Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tina

Wyzywa mnie, a ja boje się odejsc

Polecane posty

Gość Tina

Mąż prawie przy każdej kłótni mnie wyzywa. Pare dni temu usłyszałam, że jestem ...onym ...em i że na każdym kroku pokazuje jakim ...em jestem. Oczywiście wiele razy było „mówiłem to w złości, a wtedy powiem wszystko, przepraszam”. Obiecywał, ze tak już nie będzie ale to trwa. Boje się odejsc bo ja mam co miesiąc 2,5 tys i nie wiem czy dam sobie radę sama. Zlinczujcie mnie ale teraz od wielu lat żyje na wysokim standardów życia dzięki temu, ze pomogłam mężowi rozwinąć firmę i ma dochody duze. To jednak jego firma, ja zostanę z niczym. 

Nie jest tez tak, ze pieniądze mnie trzymają przy nim bo kocham drania. A jak będę żałowała odejścia? Nasze życie to fajne życie, fajne momenty, dużo fajnych momentów, a jednak przy gorszych chwilach zmienia się nie do poznania. Nie wiem co dalej. Nie chce być poniżana do końca życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to dawaj się ponizać, widocznie to lubisz. I siedź z nim skoro tak go kochasz. Wcale mi nie jest żal takich kobiet, bo same na to pozwalają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Właśnie o takich odpowiedziach napisałam „zlinczujcie mnie”. Nie bylas nigdy w takiej sytuacji to skąd mogłabyś wiedzieć przed jakimi dylematami stoi taka kobieta. Pomogłam rozwinąć firmę, mamy bardzo duze dochody, a teraz mam tak zupełnie to wszystko zostawić? Zacząć żyć za 500 zł po opłatach? Myślisz, ze to tak na pstryknięcie się dzieje? Ze takie decyzje się podejmuje w minutę? Żyje z nim od 10 lat, poza kłótniami żyje nam się bardzo fajnie. Dlatego może tak ciężko wszystko od razu przekreślić? Z drugiej strony nie chce być dalej poniżana w kłótniach dlatego zaczęłam się zastanawiać co zrobić dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z tego co zrozumiałam nie macie dzieci, więc masz duże pole do popisu. Możesz nim wstrząsnąć i pokazać, że Ciebie się tak nie traktuje. Wyprowadzić się na dłuższy czas i sprawdzić co on zrobi. Jeżeli mu zależy to będzie próbował Cie odzyskac, ale nie możesz polecieć na byle co-tylko jasne zasady się liczą. A jeśli nic z tym nie zrobi, to nie jest to wszystko warte poświęcenia siebie dla takiego drania. Lepiej odejść niż miałby Cie zniszczyć. Odejść teraz dopóki jeszcze nie jesteście zwiazani dziećmi. Ludzie z wiekiem jeśli się zmieniają to na gorsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Dziękuje za sensowną odpowiedz. Masz racje. Może taki wstrząs dobrze by zrobił. Mam zamożnych rodziców, zawsze mam u nich otwarte drzwi i mały kącik dla siebie. Zawsze mi to powtarzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Gość Tina napisał:

[...] ale teraz od wielu lat żyje na wysokim standardów życia [...] Nie jest tez tak, ze pieniądze mnie trzymają przy nim [...]

Sama sobie zaprzeczyłaś. W każdym razie, jeśli uważasz, że związek ogólnie Tobie odpowiada i jedynym problemem są kłótnie z partnerem i jego wyzwiska w Twoim kierunku, możesz postarać się tę relację naprawić. Zwróć tylko uwagę, że problem nie tkwi wyłącznie w porywczości, agresji i niewyparzonym języku faceta, ale i jego braku szacunku do Ciebie. Zweryfikuj, jakie błędy popełniasz, po czym popracuj nad sobą - grunt to nie pozwalanie na zachowania, których nie akceptujesz. Jasno wytyczaj granice, określaj, co się Tobie nie podoba i jak się wtedy czujesz oraz jakie będą konsekwencje w przypadku ignorancji męża. I ściśle trzymaj się tych konsekwencji, rób dokładnie to, co powiedziałaś, że zrobisz - jeśli powiesz, że się wyprowadzisz do rodziców na jakiś czas, zrób to. Z drugiej strony, facet też musi zdać sobie sprawę, że musi zacząć nad sobą panować. Jeśli nie jest w stanie nad sobą popracować samodzielnie, być może warto przemyśleć terapię (zwłaszcza, jeśli nerwy i agresja biorą głębsze źródło w psychice).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaudyna

