Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

justynag27

Trudne decyzje

Polecane posty

Witam mam bardzo trudną sytuację i pierwszy raz w życiu chyba czuje się aż tak bardzo bezradna i nie wiem jak powinnam postąpić 😭😭. 2 lata temu zmarł mój tata, który  był moim wielkim przyjacielem i ogromnym wsparciem. Od tamtej pory mam ogromny problem, żeby  porozumieć się z moją mamą mieszkamy blisko siebie, ale cale szczescie oddzielnie.  Zawsze była osobą  bardzo wierzącą (co kompletnie mi nie przeszkadza), ale teraz jej wiara zaczyna być dla mnie bardzo uciążliwa. Czuję się jak kolonizowane Państwo. Ciągle mnie umoralnia, nawraca cokolwiek robię jest zawsze źle.....tłumaczę jej, że musi zmienić swoje podejście bo w taki sposób niestety nie pozyska osoby która będzie chciała z nią z przyjemnością  spedzala czas (przyjemność  jest tu słowem kluczowym bo spotkanie i rozmowa dwoje ludzi powinna nią być). Dzwonię do  niej codziennie przed i po pracy rozmowy nie są mile i po każdej z nich czuje się fatalnie. Problem prawdziwy tkwi w tym że moja mama i mój mąż  naprawdę bardzo się nie lubią. Patrząc na  wszystko z boku uważam że wina tkwi po jednej i po drugiej stronie......jedno z nich jest niegrzeczne, a drugie po prostu bezczelnie wtrąca się do wszystkiego. Z moim mężem szczęśliwa nie jestem od lat w zasadzie nauczyłam się żyć sama, radzić sobie sama w każdej sytuacji i nie załamywać  tym, że inaczej wyobrażałam sobie małżeństwo ......mam dzieci z którymi mam świetny kontakt i uwielbiam spędzać czas oraz przyjaciół zatem staram się być silna i nie załamywać bo nie na nim się kończy swiat😊Nauczyłam się w całym nieszczęściu swoim cieszyć życiem i radzić w trudnych sytuacjach.  Natomiast od dwóch lat czuje się jak piłka w grze w dwa ognie......stoję ciągle w środku. Moja mama stwierdziła że wigilię będzie spedzala sama w domu bo z moim mężem nie chce siadać przy wspólnym stole😭😭.Robię tą wigilię z jej powodu dla wszystkich że strony męża i dla niej aby nie była sama i aby mój mąż nie byl pokrzywdzony, że nie spędza jej że swoją rodziną. Jestem osobą elastyczna staram zawsze się znaleźć  rozwiązania satysfakcjonujące wszystkich. Tym razem jednak nikt nie pomyślał o mnie.  Mąż  nie wie, że ona nie chce z nim i że nie przyjdzie, a ja znalazlam się  w sytuacji  kiedy naprawdę  nie mam żadnego dobrego rozwiązania 😭😭.Spędzę z nią  to rozdziele moje dzieci z ojcem (bo jaki jest taki jest, ale to mimo wszystko ojciec). Jeżeli wybiorę moja rodzinę to ona będzie sama jak palec. Jeśli nie spędza z nią  będzie później gadanie jaka ja wyrodna córka jestem, że nawet  w taki dzień pozwoliłam, aby była sama......jestem załamana nie mam siły rano wstawać  wyciągają że mnie cała energię  obydwoje....Mam ochotę spakować dzieci i uciec od nich......Ale mam świadomość,  że ona ma tylko mnie i nikogo innego.  Jak właściwie postąpić w takiej sytuacji?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On123

To tylko i wyłącznie twoja wina, jak można latami stać po środku? Nie dziwię się że doprowadza to męża do szału i jest jak jest. Wyszłaś z domu by założyć własną rodzinę i ona jest najważniejsza, jeśli matka jest toksyczna to się od niej odetnij. Mąż zobaczy że w końcu jesteś po jego stronie, że to na nim ci zależy i wasze relacje się poprawią. Do tego te codzienne rozmowy z matką, myślisz że na ciebie to nie wpływa? Matka rozwala ci związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, justynag27 napisał:

