Codzienna walka o sprzatanie

Jak radzicie sobie z tematem niesprzatania przez dzieci? U nas jest wprowadzona zasada, ze pod koniec dnia, przed kolacja zabawki musza byc sprzatniete, inaczej po kolacji nie ma bajki. I praktycznie co dzien jest o to wojna. Z jednej strony nie potrafie tego syfu zignorowac i pozwolic, zeby poszli tak spac, bo nie ma nawet jak przez pokoj przejsc czy drzwi zamknac. Z drugiej jestem zmeczona tym codziennym sprawdzaniem, dyrygowaniem co gdzie polozyc, pomaganiem, robieniem ze sprzatania zabawy, po prostu nie mam na to czasu i energii. Nie jestem w stanie kontrolowac co z zabawek wyjmuja i wymagac, by chowali pierwsza przed wyjeciem kolejnej, bo po pracy w tym czasie kiedy sie bawia zajmuje sie domem, gotowaniem, praniem, psem itp.

Tlumaczenie nic nie daje, starszy (6 lat) puszcza wszystko mimo uszu, a mlodsza, ktora wczesniej ladnie sprzatala, zaczyna nasladowac brata. I tak zamiast miec po obowiazkach czas na spedzenie go razem z dziecmi trace go na pilnowanie by zrobili jedyna rzecz jakiej od nich wymagam....

U nas sprawdziła się dość brutalna zasada. Nie sprzątasz zabawek nie dbasz o nie co oznacza że są ci niepotrzebne. Skoro są niepotrzebne to do wora i na śmietnik. Ale to zależy od ciebie czy jesteś w stanie to wyrzucić bo to wiadomo że z nieba nie spadło. Możesz też wytłumaczyć dzieciom że mają za dużo rzeczy nad którymi nie potrafią zapanować. Niech wybiorą kilka ulubionych zabawek a reszte spakować do jakiegoś schowka. Jak te kilka będą umiały sprzątać to za jakiś czas można im dołożyć kolejna zabawkę i tak co jakiś czas. A jeśli dalej będzie bałagan to zmniejszyc ilość zabawek

2 godziny temu, Andana napisał:

U nas jest wprowadzona zasada, ze pod koniec dnia, przed kolacja zabawki musza byc sprzatniete, inaczej po kolacji nie ma bajki.

A jest to konsekwentnie realizowane? Nie sprzątają - nie ma bajki? Bo jeśli ta bajka i tak jest, to nie dziwię się, że nie sprzątają. 

Jest realizowane, bajki nie ma. Kolejnego dnia jak nie posprzataja, dalej nie ma. Zazwyczaj trzeciego dnia sie mobilizuja, ale potem znowu to samo. A ja bym wolala, zeby porzadek byl  a nie tak co kilka dni i w nerwach.

Wyrzucac zabawek nie bede, bo jednak kosztowaly. Ilosc juz jest ograniczona i robie rotacje. Oni nawet z kilku potrafia rozpierdzielnik zrobic. I wyrzucanie tez wydaje mi sie niesprawiedliwe, jesli zabawka jest jednego, a bawili sie i nie sprzatneli oboje albo to drugie.

34 minuty temu, Andana napisał:

 a nie tak co kilka dni i w nerwach.

To zostań przy konsekwencji, ale nerwy odpuść, ewentualnie, jak przez 2dni z rzędu, czy 3 nie sprzątają to dodatkowa kara na tv czy coś innego w weekend

. Nie chciala pozbierac to do wora i do piwnicy. Zostawilam jakies puzzle tylko jedne. 

Beczala krzyczala i nudzila sie kolejne kilka dni. Zabawki dostala spowrotem,przez jakis czas sprzatala. I znow.. do wora i do piwnicy.

Po czasie wystarczylo ze widziala ze wchodze do jej pokoju z workiem i od razu zaczynala sprzatac.

Mielsismy pudelka na zabawki tak by sprzatanie trwalo kilka minut,nic po za ukladankami czy ksiazkami nie mialo swojego miejsca na stale. Raz na trzy mc robilismy wspolnie renamemt wyrzucajac wszytkie drobne i niepotrzebne- chyba ze znalazla na nie miejsce. 

Teraz ma 14 lat,na puleczkach poukladane wzorowo, a i tak syfi ciuchami

Do piwnicy część zabawek wrzucić. Zostawić 4-5 sztuk (to co najbardziej lubi). Jak klocki lego to jeden komplet.

