Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SuperFrajerka

No frajerki i naiwniaczki. Pochwalcie się jak się dałyście wykorzystać i jak na tym wyszłyście. Ile nas jest?

Polecane posty

Gość Asdf
11 minut temu, Gość gość11111111 napisał:

Moi rodzice chcieli ze mnie zrobić frajerkę, ale się nie dałam. W zamian za opiekowanie się nimi, płacenie rachunków, zakupy (mają dopiero 60 lat) chcieli mi przepisać już teraz połowę domu... a drugą połowę dostanę kiedy spłacę siostrę. Czyli nic za darmo.

Interes zycia;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asdfg

Jest cos takiego ze w rodzinach bywaja podwojne standardy.

Mam dwoje dzieci. Natomiast moja kuzynka ma troje dzieci. Wszystkie starsze od moich. Chodza juz do szkoly/przedszkola.

Moja mama mowi ze ona nie moze isc do pracy bo musi tym dzieciom gotowac obiady i przyprowadzac/odprowadzac je ze /do szkoly/przedszkola. Ta kuzynka jeszcze mieszka z emerytowanymi tesciami.

Ja natomiast wg mojej mamy nie  mam zadnych trudnosci z odprowadzaniem swojej dwojki dzieci i praca na pelen etat. Mimo ze moi rodzice i tesciowie mieszkaja 300km ode mnie.

Oczywiście ja pracuje itd ale zawsze jest tlumaczenie ze ta kuzynka no ona po prostu niee da rady bo tak ma trudno-wg mojej mamy, ktora nie zauwaza jak ja mam. I ze czasami wracam umeczona po harowie w robocie i z dwojka uwieszona u boku a ona mow "wsiadaj w auto i rżbij 300km do domu rodzonnego na weekend -co masz do roboty". Jprdl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dttdd
25 minut temu, Gość gość11111111 napisał:

Moi rodzice chcieli ze mnie zrobić frajerkę, ale się nie dałam. W zamian za opiekowanie się nimi, płacenie rachunków, zakupy (mają dopiero 60 lat) chcieli mi przepisać już teraz połowę domu... a drugą połowę dostanę kiedy spłacę siostrę. Czyli nic za darmo.

A rwoja siostra to co. Niech ona cie splaci lepiej na tym wyjdziesz. 

Ja naleze do tych niestety co ma dobre serce. Codziennie zabieram sosiadke gdy jade do pracy. Ona nie pracuje ale chyba jej sie nudzi w domu. Ogolnie mi to nie przeszkadza bo i tak jade. Nigdy sie nawet nie spytala czy sie nie dorzucic do paliwa. A dzis wypalila ze ma fryzjera o 16 i czy po pracy  bym na nia nie  poczekala zeby ja zabrac do domu. Ja koncze o 16. Ale odmowilam. Ludzie to nawet wsydu nie maja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajamamhistorię
2 minuty temu, Gość dttdd napisał:

A rwoja siostra to co. Niech ona cie splaci lepiej na tym wyjdziesz. 

Ja naleze do tych niestety co ma dobre serce. Codziennie zabieram sosiadke gdy jade do pracy. Ona nie pracuje ale chyba jej sie nudzi w domu. Ogolnie mi to nie przeszkadza bo i tak jade. Nigdy sie nawet nie spytala czy sie nie dorzucic do paliwa. A dzis wypalila ze ma fryzjera o 16 i czy po pracy  bym na nia nie  poczekala zeby ja zabrac do domu. Ja koncze o 16. Ale odmowilam. Ludzie to nawet wsydu nie maja.

Ja już od dawna robię tak, że pomagam nie oczekując niczego w zamian, ale tylko wtedy gdy mi to z niczym nie koliduje, nie obciąza, nie wadzi i nie jest dla mnie wyrzeczeniem czy poświęceniem i niczego sobie nie muszę odmawiać. Nie przedkładam czyichś potrzeb nad swoje, priorytetem jest dla mnie mój mąż i dzieci i ja,  potem matka, bracia, rodzina męza, kuzynostwo i przyjaciele oraz znajomi, a na końcu obcy, choć to zależy też od wagi potrzeby danej osoby i jej sytuacji życiowej.

