Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Adapus

Zazdrośni znajomi

Polecane posty

Witajcie, czy u was też zmieniła się relacja ze znajomymi w momencie poprawy waszej sytuacji materialnej?

Odkąd zacząłem dobrze zarabiać, kupiłem z narzeczoną duże mieszkanie i je wyremontowaliśmy, większość znajomych się po prostu odcięła, nie chcą się spotykać, przychodzić, kontakt jest tak jakby ochłodzony. Nigdy niczym się nie chwaliliśmy, nie wywyższaliśmy, nie chwaliłem się nikomu ile zarabiam. Na początku wszyscy chętnie do nas przychodzili (odnosiliśmy wrażenie, że po prostu nie wierzyli, że kupiliśmy to mieszkanie bo chyba cały czas sądzili, że nie zarabiam dużo bo nigdy o pieniadzach nie mówiłem) i mam wrażenie, że po prostu gdy zobaczyli nasze nowe mieszkanie, to na jakim poziomie żyjemy, jak nam się dobrze wiedze, to zaczęła ich zżerać zazdrość i dlatego teraz  takie chłodne relacje z ich strony. Większość z nich wciąż mieszka z rodzicami, niektórzy wynajmują kawalerki.

Są tacy, którzy cieszą się naszym sukcesem i szczęściem, ale to nieliczni, w dodatku tacy z którymi bardzo sporadycznie się widujemy ze względu na odległość jaka nas dzieli. Większość po prostu zżera zazdrość co widać gołym okiem po zachowaniu gdy tylko do nas przychodzili.

Kiedyś niektórzy z nich odmawiając wyjścia na imprezy mówili, że "bawić się będą gdy dorobią się domu i samochodu" , a tymczasem...właśnie ci ludzie pracują cały czas za grosze na etatach i mieszkają z rodzicami,  nie przejawiali i nie przejawiają żadnych oznak do zmiany tego stanu rzeczy, nawet nie potrafią odłożyć pieniędzy by mieć na wpłatę własną przy kredycie na mieszkanie gdy cały czas mieszkają z rodzicami (to nawet moja narzeczona mimo, że zarabia niewiele to potrafiła odłożyć sporo kasy gdy mieszkała z rodzicami),  my normalnie wtedy imprezowaliśmy, bo pracę z życiem prywatnym trzeba umieć rozdzielić, ja już wtedy zarabiałem dość sporo, a mimo to wyjście raz na jakiś czas w weekend na imprezę nie było przeszkodą, praca z imprezami nie kolidowała.

Więc podejrzewam, ze dlatego ci ludzie mają teraz taki przyslowiowy "ból tyłka" bo potrafiliśmy się dorobić, odłożyć pieniadze na wpłatę własną na kredyt na mieszkanie, remont i wyposażenie.

Czy u was było podobnie gdy tylko zaczęło wam się lepiej wieść? Jak ludzie mogą się tak zachowywać i wkurzać czyimś sukcesem? i to w dodatku są to dość bliscy znajomi, niektórych znamy od dzieciństwa.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ludzie niektórzy tacy są i takich znajomych ja bym olała szczerze mówiąc...zróbcie selekcję znajomych i utrzymujcie kontakty z tymi, którzy się normalnie zachowują a nie, że nie chcą się z wami spotykać i do was przychodzić bo wam zazdroszczą mieszkania...typowe polaczki niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Typowe zachowanie. Sami nie mają, więc do szału doprowadza ich, że ktoś ma lepiej. W łyżce wody by utopili tego, kto coś osiągnął. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się, znajdź sobie znajomych na swoim poziomie materialnych, bo innej opcji nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja mam tak troche z bratem. jest 6 lat starszy i zaczął od dnia duzo zarabiac, mial duzo szczescia. i kazda rozmowa sprowadza sie do tematu pieniedzy. ostatnio mu powiedzialem ze  to mu przyszlo nagle i nie chce juz sluchac jego przechwałek (ktore on uwaza za mowe motywacyjną) bo w moim wieku zarabial dokladnie tyle samo co ja teraz i siedzial na wynajmniej 10km od miasta i ledwo wiazal koniec z koncem. Trzeba umiec spojrzec w obie strony. Jesli np ciagle o tym rozprawiacie, temat jest non stop mielony, ciagle nawracacie do tematu domu, to moze byc irytujace. Kilku moich znajomych juz ma swoje 4 katy i rzeczywiscie czawsami to bylo wnerwiajace jak 3 godzinne spotkanie 3 piwie zawieralo 2 godizny monologu i wykonczeniu i urzadzeniu domu.

