Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SmutnaDaria

Moja córka nie cieszy się z wyprowadzki na wieś.Ratunku!

Polecane posty

Gość SmutnaDaria
20 minut temu, Gość SmutnaDaria napisał:

Ech to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko spuścić jej wp**rdol?

To nie ja.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sisi
43 minuty temu, Gość Lusia napisał:

Ale pierrtolicie. Ja bym się cieszyła gdybym mogła mieć swój własny pokój., ogród, owoce, zwierzęta. Ale wy pewnie wokaliście latać z dupami po mieście i szukać sponsorów małe galerianki. To nic dziwnego ze wies wam nie spasowala

Moja córka ma  własny pokój i kota. W bloku. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Daleko macie do miasta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoyo
47 minut temu, Gość Haha napisał:

G...prawda! !!Moje chca na wies. Maja 13-15 lat. A mieszkamy w miescie. Maja dosc tych aut, gonitwy itd. Sami blagaja aby szybko dom konczyc. Robilismy takie testy pare miesiecy czy faktycznie chca. Nic ich nie razi, chca na wies. Lubia zwierzeta dzikie. A dwa ,wdali sie we mnie i meza. Tacy  troche traperzy z nas.

Taaa 13 latki mają dość aut i gonitwy XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaDaria
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Daleko macie do miasta?

Do tego w którym mieszkaliśmy okolo 35 minut autem.Ale nie ma pociągów czy PKSów. 

Ale ja nie chce by ona była w mieście bo to bez znaczenia. Ludzie na wsi maja wartości i tradycje.

Krówki,  świnki - dziewczyny w mieście tego nie mają i córka nie docenia, że może to zobaczyć.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
50 minut temu, Gość Lusia napisał:

Ale pierrtolicie. Ja bym się cieszyła gdybym mogła mieć swój własny pokój., ogród, owoce, zwierzęta. Ale wy pewnie wokaliście latać z dupami po mieście i szukać sponsorów małe galerianki. To nic dziwnego ze wies wam nie spasowala

Jak dla Ciebie miasto = szukanie sponsorów, to nie najlepiej o Tobie to świadczy :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123
2 minuty temu, Gość SmutnaDaria napisał:

Do tego w którym mieszkaliśmy okolo 35 minut autem.Ale nie ma pociągów czy PKSów. 

Ale ja nie chce by ona była w mieście bo to bez znaczenia. Ludzie na wsi maja wartości i tradycje.

Krówki,  świnki - dziewczyny w mieście tego nie mają i córka nie docenia, że może to zobaczyć.  

Jedyna atrakcja będzie wtedy, gdy często wyjeżdżacie i córka bedzie mogła robić domowki z alkoholem (za 5 lat) Jak jesteście z tyłkiem na chacie 24/7 to was znienawidzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość SmutnaDaria napisał:

Do tego w którym mieszkaliśmy okolo 35 minut autem.Ale nie ma pociągów czy PKSów. 

Ale ja nie chce by ona była w mieście bo to bez znaczenia. Ludzie na wsi maja wartości i tradycje.

Krówki,  świnki - dziewczyny w mieście tego nie mają i córka nie docenia, że może to zobaczyć.  