Problem w tym, że niektórzy niestety przyzwyczajają się, że niby nasza pomoc czyli coś co zrobiliśmy nadprogramowo oni uwazają za nasz obowiązek bo przecież już dwa lub  trzy razy im pomogliśmy to dlaczego nie na zawsze?!

Takich pasożytów trzeba sprowadzać na ziemię i tyle, bez sentymentów. Bo jest różnica między pomocą a wykorzystywaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1
5 minut temu, Gość Ajamamhistorię napisał:

Ja już od dawna robię tak, że pomagam nie oczekując niczego w zamian, ale tylko wtedy gdy mi to z niczym nie koliduje, nie obciąza, nie wadzi i nie jest dla mnie wyrzeczeniem czy poświęceniem i niczego sobie nie muszę odmawiać. Nie przedkładam czyichś potrzeb nad swoje, priorytetem jest dla mnie mój mąż i dzieci i ja,  potem matka, bracia, rodzina męza, kuzynostwo i przyjaciele oraz znajomi, a na końcu obcy, choć to zależy też od wagi potrzeby danej osoby i jej sytuacji życiowej.

Problem w tym, że niektórzy niestety przyzwyczajają się, że niby nasza pomoc czyli coś co zrobiliśmy nadprogramowo oni uwazają za nasz obowiązek bo przecież już dwa lub  trzy razy im pomogliśmy to dlaczego nie na zawsze?!

Takich pasożytów trzeba sprowadzać na ziemię i tyle, bez sentymentów. Bo jest różnica między pomocą a wykorzystywaniem.

I to jest zdrowe podejście. Świetnie to ujęłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz1
51 minut temu, Gość gość11111111 napisał:

Moi rodzice chcieli ze mnie zrobić frajerkę, ale się nie dałam. W zamian za opiekowanie się nimi, płacenie rachunków, zakupy (mają dopiero 60 lat) chcieli mi przepisać już teraz połowę domu... a drugą połowę dostanę kiedy spłacę siostrę. Czyli nic za darmo.

Trzeba było brać tą połowę domu, ale pod warunkiem że rachunki płacisz tylko za siebie, drugą połowę domu możesz spłacić dla siostry po ich śmierci, a opieka nad nimi spada na was obie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość Ajamamhistorię napisał:

Ja już od dawna robię tak, że pomagam nie oczekując niczego w zamian, ale tylko wtedy gdy mi to z niczym nie koliduje, nie obciąza, nie wadzi i nie jest dla mnie wyrzeczeniem czy poświęceniem i niczego sobie nie muszę odmawiać. Nie przedkładam czyichś potrzeb nad swoje, priorytetem jest dla mnie mój mąż i dzieci i ja,  potem matka, bracia, rodzina męza, kuzynostwo i przyjaciele oraz znajomi, a na końcu obcy, choć to zależy też od wagi potrzeby danej osoby i jej sytuacji życiowej.

Problem w tym, że niektórzy niestety przyzwyczajają się, że niby nasza pomoc czyli coś co zrobiliśmy nadprogramowo oni uwazają za nasz obowiązek bo przecież już dwa lub  trzy razy im pomogliśmy to dlaczego nie na zawsze?!

Takich pasożytów trzeba sprowadzać na ziemię i tyle, bez sentymentów. Bo jest różnica między pomocą a wykorzystywaniem.

Kolejna bardzo mądra wypowiedź, są dziewczyny co idealnie rozumieją o co chodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xdhgfd

Jak sie wymigsc od pomocy tesciom przy gospodarstwie jak ich dzieci im nie pomagaja. Ja z mezem "musimy" pomagac chociaz mieszkamy osobno. A meza rodzenstwo mieszka z nimi i nic nie pomoga maja pretensje ze sie dalej wyprowadzilismy. Czasami jezdzimy ale kosztem odpoczynku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1
13 minut temu, Gość xdhgfd napisał:

Jak sie wymigsc od pomocy tesciom przy gospodarstwie jak ich dzieci im nie pomagaja. Ja z mezem "musimy" pomagac chociaz mieszkamy osobno. A meza rodzenstwo mieszka z nimi i nic nie pomoga maja pretensje ze sie dalej wyprowadzilismy. Czasami jezdzimy ale kosztem odpoczynku

Musicie konsekwentnie odmawiać. Macie prawo do własnego życia, a nie życia ,, razem z rodzicami". Skoro jest rodzeństwo, które tam mieszka, to niech ono pomaga. Wy nie przejmujcie się i róbcie swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdgfx
45 minut temu, Gość gość1 napisał:

Musicie konsekwentnie odmawiać. Macie prawo do własnego życia, a nie życia ,, razem z rodzicami". Skoro jest rodzeństwo, które tam mieszka, to niech ono pomaga. Wy nie przejmujcie się i róbcie swoje.

