Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziecko je tylko kiri i kabanosy i słodycze

Polecane posty

Gość Gość xxx

Ja byłam takim niejadkiem. Moja mama mówi, że nieraz zastanawiała się, jak to jest, że ja żyję. Szkolne kanapki wyrzucałam, a najgorsze wspomnienia to niedzielne obiady: wszyscy już zjedli, mama pomyła a ja z napchanymi polikami i jeszcze pełnym talerzem. A dziś lubię jeść. Z perspektywy oceniam, że byłam bardzo spiętym dzieckiem. Nie rozmawiałam o swoich uczuciach, bo nikt się tym nie interesował. To były lata 80. Inne czasy. Jak z tym u twego synka? Mi się zmieniło dopiero w okresie dojrzewania, a było to późno. Miałam 15 lat. Jeśli synek rozwija się prawidłowo, to dałabym spokój. Niech je to, co lubi, nawet jeśli będą to codziennie kabanosy czy mielone. Wyrośnie z tego tak czy siak. Nie rób presji wokół jedzenia. A słodycze zawsze warto ograniczyć i dawać dobry przykład. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
56 minut temu, Gość Ags napisał:

Latwo takie bzdury wypisywac. Rozumiem, ze tak bys postapila z wlasnym dzieckiem? A nie, z wlasnym nie, chocby nie wiem co, klawiatura jednak wszystko przyjmie. 

Matke niejadka zrozumie tylko matka innego niejadka. To trzeba przerobic na wlasnej skorze by zrozumiec, ze sa dzieci ktore, wbrew obiegowej opinii, beda sie glodzic, a nie zjedza innej rzeczy niz to co w ostatecznosci akceptuja. 

Jedyna pociecha w tym, ze dzieci w koncu z tego wyrastaja. 

Ja bym podtykala pod nos inne rzeczy. Do znudzenia. 50-100 razy. W koncu moze dziecko zacznie jesc. Glodzenie nic nie da. Slodycze to niestety slepy zaulek, choc rozumiem, ze w desperacji matka nawet je akceptuje. Ja bym wyeliminowala, na poczatek zastapila drozdzowka a potem starala sie ograniczac dosyc drastycznie, podtykajac owoce, musy owocowe, galatetki z owocami. Zmiana nawykow zywieniowych jest jednak procesem, rewolucja nic nie da. 

Zastępować drożdżówka?masakra. Dziecko ktore bedzie mialo zastępowane posilki drożdżówka i slodyczami nigdy nie zacznie jeść pelnowartosiowych posiłków .Po co jeść warzywa jak mamusia da słodka bułeczke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam w domu 4 łatkę która też niespecjalnie chce jeść. Z obiadów zje tylko zupę. To jej w tej zupie rozdrabniam mięso, dodaje kasze, czasem jajko, tak żeby ten posiłek był jak najbardziej wartościowy. W zupie jest zawsze też dużo warzyw. Jeśli chodzi o drugie danie to rzadko coś zje. Czasem ziemniaki z kotletem, czasem jakieś pierogi lub kluski. Namawiam ale nie zmuszam. Natomiast nie chce jeść w ogóle pieczywa. Więc śniadania i kolacje to jest problem. Słodycze mamy pod wydział. Jeśli już są  to na pewno nie do południa bo wtedy obiadu nie zje już na pewno. Nie chcę jej zupełnie ograniczać, żeby nie zachowała się jak dzikus jak zobaczy coś słodkiego. A jest na nie łakoma strasznie. Dziś np. robiłysmy pierniczki i włożyła do buzi surowowe ciasto i siła jej wyciągałam, tak jej smakowało. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nie dawać słodyczy to zacznie odczuwać jakikolwiek głód i zacznie jeść. 

 

3 godziny temu, Gość gość napisał:

NIe dawaj mu tych rzeczy i po problemie. Zgłodnieje to zje coś normalnego, a jak ci zrobi histerię i strajk głodowy to od tego krzywda mu się nie stanie. Jakimś cudem dawniej dzieciaki jadły co było przygotowane dla wszystkich, bo matki syfem ich nie zapychały między posiłkami

 

3 godziny temu, Gość gość napisał:

Chore, dzieciak ma 7 lat a Ty się dopiero obudziłaś? Ja bylam niejadkiem, jak mi coś nie smakowalo to jadlam niechętnie ale nie było opcji żeby nic nie zjeść. Ale tak bylo odkąd zaczelam samodzielnie jeść.