Witam mam bardzo trudną sytuację i pierwszy raz w życiu chyba czuje się aż tak bardzo bezradna i nie wiem jak powinnam postąpić 😭😭. 2 lata temu zmarł mój tata, który  był moim wielkim przyjacielem i ogromnym wsparciem. Od tamtej pory mam ogromny problem, żeby  porozumieć się z moją mamą mieszkamy blisko siebie, ale cale szczescie oddzielnie.  Zawsze była osobą  bardzo wierzącą (co kompletnie mi nie przeszkadza), ale teraz jej wiara zaczyna być dla mnie bardzo uciążliwa. Czuję się jak kolonizowane Państwo. Ciągle mnie umoralnia, nawraca cokolwiek robię jest zawsze źle.....tłumaczę jej, że musi zmienić swoje podejście bo w taki sposób niestety nie pozyska osoby która będzie chciała z nią z przyjemnością  spedzala czas (przyjemność  jest tu słowem kluczowym bo spotkanie i rozmowa dwoje ludzi powinna nią być). Dzwonię do  niej codziennie przed i po pracy rozmowy nie są mile i po każdej z nich czuje się fatalnie. Problem prawdziwy tkwi w tym że moja mama i mój mąż  naprawdę bardzo się nie lubią. Patrząc na  wszystko z boku uważam że wina tkwi po jednej i po drugiej stronie......jedno z nich jest niegrzeczne, a drugie po prostu bezczelnie wtrąca się do wszystkiego. Z moim mężem szczęśliwa nie jestem od lat w zasadzie nauczyłam się żyć sama, radzić sobie sama w każdej sytuacji i nie załamywać  tym, że inaczej wyobrażałam sobie małżeństwo ......mam dzieci z którymi mam świetny kontakt i uwielbiam spędzać czas oraz przyjaciół zatem staram się być silna i nie załamywać bo nie na nim się kończy swiat😊Nauczyłam się w całym nieszczęściu swoim cieszyć życiem i radzić w trudnych sytuacjach.  Natomiast od dwóch lat czuje się jak piłka w grze w dwa ognie......stoję ciągle w środku. Moja mama stwierdziła że wigilię będzie spedzala sama w domu bo z moim mężem nie chce siadać przy wspólnym stole😭😭.Robię tą wigilię z jej powodu dla wszystkich że strony męża i dla niej aby nie była sama i aby mój mąż nie byl pokrzywdzony, że nie spędza jej że swoją rodziną. Jestem osobą elastyczna staram zawsze się znaleźć  rozwiązania satysfakcjonujące wszystkich. Tym razem jednak nikt nie pomyślał o mnie.  Mąż  nie wie, że ona nie chce z nim i że nie przyjdzie, a ja znalazlam się  w sytuacji  kiedy naprawdę  nie mam żadnego dobrego rozwiązania 😭😭.Spędzę z nią  to rozdziele moje dzieci z ojcem (bo jaki jest taki jest, ale to mimo wszystko ojciec). Jeżeli wybiorę moja rodzinę to ona będzie sama jak palec. Jeśli nie spędza z nią  będzie później gadanie jaka ja wyrodna córka jestem, że nawet  w taki dzień pozwoliłam, aby była sama......jestem załamana nie mam siły rano wstawać  wyciągają że mnie cała energię  obydwoje....Mam ochotę spakować dzieci i uciec od nich......Ale mam świadomość,  że ona ma tylko mnie i nikogo innego.  Jak właściwie postąpić w takiej sytuacji?????????

