Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przyziemna

Rzyganie tecza vs rzeczywistosc

Polecane posty

Gość Przyziemna

Macie czasem wrazenie, ze te rozne opowiesci o cudownym swiadomym macierzynstwie, slodkich chwilach z dzieckiem itp sa z jakiejs rownoleglej rzeczywistosci?

Mam dwojke malych dzieci, ostatnia dobrze przespana noc (czytaj: mniej niz dwie pobudki) mialam w maju, bo mloda bardzo zle sypia, pracuje, zajmuje sie domem i dziecmi (przy udziale meza, zeby nie bylo, ale juz ekstra pomocy typu jakikolwiek udzial dziadkow nie ma), mloda bardzo placzliwa i uwieszona na mojej nodze, starszy klotliwy i jak slysze o tym cudownym przezywaniu kazdej chwili, to jakby mi ktos o jednorozcach opowiadal. Jestem zazwyczaj tak zmeczona, ze mysle tylko jak dotrwac do wieczora. Nikt nie mowi o tym, ze aby mozna bylo cieszyc sie macierzynstwem, dziecko musi byc z tych "wspolpracujacych", dajacych rodzicom zadbac o ich wlasne potrzeby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że już nikt nie wierzy, że macierzyństwo to cudowny, słodki czas jak z reklamy bebiko... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaMama

Tak, czuje podobnie. Takie "chwile magii jak z reklamy" zdarzają sie rzadko. Mam 14-miesieczne dziecko, planowane. Jestesmy dobrze sytuowani, lekko po 30tce, niby wszystko fajnie. Porod wspominam okej, rodzilam w prywatnej klinice. Najpierw przez pierwsze 4 miesiace walczylam zeby karmic piersia, ale po 4 miesiącach wylacznego kp przeszkam na karmienie mieszane (kp+mm) bo nie wyrabialam psychicznie i fizycznie ciaglego domagania sie piersi przez moje dziecko co 1.5 godziny przez cala dobe, bylam wrakiem czlowieka, mimo ze maz ogromnie pomagal i pomaga. Odkad kp+mm bylo trochę lzej. Gdy dziecko miało 8 miesiecy karmilam juz tylko mm i oczywiscie wprowadzanymi nowymi pokarmami. Do tego czasu byl nawe fajnie. Po 8-9 miesiacu zycia malucha znowu zrobilo sie jak w horrorze... dziecko mobilne, wszystkiego ciekawe, istny maly samobojca. Jest ciezko i nikt mi nie powie ze to taka idylla obsypana brokatem... jak dla mnie to jest wrecz coraz gorzej, bo dochodzą jakies bunty związane z ubieraniem, za reke na spacerze tez nie pojdzie bo mam taki egzemplarz dziecka ze musi wszystko samo... w dodatku nigdy nie przespalo nocy, 3-4 pobudki to norma, spi od 21:30 do 6:30 i zadnym sposobem nie da sie tego wydluzyc. Juz s.r.a.m pod siebie - specerki, zabawy, zajecia dla niemowlat takie i owakie... orka na ugorze 😕 jest ciezko... rozumiem Cie autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Idealne okreslenie "rzyganie tecza".Ja jestem swiadoma tego wszystkiego i niczego pozytywnego nie oczekuje po macierzynstwie.Dziecko moze byc fajnym czlowiekiem, ale macierzynstwo to meczarnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Macierzynstwo to sinusoida, raz jestes pelna milosci i uwielbienia wobec wlasnych dzieci i zastanawiasz sie jak moglas zyc kiedykolwiek bez nich, innym razem myslisz po co mi to bylo, a moze tak wyjsc i nigdy nie wracac. 

To pierwsze zazwyczaj gdy slodko spia przypominajac aniolki. 🙂

Mam dwoje dzieci, kocham je ponad zycie i czesto mam ochote udusic lub zaczac walic glowa w sciane. Sen to rarytas. W sumie nie przespalam calej nocy od lat. Corka zle sypiala a teraz kiedy z tego wyrosla to samo przerabiam z synem. Mlody ma problemy z jedzeniem przez co karmienie go to droga przez pieklo. Mala zaczela przygode z trzecim migdalem i wciaz jest przeziebiona. Latam od jednego lekarza do drugiego. Wciaz sprzatam to co zostalo rozlane, piore i prasuje. I gotuje, ile ja czasu spedzam w kuchni wymyslajac co tez moje dzieci zjedza to glowa mala. 

