Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Karaleczka125

Nie bój się miłości po rozwodzie

Polecane posty

Gość pari
46 minut temu, Skb napisał:

Nawet nie będziesz mogła powiedzieć dziecku co ma zrobić, posprzątać pokój, wrócić o określonej godzinie do domu... Takie banalne sprawy. 

No to ja byłabym, macochą zołzą😉

 

43 minuty temu, Skb napisał:

No nie do końca... może być współwłasnością Twoją i Twojego partnera... a po nim będzie dziedziczyło dziecko.. 🙂

 

Umówmy się tak, że ta linia jest płynna a dziecko nie zawsze jest aniołem, choć każdy z rodziców  chciałby tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Ciężka Nutka napisał:

dziękuję 🙂

Żeby nie było za różowo to sama na początku miałam dużo wątpliwości, ale okazało się, że bardziej się martwiłam niż to miało sens. Dużo osób mnie straszyło jak bardzo ciężko będzie, jakie będą problemy, że zobaczę jak ciężko jest z dziećmi (nie mam swoich). Byłam przygotowana na wojnę, a okazało się, że jest całkiem ok. I to nie tak, że nie widziałam już ataków szału i złości, nawet parę razy dostałam po głowie. Trzeba tylko pamiętać, że to jest dziecko, tak wyraża swoje emocje bo póki co nie potrafi inaczej i nie brać tego do siebie. Przejdzie jej to sama przyjdzie się przytulić 🙂 

 

Zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy, cóż przemawia przez Ciebie mądrość życiowa, chwilą próby może być moment kiedy urodzisz wasze wspólne dziecko... Wtedy często dziecko partnera staje się konkurencją dla wspólnego dziecka i to pod każdym względem... Dostałaś po głowie? Bardzo zły znak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, pari napisał:

No to ja byłabym, macochą zołzą😉

 

Umówmy się tak, że ta linia jest płynna a dziecko nie zawsze jest aniołem, choć każdy z rodziców  chciałby tak.

A wiesz jak kończą macochy? W dodatku zołzy??? Niestety mimo szczerych Twoich chęci nie zostaniesz macochą ponieważ dziecko ma mamę. Ty zostaniesz pari, Elą lub Krystyną.

Moje dziecko jest aniołem. :) Pracuję nad tym by to zmienić. Anioły w życiu mają przechlapane. Wiesz jak trudno dba się o pióra na skrzydłach a w dodatku aureola uciska głowę powodując jej bóle. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
3 godziny temu, Skb napisał:

A wiesz jak kończą macochy? W dodatku zołzy??? Niestety mimo szczerych Twoich chęci nie zostaniesz macochą ponieważ dziecko ma mamę. Ty zostaniesz pari, Elą lub Krystyną.

 

Nie odnosiłam tego do konkretnej sytuacji a tak ogólnie. Tak , macochy mają robiony zły PR😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:

Zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy, cóż przemawia przez Ciebie mądrość życiowa, chwilą próby może być moment kiedy urodzisz wasze wspólne dziecko... Wtedy często dziecko partnera staje się konkurencją dla wspólnego dziecka i to pod każdym względem... Dostałaś po głowie? Bardzo zły znak...

Wiem, że urodzenie wspólnego dziecka będzie dużą próbą. Przede wszystkim będę musiała bardzo starać się, żeby córka partnera nie czuła się odrzucona lub mniej kochana. Na razie jest w wieku gdzie wszystko co nie jest po jej myśli kończy się płaczem i wymuszaniem, więc gdyby było nasze dziecko to mogłoby być ciężko. Widać też czasem przejawy zazdrości o uwagę, ale ciężko powiedzieć o czyją uwagę chodzi. Potrafi powiedzieć, że mam nie przytulać jej taty i po chwili sama wpakować mi się na kolana 😄 

I tak...dostałam po głowie. Partner też. Potem nas przytuliła 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pari napisał:

Nie odnosiłam tego do konkretnej sytuacji a tak ogólnie. Tak , macochy mają robiony zły PR😄

Ja też nie... A teraz odpowiedź dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Ciężka Nutka napisał:

Wiem, że urodzenie wspólnego dziecka będzie dużą próbą. Przede wszystkim będę musiała bardzo starać się, żeby córka partnera nie czuła się odrzucona lub mniej kochana. Na razie jest w wieku gdzie wszystko co nie jest po jej myśli kończy się płaczem i wymuszaniem, więc gdyby było nasze dziecko to mogłoby być ciężko. Widać też czasem przejawy zazdrości o uwagę, ale ciężko powiedzieć o czyją uwagę chodzi. Potrafi powiedzieć, że mam nie przytulać jej taty i po chwili sama wpakować mi się na kolana 😄 