Nie rozumiem, czemu kafeterianki znają tylko dwa wyjścia, albo bądź z nim i na wszystko pozwalaj, albo odejdź. Ja z kolei rozumiem, że takie rzeczy jak u autorki zdarzają się, pomimo, w ogólnym rozrachunku, całkiem udanego związku. Nikt nie jest bez wad, i nie ma związku idealnego. Uważam, że nie powinnaś wdawać się w udowadniania swoich racji, wyprowadzki i tupanie nóżką, czymś takim nie zdobywa się prawdziwego szacunku. Powinnaś zacząć od poważnej rozmowy, jasno i stanowczo zakomunikować że tego typu sytuacje nie mają prawa się powtarzać, i pójść z mężem na terapię. Przyczyną jego zachowania prawdopodobnie jest jakaś narastająca frustracja, warto to przepracować i naprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Nenesh - nie zaprzeczam sama sobie bo poza pieniędzmi trzyma mnie przy nim to że go kocham i ogólnie jest fajnym facetem z którym wiele lat pokazało dużo fajnych chwil razem. Nie oznacza to zaraz, ze gdybym miała odejsc to nie będzie mi żal tego do czego doszliśmy. Mój wkład w firmę i status jakiego się dorobiliśmy. Nie oszukujmy się, nikt nie żyje na samej wodzie i nikt nie chce zejść poniżej tego co już ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Tina napisał:

Właśnie o takich odpowiedziach napisałam „zlinczujcie mnie”. Nie bylas nigdy w takiej sytuacji to skąd mogłabyś wiedzieć przed jakimi dylematami stoi taka kobieta. Pomogłam rozwinąć firmę, mamy bardzo duze dochody, a teraz mam tak zupełnie to wszystko zostawić? Zacząć żyć za 500 zł po opłatach? Myślisz, ze to tak na pstryknięcie się dzieje? Ze takie decyzje się podejmuje w minutę? Żyje z nim od 10 lat, poza kłótniami żyje nam się bardzo fajnie. Dlatego może tak ciężko wszystko od razu przekreślić? Z drugiej strony nie chce być dalej poniżana w kłótniach dlatego zaczęłam się zastanawiać co zrobić dalej.

Nie byłam, no nigdy w życiu nie pozwoliłabym sobie żeby mężczyzna, z którym tworzę związek, mnie poniżał. Tak samo nigdy w życiu nie pozwoliłabym sobie na to, aby być zależną finansowo od mężczyzny. Zresztą widzę tu coś dziwnego. Ty pomagałaś rozwijać firmę, macie rzekomo duże dochody, a masz 2,5 tys miesięcznie? Czyli twój facet zwyczajnie Cię wykorzystuje, a w razie czego zostajesz z niczym. I to jest związek oparty na zaufaniu, partnerstwie? Nie. 

Zresztą moja siostra miała faceta, który ją poniżał. Były kłótnie, wyzwiska, on przepraszał po czym kilka dni później znów poniżał. I wiesz co? Spakowała się i po prostu od niego odeszła. Z dwiema walizkami. Zamiast narzekać wolała coś zrobić. Tobie widocznie tak jest dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Tina napisał:

Mąż prawie przy każdej kłótni mnie wyzywa. Pare dni temu usłyszałam, że jestem ...onym ...em i że na każdym kroku pokazuje jakim ...em jestem. Oczywiście wiele razy było „mówiłem to w złości, a wtedy powiem wszystko, przepraszam”. Obiecywał, ze tak już nie będzie ale to trwa. Boje się odejsc bo ja mam co miesiąc 2,5 tys i nie wiem czy dam sobie radę sama. Zlinczujcie mnie ale teraz od wielu lat żyje na wysokim standardów życia dzięki temu, ze pomogłam mężowi rozwinąć firmę i ma dochody duze. To jednak jego firma, ja zostanę z niczym. 