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie powiedziałam, że mój mąż się wscieka o ta relacje tak samo jak nie powiedziałam, że od lat jestem pośrodku...... Kwestia mojego małżeństwa to zupełnie inna sprawa...... To mnie on zawiódł to on nigdy nie stanął po mojej stronie....... To ja na niego przez całe małżeństwo nie mogę liczyć..... To ja sama wychowałam dzieci i zawsze radziła sobie sama ponieważ nie lubię się prosić jest typem chama o bardzo słabych manierach i szczerze mówiąc baaaardzo o musiałby się napracować aby naprawić całe zło które mi wyrzadzil...... Sprawa mamy to zupełnie nowe kwestia przed śmiercią taty funkcjonowała w swoim związku i żyła swoim życiem, ale wszystko się zmienilo i jest sama...... I nie stanowiło by to problemu gdyby była bardziej elastyczna i prosta w obsłudze 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hhhhhh

W końcu zostaniesz samotna matką córeczka swojej mamusi bez szans na kolejny związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I szczerze mówiąc nie przeszkadzaloby mi bycie samą.....bycie samym jest lepsze od życia w małżeństwie w którym robisz wszystko dla wszystkich ale sam.....miałabym mniej pracy😊 ale to nie było problemem tego co napisałam.....Czasami jesteśmy w sytuacji w której nie ma żadnego dobrego rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz czytasz w moich myślach 😁miałam ochotę tak zrobić spakować dzieci i pojechać zrobić coś szalonego w Święta...... Ale jest jeden problem nie jestem egoistka..... Dzieci pojechalyby  bez pytania, ale biorę pod uwagę że mają prawo spędzić święta z pełną rodzina...... Bez względu na to kogo ja lubię bądź nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ponadto masz rację nie przeszkadza mi co on czulby....... Przeszkadzało mi wszystko kilka pierwszych lat bardzo się starałam naprawiać..... Ale starania powinny być po dwóch stronach w chwili obecnej mieszkam z nim wykonuje wszystkie konieczne czynności  więc dosłownie wszystko bo palcem nigdy nie machnął w domu aby pomóc.... Ale on mnie psychicznie już nie ma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Po 2 latach mama powinna już się otrząsnąć, i nie szantazować cię emocjonalnie. Bo wie doskonale, że Wigilia to szczególny dzień, i że rodzina powinna usiąść do stołu razem. Tu nie chodzi o twego męża, którego mama nie lubi, ale przez wzgląd na wnuki, może wytrzymać tę godzinkę przy wspólnym stole. Tu chodzi o ciebie. Ciebie też nie lubi? Zapytaj ją o to, porozmawiaj z nią szczerze. Bo widocznie ciebie też nie lubi, skoro każe ci rozciąć się na pół, i być w 2 miejscach naraz. A wiadomo, że to niemożliwe. Co zawiniły twoje dzieci, że babcia nie chce do nich przyjść na Wigilę, co zawiniłaś ty? Być może, ona chce "ukarać" twego męża, ale tak naprawdę uderza w ciebie i w dzieci. Ona pochowała męża, ty ojca, czemu złości się na ciebie i dzieci? Ty też cierpisz. Tak się zanurzyła w swojej żałobie, że egoistycznie chce zranic ciebie i dzieci? Jestem wierząca, i to nie jest po chrześcijańsku, by tak udręczyć swoje dziecko- ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suup
Dnia 2.12.2019 o 04:38, justynag27 napisał:

Ja nie powiedziałam, że mój mąż się wscieka o ta relacje tak samo jak nie powiedziałam, że od lat jestem pośrodku...... Kwestia mojego małżeństwa to zupełnie inna sprawa...... To mnie on zawiódł to on nigdy nie stanął po mojej stronie....... To ja na niego przez całe małżeństwo nie mogę liczyć..... To ja sama wychowałam dzieci i zawsze radziła sobie sama ponieważ nie lubię się prosić jest typem chama o bardzo słabych manierach i szczerze mówiąc baaaardzo o musiałby się napracować aby naprawić całe zło które mi wyrzadzil...... Sprawa mamy to zupełnie nowe kwestia przed śmiercią taty funkcjonowała w swoim związku i żyła swoim życiem, ale wszystko się zmienilo i jest sama...... I nie stanowiło by to problemu gdyby była bardziej elastyczna i prosta w obsłudze 

Skąd wy baby bierzecie tych typków? A dodatkowo pozwolacie im się ruhać i robić wam dzieci. Jest jakaś logika w tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×