Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Witam. Jesteśmy w związku od 3 lat w narzeczeństwie zaraz rok. Pol roku do ślubu. Zaczęło się psuć. Zaczelam się czepiać o wyjścia kolegów. Ostatnio usłyszałam przy gościach ze jak nie rzucę palenia do ślubu nie dojdzie. Jak zostaliśmy sami awantura ale jakoś rozeszło się. Zaczelam zastanawiać z czego wynika to ze zaczelam się go czepiać i myślę że to wynik jego ciągłej krytyki odnośnie mojej osoby przytyłam kilka kg, moja praca mu nie odpowiadała. Powiedzialam mu to ale on mnie ignoruje i twierdzi ze nie powinnam tak tego odbierać. Wczoraj kazałam mu się wynosić. Nie wiem co zrobić wroci ze służby w piątek mamy porozmawiać ale nie wytrzymam jak znow będzie mnie poniżać bo nie mam według niego racji. Pomóżcie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

3 lata i juz sie wam sypie zwiazek. Troche szybko. Po slubie na ogol jest tylko gorzej, jak pokazuje zycie. Moze po prostu dopiero teraz wychodza roznice miedzy wami i zadne nie chce ustapic. Nie wrozy to dobrze. Ty jego nie zmienisz, on ciebie tez nie. Przyszedl wiec chyba czas zeby na powaznie sie zastanowic czy bedziecie potrafili razem zyc bez ciaglych klotni i cichych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, natalia22323 napisał:

myślę że to wynik jego ciągłej krytyki odnośnie mojej osoby

Jesli jesteś nie taka i pretensje są faktycznie o wszystko i za wszystko to może czas, żeby znalazł kogoś kto bardziej mu odpowiada. To nie jest tak, że druga osoba nie może nas skrytykować, nie może nam nic zarzucić. Ważnym jest jak to robi i jaka jest tego skala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, gwoli wyjasnienia napisał:

3 lata i juz sie wam sypie zwiazek. Troche szybko. Po slubie na ogol jest tylko gorzej, jak pokazuje zycie. Moze po prostu dopiero teraz wychodza roznice miedzy wami i zadne nie chce ustapic. Nie wrozy to dobrze. Ty jego nie zmienisz, on ciebie tez nie. Przyszedl wiec chyba czas zeby na powaznie sie zastanowic czy bedziecie potrafili razem zyc bez ciaglych klotni i cichych dni.

Ja się kluce sama ze sobą, bo kiedy tlumacze co mnie boli słyszę tylko ze wyolbrzymiam ???? I ignorancja. Juz zaczynam się zastanawiać co ze mną nie tak 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, natalia22323 napisał:

Mowilam twierdzi ze wyolbrzymiam, ze powinno to być motywujące. Jego krytyka. 😕

Kolejny przyklad na to jak roznie postrzegacie rzeczywistosc. Trudno w takiej sytuacji znalezc wspolny mianownik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Kulfon napisał:

Ja bym sie wstrzymala z tym slubem, bo jak na razie to zanosi sie na rozwod. Najpierw musicie sie nauczyc nawzajem siebie szanowac.

Do ślubu daleka droga. Czy ze mną jest coś  nie tak naprawdę wyolbrzymiam to wszystko ??? Nie mam siły to mnie psychicznie wykancza, chyba najbardziej to ze kiedy chce się jakoś obronić i pokazać ze mnie to rani słyszę ze wyolbrzymiam i ignorancja tego co ja czuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Kolejny przyklad na to jak roznie postrzegacie rzeczywistosc. Trudno w takiej sytuacji znalezc wspolny mianownik.

To co albo pozwole sobie na to wszystko, albo koniec ??? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, natalia22323 napisał:

Witam. Jesteśmy w związku od 3 lat w narzeczeństwie zaraz rok. Pol roku do ślubu. Zaczęło się psuć. Zaczelam się czepiać o wyjścia kolegów. Ostatnio usłyszałam przy gościach ze jak nie rzucę palenia do ślubu nie dojdzie. 

Znajdź sobie palącego 😉

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, natalia22323 napisał:

To co albo pozwole sobie na to wszystko, albo koniec ??? 