Nigdy bym ich nie oddala, jednak nikt mi nie powie, ze macierzynstwo to tylko urocze usmiechy, poczucie bliskosci i same wspaniale i idealne chwile. Macierzynstwo to kolki, nieprzespane noce, zabkowanie, choroby i zamartwianie sie nagla goraczka, to uparte - nie,  z ust dziecka ktore bardzo szybko uczy sie uporu i przeciwstawiania sie. To placz ze zmeczenia, frustracja, ze wciaz popelnia sie bledy. 

Ktos tu pisal o nastoletnich matkach rzygajacych tecza. Oczywiscie, ze beda to robic, wszystkim wmawiajac jakie sa szczesliwe i spelnione. Co maja powiedziec, ze zmarnowaly sobie mlodosc, ze nie wyrabiaja, ze rycza noc w noc widzac jak ich kolezanki sie bawia i ciesza kazda chwila podczas gdy one ucza sie co to znaczy nie spac, ze to ich rodzice musza zajmowac sie ich dziecmi bo same jeszcze nimi sa i nie dojrzaly do roli ktora powinny pelnic? Musza rzygac tecza by nie przyznac jak im ciezko i ze macierzynstwo wcale nie wyglada jak na reklamie. A one raczej nie zdawaly sobie z tego sprawy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj to to
10 minut temu, Gość Ags napisał:

Macierzynstwo to sinusoida, raz jestes pelna milosci i uwielbienia wobec wlasnych dzieci i zastanawiasz sie jak moglas zyc kiedykolwiek bez nich, innym razem myslisz po co mi to bylo, a moze tak wyjsc i nigdy nie wracac. 

To pierwsze zazwyczaj gdy slodko spia przypominajac aniolki. 🙂

Mam dwoje dzieci, kocham je ponad zycie i czesto mam ochote udusic lub zaczac walic glowa w sciane. Sen to rarytas. W sumie nie przespalam calej nocy od lat. Corka zle sypiala a teraz kiedy z tego wyrosla to samo przerabiam z synem. Mlody ma problemy z jedzeniem przez co karmienie go to droga przez pieklo. Mala zaczela przygode z trzecim migdalem i wciaz jest przeziebiona. Latam od jednego lekarza do drugiego. Wciaz sprzatam to co zostalo rozlane, piore i prasuje. I gotuje, ile ja czasu spedzam w kuchni wymyslajac co tez moje dzieci zjedza to glowa mala. 

Nigdy bym ich nie oddala, jednak nikt mi nie powie, ze macierzynstwo to tylko urocze usmiechy, poczucie bliskosci i same wspaniale i idealne chwile. Macierzynstwo to kolki, nieprzespane noce, zabkowanie, choroby i zamartwianie sie nagla goraczka, to uparte - nie,  z ust dziecka ktore bardzo szybko uczy sie uporu i przeciwstawiania sie. To placz ze zmeczenia, frustracja, ze wciaz popelnia sie bledy. 

Ktos tu pisal o nastoletnich matkach rzygajacych tecza. Oczywiscie, ze beda to robic, wszystkim wmawiajac jakie sa szczesliwe i spelnione. Co maja powiedziec, ze zmarnowaly sobie mlodosc, ze nie wyrabiaja, ze rycza noc w noc widzac jak ich kolezanki sie bawia i ciesza kazda chwila podczas gdy one ucza sie co to znaczy nie spac, ze to ich rodzice musza zajmowac sie ich dziecmi bo same jeszcze nimi sa i nie dojrzaly do roli ktora powinny pelnic? Musza rzygac tecza by nie przyznac jak im ciezko i ze macierzynstwo wcale nie wyglada jak na reklamie. A one raczej nie zdawaly sobie z tego sprawy. 

