jest nastawiona na sztukę tylko wysoką. 

No to zdechniecie z głodu. Pięknie, ambitnie i romantycznie. Nawet Michał Anioł chałturzył. Artyści często nie mają problemu z utrzymanienem się, dobrze im się zyje nawet jesli nie przebiją sie do mainstreamu. Instagram, fb, tik tok, snap i inne takie umożliwiaja dotarcie do szerszego grona. Myślisz, ze gdyby van gogh miał taka mozliwośc, trafienia tak łatwo do duzej grupy odbiorcow, to przymierałby glodem? W imie idei?

Zacznij prowadzić bloga o wysokiej sztuce, tłumaczyć ją na prostszy jezyk, wytłumaczyć odniesienia w danyn dziele, opowiedzieć o jego powstaniu.

Albo krytykować dzielo i uzasadniac, pokazujac absurdy i niescislości.

Rany, mozliwości są. Ale tutaj brak chęci. Moze zamiast wysyłać studentów na stypendia, postaraj się o jakieś dla siebie.

Albo ucz sie grafiki komputerowej i przebranżow sie do sektora IT.

Albo do korpo, marketingu, reklamy...

Proponuje rowniez wyjecie tego uduchowionego kołka z doooopki. Zejscie na ziemie, usmiech na buzie, poczucie humoru w głowie. 

Jego nie zmieniać. Zmienic siebie jesli juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka

Nie jestem tą dziewczyną ani tym chłopakiem. Ale mieszkam z nimi i obecnie częściowo utrzymuje jedno z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tabakierka
1 minutę temu, Gość Alesztuka napisał:

Nie jestem tą dziewczyną ani tym chłopakiem. Ale mieszkam z nimi i obecnie częściowo utrzymuje jedno z nich.

Jesteś matką któregoś z nich? Siostrą?

Boze, daj im zyc. I przestan utrzymywać. Wierz mi dadza sobie rade, a im szybciej na glebokiej wodzie tym lepiej. Przestan wymyslac problemy znikąd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka
8 minut temu, Gość Tabakierka napisał:

Jesteś matką któregoś z nich? Siostrą?

Boze, daj im zyc. I przestan utrzymywać. Wierz mi dadza sobie rade, a im szybciej na glebokiej wodzie tym lepiej. Przestan wymyslac problemy znikąd

Tylko że żadne z nich nie chce i nie ma zamiaru wypływać. Próbujemy ich jakoś popchnąć do przodu, proponujemy pomysły, nawet prace podsuwamy pod nos (np. chętnych na zamowienia, albo wesele na którym trzeba muzyka), ale oni wola uczelnie i konkursy i tylko ten typ pracy szanują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tabakierka
47 minut temu, Gość Alesztuka napisał:

Tylko że żadne z nich nie chce i nie ma zamiaru wypływać. Próbujemy ich jakoś popchnąć do przodu, proponujemy pomysły, nawet prace podsuwamy pod nos (np. chętnych na zamowienia, albo wesele na którym trzeba muzyka), ale oni wola uczelnie i konkursy i tylko ten typ pracy szanują

Dajcie im spokoj. Jedyne co mozecie zrobic to powiedziec im zeby sie wyprowadzili i poszli na swoje. Jak macie ich dosc. Reszta nalezy do nich

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I to jest właśnie wiara w mity. Jestem muzykiem-pianistką. Owszem, trzeba skończyć studium pedagogiczne, by pracować w szkole, ale można to zrobić podczas studiów, na akademii muzycznej.

Mieszkam w Krakowie, zarówno ja, jak i moi znajomi mają zatrudnienie. Pracuję w dwóch szkołach muzycznych. Łączę pracę z pasją. Zarabiam nieźle, bo z dwóch etatów. Muzyk to niekoniecznie nędzarz żyjący z jałmużny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

I to jest właśnie wiara w mity. Jestem muzykiem-pianistką. Owszem, trzeba skończyć studium pedagogiczne, by pracować w szkole, ale można to zrobić podczas studiów, na akademii muzycznej.

Mieszkam w Krakowie, zarówno ja, jak i moi znajomi mają zatrudnienie. Pracuję w dwóch szkołach muzycznych. Łączę pracę z pasją. Zarabiam nieźle, bo z dwóch etatów. Muzyk to niekoniecznie nędzarz żyjący z jałmużny. 

