Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Konfederacja. W.i N.

Uniwersytet śląski to ideologiczna szmatoa!

Polecane posty

Gość Konfederacja. W.i N.

trafiła do nas wyjątkowo oburzająca sprawa złośliwego i fałszywego ataku na Panią Profesor Ewę Budzyńską. Pani Profesor padła ofiarą lewicowych radykałów, bezlitośnie zastraszających i wykorzystujących uległość uczelnianej biurokracji gotowej ukarać rzetelnego naukowca w imię świętego spokoju i poprawności politycznej.

Grupa zradykalizowanych studentów postawiła Pani Profesor zarzuty „homofobii”, popierania „ideologii anti-choice” i szerzenia „poglądów radykalno-katolickich”. Jako dowód studenci wskazywali między innymi, że „pani profesor opierała się tylko na jednej definicji rodziny” opartej na związku kobiety i mężczyzny.

Na zachowanie studentów można by spuścić zasłonę milczenia, gdyby nie fakt, że ich absurdalne zarzuty padły na podatny grunt. Rzecznik dyscyplinarny uczelni zażądał dla Pani Profesor kary dyscyplinarnej nagany. Uczynił to, chociaż sam musiał przyznać nieprawdziwość szeregu absurdalnych zarzutów.

Tak się składa, że w tym czasie, gdy wobec prof. Ewy Budzyńskiej wszczęto postępowanie dyscyplinarne, w moje ręce trafiła ostateczna wersja pisanego kilka miesięcy raportu Ordo Iuris, poświęconego naruszeniom wolności akademickiej w Polsce. Jasno wynika z niego, że skrajne przypadki pogwałcenia wolności akademickiej powtarzają się coraz częściej. W raporcie opisaliśmy ponad 20 przykładów takich sytuacji z ostatnich lat.

Jestem przekonany, że postawiona przez nas diagnoza i proponowane rozwiązania są szansą na uwolnienie uniwersytetów od ideologicznej przemocy i ponowne zagwarantowanie wolności badań, niezbędnej dla skutecznego dociekania prawdy. Bez niej trudno też liczyć, że uniwersytety będą kształcić w duchu wartości i krytycznego myślenia. Dlatego raport kończymy projektem nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce.

Atak na wolność słowa

Bulwersująca sprawa profesor Ewy Budzyńskiej zaczęła się w grudniu 2018 r. Pani profesor poprosiła nas o pomoc, gdy grupka studentów II roku socjologii wystosowała skargę do rektora, zarzucając badaczce narzucanie studentom „ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich".

Tym, co tak wzburzyło protestujących, było nazwanie człowieka w prenatalnej fazie rozwoju „dzieckiem” oraz pokazywanie modeli różnych faz rozwoju płodowego człowieka. Krytyka dotyczyła także zaprezentowania badań wskazujących na negatywny wpływ żłobków na rozwój dzieci. Jednak koronnym zarzutem było posłużenie się przez Panią Profesor definicją rodziny jako podstawowej komórki społecznej opartej o związek mężczyzny i kobiety.

Radykalni aktywiści nie mogli też znieść zaprezentowania przez prof. Ewę Budzyńską publikowanych w prasie naukowej wyników badań znanego naukowca i wielokrotnego gościa Ordo Iuris prof. Marka Regnerusa na temat skutków wychowywania dzieci przez osoby pozostające w układach jednopłciowych.

W skardze zamieszczono także oskarżenie o krytyczny stosunek wykładowcy do eutanazji i rzekomy „antysemityzm” Pani Profesor.

Oburzająca reakcja rzecznika dyscyplinarnego

Na tej podstawie rzecznik dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie „podejrzenia popełnienia czynów uchybiających obowiązkom i godności nauczyciela akademickiego”. W jego trakcie prof. Ewa Budzyńska złożyła obszerne wyjaśnienia i zaprezentowała materiał wykorzystywany podczas zajęć.