Przed chwilą, pari napisał:

Do piwnicy część zabawek wrzucić. Zostawić 4-5 sztuk (to co najbardziej lubi). Jak klocki lego to jeden komplet.

jednym kompletem sie nie pobawisz. Na klocki sa worki,jednym ruchem zacisniesz sznurek i posprzatane.

Klocki to zabawa kreatywna im wiecej elementow tym bardziej dziala wyobraznia i wieksze "cuda" mozma zbudowac. 

Po co sobie utrudniac.

14 godzin temu, Andana napisał:

sprawdzaniem, dyrygowaniem co gdzie polozyc, pomaganiem, robieniem ze sprzatania zabawy, 

Jedno pudlo i 5minut i porzadek. Niech wieksze autka ida na polke i jest wzgledny porzadek,przeciez jutro zow bedzie to samo.

2 minuty temu, .Gość napisał:

jednym kompletem sie nie pobawisz. Na klocki sa worki,jednym ruchem zacisniesz sznurek i posprzatane.

Klocki to zabawa kreatywna im wiecej elementow tym bardziej dziala wyobraznia i wieksze "cuda" mozma zbudowac. 

Po co sobie utrudniac.

Jedno pudlo i 5minut i porzadek. Niech wieksze autka ida na polke i jest wzgledny porzadek,przeciez jutro zow bedzie to samo.

Straszne czasy kiedyś były, jak klocków lego nie było

47 minut temu, pari napisał:

Straszne czasy kiedyś były, jak klocków lego nie było

To były inne. U moich dziadków przetrwały drewniane po moim tacie i kilka żołnierzyków, jak byliśmy mali zabawa lepsza od lego  

Ułatwiam sobie życie.  Spora czesc zabawek pochowana, na wymianę. Trzech synow, wiec sie uzbierało. Jedno pudlo na male auta, drugie na duze, lego i drewniane klocki w zasięgu. Do lego specjalna mata- worek, latwo zebrac w jednym  miejscu. Puzzle itp wysoko, sami nie mają dostepu. Jeszcze pudło z pluszakami. Ksiazki na polce. Wieczorem zbieramy tylko auta, drewniane klocki od razu po zabawie. To w trosce o stopy.  Lego w macie, budowle na noc do gory. 3 minuty. W sumie nawet bym im odpusciła, gdyby nie fakt, ze najmlodszy syn poltora roku potrafi w nocy  wstac i zaczac się bawić. Starszy ma swoj pokój . W duzym tez mata i kolejne zabawki. Nie ma tragedii, jak zasna w bałaganie.  Ale na spokojnie i w dobrych humorach. Mam sąsiadkę,  ktora drze sie na dzieci ciągle, wlasnie o sprzatanie zabawek. Jeden wielki nerw. Jak dla mnie czasem lepiej odpuscic. 

Dnia 1.01.2021 o 18:27, Andana napisał:

Jak radzicie sobie z tematem niesprzatania przez dzieci? U nas jest wprowadzona zasada, ze pod koniec dnia, przed kolacja zabawki musza byc sprzatniete, inaczej po kolacji nie ma bajki. I praktycznie co dzien jest o to wojna. Z jednej strony nie potrafie tego syfu zignorowac i pozwolic, zeby poszli tak spac, bo nie ma nawet jak przez pokoj przejsc czy drzwi zamknac. Z drugiej jestem zmeczona tym codziennym sprawdzaniem, dyrygowaniem co gdzie polozyc, pomaganiem, robieniem ze sprzatania zabawy, po prostu nie mam na to czasu i energii. Nie jestem w stanie kontrolowac co z zabawek wyjmuja i wymagac, by chowali pierwsza przed wyjeciem kolejnej, bo po pracy w tym czasie kiedy sie bawia zajmuje sie domem, gotowaniem, praniem, psem itp.

Tlumaczenie nic nie daje, starszy (6 lat) puszcza wszystko mimo uszu, a mlodsza, ktora wczesniej ladnie sprzatala, zaczyna nasladowac brata. I tak zamiast miec po obowiazkach czas na spedzenie go razem z dziecmi trace go na pilnowanie by zrobili jedyna rzecz jakiej od nich wymagam....

U nas też jest obowiązkowe sprzątanie zabawek przed kolacją, i czasem są awantury. Mamy drewniane pudełka na zabawki, i je "segregujemy" czyli klocki do klocków lalki do lalek A nie że w jednym pudełku jest trochę lalek troche klocków troche kucyków itp. A jak mała nie posprząta to nie bajki czyli tak jak u ciebie