czy dalibyscie po lapach? sytuacja w przedszkolu

zajecia w grupie dzieci 5-6letnich. Nauczycielka zaczyna prowadzic zajecia, kilku chlopcow nic sobie z tego nie robi. Przeszkadzaja jak moga, wytracaja jej z rak kostke, ktora rzuca i usiluje poprowadzic zabawe. Dzici te zachowuja sie tak odkad ta osoba  przyszla do przedszkola...

Zastanawiam sie, czemu nauczyciel jest tak delikatny dla choloty i nie wzywa rodzicow dzien w dzien na dywanik. Co te dzieci robily to zal bylo patrzec. Druga sobie nie pozwolila-przy pierwszych rozrobach sadzala do stolika, ale ja te dzieciory znaly od poczatku.

Po prostu nie kazdy nadaje sie do uzerania z cholota. Jesli od poczatku sie tego towarzystwa nie trzyma krotko to nie da sie zyc.

jest to historia ze studiow, ktora wykladowca opowiedzial jako przyklad. A nauczyciele maja tak lekko podobno:o

dzieci sa coraz trudniejsze, ale duzo tez daje podejscie. Nie wobec kazdego takie dzieci tak by sie zachowaly.