Dalsze postępowanie urągało podstawowym zasadom praworządności. Dość powiedzieć, że rzecznik przesłuchał jedynie tych studentów Pani Profesor, którzy poparli skargę, ponadto dwojgu przesłuchiwanym okazał protokół zeznań trzeciego z nich, by następnie ze zgodnych zeznań świadków wyprowadzić wniosek o ich prawdziwości.

Po zakończeniu postępowania wyjaśniającego rzecznik uznał za bezzasadny zarzut antysemityzmu Pani Profesor. Ponad wszelką wątpliwość wykazano bowiem, że opowiedziany na wykładzie żart żydowski nie był antysemickim atakiem, ale miał być ilustracją wykładu, podobnie jak opowiadane wówczas żarty śląskie i greckie.

Co więcej, wobec przedstawionych przez Panią Profesor publikacji naukowych rzecznik musiał przyznać, że bezpodstawny był zarzut przekazywania przez prof. Ewę Budzyńską „informacji niezgodnej z aktualnym stanem naukowym”.

Pomimo tego rzecznik dyscyplinarny zażądał od Komisji Dyscyplinarnej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach ukarania prof. Ewy Budzyńskiej dyscyplinarną naganą, a komisja zdecydowała się wszcząć postępowanie!

Gdybym nie czytał akt sprawy, nigdy bym nie uwierzył, że poważni pracownicy uniwersytetu mogą na podstawie tak oczywiście ideologicznych i bezpodstawnych donosów uruchomić przeciwko uznanemu naukowcowi całą machinę dyscyplinarną.

Kara za sprzeciw wobec ideologicznego dyktatu

Nasi prawnicy reprezentują Panią Profesor i udzielają jej pomocy prawnej. W stanowisku skierowanym do Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej ds. Nauczycieli Akademickich Uniwersytetu Śląskiego wykazujemy niewinność Pani Profesor, wskazując, że zdecydowana większość zarzucanych jej czynów została zmyślona i nie jest poparta żadnymi dowodami! A pozostałe dotyczą zasadnych ocen i opartych na rzetelnej naukowej wiedzy informacji, które Pani Profesor przekazywała swym studentom.

Zarzuciliśmy uczelni, że próba dyscyplinarnej ingerencji w program prowadzonych zajęć to ewidentny przejaw łamania wolności akademickiej i słowa, chronionych nie tylko polską konstytucją, ale i licznymi aktami prawa międzynarodowego (m.in. Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych, Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, a także Kartą Praw Podstawowych UE).

Naukowcy na celowniku aktywistów LGBT

Niestety, historia prof. Budzyńskiej nie jest odosobnionym przypadkiem.

Dość wspomnieć sprawę prof. Tadeusza Smyczyńskiego, wybitnego polskiego prawnika, który stał się celem zaciekłych ataków aktywistów LGBT i „Gazety Wyborczej”, bo w swoim podręczniku do prawa rodzinnego zawarł oczywiste stwierdzenie, że „fundamentem rodziny jest para składająca się z mężczyzny i kobiety”, a próby zrównania małżeństwa z konkubinatami osób tej samej płci uznał za „przejawy nadużywania idei ochrony praw człowieka”.

Fala ataków spadła również na prof. Aleksandra Nalaskowskiego, który w swoim felietonie z września ub. roku skrytykował marsze LGBT i szereg gorszących profanacji mających miejsce podczas parad. Po tym artykule zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające w sprawie popełnienia przewinienia dyscyplinarnego, a sam wykładowca został zawieszony w obowiązkach nauczyciela akademickiego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Wprawdzie po fali protestów rektor UMK przyjął złożone przez prof. Nalaskowskiego odwołanie od decyzji o zawieszeniu, a postępowanie dyscyplinarne umorzono, ale cała sytuacja jasno pokazała, jakie konsekwencje spotykają nauczycieli akademickich sprzeciwiających się dyktatowi LGBT.

Szykany, których doświadczyli prof. Budzyńska, prof. Smyczyński, prof. Nalaskowski i inni polscy naukowcy, są wynikiem wieloletnich dążeń aktywistów LGBT do narzucenia swych absurdalnych ideologii i wprowadzenia cenzury poprawności politycznej wszędzie, gdzie to możliwe.