jakie wartości i tradycje?. Ona ma 10 lat co jej po inwentarzu. Rozumiem, że w agroturystyce to ciekawe, Na co dzień ni grzeje ni ziębi. Obiecajcie jej,że nie straci kontaktu z miastem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam 19 lat, mieszkam na wsi. Moi rodzice dojeżdżają 60 km do pracy codziennie. W klasie w podstawówce miałam 8 osób (a w całej szkole wraz z zerówką było 55), do gimnazjum do wsi obok jeździliśmy busem, który zbierał dzieciaki z okolicznych wsi. Na moim przystanku był o 6:12 (mimo że do szkoły było na 8, bo jeździł przez wszystkie wioski dookoła), na przystanek miałam około kilometra. Potem chodziłam do liceum, autobus miałam o 5:25, lekcje kończyłam o 15-16 a powrotny był po 18. Krówki, świnki, kury ani nawet owieczki czy 15 hektarów truskawek nie wynagrodzą mi wstawania o 4 rano i wracania do domu o 20. Moi dziadkowie liczą że zostanę w ich gospodarstwie bo już ojciec się na nie wypiął i poszedł na studia niezwiązane z rolnictwem. Rodzice nie pozwalają mi zrobić prawo jazdy "żebym nie uciekła do miasta". Nie pozwolili mi też iść na studia. Od maja szukam pracy w okolicy. Jedyne oferty jakie są to zbieranie owoców po 3 złote za godzinę (a i tak już po sezonie). Internetu nie ma innego niż ledwo działający bezprzewodowy z Play, dzień w dzień widzisz te same 400 osób, do sklepu jest 5 kilometrów, do najbliższego większego sklepu ponad 20. Nikomu nie polecam dorastania na wsi w dzisiejszych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie pozwalają Ci iść na studia ani zrobić prawa jazdy?Jezusie jakie to toksyczne. Ja bym podała ich o alimenty bo do 25 rż jeśli się uczysz to ich psi obowiązek i spie/rda/lała, nawet nie umiem tego zrozumieć jak można tak krzywdzić swoje dziecko bo samemu się osiadło w wiosce. Zamierzają Cię trzymać w piwnicy do 40stki czy jak to sobie wyobrażają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Nie pozwalają Ci iść na studia ani zrobić prawa jazdy?Jezusie jakie to toksyczne. Ja bym podała ich o alimenty bo do 25 rż jeśli się uczysz to ich psi obowiązek i spie/rda/lała, nawet nie umiem tego zrozumieć jak można tak krzywdzić swoje dziecko bo samemu się osiadło w wiosce. Zamierzają Cię trzymać w piwnicy do 40stki czy jak to sobie wyobrażają

Co śmieszniejsze mój ojciec wykłada na UJK w Kielcach a matka pracuje w dziekanacie na innej uczelni w Kielcach ale nie podam jakiej bo nie może informować nawet anonimowo gdzie pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Na wsi teraz nie ma żadnych krówek, świnek i kur. Chyba, że ktoś mieszka koło chlewni czy przemysłowego śmierdzącego kurnika. Zresztą co to za atrakcja dla dziecka patrzeć na te biedne hodowlane zwierzęta. Może jeszcze świniobicie I zabawa nadmuchanym pęcherzem jak za dawnych lat jako atrakcja dla dziewczynki czy kura miotająca się bez głowy. Albo jak te krowy ryczą żałośnie po całych nocach, gdy im zabiorą cielaka. Pochlastać się prędzej można od takiego kontaktu z naturą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jestem z miasta, dużego, ok. 400000. Nigdy nikogo nie miałam na wsi, zazdroscilam możliwości obcowania z naturą. Mój wujek rozmarzony wizją spokojnego życia na wsi zbudował tam dom. Kibicowałam mu i zazdrościlam. Kiedy się wyprowadzali dzieci miały 12-15 lat. Rodzice dojezdzali autami, dzieci podwozili, bo do szkoly na wieś nie chcieli przenosić. Z czasem dojazdy były coraz trudniejsze a dzieci dorastające chciały normalnie żyć towarzysko i kulturalnie. Najpierw było auto na 18 dla najstarszego, zaraz później stancja w mieście jak zdal na studia. Teraz cala 3 mieszka na stancji a rodzice sami na wsi, chociaż przyjeżdżają do pracy codziennie po 40km. Plują w brodę, że sprzedali mieszkanie w centrum żeby teraz podobne wynajmować za grubą kasę. Współczuję autorko Twojej córce, to nie moment na takie rewolucje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice uciekając przed mieszkaniem z babcią przeprowadzili się na wieś. Autobusy nie jeździły, do szkoły dojeżdżaliśmy rowerami, tylko przy ekstrmalnej pogodzie podwozili nas rodzice lub sąsiedzi. Do liceum dojeżdżałam rowerem i autobusem. Każde wyjście, zajęcia dodatkowe to był problem, bo trzeba dojechać. Teraz, jak się wyprowadziliśmy z domu, rodzice kupili mieszkanie w mieście bo mieli dość tego odludzia 😄 Teraz mieszkam w spokojnej części 15 minut od centrum miasta i swoim dzieciom nigdy nie zafundowałabym tych wiejskich atrakcji. Świeże powietrze? Jak nie śmierdzi z gospodarstwa to smog zimą, bo ludzie palą śmieciami. Zimą drogi słabo odśnieżone, latem hałas maszyn rolniczych. Taaaaa, wspaniale 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