I tak...dostałam po głowie. Partner też. Potem nas przytuliła 😉 

To jest to o czym mówię, na szczęście masz to w mniejszym nasileniu. Tatuś jest jej a Ty go zabierasz. Będzie walczyć o niego wszystkimi możliwymi sposobami. To jest jej pierwszy facet w życiu, zatem to ten który będzie decydował o jej życiu i relacjach jakie będzie nawiązywać. Rozumiem, że chcecie dziecka. Urodzenie się rodzeństwa w standardowej rodzinie jest wielkim problemem, tu będzie jeszcze większym. Głownie tu chodzi o Ciebie. Będziesz potrzebowała partnera do opieki nad małym dzieckiem, a ona będzie Ci go zabierać. Moja Córka skutecznie eliminuje każdą konkurencję - nawet jak to jest chwila rozmowy z sąsiadem, dlatego, że to jest jej czas. Na wiele rzeczy jej pozwalam, aczkolwiek niczego nie wymusza płaczem i rzucaniem się na podłogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, Skb napisał:

To jest to o czym mówię, na szczęście masz to w mniejszym nasileniu. Tatuś jest jej a Ty go zabierasz. Będzie walczyć o niego wszystkimi możliwymi sposobami. To jest jej pierwszy facet w życiu, zatem to ten który będzie decydował o jej życiu i relacjach jakie będzie nawiązywać. Rozumiem, że chcecie dziecka. Urodzenie się rodzeństwa w standardowej rodzinie jest wielkim problemem, tu będzie jeszcze większym. Głownie tu chodzi o Ciebie. Będziesz potrzebowała partnera do opieki nad małym dzieckiem, a ona będzie Ci go zabierać. Moja Córka skutecznie eliminuje każdą konkurencję - nawet jak to jest chwila rozmowy z sąsiadem, dlatego, że to jest jej czas. Na wiele rzeczy jej pozwalam, aczkolwiek niczego nie wymusza płaczem i rzucaniem się na podłogę.

Póki co to nie jest kwestia "zabierania" taty, chodzi o to, że mam patrzeć co ona robi, a nie tatę przytulać 😄  Innym razem przychodzi wtedy do nas i sama się przytula - i to są jedne z najpiękniejszych momentów w ciągu dnia. 

Dzieci w pewnym wieku są po prostu z natury egocentryczne i chcą żeby cała uwaga skupiała się na nich. To samo w sobie nie jest niczym złym, ale trzeba pamiętać, że dziecko nie ma tak naprawdę możliwości "skutecznie" wyeliminować konkurencji. Jeżeli naprawdę będę potrzebowała pomocy to trudno, mała musi poczekać chwilę tak jak teraz musi czekać aż na przykład zjemy obiad (chociaż bardzo tego nie lubi i dokładnie obserwuje ile jedzenia zostało nam na talerzach).

Dziecko musi wiedzieć, że jest kochane i zawsze jej pomożemy, ale to nie znaczy, że cała nasz uwaga musi być skupiona na niej non-stop. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie potrzebuję pomocy przy małym dziecku (takiej praktycznej, zwykłej pomocy) i jej nie dostaję, bo starsze tupie nóżką. Bez przesady. Podobnie nie może być tak, że cała uwaga skupia się na noworodku, a mała cały czas bawi się sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Ciężka Nutka napisał:

Póki co to nie jest kwestia "zabierania" taty, chodzi o to, że mam patrzeć co ona robi, a nie tatę przytulać 😄  Innym razem przychodzi wtedy do nas i sama się przytula - i to są jedne z najpiękniejszych momentów w ciągu dnia. 

Dzieci w pewnym wieku są po prostu z natury egocentryczne i chcą żeby cała uwaga skupiała się na nich. To samo w sobie nie jest niczym złym, ale trzeba pamiętać, że dziecko nie ma tak naprawdę możliwości "skutecznie" wyeliminować konkurencji. Jeżeli naprawdę będę potrzebowała pomocy to trudno, mała musi poczekać chwilę tak jak teraz musi czekać aż na przykład zjemy obiad (chociaż bardzo tego nie lubi i dokładnie obserwuje ile jedzenia zostało nam na talerzach).

Dziecko musi wiedzieć, że jest kochane i zawsze jej pomożemy, ale to nie znaczy, że cała nasz uwaga musi być skupiona na niej non-stop. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie potrzebuję pomocy przy małym dziecku (takiej praktycznej, zwykłej pomocy) i jej nie dostaję, bo starsze tupie nóżką. Bez przesady. Podobnie nie może być tak, że cała uwaga skupia się na noworodku, a mała cały czas bawi się sama.