O kurczę, świetnie napisane, w punkt. Podpisuję się "ręcami i nogami" 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorka to typowa madka, która jedynie chowa dzieciory (a nie wychowuje), więc wydaje jej się, że wszyskkie mają takie bachory jak ona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zorza

Ja cierpię na nadmiar energii po mamie. W sumie wszystko mi jedno, czy mam zapiernicz w pracy, czy w domu. Dzieci mam fajne. Zupełnie różne. Z dużą różnicą wieku. Można pokusić się o nazwanie ich dwójką jedynaków. Rozumieją się świetnie. Czasem bywam zmęczona, ale szybko się regeneruję - póki co. Ale pierwsze dziecko mnie rozpieściło, bo było zupełnie bezproblemowe - naprawdę z ręką na sercu, mimo drobnej przeprawy z trzecim migdałem, ale to trwało z 1,5 roku. Drugie to perpetuum mobile. Nie je, nie pije, a biega po ścianach. Najważniejsze, to wiedzieć, że dziecko to obowiązek. A obowiązki niosą za sobą i przyjemności i trudniejsze chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Żal wam doopy ściska, że małolaty lepiej sobie radzą niż wy? Nie bez powodu mówi się, że najlepszy wiek na dziecko dla kobiety to do 28 lat.

Sama jeszcze nie mam dziecka, ale dużo w tym prawdy. Jest ogromna różnica między nieprzespaną nocą w wieku 20 lat, a 30. Zarwanie nocy w wieku 20 lat to tyle co nic, nie raz zarywałam nawet kilka nocy pod rząd podczas studiów i czułam się dobrze, teraz w wieku -29 lat - po jednej nieprzespanej nocy, czuję się koszmarnie. Te młodsze ogólnie lepiej znoszą uroki macierzynstwa, bo mają więcej energii, optymizmu i szybciej się regenerują nawet podczas krótkiego, przerywanego snu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
42 minuty temu, Gość Ags napisał:

Macierzynstwo to sinusoida, raz jestes pelna milosci i uwielbienia wobec wlasnych dzieci i zastanawiasz sie jak moglas zyc kiedykolwiek bez nich, innym razem myslisz po co mi to bylo, a moze tak wyjsc i nigdy nie wracac. 

To pierwsze zazwyczaj gdy slodko spia przypominajac aniolki. 🙂

Mam dwoje dzieci, kocham je ponad zycie i czesto mam ochote udusic lub zaczac walic glowa w sciane. Sen to rarytas. W sumie nie przespalam calej nocy od lat. Corka zle sypiala a teraz kiedy z tego wyrosla to samo przerabiam z synem. Mlody ma problemy z jedzeniem przez co karmienie go to droga przez pieklo. Mala zaczela przygode z trzecim migdalem i wciaz jest przeziebiona. Latam od jednego lekarza do drugiego. Wciaz sprzatam to co zostalo rozlane, piore i prasuje. I gotuje, ile ja czasu spedzam w kuchni wymyslajac co tez moje dzieci zjedza to glowa mala. 

Nigdy bym ich nie oddala, jednak nikt mi nie powie, ze macierzynstwo to tylko urocze usmiechy, poczucie bliskosci i same wspaniale i idealne chwile. Macierzynstwo to kolki, nieprzespane noce, zabkowanie, choroby i zamartwianie sie nagla goraczka, to uparte - nie,  z ust dziecka ktore bardzo szybko uczy sie uporu i przeciwstawiania sie. To placz ze zmeczenia, frustracja, ze wciaz popelnia sie bledy. 

Ktos tu pisal o nastoletnich matkach rzygajacych tecza. Oczywiscie, ze beda to robic, wszystkim wmawiajac jakie sa szczesliwe i spelnione. Co maja powiedziec, ze zmarnowaly sobie mlodosc, ze nie wyrabiaja, ze rycza noc w noc widzac jak ich kolezanki sie bawia i ciesza kazda chwila podczas gdy one ucza sie co to znaczy nie spac, ze to ich rodzice musza zajmowac sie ich dziecmi bo same jeszcze nimi sa i nie dojrzaly do roli ktora powinny pelnic? Musza rzygac tecza by nie przyznac jak im ciezko i ze macierzynstwo wcale nie wyglada jak na reklamie. A one raczej nie zdawaly sobie z tego sprawy. 

Tak to czytam i zastanawiam się po co w takim razie kobiety się na to decydują. Ty już wiedząc jak to wygląda zdecydowałaś się na drugie. Dlaczego. Jest jakieś RACJONALNE wytłumaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Żal wam doopy ściska, że małolaty lepiej sobie radzą niż wy? Nie bez powodu mówi się, że najlepszy wiek na dziecko dla kobiety to do 28 lat.