wychowalam sie na wsi a nigdy tam zadnej swinki nie widzialam... I jakos nie mialam potrzeby ogladac krow... nie wiem czy to taka frajda dla dziecka, I jeszcze ten zapach... przeprowadzilismy sie z miasta na wies Jak mialam 7-8 lat, tyle Ze Ja to doceniam I wciaz uwielbiam Dom rodzicow. Mysle Ze corka z czasem polubi nowe miejsce ale argumenty o zwierzentach rolnych zachowaj dla siebie... moze dla Ciebie to atrakcja 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Rozumiem corke autorki.Jestem osoba, ktora kocha przyrode, gory, morze, jezioraz ruch na powietrzu, ale w zyciu bym nie chciala mieszkac na wsi.Nieraz w centrum miasta absurdalnie jest wiecej zieleni i tras spacerowych lub rowerowych oraz krajobrazow niz na pipidowie, gdzie jedynie mozna przejsc asfaltowka do sklepu, a wkolo pola i albo slonce prazy albo szum wiatru.Rodzina meza (tesciowie, siostry z bombelkami) zorganizowali kiedys taki wyjazd do domku w lesie nad jeziorem.I tylko siedzenie, bo sciezek brak, mozna tylko asfaltowka pochodzic i tylko las dookola, co z tego ze widok na jezioro jak siedzenie bez ruchu na wynajetej posesji prywatnej.Jakos kazdego podswiadomie ciagnelo do pobliskiego miasteczka a powrot do domu to bylo swieto.Przedmiescie jest najlepsze lub male miasteczko, ale za wies dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Oczywiście, że w mieście jest więcej przyrody (chyba, że ktoś mieszka w jakimś super atrakcyjnym miejscu, ale to mały procent). Ja mam na wsi drogę i pola uprawne dookoła, czyli porażka. Pojadę do pobliskiego miasta - skwery, parki, fontanny, ogród botaniczny, rzeka płynąca przez miasto, nad którą można posiedzieć. Nic na tej wsi nie ma, nie ma też takiego wiejskiego życia jak w 19-tym wieku, to jest teraz raczej noclegownia I tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Gość Gość napisał:

Mam 19 lat, mieszkam na wsi.[...] Moi dziadkowie liczą że zostanę w ich gospodarstwie bo już ojciec się na nie wypiął i poszedł na studia niezwiązane z rolnictwem. Rodzice nie pozwalają mi zrobić prawo jazdy "żebym nie uciekła do miasta". Nie pozwolili mi też iść na studia. Od maja szukam pracy w okolicy. Jedyne oferty jakie są to zbieranie owoców po 3 złote za godzinę (a i tak już po sezonie). [...]

Nie szukaj w okolicy, tylko w najbliższym mieście, gdzie jest więcej możliwości i żadna obrotna osoba nie zginie. W ostateczności - jak ktoś słusznie wspomniał - możesz również zażądać od rodziców alimentów. Zrób plan perspektywiczny, wynajmij sobie pokój i działaj. Szkoda marnować życia.

9 godzin temu, Gość SmutnaDaria napisał:

Moja córka nie cieszy się z wyprowadzki na wieś.Ratunku!