Niestety moj maz jest tak wychowany ze na kazde zawolanie tam jest. Niestety tylko przez to klotnie mamy gdy nie chce jechac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość fdgfx napisał:

Niestety moj maz jest tak wychowany ze na kazde zawolanie tam jest. Niestety tylko przez to klotnie mamy gdy nie chce jechac

To ty nie jedz. Niech on jedzie. Nie musisz robic tego samego co on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 godzin temu, Gość Iubire napisał:

Jest nawet taki termin, "emocjonalność duchowa" 🙂

Jeśli chodzi o zasadę wzajemności, to czyż nie jest tak, że pomagając z potrzeby serca nie oczekujemy wdzięczności? Prosząc kogoś o pomoc, liczymy się z tym, że ma prawo odmówić?

Jeżeli Oczekujemy odwdzięczenia się, to znaczy, że załatwiamy interesy, a nie pomagamy.

Wiedziałam, że ktoś się odezwie w ten sposób. Chyba nie do końca zrozumiałaś o co mi chodzi. Odwróćmy sytuację, kiedy ja nie pomagam, a mnie ktoś pomoże. Mam w sobie coś takiego od zawsze, że jak ktoś jest dla mnie dobry, to ja dla niego też. Czyli jeśli on mi pomoże, to ja mu przy najbliższej okazji też pomogę. Czyli co? Wyznaję zasadę wzajemności, nie zastanawiam się nad nią, ale jak przychodzi co do czego, to automatycznie pomagam. Nie żeruję na czyjejś dobroci. Sama jak pomogę nie oczekuję wdzięczności, ale byłoby fajnie, gdyby moim przyjacielem była osoba, która pomaga mi z automatu, tak jak ja jej pomagam. Przyjaźń chyba polega właśnie na zasadzie wzajemności. Przyjaciele mają się nawzajem wspierać, czyż nie? Bo z jakiej racji ja mam być dla kogoś przyjacielem, a ta osoba dla mnie nie? To nie jest przyjaźń, to jest relacja pasożyt-frajer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 godziny temu, Gość gość napisał:

DOKŁADNIE! Widzę, że wiesz o co mi chodzi. U mnie jeszcze doszło takie uczucie poniżenia. Poczułam, że nie dość, że ktoś nie szanuje nas i naszego dziecka to jeszcze nami gardzi.

Czytam cię i chciałam ci odpisać i widzę, ze dokładnie tego określenia mi brakowało, żeby ująć całą sytuację. Tak jakby własne rodzeństwo mało cię za jakiegoś podciepa, przybłędę, czy coś. Napluł w twarz i jeszcze ręką przyłożył, żeby dobrze siedziało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Ajamamhistorię napisał:

Problem w tym, że niektórzy niestety przyzwyczajają się, że niby nasza pomoc czyli coś co zrobiliśmy nadprogramowo oni uwazają za nasz obowiązek bo przecież już dwa lub  trzy razy im pomogliśmy to dlaczego nie na zawsze

Tak jakby się im to kuźwa należało nie? Dlatego ja też zmieniłam podejście. Trochę zdrowego egoizmu nie zaszkodzi, a przynajmniej do człowieka nie przyczepi się jakaś pijawka, a na pewno nie od razu. Piszesz, że ta relacja, to dla ciebie lekcja, tylko szkoda, że to osoby dobre dostają lekcję, a nie ta cała reszta. W efekcie nikt nikomu nie będzie pomagał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frajerka numer dziesięć

Ja przez dwa lata byłam z ćpunem i alkoholikiem. Przez rok jak razem mieszkaliśmy, to się wszystko wydało. Ostatnie pół roku to było utrzymywanie go, bo pracę ciągle zmieniał, nie mogl się nigdzie utrzymać. Zarabialiśmy tyle samo, ale on wszystko przepijał albo przepalał (trawa). Pięciu tysięcy, które ode mnie pożyczył, nie spłacił. Została mi blizna po nim (pod koniec związku byl agresywny i jeszcze mnie zdradził) i długi. 