Nie jest tez tak, ze pieniądze mnie trzymają przy nim bo kocham drania. A jak będę żałowała odejścia? Nasze życie to fajne życie, fajne momenty, dużo fajnych momentów, a jednak przy gorszych chwilach zmienia się nie do poznania. Nie wiem co dalej. Nie chce być poniżana do końca życia..

Skoro nie macie dzieci i pracujesz, to w czym problem? Twoja sytuacja nie jest skomplikowana, możesz spokojnie odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bądź szczera ze soba Autorko, żal ci straty statusu hajsu i dostatniego życia bo sama jesteś na tyle nieporadna że nigdy w życiu samodzielnie sobie tego nie zapewnisz. No więc siedź i dawaj się szmacić facetowi i nie narzekaj bo stracisz pieniążki. Napisałaś że boisz się odejść, że standardy itd się tego nie wypieraj i baw się dobrze z agresywnym mężulkiem , może się ockniesz jak ci na koniec przywali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Maja dziecko, przecież pisze ze z 500+ się nie utrzyma i swojej pensji 2,500 to są całkiem dobre pieniądze... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Klaudyna, bardzo mądre słowa! Tez mam wrażenie, że wszystkie tu albo mają idealne związki albo są same, niezależne, a takie sytuacje jak moja rozwiązałyby w 2 minuty bo są absurdalne. 

Czas postawić jasno granice i się ich trzymać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwojaki

lu dzie czytajcie ze zrozumieniem, autorka wcale nie napisała ze ma   500+ ,,  tylko w razie odejścia jak ma przeżyć za 500zł. po odliczeniu opłat

-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Czytaj ze zrozumieniem, a będzie łatwiej. 

2500 to moja pensja, pracuje poza firmą. Firmę prowadzi mąż ale pomagałam jemu ją stworzyć. To co mamy, mamy za własną prace. Nie uważam żeby mnie wykorzystywał bo za to co przynosi firma mamy wspólne życie, wyjazdy itp. Nie brakuje mi niczego. Nie jest tak, że on tylko korzysta z zysków. O to właśnie mi chodzi, że odchodząc będzie mi żal tego na co tez pracowałam, a co nie jest moje fizycznie. A to, że nie chce stracić tego co mam teraz to jest coś w tym strasznego? Chyba naturalny odruch ludzki. Napisałam również, że poza wyzwiskami w kłótni nad którymi on nie panuje, mamy za sobą wiele lat wspólnego, fajnego życia. Jak jest dobrze to jest dobrze. Nie narzekam na męża na wszystko, tylko na sytuacje jakie mają miejsce w kłótniach. 

Nie zawsze wszystko jest czarne lub białe! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
55 minut temu, Gość Klaudyna napisał:

Nie rozumiem, czemu kafeterianki znają tylko dwa wyjścia, albo bądź z nim i na wszystko pozwalaj, albo odejdź. Ja z kolei rozumiem, że takie rzeczy jak u autorki zdarzają się, pomimo, w ogólnym rozrachunku, całkiem udanego związku. Nikt nie jest bez wad, i nie ma związku idealnego. Uważam, że nie powinnaś wdawać się w udowadniania swoich racji, wyprowadzki i tupanie nóżką, czymś takim nie zdobywa się prawdziwego szacunku. Powinnaś zacząć od poważnej rozmowy, jasno i stanowczo zakomunikować że tego typu sytuacje nie mają prawa się powtarzać, i pójść z mężem na terapię. Przyczyną jego zachowania prawdopodobnie jest jakaś narastająca frustracja, warto to przepracować i naprawić.

Mądra wypowiedź.

Poleciłabym jeszcze przejrzeć telefon pana męża, czy powodem narastającej frustracji nie jest może nowa koleżanka męża.