Wieś dla dzieciaka wkraczającego w okres nastoletni zazwyczaj nie jest atrakcyjna, tylko nudna i ograniczająca. Należało wcześniej przemyśleć wszystkie aspekty, a nie kierować się wyłącznie własną wolą pozamiejskiego życia i myśleniem życzeniowym. W każdym razie, teraz najlepiej byłoby wskazać córce wszystkie pozytywy sytuacji, w której się znalazła, i jej wymierne odczuwalne korzyści. Oraz umożliwić dostęp do miasta i nie mieć pretensji, że woli tamtejsze środowisko. Jeśli jesteście gotowi na bardziej radykalne kroki, można by sprzedać dom na wsi i znaleźć jakiś bliżej, na peryferiach, z dobrą komunikacją miejską, by córka w przyszłości mogła samodzielnie się przemieszczać (póki nie wyrobi sobie prawa jazdy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Marysia napisał:

Nie dziwie się twojej córce. Moi rodzice tez wyprowadzili się na wies. Nienawidziłam tego miejsca. Nudno, ograniczeni ludzie, często zacofani w poglądach. Tego nawet krówki i przyroda nie wynagrodzi 

Poważnie? No popatrz, a ja wychowałam się na wsi i nie czuję się ani ograniczona, ani zacofana w poglądach. Dzieci na wsi od małego były uczone systematycznej, ciężkiej pracy, myślę, że wyszło mi to na dobre. Podobnie jak bliskie rodzinne relacje, bo na wsiach zwykle mieszkają (albo mieszkały) rodziny wielopokoleniowe. Rozrywek nie brakowało, choć była to rozrywka innego typu niż kino czy galeria handlowa. Były żwirownie, a w nich stawy, w których kąpaliśmy się całe lato. Były lasy, w których urządzaliśmy sobie bazę i gromadziliśmy swoje "skarby", a podstawowy środek transportu stanowiły rowery. Do szkoły dojeżdżałam każdego dnia rowerem 4 km, do średniej 12 (4 km rowerem, 8 autobusem), ale nie uważam tego za żadną krzywdę. Ostatecznie skończyłam 2 kierunki studiów i mieszkam w mieście, ale absolutnie nie wstydzę się wiejskiego pochodzenia, jestem z niego dumna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Maszka napisał:

Moi rodzice uciekając przed mieszkaniem z babcią przeprowadzili się na wieś. Autobusy nie jeździły, do szkoły dojeżdżaliśmy rowerami, tylko przy ekstrmalnej pogodzie podwozili nas rodzice lub sąsiedzi. Do liceum dojeżdżałam rowerem i autobusem. Każde wyjście, zajęcia dodatkowe to był problem, bo trzeba dojechać. Teraz, jak się wyprowadziliśmy z domu, rodzice kupili mieszkanie w mieście bo mieli dość tego odludzia 😄 Teraz mieszkam w spokojnej części 15 minut od centrum miasta i swoim dzieciom nigdy nie zafundowałabym tych wiejskich atrakcji. Świeże powietrze? Jak nie śmierdzi z gospodarstwa to smog zimą, bo ludzie palą śmieciami. Zimą drogi słabo odśnieżone, latem hałas maszyn rolniczych. Taaaaa, wspaniale 😄

To też prawda, ale te niedogodności dla osób, które na wsi się wychowały niedogodnościami nie są, uwierz mi. Co innego, gdy ktoś przeprowadza się na wieś z miasta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ale pierdzielicie. Młodym ludziom tak naprawdę zależy na kolegach i to jak bardzo nie chcą przeprowadzać się na wieś, zależy jaka to jest wieś. Jak zabita dechami, gdzie jeżdżą 3 autobusy na dzień, a dzieciaki do podstawówki zbiera bus, to nic dziwnego, że ktoś może nie chcieć mieszkać na tej wsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
59 minut temu, Gość Gość napisał:

Poważnie? No popatrz, a ja wychowałam się na wsi i nie czuję się ani ograniczona, ani zacofana w poglądach. Dzieci na wsi od małego były uczone systematycznej, ciężkiej pracy, myślę, że wyszło mi to na dobre. Podobnie jak bliskie rodzinne relacje, bo na wsiach zwykle mieszkają (albo mieszkały) rodziny wielopokoleniowe. Rozrywek nie brakowało, choć była to rozrywka innego typu niż kino czy galeria handlowa. Były żwirownie, a w nich stawy, w których kąpaliśmy się całe lato. Były lasy, w których urządzaliśmy sobie bazę i gromadziliśmy swoje "skarby", a podstawowy środek transportu stanowiły rowery. Do szkoły dojeżdżałam każdego dnia rowerem 4 km, do średniej 12 (4 km rowerem, 8 autobusem), ale nie uważam tego za żadną krzywdę. Ostatecznie skończyłam 2 kierunki studiów i mieszkam w mieście, ale absolutnie nie wstydzę się wiejskiego pochodzenia, jestem z niego dumna.

Ale ty się wychowałaś na wsi. Od małego tworzyłaś z rówieśnikami zgraną grupę. A weź się wychowaj w mieście, miej tam kolegów od małego i swoje "bazy" w mieście i w wieku 10-13 lat niech cię rodzice wyprowadzą na taką wieś jak twoja, gdzie masz 4 km do głupiego przystanku i gdzie nie wiadomo, czy cię rówieśnicy zaakceptują. Ciekawe jak bardzo byłabyś z tego faktu zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwina34
11 godzin temu, Gość gość napisał:

No, toś jej zafundowala traumę. Wieś nie jest dla dzieci, nie w dzisiejszych czasach. Zero rozrywek, zero dostępu do kultury, wsiowe dzieci do towarzystwa, wszędzie trzeba jeździć, na co pewnie jej w tym wieku samej nie pozwolisz. Współczuje wam obydwu, bo żadnej łatwo nie bedzie. 

Współczuję Ci ograniczenia myślowego. Chyba dawno nie byłaś na wsi. Ja mieszkam w malej miejscowości, sa tu tylko 2 sklepy spożywcze, urzad gminy, kościół, straż pożarna, ale jest przepięknie, tak spokojnie. Odpoczywam tutaj, juz bardzo mało osób uprawia ziemię i hoduje zwierzęta. Tutaj tylko garstka ludzi, większość tak jak ja posiada dom jednorodzinny i najwyżej psa na podwórku. Ludzie sa życzliwi, przynajmniej u mnie, sąsiedzi sobie pomagają w razie kłopotów (np. Problem z samochodem rano gdy spieszysz się do pracy). Mieszkam 10 min drogi od miasta i iest ok. Tutaj spokój, zielen, własne podwórko, a jak mam ochotę na kino czy knajpę to wsiadam w auto i po 10 min tam jestem. Ty pewnie więcej  czasu w korkach stoisz. Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Poważnie? No popatrz, a ja wychowałam się na wsi i nie czuję się ani ograniczona, ani zacofana w poglądach. Dzieci na wsi od małego były uczone systematycznej, ciężkiej pracy, myślę, że wyszło mi to na dobre. Podobnie jak bliskie rodzinne relacje, bo na wsiach zwykle mieszkają (albo mieszkały) rodziny wielopokoleniowe. Rozrywek nie brakowało, choć była to rozrywka innego typu niż kino czy galeria handlowa. Były żwirownie, a w nich stawy, w których kąpaliśmy się całe lato. Były lasy, w których urządzaliśmy sobie bazę i gromadziliśmy swoje "skarby", a podstawowy środek transportu stanowiły rowery. Do szkoły dojeżdżałam każdego dnia rowerem 4 km, do średniej 12 (4 km rowerem, 8 autobusem), ale nie uważam tego za żadną krzywdę. Ostatecznie skończyłam 2 kierunki studiów i mieszkam w mieście, ale absolutnie nie wstydzę się wiejskiego pochodzenia, jestem z niego dumna.