Wbrew temu, co piszą na tym forum, to nigdy nie zdarzyło mi się być utrzymanka, a na odwrót - i owszem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1
14 godzin temu, Gość Frajerka numer dziesięć napisał:

Ja przez dwa lata byłam z ćpunem i alkoholikiem. Przez rok jak razem mieszkaliśmy, to się wszystko wydało. Ostatnie pół roku to było utrzymywanie go, bo pracę ciągle zmieniał, nie mogl się nigdzie utrzymać. Zarabialiśmy tyle samo, ale on wszystko przepijał albo przepalał (trawa). Pięciu tysięcy, które ode mnie pożyczył, nie spłacił. Została mi blizna po nim (pod koniec związku byl agresywny i jeszcze mnie zdradził) i długi. 

Wbrew temu, co piszą na tym forum, to nigdy nie zdarzyło mi się być utrzymanka, a na odwrót - i owszem.

 

Przykre. Mam nadzieję, że więcej nie dasz się oszukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frajerka numer dziesięć

Dzięki. Na szczęście już wyszłam na prostą i żyje w normalnym związku:) pomagam ludziom dalej, ale już bardziej uważam komu i czy naprawdę potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1
Przed chwilą, Gość Frajerka numer dziesięć napisał:

Dzięki. Na szczęście już wyszłam na prostą i żyje w normalnym związku:) pomagam ludziom dalej, ale już bardziej uważam komu i czy naprawdę potrzebuje.

Cieszę się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja miałam przyjaciółkę ( tak mi się wtedy wydawało). Studiowałysmy razem. Ona zmieniała uczelnie 3 razy. Generalnie wykorzystywała mnie strasznie. Byłam na każde jej skinienie, nawet zajmowałam się jej dzieckiem, wtedy dwuletnim. Pożyczała ode mnie ubrania, których nie odzyskałam po dziś dzień. Wciskała mi kity typu: chora matka, ojciec dziecka nie żyje. Jak się później okazało matka zdrowa jak ryba, a tatuś ...olil. Nigdy więcej takich ludzi. Przyjaźń umarła śmiercią naturalna sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koko

Moja naiwnosc nie zna konca. Pracuje z zespolem ludzi ktorym niestety zarzadzam. Ostatnio pozwolilam kilku osobom wyjsc wczesniej chociaz plan byl inny trzeba bylo nadgonic robote. Oczywiscie z reszta zostalam i pracowalam. A od szefostwa mi sie dostalo ze oni wyszli wczesniej bo nawet ich nie raczyli poingormowac ze wolne chca. No szczyt ostatni raz wzielam wine na siebie. Nie musza miec wszyscy lubiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coco
33 minuty temu, Gość koko napisał:

Moja naiwnosc nie zna konca. Pracuje z zespolem ludzi ktorym niestety zarzadzam. Ostatnio pozwolilam kilku osobom wyjsc wczesniej chociaz plan byl inny trzeba bylo nadgonic robote. Oczywiscie z reszta zostalam i pracowalam. A od szefostwa mi sie dostalo ze oni wyszli wczesniej bo nawet ich nie raczyli poingormowac ze wolne chca. No szczyt ostatni raz wzielam wine na siebie. Nie musza miec wszyscy lubiec

Z choinki sie urwalas? Zarzadzasz zespołem, sama dalas im pozwolenie na ich wyjscie, to jako ich przełożony sama powinnas poinformować gore, swych przelozonych o zmianach organizacyjnych w swoim zespole.

Bozsz, jakim cudem ty zarzadzasz zespołem, jak nie ogarniass podstaw zarzadzania. 