Sama jeszcze nie mam dziecka, ale dużo w tym prawdy. Jest ogromna różnica między nieprzespaną nocą w wieku 20 lat, a 30. Zarwanie nocy w wieku 20 lat to tyle co nic, nie raz zarywałam nawet kilka nocy pod rząd podczas studiów i czułam się dobrze, teraz w wieku -29 lat - po jednej nieprzespanej nocy, czuję się koszmarnie. Te młodsze ogólnie lepiej znoszą uroki macierzynstwa, bo mają więcej energii, optymizmu i szybciej się regenerują nawet podczas krótkiego, przerywanego snu. 

Dużo w tym prawdy. Ot, biologia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zorza
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Żal wam doopy ściska

Tak bardzo, że mamy jędrne i malutkie jak orzeszki 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

No tak, każda, która twierdzi, że cieszy się macierzyństwem na pewno kłamie. Tak, tak. Widać, że 4 litery cie pieką, iż inne mają grzeczniejsze dzieci i/lub więcej spokoju/cierpliwości w sobie oraz ogólnie lepiej to znoszą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaktusss
22 minuty temu, Gość gość napisał:

Autorka to typowa madka, która jedynie chowa dzieciory (a nie wychowuje), więc wydaje jej się, że wszyskkie mają takie bachory jak ona. 

Też mam takie wrażenie. To, czy dziecko jest "wpółpracujące" zalezy w dużej mierze od tego najwcześniejszego wychowania właśnie. Ale wiele matek przegapia ten okres, "bo przejdzie mu", "bo sie zmieni" itd. A potem jest już za późno. Samo nic nie przejdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takkk

Ja akurat  okres, kiedy dzieci były male ( a mialam je rok po roku) wspominam cudownie. Bylam "starą " matka, wiec w dobrych warunkach materialnych ( choc np juz nie moglam liczyc na pomic starszych rodziców - ale jej nie wymagałam, bardziej oni mnie poztrzebowali). To był jeden z piekniejszych okresów zycia, byłam na długim  urlopie macierzynskim ( bo  jeden zachodził na drugi) , w por ównaniu z pracą (ciekawą, ale dosc stresujaca, bo wymagajaca ciaglego myslenia)- lajcik.  Bylam we wlasnym domu , w ktorym robilam co chciałam,sama sobie ustawiałam plan działania i obowiazków,  nie przejmowalam sie specjalnie porzadkami i  nie mialam  wyrzutów sumienia, ze nic nie robię. Lubilam wychowaywac dzieci, co dzien jakas nowa umiejetnośc. Jasne, ze bywalo zmeczenie, ale dzieci rosną. Dla mnie to był generalnie swietny czas. Mysle,ze moze matki pisza te smutne posty w momencie, kiedy akurat sa zmęczone, wiec zdołowane. -  tak bywa. Przejdzie. Pamietajcie, ze wysilek, jaki wlozycie teraz w dzieci, zapunktuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Duuutaa

Ja mam jedno i najtrudniejsze były 2 lata potem dziecko odpieluchowane,  mówiące,  wesołe męczące wszystko.  Bunt dwulatka hmm... nie robił wrażenia na mnie konsekwentnie robiłam swoje i wyrósł.  Nigdy by mi nie przyszło do głowy wymyślanie co ms jeść- je to co ugotuje A gotuje raz na 3 dni na przemian z mężem.  Pracuję i lubię to mam czas dla siebie bo dziecko nie jest moim bozkiem.  Jest miłe kochane mówi mi masę komplementów,  chodzimy na spacery,  na kawę z mężem A młody na gofra jeździmy na wakacje,  które strasznie go cieszą. Obowiązki są ale wspólne.  Syn ma obowiązek sprzątać zabawki i to robi, my z mężem mieszkanie na pół jest ok. Jak młody choruje to mamy dziadków w razie czego ale te choroby też są rzadziej bo już się uodpornil.  Do żłobka ma 4 godziny chodzi od 2 roku życia. Jest super - początku tylko były ciężkie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
9 godzin temu, Gość Gość napisał:

Tak to czytam i zastanawiam się po co w takim razie kobiety się na to decydują. Ty już wiedząc jak to wygląda zdecydowałaś się na drugie. Dlaczego. Jest jakieś RACJONALNE wytłumaczenie?

