Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Xxx

Brak szczęścia w życiu

Polecane posty

Gość Xxx

Ide na drugi rok studiów i od jakiegoś czasu nie czuje się szczęśliwa. Mam wrażenie, że przegapiłam w życiu najważniejsze chwile i nie wiem co zrobić aby odwrócić swój los. Od zawsze nie byłam zbyt towarzyska, całe moje życie obracało się wokół kilku najbliższych mi osób. To oni na ogół wkręcali mnie na imprezy i zapoznawali z innymi. Jedna z koleżanek była magnesem na mężczyzn, przebywając z nią zawsze działo się coś ciekawego. Można powiedzieć wręcz, że żerowała na jej popularności, byłam cieniem nieustannie uczestniczącym w jej życiu. Dzieliłam z nią wszystkie chwile, jej i nasze wspólne przeżycia były dla mnie wszystkim. Samemu nie byłam wstanie nawiązać żadnych, nawet przelotnych kontaktów. Jeżeli już się z kimś zaprzyjaźniałem stawałam się dla tej osoby pijawka, a osoba ta stawała się moim oknem na świat. Wszystko skończyło się gdy związałam się z moim chłopakiem, introwertycznym jak ja. On również nigdy nie miał zbyt wielu znajomych, moje stare przyjaźnie rozeszły się natomiast na dobre. Tutaj zaczyna się problem. Odkąd z nim jestem towarzysza mi nieustanne myśli, że marnuje swój czas. Nauczona doświadczeniami wspomnianej koleżanki nie mogę oprzeć się wrażeniu że będąc singielka moje życie byłoby bogatsze. Zaczęłam żałować tego, że nie wykorzystałam szans gdy miałam ku temu okazje. Pełna melancholii wracam myślami do czasów szkolnych, wówczas wydawało mi się, że prawdziwe życie zaczyna się ma studiach i to wtedy zacieniają się znajomosci na całe lata. Teraz kiedy wiem jak było to obłudne z zazdrością spoglądam na moich znajomych, wciąż trzymającym się w swoich paczka z dzieciństwa. Liczyłam, że studiach utworzy się taka grupa, niestety po roku wiem, że nic takiego nie nastąpi. Nie wiem gdzie szukać nowych ludzi, bo nikt normalny nie chodzi do klubu sam, a idąc z chłopakiem raczej nie liczę na spontaniczna znajomość. Poza tym nawet jak chce się wybrać gdziekolwiek z moim lubym aby zaznać choć trochę rozrywki często plany nie dochodzą do skutku. Mój chłopak jest bowiem bardzo chorowity i już kilkanaście razy zaplanowany wyjazd kończył się dla niego tygodniowa choroba. Nie wiem jak się w takiej sytuacji zachowywać, powinnam go wspierać ale nie potrafię widząc w perspektywie kolejny tydzień wyjęty z życia. Planując cokolwiek muszę mieć na uwadze jego bardzo obniżona odporność i drażliwy żołądek co jest uciążliwe zważywszy na to, że sama cieszę się końskim zdrowiem i nigdy nie musiałam specjalnie uważać co i gdzie zjem. Obwiniam wiec chłopaka o wszystko co złe dzieje się w moim życiu choć wiem, że nie jest to prawda. Oczekuje od niego by dostarczał mi rozrywki i gdy tego nie robi postrzegam go jako zbędnego. Wielokrotnie bije się z myślami czy go nie zostawić ale to tylko potwierdziłoby jak bardzo okropna osoba jestem. Często kwestionuje czy go kocham gdy nachodzą mnie koszmarne myśli. Na ogół płacze wtedy całymi dniami, takie stanu nasilają się kiedy widzę jak inni używają sobie beztrosko a ja siędze w domu dotrzymując mojemu choremu chłopakowi towarzystwa. Nie wiem co mam zrobić aby przestać popadać w paranoje, nie wiem czy ten związek faktycznie jest powodem moim zmartwień, czy problemem jest ta naprawdę moja psychika. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakotyk ciała

Twój problem jest że myślisz że potrzebujesz ciągłych nowych doznań, nowych uniesnień itp. Niech będzie że go zostawisz, co dalej? Będziesz włóczyła się sama po klubach? czekała na zaczepke i ruhanie w kiblu?  Chcesz uchlewać ryja jak "znajomi"? Jak laska która jest magnes na facetów? Ona tego nie kuma ale to jest jej klątwa. Płytkie układy, zapity ryj i ruhanie połowy miasta, też mi godny cel.

Zastanów się czego chcesz, bo masz nabazgrane w mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×