Dokładnie. Oni maja dopiero 26 lat, w dzisiejszym świecie to bardzo mało. Zdążą jeszcze rozkręcić sobie karierę. A w jakim kierunku pójdą? W takim jakim bedą chcieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alesztuka

Jestem mamą chrzestną tego chłopaka. Można powiedzieć, że to przeze mnie tak poszedł za marzeniami, bo bardzo wierzę w jego talent. Teraz mam trochę wyrzuty sumienia, jego rodzice zarzucają mi że nauczyłam go wygodnictwa, tego że zawsze bogata ciocia lub rodzina pomoże. Na początku bardzo im kibicowałam, bardzo często pomagałam finansowo, np. finansowałam mu wyjazdy, załatwiałam wystawę w galerii sztuki dla jego dziewczyny, ale teraz przestałam bo widzę że przez moją pomoc nie myślą o przyszłości, o pracy np. tych zamówieniach czy zostaniu nauczycielem. Chcą tylko tych wystaw/wyjazdów. Gdy np. zapoznaje ich z potencjalnymi klientami, zamożnymi ludźmi, oni kompletnie nie są zainteresowani sprzedażą swojej twórczości. Zaproponowałam granie na weselach i robienie portretów ślubnych (trochę siedzę w tym biznesie), ale oni też nie chcą. On się krzywi i mówi że nie będzie grał żadnego ave maria, a ona mówi że woli robić swoje obrazy, niż malować portrety pod kogoś. I że portrety ślubne to kicz. Widzą same negatywy i twierdzą, że oni nie powinni w taki sposób zarabiać. Zostanie nauczycielem muzyki do dla niego podobno ostateczność.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że po pół roku od zaprzestania pomocy finansowej stałam się osobą nr. 1 do obgadywania w rodzinie i jest mi przykro. Niestety nie jestem w dobrych relacjach w mamą tego chłopak. Mówiąc wprost jest na mnie obrażona, że im już nie wysłałam pieniędzy na święta. Wiem że to głupio brzmi ale ta para to jakby takie dwie perełki w naszych rodzinach, które wszyscy podziwiają. No ale jak pieniędzy brak to wszystko się sypie. Rodzina chłopaka oczekuje, że im pomogę, sfinansuję weselę i pozwolę mieszkać w swoim mieszkaniu. Powiedziałam stop, bo chciałabym żeby sami spróbowali wziąć się za siebie.

Wiem że to wszystko brzmi absurdalnie. Mimo tych negatywnych rzeczy które tu piszę, ta para to naprawdę dobre, utalentowane osoby. Tylko bujają w obłokach i są trochę dziećmi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nic z tego nie będzie. Małżeństwo na garnuszku u innych to wydmuszka, a oni prawdopodobnie są mentalnymi dzieciakami i nie powinni się bawić w dom. Bardzo dobrze, że odciełaś im dopływ gotówki, bo w tym wieku wypadałoby zacząć się utrzymywać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Topinambur
3 godziny temu, Gość Alesztuka napisał:

Jestem mamą chrzestną tego chłopaka. Można powiedzieć, że to przeze mnie tak poszedł za marzeniami, bo bardzo wierzę w jego talent. Teraz mam trochę wyrzuty sumienia, jego rodzice zarzucają mi że nauczyłam go wygodnictwa, tego że zawsze bogata ciocia lub rodzina pomoże. Na początku bardzo im kibicowałam, bardzo często pomagałam finansowo, np. finansowałam mu wyjazdy, załatwiałam wystawę w galerii sztuki dla jego dziewczyny, ale teraz przestałam bo widzę że przez moją pomoc nie myślą o przyszłości, o pracy np. tych zamówieniach czy zostaniu nauczycielem. Chcą tylko tych wystaw/wyjazdów. Gdy np. zapoznaje ich z potencjalnymi klientami, zamożnymi ludźmi, oni kompletnie nie są zainteresowani sprzedażą swojej twórczości. Zaproponowałam granie na weselach i robienie portretów ślubnych (trochę siedzę w tym biznesie), ale oni też nie chcą. On się krzywi i mówi że nie będzie grał żadnego ave maria, a ona mówi że woli robić swoje obrazy, niż malować portrety pod kogoś. I że portrety ślubne to kicz. Widzą same negatywy i twierdzą, że oni nie powinni w taki sposób zarabiać. Zostanie nauczycielem muzyki do dla niego podobno ostateczność.

 Obecnie sytuacja wygląda tak, że po pół roku od zaprzestania pomocy finansowej stałam się osobą nr. 1 do obgadywania w rodzinie i jest mi przykro. Niestety nie jestem w dobrych relacjach w mamą tego chłopak. Mówiąc wprost jest na mnie obrażona, że im już nie wysłałam pieniędzy na święta. Wiem że to głupio brzmi ale ta para to jakby takie dwie perełki w naszych rodzinach, które wszyscy podziwiają. No ale jak pieniędzy brak to wszystko się sypie. Rodzina chłopaka oczekuje, że im pomogę, sfinansuję weselę i pozwolę mieszkać w swoim mieszkaniu. Powiedziałam stop, bo chciałabym żeby sami spróbowali wziąć się za siebie.

Wiem że to wszystko brzmi absurdalnie. Mimo tych negatywnych rzeczy które tu piszę, ta para to naprawdę dobre, utalentowane osoby. Tylko bujają w obłokach i są trochę dziećmi. 