Bo to tylko jedna strona medalu. Druga jest milosc. Z tym, ze ja mam odwage mowic o tym, ze macierzynstwo nie jest tylko sama miloscia ale tez obowiazkiem i trudnymi chwilami. Mam dwoje dzieci swiadomie i to co napisalam nie jest narzekaniem tylko srwierdzeniem faktu. Suchego. Tak to wyglada. Pieluch nie zmieniaja ptaszki a dziecko sie wciaz nie usmiecha. Zycie. Nie musze stwarzac idealnego, wymyslonego swiata , bo ja zdecydowalam sie na dzieci swiadomie, z wszystkimi konsekwencjami. I jestem szczesliwa ze swoim wyborem, nawet jesli czasami jestem zmeczona swoja rola. 

Bedziesz miala dzieci to zrozumiesz. 

A jakie sa racjonalne przeslanki do posiadania mezczyzny? Na poczatku jest zakochanie i seks, duzo seksu, pozniej docieranie sie, czesto trudne. Dwoje ludzi dalej sie kocha ale zycie zaczyna tam gdzie koncza komedie romantyczne. Jakie sa wiec racjonalne powody, ze ludzie wciaz szukaja swojej drugiej polowy mimo, ze stosunkowo szybko przestana rzygac tecza, bo dopadnie ich proza zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Aga napisał:

Bo to tylko jedna strona medalu. Druga jest milosc. Z tym, ze ja mam odwage mowic o tym, ze macierzynstwo nie jest tylko sama miloscia ale tez obowiazkiem i trudnymi chwilami. Mam dwoje dzieci swiadomie i to co napisalam nie jest narzekaniem tylko srwierdzeniem faktu. Suchego. Tak to wyglada. Pieluch nie zmieniaja ptaszki a dziecko sie wciaz nie usmiecha. Zycie. Nie musze stwarzac idealnego, wymyslonego swiata , bo ja zdecydowalam sie na dzieci swiadomie, z wszystkimi konsekwencjami. I jestem szczesliwa ze swoim wyborem, nawet jesli czasami jestem zmeczona swoja rola. 

Bedziesz miala dzieci to zrozumiesz. 

A jakie sa racjonalne przeslanki do posiadania mezczyzny? Na poczatku jest zakochanie i seks, duzo seksu, pozniej docieranie sie, czesto trudne. Dwoje ludzi dalej sie kocha ale zycie zaczyna tam gdzie koncza komedie romantyczne. Jakie sa wiec racjonalne powody, ze ludzie wciaz szukaja swojej drugiej polowy mimo, ze stosunkowo szybko przestana rzygac tecza, bo dopadnie ich proza zycia?

Nie. Nie zrozumiem, bo nie chcę mieć dzieci.

Racjonalnych przesłanek do posiadania mężczyny jest wiele. Choćby to, że wspólnie łatwiej płaci się rachunki, ma się stałego partnera seksualnego i kogoś kto pomoze w rónych rzeczach na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Nie. Nie zrozumiem, bo nie chcę mieć dzieci.

Racjonalnych przesłanek do posiadania mężczyny jest wiele. Choćby to, że wspólnie łatwiej płaci się rachunki, ma się stałego partnera seksualnego i kogoś kto pomoze w rónych rzeczach na codzień.

No właśnie. We dwoje po prostu łatwiej się żyje niż w pojedynkę. A dobrze dobrany partner oznacza również dobrego przyjaciela. A jakie są racjonalne powody do posiadania dzieci oprócz "Bedziesz miala dzieci to zrozumiesz."?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11123
20 godzin temu, Iwna napisał:

Zachęciłaś mnie 😉

no a jak nie wierzysz to jesteś starą 35letnią roztytą kasjerką z cellulitem, która odwlekała macierzyństwo, bo musiała naciułać na tej kasie dopiero, nie to co one 18 letnie kobiety sukcesu na dobrych stanowiskach w banku w stolicy - autentyk! poczytaj to chyba yebniesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pllle

Nie wiem czemu na anonimowym forum mialabym kogos udawac, wstawiac kit - po co?  W realu czasem sie robi dobra mine do zlej gry, bo po co wzbudzac czyjesc wspolczujcie. Ale  w internecie? Chyba,ze ktos ma zakodowane mowienie nieprawdy w kazdej sytuacji.

Do tematu - uwazam macierzynstwo za wspanialą rzecz, ktora mi sie przytrafiła ( a dlugo nie chcialam miec dzieci i  nie lubie  zajmowania sie cudzymi ). Tak przed jak i po urdzeniu cieszyłam sie zyciem, odnosilam sukcesy zawodowe, mialam i mam fajne zycie towarzyskie, jestem szczesliwa w malzeństwie. Dla mnie dzieci byly i sa super. Moze dlatgo, ze zdecydowalam sie na nie swiadomie i  z odpowiednim partnerem  - no ale to chyba oczywiste, ze takie decyzje sa pzremyslane.