No chyba, ze to jakas dziwna firma gdzie pomija sie swego bezpośredniego przelozonego i leci od razu do tych wyzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moi rodzice zawsze proszą mnie o pomoc w załatwieniu pewnych spraw. Rodzeństwa nawet nie pytają, mówią, że tylko ja potrafię załatwić. Męczy mnie to strasznie, bo u nas jest właśnie taka sytuacja, że rodzice mają nas za bardziej zaradnych, w związku z tym ode mnie można oczekiwać pomocy. A siostrze wiedzie się nieco gorzej (ale nie źle), więc jej trzeba pomagać i nie zawracać głowy nowymi sprawami 😞 W chwili obecnej moi rodzice muszą załatwić coś bardzo ważnego na ostatnią chwilę. Mogli to zrobić wcześniej, ale oczywiście przeciągali to w nieskończoność. Teraz oczekują że im w tym pomogę, że rzucę wszystko, dzieci, pracę i polecę za ocean załatwiać ich sprawy spadkowe. I do tego jeszcze stosują takie gry na emocjach, wmawiają mi że tylko ja mogę to zrobić, że jeśli nie zrobię to WSZYSTKO PRZEPADNIE I JESTEŚMY ZGUBIENI ŁO NIEEE! Okropne to jest. Moja psychika jest zniszczona przez nich. Już nawet nie chodzi o to by któryś z braci mi pomógł, ale o to że oni sami powinni takie sprawy ogarniać. Najlepsze w tym ich planie dot. mojego wyjazdu w sprawie spadku jest to, że ja mam niby tam latać po urzędach, wszystko załatwiać, sprzedać ziemię i inne rzeczy, a potem wrócić z forsą i dać moim rodzicom i innym spadkobiercom (tak, są jeszcze inni,ale oni d*py też nie ruszą i czekają jak wszystko z nieba spadnie) nawet nie wliczając mnie w ten super biznes, czyli mam iść zapierniczać i wszystko im dać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc "
11 minut temu, Gość gość napisał:

Moi rodzice zawsze proszą mnie o pomoc w załatwieniu pewnych spraw. Rodzeństwa nawet nie pytają, mówią, że tylko ja potrafię załatwić. Męczy mnie to strasznie, bo u nas jest właśnie taka sytuacja, że rodzice mają nas za bardziej zaradnych, w związku z tym ode mnie można oczekiwać pomocy. A siostrze wiedzie się nieco gorzej (ale nie źle), więc jej trzeba pomagać i nie zawracać głowy nowymi sprawami 😞 W chwili obecnej moi rodzice muszą załatwić coś bardzo ważnego na ostatnią chwilę. Mogli to zrobić wcześniej, ale oczywiście przeciągali to w nieskończoność. Teraz oczekują że im w tym pomogę, że rzucę wszystko, dzieci, pracę i polecę za ocean załatwiać ich sprawy spadkowe. I do tego jeszcze stosują takie gry na emocjach, wmawiają mi że tylko ja mogę to zrobić, że jeśli nie zrobię to WSZYSTKO PRZEPADNIE I JESTEŚMY ZGUBIENI ŁO NIEEE! Okropne to jest. Moja psychika jest zniszczona przez nich. Już nawet nie chodzi o to by któryś z braci mi pomógł, ale o to że oni sami powinni takie sprawy ogarniać. Najlepsze w tym ich planie dot. mojego wyjazdu w sprawie spadku jest to, że ja mam niby tam latać po urzędach, wszystko załatwiać, sprzedać ziemię i inne rzeczy, a potem wrócić z forsą i dać moim rodzicom i innym spadkobiercom (tak, są jeszcze inni,ale oni d*py też nie ruszą i czekają jak wszystko z nieba spadnie) nawet nie wliczając mnie w ten super biznes, czyli mam iść zapierniczać i wszystko im dać.

Przepraszam ale to jakaś kpina... Ma pani rzucić pracę, dzieci i męża i jechać na drugi koniec świata załatwić wszelkie sprawy spadkowe do tego sprzedać inne przedmioty i cała gotówkę oddać a dla siebie za tą robotę nic???????? Przepraszam ale trzeba by być niezła frajerów żeby się tak dać zrobić. A co w tym czasie z pracą z dziećmi?? Tu trzeba zaznaczyć że w ciągu tygodnia nie jest pani w stanie załatwić wszystkiego. A nie daj Bóg załatwi pani coś źle albo źle sprzeda no to będzie pani w rodzinie jak wróg złodziej numer jeden. Nigdy bym się nie dała w to wpakować. W najgorszym wypadku trzeba udać jakąś chorobę i już niech lecą sami wybiorą ze dwie trzy osoby i lecą sami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×