Jesli jednak dzieli was naprawde duza przepasc- ze wy zarabiacie np 15 tysiecy a wasi znajomo przykladowo 3 lub 4...dystans zawsze bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

ja mam tak troche z bratem. jest 6 lat starszy i zaczął od dnia duzo zarabiac, mial duzo szczescia. i kazda rozmowa sprowadza sie do tematu pieniedzy. ostatnio mu powiedzialem ze  to mu przyszlo nagle i nie chce juz sluchac jego przechwałek (ktore on uwaza za mowe motywacyjną) bo w moim wieku zarabial dokladnie tyle samo co ja teraz i siedzial na wynajmniej 10km od miasta i ledwo wiazal koniec z koncem. Trzeba umiec spojrzec w obie strony. Jesli np ciagle o tym rozprawiacie, temat jest non stop mielony, ciagle nawracacie do tematu domu, to moze byc irytujace. Kilku moich znajomych juz ma swoje 4 katy i rzeczywiscie czawsami to bylo wnerwiajace jak 3 godzinne spotkanie 3 piwie zawieralo 2 godizny monologu i wykonczeniu i urzadzeniu domu.

Jesli jednak dzieli was naprawde duza przepasc- ze wy zarabiacie np 15 tysiecy a wasi znajomo przykladowo 3 lub 4...dystans zawsze bedzie

Rozumiem Cię, jeśli jest 6 lat różnicy między wami, w jego wieku pewnie będziesz także w innym miejscu i sytuacji materialnej, więc jego gadki są bez sensu, ale co do moich znajomych to różnica wieku między nami jest niewielka, większość to ludzie w tym samym wieku/rok lub dwa młodsi lub starsi

Właśnie nie rozmawialiśmy ciagle o mieszkaniu itd, praktycznie w ogóle, ani tak jak pisałem nigdy nie chwaliłem się ile zarabiam i dlatego wydaje mi się, że zdziwiło ich nagłe kupno mieszkania przeze mnie bo nie sądzili ile zarabiam.

Jeśli się spotykaliśmy gdy jeszcze nad odwiedzali to rozmawialiśmy na całkowicie inne tematy niz mieszkanie, pieniądze itd. Jedynie gdy o coś zapytali w temacie mieszkania to odpowiadaliśmy, ale nigdy nie było sytuacji, ze prowadzimy jakiś monolog o remoncie, urządzaniu itd.

Co do dystansu materialnego - aż takich zarobków to nie mam 🙂 zależy od miesiąca, ale średnio około 6-7 tyś na "czysto" już po odliczeniu wszystkich kosztów, zusu, podatków itd (prowadzę firmę) + narzeczona ponad 2 tyś na etacie.

Znajomi zarabiają w większości najniższą krajową, niektórzy wyciągają około 3-4 tyś. Jednak czy to ważne kto ile zarabia? nie oceniam ludzi po tym ile zarabiają, a najwidoczniej oni podchodzą chłodno do tych, którzy zarabiają lepiej i przez zazdrość tak chłodno się zachowują. Wcześniej tego nie było nim kupiłem mieszkanie. Dziwi mnie to bo ja osobiście do ludzi zamożniejszych ode mnie podchodzę normalnie, niczego nie zazdroszczę, a czasem nawet uważam, ze można się od nich czegoś nauczyć bo w końcu jakoś do tego sukcesu doszli.

Ale my nic nie dostaliśmy z góry, od rodziców, nie wygraliśmy w totka...na wszystko sami pracowaliśmy, rodzice nawet nam nie pomogli finansowo przy kupnie mieszkania czy urządzeniu go. Więc tym bardziej znajomi powinni raczej być z nas dumni, a nie podchodzić do nas w taki zawistny sposób.

 

Typowe zachowanie. Sami nie mają, więc do szału doprowadza ich, że ktoś ma lepiej. W łyżce wody by utopili tego, kto coś osiągnął. 

W samo sedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×