Dziewczyny narzekaja ,że nie wyobrazaly sobie, jak jest z dziecmi. no a jak u licha by miało  byc? Ze nikt im nie mowil? - przeciez ludzie wokól maja dzieci, wystarczy sie przyjrzec  Wiadomo -jak male trzeba karmic, pilnowac itd -  kazde wieksze przedsiewzięcie wymaga pracy , samo sie nic nie zrobi. A jesli sie ma efekty - jest satysfakcja i radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
24 minuty temu, Gość pllle napisał:

Nie wiem czemu na anonimowym forum mialabym kogos udawac, wstawiac kit - po co?  W realu czasem sie robi dobra mine do zlej gry, bo po co wzbudzac czyjesc wspolczujcie. Ale  w internecie? Chyba,ze ktos ma zakodowane mowienie nieprawdy w kazdej sytuacji.

Do tematu - uwazam macierzynstwo za wspanialą rzecz, ktora mi sie przytrafiła ( a dlugo nie chcialam miec dzieci i  nie lubie  zajmowania sie cudzymi ). Tak przed jak i po urdzeniu cieszyłam sie zyciem, odnosilam sukcesy zawodowe, mialam i mam fajne zycie towarzyskie, jestem szczesliwa w malzeństwie. Dla mnie dzieci byly i sa super. Moze dlatgo, ze zdecydowalam sie na nie swiadomie i  z odpowiednim partnerem  - no ale to chyba oczywiste, ze takie decyzje sa pzremyslane.

Dziewczyny narzekaja ,że nie wyobrazaly sobie, jak jest z dziecmi. no a jak u licha by miało  byc? Ze nikt im nie mowil? - przeciez ludzie wokól maja dzieci, wystarczy sie przyjrzec  Wiadomo -jak male trzeba karmic, pilnowac itd -  kazde wieksze przedsiewzięcie wymaga pracy , samo sie nic nie zrobi. A jesli sie ma efekty - jest satysfakcja i radość.

No widzisz. Sama wychwalasz macierzyństwo pod niebiosa, że to najwspanialsza rzecz, która się ci przytrafiła. I dziewczyny myślą, że tak tez będzie u niech. A potem okazuje się, że przytrafiały im się dużo lepsze rzeczy w zyciu niż macierzyństwo, a akurat w macierzyństwie nie czują się najlepiej. Nie zawsze możesz przewidzeć jak zareagujesz na daną rzecz. Nawet jeśli podejmujesz świadomą decyzję.

Ludzie są różni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

No właśnie. We dwoje po prostu łatwiej się żyje niż w pojedynkę. A dobrze dobrany partner oznacza również dobrego przyjaciela. A jakie są racjonalne powody do posiadania dzieci oprócz "Bedziesz miala dzieci to zrozumiesz."?

Nie. Do posiadania stałego partnera nie ma zbyt wielu racjonalnych przesłanek prócz tych kulturowych. Ludzie nie są monogamiczni z natury. Stały partner seksualny? Toć to udręka. Seks staje się nudny i rutynowy, po roku czy dwóch. Po kilku latach każdy ma ochotę na zdradę, choć nie każdy to zrobi. Ba! Stan zakochania jest wręcz jest bardzo zdrowy dla człowieka z uwagi na ten ogrom hormonów szczęścia, które się wtedy wydzielają. Więc zmienianie partnera co rok czy dwa byłoby optymalne.  Pomoc? Nie każdą kobietę trzeba prowadzić za rączkę. A pomóc tez zawsze może rodzina, przyjaciele lub znajomi. 

Zdecydowana większość ludzi widzi, po kilku latach małżeństwa, we własnym partnerze więcej wad niż zalet. Co drugi temat na kafe   to albo narzekanie kobiet na partnerów albo facetów na partnerki. Kobiety czerpią zdecydowanie więcej szczęścia z dzieci niż z partnera, z tego co czytam/widzę. 