U mojego taka sytuacja omal nie doprowadziła do jego drugiego rozwodu. Żona zostawała z małym dzieckiem, bo on w tym czasie opiekował  się starszym dzieckiem. To samo z pieniędzmi była wściekła, że wydaje pieniądze na starsze dziecko a nie na młodsze. Dziecko jest w stanie skutecznie utrudnić związek zwłaszcza jak to jest córka. U ojca uruchamia się mechanizm obrony malutkiej dziewczynki... ile ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:

U mojego taka sytuacja omal nie doprowadziła do jego drugiego rozwodu. Żona zostawała z małym dzieckiem, bo on w tym czasie opiekował  się starszym dzieckiem. To samo z pieniędzmi była wściekła, że wydaje pieniądze na starsze dziecko a nie na młodsze. Dziecko jest w stanie skutecznie utrudnić związek zwłaszcza jak to jest córka. U ojca uruchamia się mechanizm obrony malutkiej dziewczynki... ile ma lat?

Ale to nie wina dziecka tylko rodziców, bo ojciec w tym momencie nie powinien zaniedbywać jednego dziecka kosztem drugiego - ani czasowo, ani finansowo. Z drugiej strony matka młodszego dziecka też nie powinna oczekiwać, że ojciec nagle przestanie wydawać pieniadze na starsze dziecko albo spędzać z nim czas. 

Jest jeszcze jedna sprawa - ja też zajmuję się córką partnera i nie przestane tego robić mają swoje biologiczne dziecko. Raz dlatego, że nie fair byłoby dokładać obowiązków tylko partnerowi, a samej umywać ręce, a dwa dlatego, że to nie fair w stosunku do małej która teraz jest nauczona, że Nutka się nią zajmuje, spędza z nią czas i się z nią bawi, a nagle miałabym przestać? To byłoby podłe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:

U mojego taka sytuacja omal nie doprowadziła do jego drugiego rozwodu. Żona zostawała z małym dzieckiem, bo on w tym czasie opiekował  się starszym dzieckiem. To samo z pieniędzmi była wściekła, że wydaje pieniądze na starsze dziecko a nie na młodsze. Dziecko jest w stanie skutecznie utrudnić związek zwłaszcza jak to jest córka. U ojca uruchamia się mechanizm obrony malutkiej dziewczynki... ile ma lat?

Tylko w tym wypadku to naprawdę nie wina dziecka tylko rodziców. Bo ojciec powinien umieć podzielić czas i pieniądze między swoimi dziećmi, a matka młodszego nie powinna oczekiwać, że on zapomni o starszym. 

Jeżeli matka młodszego zamienia się w harpię która nagle oczekuje, że wszystko będzie tylko dla jej maluszka to każdy normalny człowiek będzie "bronić" swojego starszego dziecka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tylko w tym wypadku to naprawdę nie wina dziecka tylko rodziców. Bo ojciec powinien umieć podzielić czas i pieniądze między swoimi dziećmi, a matka młodszego nie powinna oczekiwać, że on zapomni o starszym. 

Jeżeli matka młodszego zamienia się w harpię która nagle oczekuje, że wszystko będzie tylko dla jej maluszka to każdy normalny człowiek będzie "bronić" swojego starszego dziecka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
4 godziny temu, Skb napisał:

U mojego taka sytuacja omal nie doprowadziła do jego drugiego rozwodu. Żona zostawała z małym dzieckiem, bo on w tym czasie opiekował  się starszym dzieckiem. To samo z pieniędzmi była wściekła, że wydaje pieniądze na starsze dziecko a nie na młodsze. Dziecko jest w stanie skutecznie utrudnić związek zwłaszcza jak to jest córka. U ojca uruchamia się mechanizm obrony malutkiej dziewczynki... ile ma lat?

 Gdzie on opiekował się starszym dzieckiem? W domu byłej żony? Czegoś tu nie rozumiem🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Skb powiedz, gdzie on opiekował się starszym dzieckiem? W domu byłej żony? Czegoś tu nie rozumiem🙂

Piszę powtórnie , bo moderacja nie przepuściła.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Ciężka Nutka napisał:

Tylko w tym wypadku to naprawdę nie wina dziecka tylko rodziców. Bo ojciec powinien umieć podzielić czas i pieniądze między swoimi dziećmi, a matka młodszego nie powinna oczekiwać, że on zapomni o starszym. 

Jeżeli matka młodszego zamienia się w harpię która nagle oczekuje, że wszystko będzie tylko dla jej maluszka to każdy normalny człowiek będzie "bronić" swojego starszego dziecka. 

