Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Błagam, niech mi ktoś powie co mam zrobić, bo już dostaje na głowę. Co się dzieje, przedwczoraj wyprowadziłem się z domu od mojej ukochanej. Osoby za którą po prostu szaleje z miłości. Problem jest taki, że u niej uczucia do mnie wygasły. Rozmawialiśmy o tym kilka razy i ona coraz częściej mówiła, że potrzebuję czasu by to wszystko przemyśleć. Bardzo nam że sobą dobrze i jesteśmy dla siebie bardzo ważni. Spokojnie możemy powiedzieć, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i jeden za drugim poszedłby w ogień. Niestety nie mogłem już dłużej patrzeć na to, że ona cierpi patrząc na to jak ja cierpię.i tak chodziliśmy po domu wspierając się, że będzie dobrze bla bla bla. Na dzień dzisiejszy ja już nie wiem co mam zrobić. Druga noc w innym miejscu. W nie moim domu, bez mojej ukochanej. Zawsze byłem emocjonalny, ale tym razem to jest jakaś katastrofa. Dzwonimy do siebie, bo obojgu jest nam bardzo źle bez siebie, ale ona potrzebuje czasu by to przemyśleć, aja się boję, bo czuję to w kościach, że to będzie koniec. Przyjaciele nas wspierają. Jedni mówią, że jakoś to będzie, że jest szansa, że do siebie wrócimy, ale ja tego nie widzę. To jest koszmar. Teraz muszę to z siebie wyrzucić. Mam myśli samobójcze. Chcę że sobą skończyć. Mam nawet plan jak to zrobić. Napisałem nawet już list. Nie chcę tego robić, ale wiem, że nie mam już nadziei. Już kiedyś byłem w takim stanie i cudem to przeżyłem. Tym razem tego cudu już nie będzie, bo ona jest moim cudem. Jedyne co mnie przed tym powstrzymuje to fakt, że modlę się o to, by się obudziła i dała mi znać, że nie chce mnie stracić oraz to, że wiem, że ona też ma bardzo dobre serce i będzie bardzo cierpiała gdy sobie coś zrobię, aja nienawidzę jej stwarzać bólu. Boję się też, że może sobie coś zrobić, bo będzie to dla niej za wiele. Boję się, co z nią będzie po mojej śmierci.... Jestem zdeterminowany, by odebrać sobie życie... Bez niej nie chce już żyć... Już nie mam siły walczyć... 

Edytowano przez Ent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że napisałeś. To znaczy że jeszcze masz siłę aby ten ból wyrzucić. Staram się poczuć twój ból, twoje cierpienie.

Wiem, ze czasami ból może być tak wielki, że masz dosyć i chcesz porzucić to życie. Jednak proszę przeczytaj ten wpis.

Myśli samobójcze to nie jest zwykła decyzja, to jest stan w którym cierpienie przekracza twoje metody jego łagodzenia.

Na teraz, nie masz takich metod, narzędzi łagodzenia tego cierpienia. Jednak są takie metody. Jest mnóstwo narzędzi. Jeśli zwrócisz się do kogoś kompetentnego z pomocą (np. psychoterapeuta, infolinia/telefon zaufania) to możesz otrzymać takie narzędzia i metody jak łagodzić takie cierpienie. To może Ci pomóc i poprawić komfort.

Druga sprawa - to skoro piszesz, to jeszcze jakaś cześć Ciebie chce zostać, jakaś wątpliwość pozostaje w tobie. To znaczy że jeszcze jest jakaś nadzieja.

Trzymam za ciebie kciuki i powodzenia w łagodzeniu bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Ja już kilka lat temu byłem w podobnym stanie, chociaż jednak trochę inaczej to wyszło. Mój problem jest taki, że mam za miękkie serce. Oddaje całego siebie w związku. Poprzednim razem kobieta pod pretekstem wakacji pojechała z dzieckiem i nie wróciła. Wylądowałem na lekach, z PTSD i na terapii. Wtedy jednak jakoś odalo się to moje parszywe życie uratować. Może dlatego, że aż tak bardzo nie kochałem tamtej kobiety. Tym razem jednak jest inaczej. Ona jest dla mnie wszystkim. Ja znam dużo pár, ale nie spotkałem jeszcze pary, która by się dogadywała na takim poziomie jak my. Staram się jakoś z tym wszystkim wygrać, ale już nie mam síl przez to między innymi, że to nie jest pierwszy raz i gdy w końcu zacząłem się uśmiechać i być radosny dostałem drugiego kopa. To nie jest do opisania jak ja się czuje, a przynajmniej nie potrafię. To atak paniki, przerażenia, bezsilności i poczucia wielkiej, przeogromnej straty i pustki. Koszmar... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tym da się pracować. Te ataki można ogarnąć, są pewne ćwiczenia. Ale aby je stosować i się nauczyć potrzeba drugiego człowieka. Możesz zrobić jeszcze coś pożytecznego w swoim życiu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No więc, wszystko się posypało... Jestem kompletným wrakiem. Będąc szczerym to próbowałem że sobą skończyć, ale nie dałem rady się puścić. Najgorsze jest to, że nie puściłem się nie dla siebie, a tylko dlatego, że narobię krzywdy innym w ten sposób. Nie wiem jak ona by to zniosła. Nie miałem odwagi odczepić tych kilku palcy. Nikt nawet nie zauważył, że przeszedłem na drugą stronę mostu. Teraz czuję tylko ogromny ból również z powodu swojego tchórzostwa. Mogłem już nie cierpieć, żałuję, że tego nie zrobiłem... Nie umiem już tak dłużej. Nie mam siły znosić tyle tego cierpienia. Koszmar jakiś. Umówiony jestem z psychoterapeuta, ale wątpię by ktokolwiek byłby w stanie mi pomóc. Mam kilku przyjaciół, mam rodzinę, ale nikt z nich nie jest w stanie przebić się przez ten cały syf co mam w głowie. Nie wiem już co mam robić.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, Ent napisał:

Nie wiem już co mam robić

Tylko terapia. Ona działa. Mam znajomą, którą choruje na ciężką depresję. W styczniu miesiąc była w szpitalu z tego powodu. Widzę jak terapia ją zmienia. To nauka jak z depresją żyć. Warto na nią chodzić dla własnego samopoczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Postaw się w jej sytuacji . Widzi faceta który jest słaby . Niestety ,ale czynami udowadniasz ,że jesteś zalezny od niej -brutalne . Odpuść ,kultura ,ale zrób swój czas ,swoje życie . Potrzeba terapii-idź ,szkoda psyche ,ale ona nie ma o tym wiedzieć . Postaw się na nogi i dopiero wtedy decyduj o życiu .Teraz jesteś galaretą ,a kobieta chce faceta . Pamiętaj - kultura do niej ,zero podjazdów o tym kto winien . Za bardzo postawiłeś się tylko na nią ,zero planu B . Też tak miałem ,chorowałem z 5 lat ,ale nauczyłem się ,że muszę na siłę mieć coś tylko dla siebie ,bo nigdy nie wiesz co będzie w związku za chwilę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×