W tym wypadku najracjonalniejsze raczej wydają sie związki kobiet z bardzo nadzianymi mężczyznami - wtedy faktycznie się opłaca. Przynajmniej dla kobiety. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie. Do posiadania stałego partnera nie ma zbyt wielu racjonalnych przesłanek prócz tych kulturowych. Ludzie nie są monogamiczni z natury. Stały partner seksualny? Toć to udręka. Seks staje się nudny i rutynowy, po roku czy dwóch. Po kilku latach każdy ma ochotę na zdradę, choć nie każdy to zrobi. Ba! Stan zakochania jest wręcz jest bardzo zdrowy dla człowieka z uwagi na ten ogrom hormonów szczęścia, które się wtedy wydzielają. Więc zmienianie partnera co rok czy dwa byłoby optymalne.  Pomoc? Nie każdą kobietę trzeba prowadzić za rączkę. A pomóc tez zawsze może rodzina, przyjaciele lub znajomi. 

Zdecydowana większość ludzi widzi, po kilku latach małżeństwa, we własnym partnerze więcej wad niż zalet. Co drugi temat na kafe   to albo narzekanie kobiet na partnerów albo facetów na partnerki. Kobiety czerpią zdecydowanie więcej szczęścia z dzieci niż z partnera, z tego co czytam/widzę. 

W tym wypadku najracjonalniejsze raczej wydają sie związki kobiet z bardzo nadzianymi mężczyznami - wtedy faktycznie się opłaca. Przynajmniej dla kobiety. 

Ludzie są monogamiczni. Tylko, że jest to monogamizm seryjny :-) Czyli nie jeden parnter na CAŁE życie a jeden parter na ileś lat. Pytanie było po co kobiecie mężczyzna :-) a ty odwracasz kota ogonem.

Czy podważasz fakt, że we dwoje się żyje łatwiej, łatwiej się płaci rachunki i dobrze mieć przy swoim boku drugą dorosłą osobę, ktora będzie ci pomagać w życiu? To ciekawe dlaczego tyle małżeństw jest związana ze sobą wspólnym kredytem :-)

PS. Zdradziłaś już swojego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kol

No widzisz. Sama wychwalasz macierzyństwo pod niebiosa, że to najwspanialsza rzecz, która się ci przytrafiła. I dziewczyny myślą, że tak tez będzie u niech. A potem okazuje się, że przytrafiały im się dużo lepsze rzeczy w zyciu niż macierzyństwo, a akurat w macierzyństwie nie czują się najlepiej. Nie zawsze możesz przewidzeć jak zareagujesz na daną rzecz. Nawet jeśli podejmujesz świadomą decyzję.

Ludzie są różni.

xx

Racja, ale jednak pewne rzeczy da sie przewidziec. Na przyklad poznajac dobrze przyszlego ojca a takze jego rodzine. Dzieczyny wchodza do rodziny z tesciowa, ktorej nie cierpia jeszce przed slubem. moozna pzrewidziec, ze konflikty beda narastac, maz jest z matka zwiazany,a wnuki maja jej geny, no i jako babcia bedzie chciala uczestniczyc w zyciu rodzinnym.  Inne:  sa dziewczyny, ktorych przerastały codzienne obowiazki, chocby w szkole sie obijaly - a tu trzeba umiec zrobic , co należy  na czas i nie ma zmiłuj. Czesto o macierzy nstwie sa dosc abstrakcyjne wyobrazenia: Sliczna, usmiechnieta  córeczka z piekna mamą - tu wystarzyloby sobie przypomniec, jakimi sami bylismy dziecmi, dowiedzic sie, jakim dzieckiem był mąz, czy były problemy i jakie. Czy jestesmy w stanie same dac sobie rade? czy partner nam w pomoze? ITD.

Na pocieche - jakos tak sie sklada, ze prawie  kazda matka gotowa jest do poswiecen dla dziecka, a jego smierc jebylaby dla niej ciosem bardzo trudnym nawet do wyobrazenia  - czyli cos w tym macierzynswie jest...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wszystko zależy od dziecka, z 1 dzieckiem był koszmar, z 2 jest cudownie, moje 2 dziecko od 5 tygodnia przesypia noce, nie miało kolek, cały czas się śmieje, bawi się samo, nawet nie zauważyłam kiedy wyszły wszystkie zeby, chętnie się ubiera, nie choruje, ideał. O 1 nie będę pisać nie chce pamiętać tego koszmaru, teraz jest super dzieciakiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 godzin temu, Gość Gość napisał:

Większość zwierząt jest w stanie zrobić wiele dla swoich młodych i bardzo dba o to aby mlode przezyły. Samolubny gen.

