Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Witam wszystkich, piszę to tutaj ponieważ chciałabym usłyszeć zdanie osób bardziej doświadczonych ode mnie, być może też starszych. W tym roku kończę 21 lat. Zawsze byłam dziewczyną raczej nieśmiałą, cichą. Było kilku chłopaków którym myślę że mogłam się podobać ale bałam się bardziej zaangażować ponieważ bałam się zranienia i zawsze pozostawałam z nimi w przyjaźni. W wieku 19 lat poznałam chłopaka, który mnie oczarował. Również jego traktowałam jako przyjaciela, jednak on był bardziej "stanowczy" od innych chłopaków i po prostu powiedział mi że mu się podobam i działał w kierunku bycia ze mną. Szybko staliśmy się parą, chodziliśmy na randki, spędzaliśmy razem czas, przeżyłam z nim mój pierwszy raz, zamieszkaliśmy razem, układało nam się super. Kiedy w sprawach rodzinnych musiałam pilnie wrócić do domu, wyprowadziliśmy się i zamieszkaliśmy w swoich domach rodzinnych. Od tego czasu zaczęły się problemy, kłóciliśmy się często, kontakt stawał się gorszy. Wtedy właśnie był początek pandemii i to że się nie widzieliśmy przez łącznie 5 miesięcy było dla nas wielkim sprawdzianem którego nie zdaliśmy. Wczoraj miał do mnie przyjechać ale mówił dzień wcześniej że bardzo źle się czuje, uwierzyłam mu. Zobaczyłam jednak że siedzi w nocy u swojej przyjaciółki, która jest lesbijką (wiem to od wspólnych znajomych, nie od niego). Wstawiła zdjęcie z nim na instagrama, nie wiedziała że kiedykolwiek je zobaczę ponieważ ma konto prywatne i bardzo niewiele osób ma do niego dostęp, jednak dobra znajoma mi to podesłała. Wiem że prawdopodobnie nic między nimi nie było ale ja poczułam się zdradzona. Już wcześniej były "akcje" z tą dziewczyną, ja mu powiedziałam że jak będzie z nią dalej utrzymywał kontakt to nie wiem co dalej, on mówił że dobrze, a jednak wybrał spotkanie z nią niż ze mną i to po 5 miesiącach. Patrząc na sytuacje które działy się przez ten czas, ciągłe kłótnie, ciche dni, brak zrozumienia, brak zaangażowania z jego strony i na koniec to, wiem że już nie uratujemy tego związku i to definitywny koniec. Nie wiem nawet na 100% czy zostałam fizycznie zdradzona czy nie, wiem że to brzmi śmiesznie ale to bardzo trudne dla mnie. Czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak z taką sytuacją można sobie poradzić? Czy jest szansa że odzyskam pewność siebie po tym związku i za jakiś czas będę w stanie zaufać komuś innemu? Teraz jestem naprawdę przybita i nie wiem co dalej. Najgorsze że wiele osób mówi że pierwszej miłości się nie zapomina, a ja dałabym wszystko żeby o tym właśnie zapomnieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale po co zapomnieć. Każdy związek uczy nas czegoś i przygotowuje do podejmowania dalszych prób stworzenia dobrego partnerstwa. Na pewno zyskałas dzięki byłemu chłopakowi wiele miłych wspomnień i chociaż teraz jest Ci przykro i może niezręcznie, to kiedyć będą twoim cennym skarbcem wspomnień i doświadczeń.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
16 minut temu, MissMaggie napisał:

nie widzieliśmy przez łącznie 5 miesięcy

W miłości 5 miesięcy nic nie znaczy. Zauroczenie, fascynacja szybko mija, miłość nie. 

16 minut temu, MissMaggie napisał:

, ja mu powiedziałam że jak będzie z nią dalej utrzymywał kontakt to nie wiem co dalej

Nie możesz mu nic zabraniać, to wolny człowiek. 

16 minut temu, MissMaggie napisał:

Patrząc na sytuacje które działy się przez ten czas, ciągłe kłótnie, ciche dni, brak zrozumienia, brak zaangażowania z jego strony i na koniec to,

Nie było dobrze, nie ma czego żałować. Ty z tego co piszesz kochałaś, on (niestety wszystko na to wskazuje) nie. Nie zależało mu tak jak Tobie, może żałować, że stracił taką fajną dziewczynę. To on ma pecha, głowa do góry. 

16 minut temu, MissMaggie napisał:

pierwszej miłości się nie zapomina,

Do pierwszej miłości albo do pierwszego zakochania ma się sentyment, bo wchodzisz w to z ufnoscią dziecka i nie ma żadnych straszków z przeszłości, ale pierwsza wcale nie oznacza, że odpowiednia.

Miłość jest piękna, nie utożsamiaj jej z jego osobą. Nie można kochać za dwoje. Z czasem zrozumiesz jaką pomyłką był Twój ex, jak wiele brakowało w tej relacji. 

... kiedyś w Twoim życiu pojawi się ktoś, dzięki komu zrozumiesz, dlaczego z nikim innym Ci nie wychodziło... 

To jest miłość... 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

A te kłótnie to o co były? Pytam, bo to trochę rozjaśniłoby waszą sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
9 minut temu, Kulfon napisał:

Brzmi to banalnie, ale z czasem Ci przejdzie

Jak masz największy ból doopy to jest to najbardziej kretyńskie zdanie jakie można usłyszeć😅 Na zimno i z boku każdy to wie, jak cierpisz to nie myślisz racjonalnie, a uczucia biorą górę.

Czekam na Onko. Onko klin potrzebny 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałam żeby utrzymywał kontaktu z tą dziewczyną, ponieważ kiedy raz poważnie się pokłóciliśmy właśnie przez tę rozłąkę, pogorszenie kontaktu i wszystkie problemy które się w nas nagromadziły rozstaliśmy się, a raczej przestaliśmy odzywać przez jakiś tydzień. Po tygodniu nie wytrzymałam i do niego zadzwoniłam w nocy i odebrała właśnie ta dziewczyna. Nie wiedziałam wtedy kto to, wcześniej się z nią nie przyjaźnił. Powiedziała że jest jego narzeczoną i od mojego wyjazdu w końcu mogą być razem i że mam się odczepić, co więcej na początku była miła i wydawała się zdziwiona całą sytuacją, następnie zadzwoniła następnego dnia i wręcz się ze mnie śmiała, że mi na nim zależy, że powinnam iść sie leczyć itp. Byłam wtedy załamana, świat mi się zawalił. Potem od powiedział, że zrobiła to niby bez jego zgody i że on już miał wszystkiego dość i chciał to zakończyć i ona chciała mu w tym pomóc ale kiedy odpuściłam i przestałam się odzywać to zrozumiał co zrobił i próbował mnie odzyskać. To było dla mnie bardzo upokarzające, z perspektywy czasu nie wiem jak mogłam dalej się do niego odzywać,  minęły od tego jakieś 3 miesiące, ale ja byłam w nim bardzo bardzo zakochana... Nadal jestem ale jednocześnie widzę że ta relacja nie jest zdrowa i już do niczego nie prowadzi. Jednocześnie mam w głowie jak dobrze nam ze sobą było kiedy mieszkaliśmy razem... Myślę że jemu wtedy naprawdę zależało, ale po rozłące wszystko się zepsuło. Nigdy do nikogo tak się nie przywiązałam i jest mi po prostu tak dziwnie,  mam wrażenie jakby do mnie nie doszło w 100% że to po prostu koniec i więcej się nie zobaczymy. Zastanawiam się czy nauczę się żyć normalnie i czy będę umiała jeszcze komuś zaufać... :/ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×