Było dokładnie tak jak napisałaś. Ojciec dzielił swój czas po,między jedno i drugie dziecko, tak samo jak i pieniądze. Jednak frustracja spowodowana zmęczeniem nad opieką maluszka zrobiła swoje. Bardzo grzecznie ale stanowczo powiedział jej, że wiedziała w jaki układ wchodzi, że wiedziała, że ma dziecko którego nie zamierza porzucić i będzie miał z nim kontakt. Sytuacja poprawiłam się ale jest daleka od doskonałości. Jest gorsza o tej jaka była przed narodzeniem się ich wspólnego dziecka. W wielu przypadkach wspólne dziecko dzieli, zamiast łączyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, pari napisał:

 Gdzie on opiekował się starszym dzieckiem? W domu byłej żony? Czegoś tu nie rozumiem🙂

Brał do siebie, do dziadków... na treningi i wyjazdy... Tylko w domu byłej żony byłoby by ciężko.:) Była żona, nowy jej partner, dziecko i on... atmosfera bardzo elektryzująca... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Skb napisał:

Było dokładnie tak jak napisałaś. Ojciec dzielił swój czas po,między jedno i drugie dziecko, tak samo jak i pieniądze. Jednak frustracja spowodowana zmęczeniem nad opieką maluszka zrobiła swoje. Bardzo grzecznie ale stanowczo powiedział jej, że wiedziała w jaki układ wchodzi, że wiedziała, że ma dziecko którego nie zamierza porzucić i będzie miał z nim kontakt. Sytuacja poprawiłam się ale jest daleka od doskonałości. Jest gorsza o tej jaka była przed narodzeniem się ich wspólnego dziecka. W wielu przypadkach wspólne dziecko dzieli, zamiast łączyć...

Nie, to nie "dziecko" podzieliło, tylko głupiej krowie po prostu odbiło. Nie mam ani trochę wyrozumiałości dla takich osób, jak jej się ten związek rozpadnie to będzie to tylko i wyłącznie jej wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Ciężka Nutka napisał:

Nie, to nie "dziecko" podzieliło, tylko głupiej krowie po prostu odbiło. Nie mam ani trochę wyrozumiałości dla takich osób, jak jej się ten związek rozpadnie to będzie to tylko i wyłącznie jej wina

W tej chwili raczej się nie rozpadnie. Starsze dziecko osiągnęło już pełnoletniość. Przechodzenie drugi raz przez koszmar rozwodu też nie jest jakoś motywacją. Pokazuję tylko, że to co powinno ich scalić i zjednoczyć stało się źródłem silnych konfliktów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Skb napisał:

W tej chwili raczej się nie rozpadnie. Starsze dziecko osiągnęło już pełnoletniość. Przechodzenie drugi raz przez koszmar rozwodu też nie jest jakoś motywacją. Pokazuję tylko, że to co powinno ich scalić i zjednoczyć stało się źródłem silnych konfliktów. 

To ona była źródłem konfliktów, nie dziecko...a jak babeczka się nie ogarnie to nawet pełnoletność dziecka niewiele zmieni. Nawet dorosłe dziecko to dla rodzica nadal dziecko, a trzeba być wyjątkowym rodzajem su.ki żeby mieć pretensje, że ojciec zajmuje się swoim dzieckiem albo mu pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Ciężka Nutka napisał:

To ona była źródłem konfliktów, nie dziecko...a jak babeczka się nie ogarnie to nawet pełnoletność dziecka niewiele zmieni. Nawet dorosłe dziecko to dla rodzica nadal dziecko, a trzeba być wyjątkowym rodzajem su.ki żeby mieć pretensje, że ojciec zajmuje się swoim dzieckiem albo mu pomaga.

Niestety w naszym nieidealnym świecie tak to działa. Ale dam Ci lepszy przykład, moja żona robi wszystko aby uniemożliwić lub ograniczyć mi kontakt z dzieckiem... Bo od urodzenia miałem zbyt dobrą relację z dzieckiem... Z Córką... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Niestety w naszym nieidealnym świecie tak to działa. Ale dam Ci lepszy przykład, moja żona robi wszystko aby uniemożliwić lub ograniczyć mi kontakt z dzieckiem... Bo od urodzenia miałem zbyt dobrą relację z dzieckiem... Z Córką... 

Szczerze nie wiem co Ci na to powiedzieć...moim zdaniem to zakrawa na zaburzenia narcystyczne żeby być zazdrosnym o to kogo dziecko bardziej lubi, a to czy to córka czy syn to chyba bez znaczenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Ciężka Nutka napisał:

Szczerze nie wiem co Ci na to powiedzieć...moim zdaniem to zakrawa na zaburzenia narcystyczne żeby być zazdrosnym o to kogo dziecko bardziej lubi, a to czy to córka czy syn to chyba bez znaczenia. 