Bardzo dobrze zrobiłaś, że ich odcięłaś. Nikt nie ma prawa do żerowania na drugim, tym bardziej, że ich wykształcenie plus talent pozwala na to, że będą się utrzymywać, dadzą sobie radę. Bardzo wiele im pomogłaś. Nie masz obowiązku dawać im "wszystkiego" tym bardziej, że Twoje propozycje pomocy przy usamodzielnieniu zostały odrzucone. Spokojnie, albo dojrzeją do komercji sami, albo osiągną sukces w sztuce wysokiej. Niebieskie ptaki są piękne, ale też czasem muszą schodzić na ziemię, zwłaszcza jeśli chcą budować gniazdo.

Pomagałaś, dałaś z siebie wiele. Nie masz sobie nic do zarzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Topinambur
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Nic z tego nie będzie. Małżeństwo na garnuszku u innych to wydmuszka, a oni prawdopodobnie są mentalnymi dzieciakami i nie powinni się bawić w dom. Bardzo dobrze, że odciełaś im dopływ gotówki, bo w tym wieku wypadałoby zacząć się utrzymywać. 

Z tego co zrozumiałam to oni jeszcze nie są małżeństwem, ale fakt powinni zacząć liczyć sami na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lipsy

Autorko, nie przejmuj się. Tak naprawdę każde z nich ma o wiele lepsze możliwości zarobkowania z tym wykształceniem niż przeciętna osoba po jakiejś politologii, marketingu czy czymkolwiek innym. Jak będą musieli się ogarnąć, to się praca znajdzie. Już swoje zrobiłaś, nie mogą na Tobie wisieć do śmierci.. Niech rodzice I'm sypią kasę skoro tacy mądrzy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość we8y9
16 godzin temu, Gość Alesztuka napisał:

On muzyk. Dobry skrzypek, wygrywa konkursy. Nie ma żadnych dochodów, na utrzymaniu rodziców. Dostaje pieniądze z różnych stypendiów. Rodzice biedni, nie są w stanie pomóc.

Ona artystka. Również dobra. Trzyma się uczelni, bo wie że tylko tam ma szanse na zatrudnienie. Dostaje niecały 1000 zł za bycie asystentką w pracowni. O podwyżce czy o prowadzeniu własnej pracowni na uczelni (dostaniu profesorem) raczej może pomarzyć, bo uczelnia produkuje doktorantów w zastraszającym tempie i tylko na nich zarabia. Rodzice bardzo biedni. Wszyscy mieszkają na kupie w małym domku. Brat sprowadził sobie żonę do domu. 

Ogólnie bida, wielkie marzenia i wielka miłość. Czy coś takiego ma sens? Na razie żyją sobie pod płaszczykiem uczelni i rodziców niestety zapowiada się że całe życie będą potrzebowali pomocy czy to od państwa, czy od rodziny. Na razie żyją sobie w obłokach ale mają już ponad 26 lat. Marzą sobie o domku, dzieciach, ale skąd mają to mieć skoro nawet nie są w stanie zarobić na podstawowe opłaty. Dodam, że rodziny chcą aby młodzi się pobrali, ale boją się że całe życie będą na ich utrzymaniu, że trzeba będzie im wyprawiać wesele, pomagać znaleźć lokum itp. 

Nie ma. My też dwoje artystów. On: zarabia nie w zawodzie, 2500 -3300. Ona: zarabia częściowo w zawodzie, 2500 -4000

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znajomy pracuje jak płotka w korpo a z muzykowania zarabia drugie tyle. Pierwsze dla stałego dochodu, drugie dla ekstra kasy i satysfakcji. Sztukę można tworzyć na drugi etat.

A podejście "dej" państwo/uczelnio/rodzice jest niepoważne. Serio, przy takim myśleniu nie macie co zakładać rodziny i płodzić dzieci tylko po to by z Wami biedę klepały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Piaskun napisał:

Znajomy pracuje jak płotka w korpo a z muzykowania zarabia drugie tyle. Sztukę można tworzyć na drugi etat. A podejście "dej" państwo/uczelnio/szkoło/rodzice jest niepoważne. Serio, przy takim myśleniu nie macie co zakładać rodziny i płodzić dzieci tylko po to by z Wami biedę klepały.

Skoro z grania wyrabia drugi etat, a zakładam, że poświęca na to mniej czasu, to chyba sztukę powinien zacząć robić zawodowo, bo dobrze mu to wychodzi. 

Kolega jest skrzypkiem, dzięki graniu na ślubach i pogrzebach w zasadzie utrzymywał się na studiach. Potrafiły być soboty kiedy zagrał na 3-4 ślubach, przed pogrzebami ludzie sami się o niego pytali, jak również ksiądz z jednej parafii często go polecał.

Z talentu popartego wykszałceniem idzie wyżyć. A nawet bardzo dobrze żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zawodowe granie w orkiestrze nie jest takie dochodowe, jak praca w korpo, a koncerty (na których zarabia dodatkowo) to dochód niestabilny. Czasem jest dużo, czasem nic.

Jego kobieta chce mieć dziecko i stabilność. I ja to rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×