Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasia

Czy zawsze będę już sama?

Polecane posty

Gość Kasia

Cześć wszystkim,

Pierwszy raz w życiu weszłam na forum,ale muszę to z siebie wyrzucić.

Zacznę od tego, że 15 lat temu jako nastolatka poznałam pewnego chłopaka- Adasia.Zawsze nas do siebie ciągnęło lecz nasza relacja była określana jako "jesteś dla mnie jak brat/siostra". Uwielbiałam spędzać z nim czas. Zabierał mnie na każde wesele na które był zaproszony i ja również robiłam to samo. Było ich dużo. Chyba z 11. Widząc go robiło mi się ciepło w brzuchu. Urwał nam się kontakt. Mając 17 lat poznałam swojego ex męża z którym mam dziecko. Krótko mówiąc Mąż mnie zdradził z osiedlową panienką, która chodziła i się tym każdemu chwaliła.(na szczęście dla dobra dziecka żyjemy w zgodzie, on ma drugie dziecko z inną). Po rozstaniu, czyli jakieś 5 lat temu spotkałam Adasia przypadkowo na ulicy.....znòw poczułam to samo. To ciepło w brzuchu, dostałam aż rumieńców na buzi. Wymieniliśmy się numerami i poszliśmy w swoją stronę. Kilka dni później zadzwoniła do mnie przyjaciółka z pytaniem- zostaniesz moją świadkową? Oczywiście się zgodziłam, jakbym mogła odmówić?

Im bliżej było do ślubu tym bardziej się stresowałam. Z kim ja pójdę na ten ślub? Świadkowa i sama przy stole? A może Adaś? Tak mi było głupio do niego zadzwonić po tylu latach milczenia. Tym bardziej, że na ślubie byłaby nasza stara paczka znajomych. 

Zadzwoniłam! Usłyszałam w słuchawce radosne halo i znów poczułam to ciepło w brzuchu. Adaś się zgodził. Po rozmowie płakałam jak dziecko, nie wiem dlaczego.

Nadszedł dzień ślubu. Ja czułam się pięknie, suknia i makijaż dodawały 10pkt do pewności siebie. Przez pół mszy odwracalam głowę do tyłu zerkajac czy napewno przyszedł. Był!

W sali weselnej nie mogliśmy przestać się śmiać i razem tańczyć. Dodam, że nigdy fizycznie nas nic nie łączyło. Nawet mały buziak. 

Po paru głębszych zaczęliśmy siedzieć coraz bliżej siebie aż wkoncu mnie pocałował.  Rzuciliśmy się na siebie jak dwie małpki aż mi głupio jak sobie wyobrażam gości którzy musieli to oglądać. Czułam, że to się nie skończy tylko na buziaku (nigdy nie miałam innego partnera w łóżku niz mój ex mąż). Stało się. Uprawialiśmy bardzo namiętny sex. Pamiętam, że było już jasno. Gdy wróciłam do domu znowu płakałam. Ze szczęścia? Sama nie wiedziałam dlaczego. 

Po weselu mieliśmy kontakt. Poszliśmy tydzień później na drinka ze znajomymi i parą młodą, paczka z wesela.

Znów to zrobiliśmy u niego w domu. Zamarłam gdy zapytał czy wszystko między nami jest ok i czy zostaje tak jak było do tej pory bo ma nadzieję, że nic się nie zmieniło. Spanikowałam i odpowiedziałam, że tak.

(O mamo jak ja się rozpisałam.) 2 miesiące później on zaprosił mnie na wesele do swojego kolegi, zgodziłam sie,ale on był jakiś dziwny. Nie chciałam się narzucać byłam bardzo delikatna i jeden z jego kolegów powiedział, ze bardzo ładna z nas para. Adaś odpowiedział"to tylko koleżanka". Miałam ochotę uciekać z tej sali weselnej na boso ze łzami w oczach ale gul w gardle nie pozwolił mi się odezwać. 

Wróciłam do domu i poszłam spać cała zapłakana.  Kontakt nam się urwał. Minely 4 lata od pamiętnego wesela. W między czasie Adaś miał chyba ze 2 partnerki z tego co widziałam na zdjęciach na Facebooku. Nie mogę przestać o nim myśleć. Boję się myśleć, że go kocham? Każdy facet, który chce się do mnie zbliżyć dostaje kosza bo mam przed oczami Adasia i wszystkich do niego porównuje. Męczę się strasznie. Rok temu w wakacje miałam kolejne wesele. Zaryzykowałam i zadzwoniłam, ale powiedział, że wtedy wyjeżdża i nie może. ( prawda widziałam zdjęcia z wyjazdu na Fb).  Poszłam na nie z kolegą, przystojny, inteligentny. Próbował mnie pocałować, ale mu się nie udało. Odrazu myślałam o Adasiu.

Nie wiem co mam robić. Nie chce być sama, ale nie umiem się przełamać do nowego związku. Każde wyjście ze znajomymi na którym pije alkohol kończy się w domu rozmyślaniem o Adasiu a nawet czasami płaczem. 

Błagam pomóżcie  😞 wyjdę na jakaś zdesperowaną i smutną osobę, ale na codzień jestem bardzo wesoła.

 

Dodam jeszcze, że Adaś zawsze lubił brunetki z bardzo wyzywającym wyglądem.  Ja jestem naturalną niebieskooką blondynką i w sumie uważam się za atrakcyjną kobietę. Nie narzekam na powodzenie. Mimo to zawsze mi mówił, że jestem piękna.

Nie liczę na związek z nim, ale gdzieś z tylu głowy mi to siedzi. Nie wiem jak się pozbyć tego uczucia. Wiem, że jest teraz  w związku z jakąś małolatą, która pasuje do jego standardowego typu czyli doczepione rzęsy, zrobione usta, czarne włosy i kilo tapety.

Jest mi smutno...zastanawiam się w ogóle czy wrzucać ten wpis na forum. Co mi to da.... A może ktoś miał podobną sytuację?

 

Help  😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×