Oj nie zgadzam się. Mam trójkę rodzeństwa i wszyscy jedliśmy to co mama przygotowała bez wybrzyd, Ania. Jeden z braci natomiast nie jadł praktycznie nic. Czasem tylko chleb z pasztetet i nic poza tym. Często był zwyczajnie tak głodny, że bolała go głowa. No ale nic nie ruszył do jedzenia. A słodycze w domu były tylko od święta, bo raz, że w tych czasach nic nie było w sklepach a dwa, to i tak nie byłoby za co kupić 😐 Takim był dzieckiem ale wyrósł z tego i ma się dobrze 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka

Do wszystkich matołków od " bo się nie zagłodzi" - poczytajcie coś więcej od pudełka, zanim zaczniecie wypisywać bzdury.

Do autorki wątku:

1. Trzeba wykluczyć przyczyny zdrowotne. Trzeba dziecku zrobić morfologię, zbadać poziom ferrytyny, czy eozynofile są podwyższone, poziom cukru, hormony tarczycy.

2. Jak wyniki będą ok, kierunek psychog dziecięcy, sensoryka. Notuje się coraz częstsze przypadki zaburzeń odżywiania u coraz młodszych dzieci.

Jak wyniki i sensoryka będą ok, psycholog nie dopatrzy podłoża emocjonalnego i/lub rodzinnego - wtedy dopiero możesz zastosować matołkowe rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

 

 

Oj nie zgadzam się. Mam trójkę rodzeństwa i wszyscy jedliśmy to co mama przygotowała bez wybrzyd, Ania. Jeden z braci natomiast nie jadł praktycznie nic. Czasem tylko chleb z pasztetet i nic poza tym. Często był zwyczajnie tak głodny, że bolała go głowa. No ale nic nie ruszył do jedzenia. A słodycze w domu były tylko od święta, bo raz, że w tych czasach nic nie było w sklepach a dwa, to i tak nie byłoby za co kupić 😐 Takim był dzieckiem ale wyrósł z tego i ma się dobrze 😉

Wiesz, tylko, że to odżywianie z dzieciństwa może procentowac w zdrowiu na stare lata. Dlatego w interesie rodzicow jest by znalezc jakis kompromis. W czasach mojego dziecinstwo wierzono w mleko, kakao bylo od święta a mama czesto robila kawę zbożowa, której ja nie cierpiała wiec zostawiala dla mnie samo mleko. Jogurty to byly popluczyny kiepskiej jakości ale ja uwielbiałam wiec mi kupowała. Lubilam o dziwo szpinak, moje rodzenstwo nie, więc mama szukala czegos co jedzą wszystkie dzieci, żeby nie gotowac na 100 gatunków  itd.

Wyzej ktos fajnie opisał kombinacje z zupami, które jako jedyne jada corka niejadek. Można? Mozna.

Same kanapki z pasztetem to na dłuższa metę ryzyko ogromnych niedoborów, trudno uwierzyć, ze jakis rodzic to akceptuje. W mojej rodzinie tez krążą legendy, ze niby tylko jajka i kalafior jadlam ale inne produkty tez jakos we mnie "wciskali".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Najgorsze, że on często choruje. Praktycznie co 2 m-ce antybiotyk. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość gość napisał:

Wiesz, tylko, że to odżywianie z dzieciństwa może procentowac w zdrowiu na stare lata. Dlatego w interesie rodzicow jest by znalezc jakis kompromis. W czasach mojego dziecinstwo wierzono w mleko, kakao bylo od święta a mama czesto robila kawę zbożowa, której ja nie cierpiała wiec zostawiala dla mnie samo mleko. Jogurty to byly popluczyny kiepskiej jakości ale ja uwielbiałam wiec mi kupowała. Lubilam o dziwo szpinak, moje rodzenstwo nie, więc mama szukala czegos co jedzą wszystkie dzieci, żeby nie gotowac na 100 gatunków  itd.

Wyzej ktos fajnie opisał kombinacje z zupami, które jako jedyne jada corka niejadek. Można? Mozna.

Same kanapki z pasztetem to na dłuższa metę ryzyko ogromnych niedoborów, trudno uwierzyć, ze jakis rodzic to akceptuje. W mojej rodzinie tez krążą legendy, ze niby tylko jajka i kalafior jadlam ale inne produkty tez jakos we mnie "wciskali".

Uwierz, że mama bardzo przeżywała to, że brat nic nie chce jeść. Była z nim u lekarza ale 30 parę lat temu to były inne czasy, inna świadomość nie tylko rodzicow ale i lekarzy. 

A o zupach pisałam ja😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bla

Nie dawac slodyczy, napoji gazowanych. kontrolowac czy ktos inny ich nie daje lub nie je/pije ich w szkole. Posilki o stalych porach. Wszyscy razem jedza przy stole. Pochowac przekaski, owoce, slodycze z pola widzenia. Nie ma podjadania miedzy posilkami ani picia mleka czy jogurtu. Duzo ruchu na swiezym powietrzu, szczegolnie przed posilkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Najgorsze, że on często choruje. Praktycznie co 2 m-ce antybiotyk. 

