Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

małyktoś

mieszkanie rodziców, zostać czy się wyprowadzać

Polecane posty

Witam, 

Proszę o poradę.

Mam 31 lat, jestem mężatką i matką dwójki dzieci -córki 2 miesiące i 2 lata  🙂

Zacznę może o tego, że jako nastolatka wpadłam w uzależnienia, ale odbyłam wiele terapii i od 8 lat jestem zupełnie trzeźwa i szczęśliwa.

Gdy byłam na jednej terapii moi rodzice (dobry status społeczny) kupili mi mieszkanie, tzn oni są właścicielami, w Warszawie 80m (piszę mi bo zawsze tak mi mówili, że to moje, że to będzie moja ostoja bezpieczeństwa ) stan deweloperski, nówka sztuka, zrobili remont i dostałam wszystko piękne i gotowe. O tym dowiedziałam się po wyjściu i byłam bardzo happy, na pewno pomogło mi to w zdrowieniu. Mieszkam do tej pory w tym mieszkaniu ze swoją rodziną (mąż i córki), wielokrotnie pytaliśmy się z mężem mojego tatę czy mamy płacić im za mieszkanie. Od początku płacimy czynsz i wszystkie opłaty. Ojciec dodatkowych pieniędzy nigdy nie chciał. Mówiono mi cały czas, że to mieszkanie będzie moje, a dom (również rodziców) dla mojej siostry i tak to przyjmowałam. Wielokrotnie dziękowałam im za to mieszkanie i byłam bardzo wdzięczna.

Z moją mamą zawsze byłam w konflikcie nie mogłyśmy się dogadać, zawsze robiłam to co ona kazała, ale zawsze przyjmowałam, że to ja jestem ta zła i ją przepraszałam, nawet jak mnie obrażała. Z roku na rok (od lat jestem w terapii) psycholog (było ich 3) dawali mi do zrozumienia, że zachowanie mamy jest nie do przyjęcia, teraz potrafię to już nazwać była to i jest  przemoc psychiczna, wyzwiska, szantaż, manipulacje, "granie" moimi dziećmi, traktowanie Ich jako kartę przetargową, za każdym razem słyszałam od niej: tyle nam zawdzięczasz, dzięki nam żyjesz, masz piękne mieszkanie, dzieci i męża!!! (tak mówiła i mówi). Zaczęłam stawiać granicę i mówiłam wprost, że nie wyrażam zgody na takie traktowanie.

Urwałam z nią kontakt na jakiś czas jak znowu strasznie mi naubliżała, wyrzekała się mnie itp itd,  ona niestety zmanipulowała tatę (tata jest bardzo spokojnym człowiekiem, nigdy się jej nie postawił i niestety dawał jej i daje przyzwolenie na krzywdzenie mnie i siostry), po jakimś czasie dostałam list, ze mieszkanie nie jest moje i 4 ich/jej warunki na jakich mogę bądź nie mogę wnim zostać:

1. Opuszczenie mieszkania do października br, ze względu na małe dzieci (urodziłam w Lutym tego roku (2020)) 

2. Płacenie im wynajmu 2000 i wysłanie córek do nich co 2 tygodnie

3. Nie płacenie, ale robienie wszystkiego co oni chcą, głownie chodzi o nasze córki

4. Natychmiastowa eksmisja i wydziedziczenie jeżeli nie będę z nią rozmawiać (matką)

Z mężem podjęliśmy od razu decyzje o wyprowadzce, jednak zaczęła się sytuacja z koronawirusem i zaproponowaliśmy odkup mieszkania. Oczywiście w grę wchodziłby kredyt.

Zgodzili się. Powiedzieli 400 000, (kredyt za mieszkanie 280 000 tyle im zostało + 120 000 dla nich).

Teraz pytanie iść w to czy olać, pójść na wynajem i zbierać na własne lub od razu kredyt i kupować własne?

Cena jest atrakcyjna jak za 80m w Warszawie, ale nie wiem czy chce dalej być w jakiejkolwiek zależności z moją matką.

Będę wdzięczna za porady.

Z góry dziekuje!

Pozdrawiam, 

Iga  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony wykupiła bym to mieszkanie. Jeśli chcą. Kupisz i mogą cię cmokać. Sama mówisz że cena jest ok jak na Warszawę a wiem że mieszkania w Warszawie są drogie. 

Możesz też iść na wynajem i zbierać na swoje chociaż ceny już takie fajne mogą nie być. 

Szczerze to zależy od was. Musisz pogadać o tym z mężem. To z nim będziesz mieszkała nie z nami 😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W ogóle dla mnie nie jest do przyjęcia taki list. Tak nie pisze,nie robi i nie mówi bliska osoba. Ale to juz masz ustalone,że niestety Twoja mama jest głęboko zaburzona.

Tak naprawdę to jej zawdzięczasz swoje problemy. Tato był zawsze bierny i dawał przyzwolenie. Oparcia i obrony zabrakło.

Ale już z tego się podniosłaś. Masz męża dzieci,a mimo to Twoja matka nadal przewija się w tej historii jak zły duch.

powiem tak,nie znam się na cenach mieszkań w stolicy,pewnie sięgają Księżyca i pewnie oferta jest atrakcyjna. Nie przeczę. Nie wiem

Ale pytasz nas czy warta skórka za wyprawkę. Psycholog zwrócił uwagę,że musisz wyznaczyć granicę. Odwaliłaś już kawałek ciężkiej roboty na terapii i nie możesz pozwolić,żeby ktoś to zniszczył. A znając ludzi przemocowych,oni tak łatwo nie odpuszczają. Możliwe jest,że zostając w tym mieszkaniu będziesz nadal nękana. Musisz sobie przemyśleć czy jesteś na tyle silna żeby odpierać ciągle różne ataki,oszczerstwa,upokorzenia.

Wzory które Twoja matka wyniosła są silne i są jak matryca. Żeby się obronić najlepiej zmienić adres i nie podać nowego. Skoro i tak i tak trzeba brać kredyt. Ale wiem,że łatwo się gada. Jedynie martwi mnie to,że się nigdy nie uwolnisz bo ofiary przemocy często noszą ciężary a swojego ciemiężyciela usprawiedliwiają.

Cały ten list i te warunki to nienormalne.

Może warto czasem być jak chirurg,który ostro tnie ale to ratuje życie. I odejść bez pożegnania na własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

400 000 za mieszkanie 80 metrów w Warszawie to nie jest rynkowa cena. Na rynku mieszkanie jest warte mniej więcej dwa razy tyle (w zależności od konkretnej lokalizacji). Dlatego sugeruję kupić. Natomiast trzeba dopilnować, żeby sprzedaż była notarialna z załatwieniem wszystkim formalności i wpisem do księgi wieczystej. Własne mieszkanie bardzo ułatwia życie, nie idź w wynajem od obcych ludzi. Zawsze możesz później to mieszkanie sprzedać i kupić inne. Z punktu widzenia formalno-prawnego kupując mieszkanie od nich nie jestem w żaden sposób zależna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×