Zatrważające dane w najnowszym raporcie Ordo Iuris

Proszę sobie wyobrazić, że w opublikowanym właśnie raporcie dotyczącym wolności akademickiej w ostatnich latach znalazło się ponad 20 takich przykładów.

Są wśród nich zarówno szykany wymierzone w wykładowców broniących najważniejszych wartości i niezgadzających się na dyktat ideologów LGBT, gender, grup proaborcyjnych i skrajnej lewicy, jak i liczne przypadki odwołania z przyczyn ideologicznych wykładów i konferencji, podczas których miały być prezentowane fakty podważające bezpodstawne tezy tych ideologii i ruchów politycznych oraz opinie krytyczne wobec nich.

Tak było m.in. z decyzją o odwołaniu konferencji naukowej „Prawo dziecka do życia”, którą Uniwersytet Jagielloński w Krakowie podjął na skutek nacisku aktywistów partii Razem, odwołaniu z tego samego powodu przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu konferencji „Wyzwania i zagrożenia bioetyczne XXI w.” zaplanowanej w ramach Bydgoskich Dni Bioetycznych czy wykładu Irene van der Wende i dr Wiesławy Stefan na temat syndromu poaborcyjnego na Wrocławskim Uniwersytecie Medycznym w październiku 2017 r.

Fala hejtu za badania o związku homoseksualizmu z AIDS

Ostrzegaliśmy, że z biegiem czasu będzie coraz gorzej. I rzeczywiście – tylko w ostatnich tygodniach nasza lista zawarta w raporcie wydłużyła się o kolejne przypadki rażącego ograniczania debaty akademickiej.

Głośny był zwłaszcza przykład z listopada 2019 r. Wygłoszony na Śląskim Uniwersytecie Medycznym wykład „Homoseksualizm a zdrowie”, podczas którego omawiano m.in. wyniki badań na temat występowania choroby AIDS wśród mężczyzn prowadzących homoseksualny styl życia, spotkał się z falą hejtu ze strony ideologów LGBT. Ta sytuacja pokazała, że pod ostrzałem aktywistów skrajnej lewicy mogą się znaleźć nawet badania naukowe, zwłaszcza jeśli zadają kłam forsowanym przez nich tezom.

Przemyślana strategia

Nie mam wątpliwości, że wszystkie te próby to realizacja bardzo dobrze przemyślanej strategii ideologów LGBT, mającej ograniczyć wolność badań naukowych na polskich uczelniach i zastąpić go pseudonaukowym neomarksizmem.

Dlatego bez wahania cenzurują oni wykładowców opowiadających się po stronie fundamentalnych wartości, próbując ich zastraszyć, zdyskredytować dorobek naukowy, wreszcie zniesławić i zmusić do milczenia. Tę samą zasadę stosują wobec rektorów polskich uniwersytetów. Niestety, coraz częściej odnoszą oni zwycięstwo – władze uczelni kapitulują pod presją ideologicznego dyktatu.

Charakterystyczne, że rzecznik dyscyplinarny żądający nagany dla prof. Ewy Budzyńskiej nie stronił w swym wniosku o ukaranie od ideologicznych wywodów, w tym wyśmiewając wszelkie związki neomarksistowskiej ideologii gender z komunizmem.

Dlatego dobrze wiedzieliśmy, że poza działaniami ukierunkowanymi na obronę konkretnych osób takich jak pani prof. Budzyńska czy prof. Smyczyński, potrzebna jest systemowa zmiana prawa, która pozwoli skuteczniej chronić wolność słowa na uczelniach wyższych i wprowadzi skuteczne instrumenty jej egzekwowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze Śląska

Może i szmatoa, dlatego na nim nie studiowałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchacz

Pani historyk z UŚ, o ba... ba... ba-haa-rdzo znanym nazwisku, na wykładzie w muzeum nie wiedziała, że kościoły w średniowieczu były orientowane. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lyr

Poprosimy o nazwiska tych studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lyr

Poprosimy o nazwiska tych studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lyr

Poprosimy o nazwiska tych studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×