Nie wiem czy koniec ale moze jest czas zeby mu uswiadomic w koncu wasze roznice. Nie musisz go straszyc rozstaniem ale powiedz mu dosyc wyraznie, ze jezeli on w stosunku do ciebie nie zmieni swojego zachowania to nie wyobrazasz sobie z nim wspolnego zycia. Po prostu. Powiedz, ze jego ciagla krytyka cie boli a nie motywuje do innego dzialania. Moze w koncu zacznie sie zastanawiac i dotrze do niego, ze musi sie troche zmienic jesli chce z toba spedzic zycie. Ja mam wrazenie, ze on twoich skarg nie traktuje powaznie. Pewnie mysli do jutra jej przejdzie. Bo on przeciez taki jest. Zawsze taki byl. Czy byl kiedys inny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Nie wiem czy koniec ale moze jest czas zeby mu uswiadomic w koncu wasze roznice. Nie musisz go straszyc rozstaniem ale powiedz mu dosyc wyraznie, ze jezeli on w stosunku do ciebie nie zmieni swojego zachowania to nie wyobrazasz sobie z nim wspolnego zycia. Po prostu. Powiedz, ze jego ciagla krytyka cie boli a nie motywuje do innego dzialania. Moze w koncu zacznie sie zastanawiac i dotrze do niego, ze musi sie troche zmienic jesli chce z toba spedzic zycie. Ja mam wrazenie, ze on twoich skarg nie traktuje powaznie. Pewnie mysli do jutra jej przejdzie. Bo on przeciez taki jest. Zawsze taki byl. Czy byl kiedys inny?

To wszystko juz dawno mu powiedzialam, ale dla niego to nie odpowiedni moment zawsze wybieram zly. Wcześniej nie krytykował mnie trwa to jakoś pol roku juz nie wytrzymałam. Powiedzialam co mysle i skoro stwierdził że wyolbrzymiam i ze powinnam sie tym motywować kazałam mu wyjść powiedział że mam sobie przemyśleć i porozmawiamy jutro. To ja mam przemyśleć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Niby normalny napisał:

A co ci w nim przeszkadza? I czemu nie podoba ci sie jego praca? 

To on mnie krytykuje i jemu nie odpowiada moja praca ktora juz zmieniłam. Wszystko było ok dopóki nie powiedzialam co mnie boli ze mnie krytykuje ....itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Kulfon napisał:

Trudno tak doradzic w kilku zdaniach, na dodatek znajac sytuacje tylko z tego krotkiego opisu. 

Przede wszystkim musicie sie nauczyc komunikowac. Po drugie musicie sie nauczyc szanowac. Po trzecie nie krytykowac. Unikac w klotni "ja", mowic o swoich uczuciach, a nie zalach do partnera. Np. jesli Cie to rani, ze on Cie krytykuje to powiedz mu jak TY sie przez to czujesz, zamiast zaczynac zdania od "Bo ty..". Musicie byc otwarci na sluchanie. Nie da sie w kilku zdaniach napisac jak uzdrowic zwiazek. Wydaje mi sie, ze Wasz nadaje sie do generalnego remontu.

Komunikuje mu, że mnie to rani  ale skoro on twierdzi ze powinno motywować to czego ja się czepiam co nie ???? Pozatym jego rozmowa kończy się na tym ze nie mam racji 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, natalia22323 napisał:

To wszystko juz dawno mu powiedzialam, ale dla niego to nie odpowiedni moment zawsze wybieram zly. Wcześniej nie krytykował mnie trwa to jakoś pol roku juz nie wytrzymałam. Powiedzialam co mysle i skoro stwierdził że wyolbrzymiam i ze powinnam sie tym motywować kazałam mu wyjść powiedział że mam sobie przemyśleć i porozmawiamy jutro. To ja mam przemyśleć 

Jezeli trwa to od pol roku, to cos sie musialo wtedy wydarzyc, jesli jego zachowanie sie nagle zmienilo. Wedlug mnie nic sie nie dzieje bez przyczyny. Co innego, gdyby bylo tak zawsze. On cie po prostu teraz olewa na calego. Nie wazne ze ci z tym zle, nie wazne co czujesz. Jego nagle nic nie wzrusza i ci wciska kit, ze to dla twojego dobra. 

To tylko moje spekulacje ... ale jak znam zycie to jestem sklonna twierdzic, ze on sie w kims zauroczyl i jestes przeszkoda na ktorej on sie wyżywa. Obym nie miala racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×