Tu jest inna sprawa - niezdolność do bycia w związku, urodzenie i wychowanie dziecka jako zabezpieczenia opieki i utrzymania na starość. Płeć ma w pewnym stopniu znaczenie, bo często dziewczynki bardziej preferują ojców lub dziadków... Plan natury. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Tu jest inna sprawa - niezdolność do bycia w związku, urodzenie i wychowanie dziecka jako zabezpieczenia opieki i utrzymania na starość. Płeć ma w pewnym stopniu znaczenie, bo często dziewczynki bardziej preferują ojców lub dziadków... Plan natury. 🙂 

Dzieci preferują tego rodzica który ma dla nich więcej czasu i czułości, a w momencie jak matka robi sobie z dziecka koło ratunkowe na starość to ciężko oczekiwać specjalnej miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Ciężka Nutka napisał:

Dzieci preferują tego rodzica który ma dla nich więcej czasu i czułości, a w momencie jak matka robi sobie z dziecka koło ratunkowe na starość to ciężko oczekiwać specjalnej miłości

Świetnie to ujęłaś. 🙂 Matka powiela schemat rodzinny - ja jestem zagrożeniem tego działania.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Skb napisał:

Świetnie to ujęłaś. 🙂 Matka powiela schemat rodzinny - ja jestem zagrożeniem tego działania.  

nie widziałeś o tym wcześniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Ciężka Nutka napisał:

nie widziałeś o tym wcześniej?

Nie, gra aktorska warta Oscara. Duży nacisk jej rodziny na ślub. Gdybyśmy spotykali się dłużej pewne rzeczy wyszły by na światło dzienne. Dopiero teraz parę osób zaczęło mówić co to za rodzina i jakie tam panowały stosunki. Nie było żadnych szans na wspólne, osobne zamieszkanie ani przed ani po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Skb napisał:

Nie, gra aktorska warta Oscara. Duży nacisk jej rodziny na ślub. Gdybyśmy spotykali się dłużej pewne rzeczy wyszły by na światło dzienne. Dopiero teraz parę osób zaczęło mówić co to za rodzina i jakie tam panowały stosunki. Nie było żadnych szans na wspólne, osobne zamieszkanie ani przed ani po ślubie.

wiesz, zamieszkanie razem przed ślubem nic nie gwaramtuje... Ja ślub brałam po prawie 10 latach (!!!), z czego dobrych kilka mieszkaliśmy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Ciężka Nutka napisał:

wiesz, zamieszkanie razem przed ślubem nic nie gwaramtuje... Ja ślub brałam po prawie 10 latach (!!!), z czego dobrych kilka mieszkaliśmy razem

Wiem, po znajomych Siostry. Kilkanaście lat razem, wspólny dom, odchowane dzieci. Decyzja o ślubie, ślub i rozwód z głośnym hukiem w ciągu roku. Niczego nie gwarantuje, bo w życiu na nic nie masz gwarancji, jednak pokazuje jak wygląda życie tej pary w praktyce. Zakochanie się zagłusza wszystko  inne... Działa jak narkotyk, a po nich człowiek nie działa zbyt logicznie. 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, Skb napisał:

Wiem, po znajomych Siostry. Kilkanaście lat razem, wspólny dom, odchowane dzieci. Decyzja o ślubie, ślub i rozwód z głośnym hukiem w ciągu roku. Niczego nie gwarantuje, bo w życiu na nic nie masz gwarancji, jednak pokazuje jak wygląda życie tej pary w praktyce. Zakochanie się zagłusza wszystko  inne... Działa jak narkotyk, a po nich człowiek nie działa zbyt logicznie. 🙂

 

Moim zdaniem ludzie w toksycznych relacjach nie są wcale zakochani, ale to inny temat (a ja jestem mocno uprzedzona :P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Ciężka Nutka napisał:

Moim zdaniem ludzie w toksycznych relacjach nie są wcale zakochani, ale to inny temat (a ja jestem mocno uprzedzona :P)

Miłość, nienawiść, zakochanie, zauroczenie - wszystko to są uczucia, które wypaczają obraz świata i drugiej osoby. Po tylu latach wcale się nie dziwię, że masz opory... Mam nadzieję, że będziesz potrafiła pokonać uprzedzenie i nie przeniesiesz starych lęków do nowego związku. Pocieszające jest to, że masz odwagę żyć i budować kolejna relację. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×