Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marlena32

Mój mąż jest zimy w uczuciach.

Polecane posty

Witam, otórz przydarzyła mi się taka nieprzyjemna sytuacja. Ostatnio rozchorowałam się, wiadomo okres grypowy. Moj mąż był w pracy na dwudniowej delegacji, wcześniej rozmawialiśmy przez telefon  i powiedziałam mężowi, że jestem chora i chyba poloze się spać. Mąż po powrocie z pracy nie zajrzał do mnie do sypialni i nie zapytał jak się czuje. Zjadł obiad, wyszedł z domu i pojechał do drugiej pracy. Wieczorem napisałam smsa o której wróci, napisał, że za chwilę. Była godzina 22, przyjechał, ja leżałam w łóżku i myślałam, że może teraz wejdzie i zapyta się jak się czuje i porozmawiamy, a on po prostu zamknął się w salonie, usiadł na fotelu i oglądał tv do późnych godzin wieczornych, więc ja czekając z utęsknieniem cały dzień musiałam po prostu zgasić światło i pójść spać. Nie ukrywam, że było mi bardzo smutno z tego powodu, bardzo mnie bolało jego zachowanie... Tym bardziej, że jak on jest chory to ja nadskakuje nad nim cały dzień, dzwonię z pracy żeby zapytać się jak się czuje, robię wszystko, aby szybko wyzdrowial. Teraz nie rozmawiamy ze sobą, on myśli, że ja jestem zła, a mnie po prostu serce boli, że tak postąpił... Co byście zrobili na moim miejscu? Jak byście się czuli? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Beznadziejny facet współczuję takich związków 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zawsze taki był? Nie sądzę, bo jednak musiał Cię czymś zauroczyć skoro jesteście razem. 

Dlaczego ludziom w związku po jakimś czasie, krótszym lub dłuższym tak odbija? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie był jakiś wylewny w uczuciach, ale zawsze był dobrym człowiekiem i pomocnym. Jesteśmy 5 lat po ślubie i widzę, że z upływem lat to jego zimno w uczuciach się pogłębia. Zawsze pytam się jego jak mu minął dzień w pracy, jak się czuje, ale jeszcze nigdy nie usłyszałam od niego żeby o to samo mnie zapytał. Nie potrafi podejsc do mnie i się przytulić, zawsze ja robię pierwszą podchody... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczę jemu czasami jak jestem zła co mi sie nie podoba, co źle zrobił, ale on tak potrafi wszystko obkrecic i wmówić mi, że to moja wina, że sama się zastanawiam co ja źle zrobiłam... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Tłumaczę jemu czasami jak jestem zła co mi sie nie podoba, co źle zrobił, ale on tak potrafi wszystko obkrecic i wmówić mi, że to moja wina, że sama się zastanawiam co ja źle zrobiłam... 

Może ma kogoś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem pewna, że nie ma nikogo, taki ma widocznie ma charakter, tylko wcześniej tego nie pokazywał. Jest bardzo wierzący, więc zdrada nie wchodzi w grę, chociaż nigdy nie można do końca ufać... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jestem pewna, że nie ma nikogo, taki ma widocznie ma charakter, tylko wcześniej tego nie pokazywał. Jest bardzo wierzący, więc zdrada nie wchodzi w grę, chociaż nigdy nie można do końca ufać... 

Bardzo wierzący ? A to ciekawe, naprawdę. I zostawił Cię sama w chorobie??? Dziwne pojmowanie wiary ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To następnym razem, kiedy on zachoruje, zachowaj się dokładnie tak samo jak on. Niech zobaczy, jak to miło, kiedy nikt się nim nie interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I chyba właśnie tak zrobię, chociaż pewnie po jakimś czasie  i tak wymięknę i jemu pomogę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

I chyba właśnie tak zrobię, chociaż pewnie po jakimś czasie  i tak wymięknę i jemu pomogę. 

To nie płacz następnym razem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

I chyba właśnie tak zrobię, chociaż pewnie po jakimś czasie  i tak wymięknę i jemu pomogę. 

A może Twój mąż Cię nie kocha ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Może nie kocha, tego nie wiem... 

I nie przejmujesz się tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Może nie kocha, tego nie wiem... 

A wy w ogóle rozmawiacie że sobą? O waszym związku,uczuciach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przejmuje się tym, serce mi pęka, trzymam to w sobie i mam nadzieję, że tak nie jest, ale jeśli mnie nie kocha nie zatrzymam go siłą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A wy w ogóle rozmawiacie że sobą? O waszym związku,uczuciach ?

Żadko, jak już to ja zawsze mówię o uczuciach, mąż nigdy. On tylko żyje pracą i tylko takie tematy słyszę od niego 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Witam, otórz przydarzyła mi się taka nieprzyjemna sytuacja. Ostatnio rozchorowałam się, wiadomo okres grypowy. Moj mąż był w pracy na dwudniowej delegacji, wcześniej rozmawialiśmy przez telefon  i powiedziałam mężowi, że jestem chora i chyba poloze się spać. Mąż po powrocie z pracy nie zajrzał do mnie do sypialni i nie zapytał jak się czuje. Zjadł obiad, wyszedł z domu i pojechał do drugiej pracy. Wieczorem napisałam smsa o której wróci, napisał, że za chwilę. Była godzina 22, przyjechał, ja leżałam w łóżku i myślałam, że może teraz wejdzie i zapyta się jak się czuje i porozmawiamy, a on po prostu zamknął się w salonie, usiadł na fotelu i oglądał tv do późnych godzin wieczornych, więc ja czekając z utęsknieniem cały dzień musiałam po prostu zgasić światło i pójść spać. Nie ukrywam, że było mi bardzo smutno z tego powodu, bardzo mnie bolało jego zachowanie..