Ale dziewczynka ma już 10 lat. Jest za duża na takie zabawy, może jej już nie interesuja.teraz dzieci szybciej dorastają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Malwina34 napisał:

Współczuję Ci ograniczenia myślowego. Chyba dawno nie byłaś na wsi. Ja mieszkam w malej miejscowości, sa tu tylko 2 sklepy spożywcze, urzad gminy, kościół, straż pożarna, ale jest przepięknie, tak spokojnie. Odpoczywam tutaj, juz bardzo mało osób uprawia ziemię i hoduje zwierzęta. Tutaj tylko garstka ludzi, większość tak jak ja posiada dom jednorodzinny i najwyżej psa na podwórku. Ludzie sa życzliwi, przynajmniej u mnie, sąsiedzi sobie pomagają w razie kłopotów (np. Problem z samochodem rano gdy spieszysz się do pracy). Mieszkam 10 min drogi od miasta i iest ok. Tutaj spokój, zielen, własne podwórko, a jak mam ochotę na kino czy knajpę to wsiadam w auto i po 10 min tam jestem. Ty pewnie więcej  czasu w korkach stoisz. Pozdrawiam 

Jeśli 10 min autem to są przedmieścia. Tu jest 35 autem, w dwie strony to ponad godzina.nie ma jak dojechać inaczej wiec jest skazana na dobra wole rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Też bym się nie cieszyła, co twoja córka ma robić ciekawego na jakiejś wsi zabitej dechami? W mieście to chociaż pójdzie z koleżankami na kręgle czy pizzę, a na wsi? Krówki będzie oglądać? Takie śmierdzące, co muchy na nich siadają? 🤣 Ja pochodzę ze wsi, teraz mieszkam w jednym z wojewódzkich miast, jest mi o niebo lepiej. Jak już, to lepiej zamieszkać na przedmieściach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

No mnie by chyba szlag trafił na miejscu tej dziewczynki. Mamusi się wsi i krowek zachciało, to sobie dom walnela, a że córka zachwycona nie jest, to teraz wypominanie ,że niedzieczna. W dodatku mamunia chce ją trzymać z dala od miasta, bez mozliwosci dojazdu, na jakimś zadupiu, bo są ... świnki i trawa!!! Autorko, czy ty masz mózg? To,że ty o tym marzylas i tobie się podoba, to jedno,a o innych nie pomyslalas. Jesteś dorosła,masz auto i pracę,jak mniemam,do której pewnie będziesz gdzieś dojeżdżać,mieć kontakt z ludźmi, z miastem, z różnymi atrakcjami ,a dziecko skazujesz na kompletną nudę ,wiejską szkołę ,brak zajęć ,monotonie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie znam tego dziecka a mi go żal 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPRRRRRRRRRRR

Świat jest tak urządzony, że dzieci muszą do pewnego wieku ponosić konsekwencje decyzji rodziców. Ja bym wolała w Los Angeles, ale moi rodzice woleli w bloku w Kaliszu to co? I właściwie tak należy rozmawiać z córką: dorośniesz, to będziesz realizować swoje marzenia , a my robimy to co uważamy za najlepsze - bo krówki i kino to najmniej ważna część tej decyzji - pieniądze, zdrowie, przygotowanie na starość itd. Wszystko o czym dziecko nie myśli i nie musi - dlatego właśnie decyzja należy do dorosłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość PPRRRRRRRRRRR napisał:

Świat jest tak urządzony, że dzieci muszą do pewnego wieku ponosić konsekwencje decyzji rodziców. Ja bym wolała w Los Angeles, ale moi rodzice woleli w bloku w Kaliszu to co? I właściwie tak należy rozmawiać z córką: dorośniesz, to będziesz realizować swoje marzenia , a my robimy to co uważamy za najlepsze - bo krówki i kino to najmniej ważna część tej decyzji - pieniądze, zdrowie, przygotowanie na starość itd. Wszystko o czym dziecko nie myśli i nie musi - dlatego właśnie decyzja należy do dorosłych.

Ale potem to rodzice ponoszą konsekwencje swoich decyzji. Np jak córka ich nie będzie odwiedzac na święta, na szczęście mają 'krowki'.

 

Jeśli chodzi o małe dzieci to tak, ale 10 latka juz co nie co kuma i owszem nie jest tu osoba decyzyjna, ale nie branie jej zdania WCALE pod uwagę jest po prostu przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×