 

30 minut temu, Gość Tina napisał:

Klaudyna, bardzo mądre słowa! Tez mam wrażenie, że wszystkie tu albo mają idealne związki albo są same, niezależne, a takie sytuacje jak moja rozwiązałyby w 2 minuty bo są absurdalne. 

Czas postawić jasno granice i się ich trzymać. 

Bo babom ciężko przełknąć to, że można mieć dość udany związek z bogatym facetem. Jakoś sobie muszą tłumaczyć swoją sytuacje- dość udane związki z kiepsko zarabiającymi facetami. Bo z pewnością przez tych niebogatych żadna nie została w czasie kłótni źle nazwana, albo nie wypomniał jej czegoś, nie płakały przez tych zwykłych facetów. Oni zawsze są kulturalni iszarmanccy. Taka uproszczona biało czarna rzeczywistość. 

41 minut temu, Gość Gosc napisał:

Maja dziecko, przecież pisze ze z 500+ się nie utrzyma i swojej pensji 2,500 to są całkiem dobre pieniądze... 

Nie są.

48 minut temu, Gość Gość napisał:

Bądź szczera ze soba Autorko, żal ci straty statusu hajsu i dostatniego życia bo sama jesteś na tyle nieporadna że nigdy w życiu samodzielnie sobie tego nie zapewnisz. No więc siedź i dawaj się szmacić facetowi i nie narzekaj bo stracisz pieniążki. Napisałaś że boisz się odejść, że standardy itd się tego nie wypieraj i baw się dobrze z agresywnym mężulkiem , może się ockniesz jak ci na koniec przywali

I co w tym złego, że na to patrzy? Sorry, życie to nie jest bajka. Pieniądze są potrzebne. Nie każda kobieta jest siłaczką wonderwoman. Facet jej nie bije. Ponosi go słownie w czasie kłótni. Mają za sobą lata udanego związek, może warto zawalczyć.

Pewnie jakby to był ubogi stasio w dziurawych skarpetach to byście kazały z nim rozmawiać i ratować małżeństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Gość Tina napisał:

Klaudyna, bardzo mądre słowa! Tez mam wrażenie, że wszystkie tu albo mają idealne związki albo są same, niezależne, a takie sytuacje jak moja rozwiązałyby w 2 minuty bo są absurdalne. 

Czas postawić jasno granice i się ich trzymać. 

Związek nie musi być idealny, to normalne, że ludzie się czasem kłócą. Ale musi polegać na wzajemnym szacunku. Ciebie facet nie szanuje, Ty na to pozwalasz, bo szkoda Ci utraty statusu materialnego. To tkwij dalej w tym i nie narzekaj. Wydaje Ci się, że nagle, magicznie twój facet się zmieni? Oj jaka Ty naiwna jesteś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośćgosc
11 minut temu, Gość Tina napisał:

Czytaj ze zrozumieniem, a będzie łatwiej. 

2500 to moja pensja, pracuje poza firmą. Firmę prowadzi mąż ale pomagałam jemu ją stworzyć. To co mamy, mamy za własną prace. Nie uważam żeby mnie wykorzystywał bo za to co przynosi firma mamy wspólne życie, wyjazdy itp. Nie brakuje mi niczego. Nie jest tak, że on tylko korzysta z zysków. O to właśnie mi chodzi, że odchodząc będzie mi żal tego na co tez pracowałam, a co nie jest moje fizycznie. A to, że nie chce stracić tego co mam teraz to jest coś w tym strasznego? Chyba naturalny odruch ludzki. Napisałam również, że poza wyzwiskami w kłótni nad którymi on nie panuje, mamy za sobą wiele lat wspólnego, fajnego życia. Jak jest dobrze to jest dobrze. Nie narzekam na męża na wszystko, tylko na sytuacje jakie mają miejsce w kłótniach. 

Nie zawsze wszystko jest czarne lub białe! 

