Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

xxmelani

Czy to ja mam problem? Czy oni?

Polecane posty

Przechodząc do sedna, mam problem z rodzicami, który ciągle uprzykrza mi życie i nie jestem w stanie wyobrazić sobie naszych dalszych relacji w pozytywnym świetle. Otóż niedawno zaczęłam dopiero prowadzić swoje dorosłe życie a już skutecznie mam je uprzykrzone przez (dla mnie) chore poglądy rodziców, wiecznie trują mi głowę tekstami typu "Trzeba żyć tak żeby się Panu Bogu podobało", "W naszej rodzinie nie będzie mieszkania ze sobą bez ślubu", "Ja w twoim wieku sprzątałam za siebie i całą rodzinę, ty pieprzony leniu" chociaż robię wszystko w domu o co proszą, ale nie godzę się na sprzątanie za mojego kilka lat starszego braciszka bo "kobiety powinny robić w domu", oczywiście wiecznie wytykają mi moje złe w ich mniemaniu zachowania, zabraniają mojemu partnerowi spać u mnie bo "Co sąsiedzi pomyślą??", argumentując to dbaniem o swoją reputację (?) chociaż nie, nie mieszkamy na wsi zabitej dechami i nie wydaje mi się, żeby sąsiad zwracał na takie rzeczy uwagę. Dodatkowo cały czas sądzą, że wpadniemy i matka chłopaka przyjdzie do mojej matki z pretensjami jak córki pilnuje. Każdą moją prośbę o przedstawienie jakichś argumentów zbywają tym, że mam przestać, nigdy nie zmienią zdania i żebym nie była bezczelna. Matka oczywiście wiecznie grozi mi że jeszcze przyjdę do niej z podkulonym ogonem i będę prosić o łaskę(?), że nie dołoży mi grosza do ślubu (chociaż nigdy o to nie prosiłam) i że jeszcze pożałuje tego "buntu". Mam partnera z którym planujemy powoli planować przyszłość, skupić się na własnym rozwoju, ale jak to w życiu bywa równie dobrze możemy w przyszłości się rozstać i wcale nie być razem, moja matka natomiast twierdzi, że nie będę mieszkać z chłopakiem bez ślubu więc mam wychodzić za mąż (mając 20 lat!!) i dopiero się wyprowadzać. Aktualnie twierdzę też, że nie chcę mieć w najbliższej przyszłości dzieci przez co jestem oczywiście potępiona, bo "po co taka kobieta co nie chce mieć dzieci!!", "żaden chłop cie nie będzie chciał" i że dzieci to sens życia. Wiele razy byłam potępiana też za to, że nie chcę studiować dziennie bo "dziewczyna powinna mieć skończone studia dzienne". Ogólnie są to tylko przykłady jedne z wielu, ale jest to dla mnie bardzo uciążliwe, choćby takie małe rzeczy typu przychodzi piątek, chcę gdzieś wyjść i zaraz pretensje "gdzie będziesz przy piątku wychodzić, siedź w domu", partner też niedobrze jak przyjedzie bo "w sobotę się jeździ w kawalerkę" czy to, że zrobiłam sobie maseczkę na twarz a matka do mnie z tekstem, że mnie ktoś urzeknie!!!!!! no ręce opadają, od razu odechciewa mi się z nią rozmawiać. Nie mam na to już siły a aktualnie nie mogę się wyprowadzić bo nie mam gdzie pójść, dodatkowo doprowadzili do tego, że wychodząc z domu mam poczucie winy, że ich zostawiam bo tak miałam wpajane od dziecka. Zaczynam mieć już wątpliwości czy z nimi coś jest nie tak czy to ja jestem taka zła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O ile to nie jest kolejna prowokacja to po pierwsze masz zdrowo zbzikowanych rodziców, a po drugie to tak naprawdę dorosłe życie zaczniesz w momencie kiedy będziesz mogła wyjść z domu i nie martwić się że nie masz dokąd wrócić. Czlowiek może uważać się za dorosłego tylko jeśli jest samodzielny, a ty najwyraźniej jeszcze nie jesteś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Uwierz chciałabym, żeby to była prowokacja. 

A co do dorosłości to zgadzam się, ale raczej nikt nie powinien nikogo tak traktować, nawet jeśli jestem ich własną córką. Bo tą własność sobie przypisują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W pewnych kwestiach twoi rodzice przesadzają ale to, że pilnują twojej cnoty to bardzo dobrze. Nie bądź taka nowoczesna. Najpierw ślub, potem wyprowadzka do męża i w odpowiednim momencie dzieci. Taki jest porządek w życiu. I tu nie chodzi o opinię twojej mamy czy sąsiada tylko o Boga. Wytykali mnie palcami dziwiąc się, że nie mieszkam z chłopakiem. Bardzo mnie to zaskoczyło a teraz smuci, że młodzież ma gdzieś zasady.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dom rodziców - ich zasady!

Skoro chcesz być dorosła i nowoczesna to się wyprowadz, zarabiaj na własne utrzymanie, wtedy mieszkaj z partnerem i żyj wg własnych zasad.

Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie sądziłam nigdy, że moje poglądy są nowoczesne tylko normalne, wkońcu każdy ma prawo ułożyć sobie życie jak chce. 

Do Sól w oku jaki porządek w życiu? To znaczy, że mam żyć według danego schematu bo tak jest gdzieś napisane? Poza tym nawet nigdzie nie napisałam, że jestem wierząca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to układaj sobie życie tak jak chcesz, ale we własnym domu i za swoje pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie sądziłam nigdy, że moje poglądy są nowoczesne tylko normalne, wkońcu każdy ma prawo ułożyć sobie życie jak chce. 

Do Sól w oku jaki porządek w życiu? To znaczy, że mam żyć według danego schematu bo tak jest gdzieś napisane? Poza tym nawet nigdzie nie napisałam, że jestem wierząca.

Z twojego opisu wynika, że rodzice są wierzący więc można założyć, że ty pewnie też. Zgadzam się z Bimbą, że czyj dom tego zasady. Chcesz coś zmienić, to się wyprowadź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×