Jezu, znowu ta ameba od tych genów. Czy do twojego łba naprawde nie dociera to, że gdyby matki nie darzyły dzieci wyższymi uczuciami to byłyby jak waśniewska? A przynajmniej zostawiałyby swoje dzieci?  Wyrodnych matek nie jest wcale tak mało i jakoś u nich ten "samolubny gen" nie działa. 😄 A skoro coś raz sie sprawdza, a raz nie, to jednak nie zalezy od instynktu tylko od strefy mentalnej człowieka. Bo instynkt jest czymś co dziala zawsze (nie licząc może osób z chorobami psychicznymi).  A idąc tym tokiem myślenia to w ogóle każda miłość człowieka jest samolubna. Ta do partnera również. Altruizm też - bo gdyby nie wewnętrzne uczucie spełnienia czy społeczny podziw (lub nadzieja na nagrodę), to nie byłoby altruistów. Więc kompletnie bezsensowna jest ta twoja wciąż powtarzana wstawka o tym samolubnym genie, bo niemal w każdej innej sferze ludzkiej  można by było można przytoczyć taką śpiewkę, tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, Gość Gość napisał:

Jezu, znowu ta ameba od tych genów. Czy do twojego łba naprawde nie dociera to, że gdyby matki nie darzyły dzieci wyższymi uczuciami to byłyby jak waśniewska? A przynajmniej zostawiałyby swoje dzieci?  Wyrodnych matek nie jest wcale tak mało i jakoś u nich ten "samolubny gen" nie działa. 😄 A skoro coś raz sie sprawdza, a raz nie, to jednak nie zalezy od instynktu tylko od strefy mentalnej człowieka. Bo instynkt jest czymś co dziala zawsze (nie licząc może osób z chorobami psychicznymi).  A idąc tym tokiem myślenia to w ogóle każda miłość człowieka jest samolubna. Ta do partnera również. Altruizm też - bo gdyby nie wewnętrzne uczucie spełnienia czy społeczny podziw (lub nadzieja na nagrodę), to nie byłoby altruistów. Więc kompletnie bezsensowna jest ta twoja wciąż powtarzana wstawka o tym samolubnym genie, bo niemal w każdej innej sferze ludzkiej  można by było można przytoczyć taką śpiewkę, tylko po co?

A musisz mnie obrażać?

Dalej nie czytam, bo bez sensu jest dyskutowac z kimś kto tak się odzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

'altruistyczne zachowania organizmów tłumaczyć można „egoizmem genów”. Geny „korzystają” na tym, że pewne jednostki poświęcają się dla innych z nimi spokrewnionych, ponieważ przez to w populacji pozostaje większa liczba kopii tych genów. Z tego powodu zachowania altruistyczne częściej występują wobec jednostek ze sobą spokrewnionych, posiadających większą liczbę wspólnych genów. Matki częściej zajmują się dziećmi swoich córek, niż dziećmi synów, co wynika z braku pewności, kto jest biologicznym ojcem dziecka. Podobnie większe inwestycje w stosunku do wnuków mają miejsce w przypadku dziadków ze strony matki. U opiekujących się potomstwem gatunków, u których dochodzi do zapłodnienia zewnętrznego, problem niepewności ojcostwa nie występuje."

"Jeżeli zachowania altruistyczne występują między jednostkami niespokrewnionymi, takie zachowanie jest określane jako altruizm odwzajemniony (pojęcie to wprowadził Robert Trivers w 1971 roku). Jeżeli jednostki działają altruistycznie, to dlatego, że spodziewają się zachowania altruistycznego z drugiej strony. Możliwe są w tym przypadku oszustwa, gdy jednostki nie odwzajemniają się wobec altruistów."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goaaasc
Dnia 28.09.2019 o 09:02, Gość Gość napisał:

Nie. Nie zrozumiem, bo nie chcę mieć dzieci.

Racjonalnych przesłanek do posiadania mężczyny jest wiele. Choćby to, że wspólnie łatwiej płaci się rachunki, ma się stałego partnera seksualnego i kogoś kto pomoze w rónych rzeczach na codzień.

W teorii tak, partner to ktos kto ma te wszystkie rzeczy robic. W praktyce różnie sie uklada to dzielenie rachunkami czy pomaganie, o seksie nie wspomne.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×