Po pierwsze jest coś takiego, jak podział majątku, po drugie jak ci z nim tak dobrze że względu na kasę, to po.co ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

-rozmowa z mężem

-terapia małżeńska,

 

jeśli nie podziała, albo sie nie zgodzi na nią to:

-rozpoczęcie nagrywania kłótni

-wynajmij detektywa czy nie ukrywa kochanki, lewych interesów itp

-przeszukanie jego rzeczy, czy nie zażywa narkotyków, chociaz detektyw tez to powinien sprawdzić

-kolekcjonuj paragony na których on kupyje alkohol

-zadzwonienie na policję w czasie awantury, założenie niebieskiej karty

-udanie się do prawnika celem dowiedzenia sie ile z majątku ci sie należy, bo coś ci się należy, albo nalezy ci sie odszkodowanie

-zawsze jeśli nie bedzie chciał dzielic majatku możesz go postraszyć urzedem skarbowym

-rozwód z orzeczeniem o winie plus podział majatku

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina
29 minut temu, Gość Gośćgosc napisał:

Po pierwsze jest coś takiego, jak podział majątku, po drugie jak ci z nim tak dobrze że względu na kasę, to po.co ten temat?

Ja piernicze!! Czy napisałam, ze mi z nim dobrze, ze względu na kasę wyłącznie? Czy napisałam, że poza kłótniami gdy zmienia się w kogoś innego, to fajny facet i mamy lata fajnego związku?? Czytaj wszystko jak już czytasz, a nie tylko to co Tobie pasuje. 

Szukam rozwiązania z sytuacji, może jakaś kobieta miała podobnie, po to ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

 

 

1 godzinę temu, Gość Tina napisał:

Czytaj ze zrozumieniem, a będzie łatwiej. 

2500 to moja pensja, pracuje poza firmą. Firmę prowadzi mąż ale pomagałam jemu ją stworzyć. To co mamy, mamy za własną prace. Nie uważam żeby mnie wykorzystywał bo za to co przynosi firma mamy wspólne życie, wyjazdy itp. Nie brakuje mi niczego. Nie jest tak, że on tylko korzysta z zysków. O to właśnie mi chodzi, że odchodząc będzie mi żal tego na co tez pracowałam, a co nie jest moje fizycznie. A to, że nie chce stracić tego co mam teraz to jest coś w tym strasznego? Chyba naturalny odruch ludzki. Napisałam również, że poza wyzwiskami w kłótni nad którymi on nie panuje, mamy za sobą wiele lat wspólnego, fajnego życia. Jak jest dobrze to jest dobrze. Nie narzekam na męża na wszystko, tylko na sytuacje jakie mają miejsce w kłótniach. 

Nie zawsze wszystko jest czarne lub białe! 

A przy rozwodzie nie dostaniesz połowy firmy? 

Tak czy inaczej, według mnie najważniejsze jest żeby facet zdawał sobie sprawę że może zarabiać miliony, a Ty 2500, ale że szanujesz sama siebie i wymagasz szacunku. I że choćbyś miała iść przewracać kotlety w McDonaldzie, jeśli będzie Cię traktował źle to nawet nie mrugnie, a Ciebie nie będzie. 

Mój mąż zarabia o wiele więcej niż ja i nasz bardzo wysoki poziom życia wynika wyłącznie z pieniędzy zarobionych przez niego, ale on doskonale zdaje sobie sprawę że ja wysoko cenię sobie szacunek (który i jemu okazuje, nigdy go nie wyzywam, nie jestem złośliwa) więc i on mnie szanuje. 

Ergo- myślę że taki właśnie wstrząs jakim byłaby wyprowadzka po następnej takiej akcji (i to najlepiej od razu po) albo go otrzeźwi, albo przynajmniej będzie dla Ciebie jasne że nie ma czego naprawiać. Jeśli będzie Cię prosił o drugą szansę to moze zaproponuj terapie?