Dziwisz sie.budowanie odporności zaczyna się w jelitach, jak je śmieci to choruje. Odstaw ten syf, jak nie zacznie jeść to udaj się do specjalisty 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Najgorsze, że on często choruje. Praktycznie co 2 m-ce antybiotyk. 

Bo sama się zgadzasz go tymi antybiotykami faszerować. To raz. A dwa jak nie potrafisz zadbać o odpowiednią dietę własnego dziecka i zapychasz go byle czym byle tylko zjadł to się nie dziw, że choruje. I Ty jesteś temu winna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Uwierz, że mama bardzo przeżywała to, że brat nic nie chce jeść. Była z nim u lekarza ale 30 parę lat temu to były inne czasy, inna świadomość nie tylko rodzicow ale i lekarzy. 

A o zupach pisałam ja😉

To gratuluję zupek 😉

A mamie mozna tylko współczuć. Pewnie to zależy od "egzrmplarza" ale znalam wiele osob, które z racji wojennego dzieciństwa mialy uboga i monotonne dietę i to niestety odzywalo się w starszych latach.

Autorka juz pisze o częstych chorobach i antybiotykach czyli widac jaki mlody ma odporność przy takiej diecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość gość napisał:

To gratuluję zupek 😉

A mamie mozna tylko współczuć. Pewnie to zależy od "egzrmplarza" ale znalam wiele osob, które z racji wojennego dzieciństwa mialy uboga i monotonne dietę i to niestety odzywalo się w starszych latach.

Autorka juz pisze o częstych chorobach i antybiotykach czyli widac jaki mlody ma odporność przy takiej diecie.

Dziękuję 😊

A mnie zastanawia jak to jest, że osoby które były w obozach koncentracyjnych przy tak ubogiej diecie dożyły później starości i co niektóre są w całkiem dobrej kondycji fizycznej i intelektualnej. 

PS. Nie twierdzę, że dieta uboga w składniki odżywcze jest dobra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość gość napisał:

Autorka juz pisze o częstych chorobach i antybiotykach czyli widac jaki mlody ma odporność przy takiej diecie.

Moja córka naprawdę ostatnio jakby głodu nie odczuwała. Chodzi do żłobka i 2/3 grupy non stop choruje i siedzi w domu na antybiotykach. Ona nie, a mam wrażenie, że przy tej swojej diecie ubyło jej to i owo z witamin. Geny też sà ważne. Ludzie po obozach, wojnach, kryzysach przeżywali i dożywali sędziwego wieku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość gość napisał:

Autorka juz pisze o częstych chorobach i antybiotykach czyli widac jaki mlody ma odporność przy takiej diecie.

Moja córka naprawdę ostatnio jakby głodu nie odczuwała. Chodzi do żłobka i 2/3 grupy non stop choruje i siedzi w domu na antybiotykach. Ona nie, a mam wrażenie, że przy tej swojej diecie ubyło jej to i owo z witamin. Geny też sà ważne. Ludzie po obozach, wojnach, kryzysach przeżywali i dożywali sędziwego wieku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Dziękuję 😊

A mnie zastanawia jak to jest, że osoby które były w obozach koncentracyjnych przy tak ubogiej diecie dożyły później starości i co niektóre są w całkiem dobrej kondycji fizycznej i intelektualnej. 

PS. Nie twierdzę, że dieta uboga w składniki odżywcze jest dobra. 

Myślę, że to właśnie zalezy od "egzemplarza" " czyli genów.  Tyle osób umieralo w obozach wlasnie z wycienczenia i głodu a oni przetrwali czyli musieli być najsilniejsi. Pytanie jak wyglądała późniejsza fizyczna jakosc ich życia.  Może sa jakies badania jak taki organizm sie potem regenerowal.Tak naprawdę zadziałała naturalna selekcja, przy dzisiejszym stanie medycyny rzecz prawie zapomniana.Swoją drogą ciekawe od jakiego wieku zaczyna się niejadek. U mnie było ponoc dobrze dopóki nie poszłam do przedszkola. O niemowlakach odmawiajacych jedzenia tez nie słyszałem... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ja do lekarza: moja córka nic nie jadła od 7 dni!

lekarz: a pije coś?

ja: tylko bobo fruty 

lekarz: aaa to jest jak zupa 🙂

nie ma co panikować i zgadzam się z wypowiedziami powyżej, zje gdy zgłodnieje, ale słodycze należy eliminować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×