Niestety muszę przyznać, że wiele lat po ślubie, kiedy stajemy się sobie obojętni, to takie sytuacje mogą się zdarzać.
Nie byłem najlepszym mężem, bo mi też zdarzały się podobne sytuacje.
Sypialnia na piętrze, a kuchnia i salon na parterze, więc po wejściu do domu przywitanie było tylko przez krzyknięcie, cześć, wróciłem, jak żyjesz... Pogadaliśmy czasem chwilkę, nie widząc się i tak samo robiłem sobie żarcie i czasem TV w salonie, a czasem mój pokój, który też był na dole i z żoną prawie się nie widywaliśmy, nawet jeśli była zdrowa, bo ona swój kącik komputerowy i telewizor miała w sypialni...
Tylko było tak ~20 lat po ślubie i z perspektywy czasu muszę przyznać, że do póki komputer żony był na dole w salonie, to widywaliśmy się częściej, jakiś drobny pocałunek był czymś normalnym kilka razy dziennie i jakoś się żyło, a kiedy żyliśmy tylko obok siebie, to w kilka lat doprowadziliśmy do rozstania.
Pomyśl jak doprowadzić do tego, żebyście znów okazywali sobie zainteresowanie, czułość, bo facet pewnie uważa, że jak pracuje to robi to co najważniejsze (ja tak myślałem), a ważniejsza jest dobra relacja.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, nie chcialabym aby kiedykolwiek przyszedł taki moment w życiu, że będziemy musieli się rozstac. Czasem jednej osobie w związku wystarczy powiedzieć czesc na dzień dobry i do widzenia i to wystarczy, a drugiej potrzebna jest bliskość, poświęcenie więcej czasu, okazywanie więcej czułości. Praca nie jest najważniejsza w życiu, ważna jest rodzina... 

 

Niestety muszę przyznać, że wiele lat po ślubie, kiedy stajemy się sobie obojętni, to takie sytuacje mogą się zdarzać.
Nie byłem najlepszym mężem, bo mi też zdarzały się podobne sytuacje.
Sypialnia na piętrze, a kuchnia i salon na parterze, więc po wejściu do domu przywitanie było tylko przez krzyknięcie, cześć, wróciłem, jak żyjesz... Pogadaliśmy czasem chwilkę, nie widząc się i tak samo robiłem sobie żarcie i czasem TV w salonie, a czasem mój pokój, który też był na dole i z żoną prawie się nie widywaliśmy, nawet jeśli była zdrowa, bo ona swój kącik komputerowy i telewizor miała w sypialni...
Tylko było tak ~20 lat po ślubie i z perspektywy czasu muszę przyznać, że do póki komputer żony był na dole w salonie, to widywaliśmy się częściej, jakiś drobny pocałunek był czymś normalnym kilka razy dziennie i jakoś się żyło, a kiedy żyliśmy tylko obok siebie, to w kilka lat doprowadziliśmy do rozstania.
Pomyśl jak doprowadzić do tego, żebyście znów okazywali sobie zainteresowanie, czułość, bo facet pewnie uważa, że jak pracuje to robi to co najważniejsze (ja tak myślałem), a ważniejsza jest dobra relacja.
 

Masz rację, nie chcialabym aby kiedykolwiek przyszedł taki moment w życiu, że będziemy musieli się rozstac. Czasem jednej osobie w związku wystarczy powiedzieć czesc na dzień dobry i do widzenia i to wystarczy, a drugiej potrzebna jest bliskość, poświęcenie więcej czasu, okazywanie więcej czułości. Praca nie jest najważniejsza w życiu, ważna jest rodzina... Ja również pracuje, tyle samo co mąż, wracam czasami  później od niego z pracy. Nie mam czasu dla siebie żeby odpocząć, bo muszę ugotować obiad, posprzątać, wywiesić pranie, wyprasować, zrobić zakupy, przygotować się na następny dzień do pracy. Czasami po prostu padam ze zmęczenia... Chciałabym kiedyś tak jak mój mąż wrócić z pracy, mieć ugotowane, posprzątane, wyprane i usiąść przed tv z pilotem w ręku. Rozumiem, że czasami może być zmęczony, ale ja też jestem człowiekiem. A wystarczyłoby czasami zapytać się czy w czymś Ci pomóc? Jak Ci minął dzień? Przytulić tak po prostu.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Czasami po prostu padam ze zmęczenia... Chciałabym kiedyś tak jak mój mąż wrócić z pracy, mieć ugotowane, posprzątane, wyprane i usiąść przed tv z pilotem w ręku. Rozumiem, że czasami może być zmęczony, ale ja też jestem człowiekiem. A wystarczyłoby czasami zapytać się czy w czymś Ci pomóc? Jak Ci minął dzień? Przytulić tak po prostu.... 

Nie czekaj, spróbuj ratować małżeństwo. Kiedy wróci z pracy i ogląda telewizję usiądź obok niego... okaż czułość, oczekuj czułości i pożądania, to może sporo zmienić.
Nie gotuj obiadu. Kup jakieś gotowe dania do odgrzania i jak wróci to razem sobie to podgrzejcie i zjedzcie. Może zauważy i bardziej doceni jeśli obiad będzie 1-2 razy w tygodniu. U mnie tak było, a kilka razy w tygodniu każdy sam sobie podgrzewał jakieś gotowe danie.
Powiedz mu o co ci tak naprawdę chodzi.
Może nie jestem najlepszym doradcą, bo moje małżeństwo praktycznie się rozpadło od prawie roku mieszkam osobno, ale przynajmniej wiem jakie były te największe błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×