Spróbuj przy następnej okazji nagrać jego wyzwiska, w razie czego będzie do rozwodu. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Aha, jeszcze jedno, nie wiem czy rozmawiałaś z nim na ten temat na spokojnie, ale nie w kontekście "wczoraj mnie wyzwales", tylko w kontekście "nie zniosę dłużej wyzwisk, nie tak powinno kłócić się małżeństwo, rozumiem że się denerwujesz, ale te wyzwiska to przekroczenie pewnej granicy zza której bardzo trudno wrócić". Ja znam to z doświadczenia z poprzednich moich związków, jeśli raz się kogoś w złości wyzwie, to jakaś bariera w głosie pęka i następnym razem już się to robi o wiele łatwiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tili

Ja wiem, że ciężko odejść ale on się nie zmieni. Jeśli potrafisz udawać, że jest dobrze to udawaj dalej. Jeśli nie potrafisz to albo wspólna terapia albo rozstanie. Nie ma nic pomiędzy. Z czasem będzie gorzej a  niestety mimo, że później jest dobrze to takie słowa zostają w głowie. Nie pozwalaj się tak dłużej traktować. Jesteś jego żoną i należy Ci się szacunek. Można się spierać i kłócić ale nikt nie ma prawa nas obrażać i my również nie mamy takiego prawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa

Jeśli masz ślub kościelny to zostań. Przysięgałaś być na dobre i na złe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Klaudyna napisał:

Nie rozumiem, czemu kafeterianki znają tylko dwa wyjścia, albo bądź z nim i na wszystko pozwalaj, albo odejdź. Ja z kolei rozumiem, że takie rzeczy jak u autorki zdarzają się, pomimo, w ogólnym rozrachunku, całkiem udanego związku. Nikt nie jest bez wad, i nie ma związku idealnego. Uważam, że nie powinnaś wdawać się w udowadniania swoich racji, wyprowadzki i tupanie nóżką, czymś takim nie zdobywa się prawdziwego szacunku. Powinnaś zacząć od poważnej rozmowy, jasno i stanowczo zakomunikować że tego typu sytuacje nie mają prawa się powtarzać, i pójść z mężem na terapię. Przyczyną jego zachowania prawdopodobnie jest jakaś narastająca frustracja, warto to przepracować i naprawić.

 

4 godziny temu, Gość Tina napisał:

Oczywiście wiele razy było „mówiłem to w złości, a wtedy powiem wszystko, przepraszam”. Obiecywał, ze tak już nie będzie ale to trwa.

Etap rozmowy już chyba mają za sobą.  Zostaje tylko terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Etap rozmowy był i jest nadal. Znowu przeprosił, a ja postawiłam tym razem grubą granice. Powiedziałam, ze odejdę pewnego dnia bez słowa i gdy wroci do domu to mnie nie będzie. Powiedziałam tez, że żadna inna nie będzie tego tolerowała tak jak i ja nie toleruje. 

Wyjade jak taka sytuacje się powtórzy. Wyjadę żeby chociaż zobaczył jakie jest życie beze mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aka

Nagrywaj i składaj pozew o rozwód z jego winy, dostaniesz alimenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sgccc

Autorko a o co te kłótnie są?

Ciesz sie ze przyznaje sie do winy i przeprasza. U mnie nie ma przepraszam, u mnie jes stek przekleństw i mowienie ze jestem głupia i juz nawet nie wracam do tego bo on i tak powie zebym przyznala ze ma racje i jeszcze powie ze to moja wina bo go sprowokowalam.

Zaluje ze przy pierwszym spier... Nie spakowalam się, Tobie radzę wyjechac bo jak juz sa dzieci to jest szarpanina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Tina napisał:

Etap rozmowy był i jest nadal. Znowu przeprosił, a ja postawiłam tym razem grubą granice. Powiedziałam, ze odejdę pewnego dnia bez słowa i gdy wroci do domu to mnie nie będzie. Powiedziałam tez, że żadna inna nie będzie tego tolerowała tak jak i ja nie toleruje. 

Wyjade jak taka sytuacje się powtórzy. Wyjadę żeby chociaż zobaczył jakie jest życie beze mnie..

Nie autorko, etap rozmowy już był i nie przyniósł ŻADNYCH skutków .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Po przezwisku to po pysku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×