Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Bartosz3039

Przerwa w związku/Rozstanie - jak postąpić?

Polecane posty

Cześć, mam 23 lata, a moja była już dziewczyna jest w moim wieku. Byliśmy razem prawie 3 lata, szybko ze sobą zamieszkaliśmy po kilku miesiącach znajomości, a po roku się zaręczyliśmy. Nasz związek przetrwał wiele przykrych sytuacji - złość o moją znajomość z przyjaciółką, z którą zerwałem kontakt, momentami chorobliwą zazdrość, którą przepracowałem i od roku prawie w ogóle jej nie okazywałem. Ostatnimi czasy zaczęło się powoli psuć. Po studiach zaczeła pracę 60 kilometrów od mojej miejscowości, a 30 od miejsca mojej pracy. Jednak bardzo ją kochałem, więc połowę tygodnia przebyłem w jej domu rodzinnym. Wówczas zauważyłem, że coraz rzadziej okazujemy sobie uczucie, miałem też trudny okres w stresującej pracy i myślę, że trochę dałem jej to odczuć, następnie ona oznajmiła mi, że zgubiła pierścionek zaręczynowy, co mnie bardzo zabolało. Kiedyś była mowa o ślubie, potem przez pandemię temat upadł. W jednej chwili poczułem, że mój żal jest tak duży, że zrobiłem najgorszą głupotę jaką mogłem. Powiedziałem jej w złości, że chyba ją kocham i jeśli nie naprawimy związku rozmową to myślałem o rozstaniu. Jednak rzeczywiście nie myślałem tak. Wówczas kazała mi jechać do domu po płaczu. Zamiast do domu pojechałem po kwiaty i ją przeprosiłem, zawsze się godziliśmy w takiej sytuacji. Ona nadal uparła się, żebym jechał. Pojechałem. Tego samego dnia napisała mi, że bardzo ją zraniłem i potrzebuje przerwy, ale nie chciała powiedzieć ile ona ma trwać. Nie zgodziłem się, pojechałem do niej przeprosić, a ona powiedziała mi, że nie uszanowałem jej decyzji, że ona potrzebuje czasu na przemyślenie, że myślę tylko o sobie. Nie odzywałem się przez 3 dni, po których chciała się spotkać. Powiedziała mi, że kocha mnie, ale nie może ze mną przebywać, bo się źle z tym czuje i że chciałby przerwy. Załamałem się, bo przerwa prawdopodobnie oznacza zerwanie lub poznanie kogoś innego. Powiedziała, że podczas tej kłótni wiele się zmieniło i że przeraża ją myśl, że musi ze mną spędzić dzień. Powiedziałem jej, żeby powiedziała, że ze mną zrywa i jest to koniec. Ona mówi że to przerwa na nieokreślony czas, aż coś się zmieni, złe emocje odejdą, a jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa. Od tamtego czasu pisałem jeszcze do niej, odpowiada mi zdawkowo. Powiedziała, że zapisała się do psychologa, żeby popracować nad sobą i że na razie chce być sama ze sobą. Ja to bardzo przeżywam, nie mogę jeść, spać, ciągle pije, bo tylko to mi pomaga, dużo palę. Stwierdziłem, że nie mogę popadać w nałogi, więc zapisałem się na terapię poznawczą, może mi pomoże. Nie mogę nikogo poznać, bo trochę jeszcze za wcześnie, a z drugiej strony mam jeszcze nadzieję, że ona się sama odezwie, w końcu minął tydzień od kłótni. Raz napisała mi, żebym "Dał spokój i jej nie osaczał", "Że czuje miłość, ale nie potrafi ze mną być bo się z tym źle czuje". Bardzo ją kocham, a teraz moje plany umarły, nie mogę znaleźć sobie miejsca w domu, w pracy nie mogę się skupić, jestem na przemian zły, pijany i załamany. Jak sobie poradzić? Schowałem zdjęcia, bo szkoda mi było wyrzucić. Przecież gdyby kochała to by nie odchodziła, tylko rozmawiała. Najgorsze jest trzymanie w zanadrzu, to najbardziej boli i sprawia, że nie mogę się otrząsnąć, bo nadal mam nadzieję, chociaż wiem, że to głupie. Tyle dobrych chwil i w ciągu dnia jedna kłótnia i jesteśmy obcymi ludźmi. Pisałem do niej, żeby mi powiedziała, że do definitywny koniec to nie chciała. Pisałem, czy jak dam jej przestrzeń to czy będzie dla nas szansa napisała, że "nie wie". Dwa dni przed kłótnią jeszcze pisała do mnie przez cały dzień, spotykaliśmy się co weekend, więc dziś już mam apogeum smutku. Pierwszy od 3 lat weekend bez niej.

 

Co byście zrobili na moim miejscu? Jak zapomnieć i iść dalej? Jak poradzić sobie, gdy świat i plany się walą? Czy mogła odkochać się w jeden dzień, bo raczej gdyby kochała to by nie odchodziła? Czy mogło ją to tak zaboleć, że gdy mnie widzi to płacze i nie może nawet przytulić, a kwiaty odbiera jako "robienie na złość"? Zapytałem ja przy początku tej "przerwy" czy jesteśmy narzeczeństwem to powiedziała, że nie, bo przecież zerwaliśmy, żeby ona teraz pomyślała o sobie. Raz tylko napisała, że tęskni, ale boli ją to jak ją zraniłem potem cisza i zero kontaktu. Może ma kogoś? Zawsze gardziła ludźmi, którzy zdradzają, zrywała z nimi kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że prosiłem ją, żeby powiedziała, że mnie nie kocha i to koniec, ale usilnie unika tych słów. One by mi pomógłby, powiedziała tylko "Daj mi i sobie czas".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że ona chce być wolna jeśli chodzi o zobowiązania wobec Ciebie, ale Ty bezterminowo masz czekać na jej decyzję. Trudno powiedzieć, czym to jest spowodowane, może zemsta? Proponuję wysłać jej SMS, że dajesz jej 2 tygodnie (wyznacz konkretną datę) na ogarnięcie się i decyzję co z Waszym związkiem i jeśli do tej pory się nie odezwie, uznajesz go za zakończony. Nie kontaktuj się w ogóle. 

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza jest niepewność i rozstawianie się na raty. Z jednej strony nadzieja jest kojąca, ale to oddala mnie od zaakceptowania rozstania. Nie chce już tak się czuć, chciałbym się z nią spotkać, ale tylko to tylko pogorszy sytuację, bo ona to odbiera jako narzucanie się. Nie radzę sobie z emocjami, a są one wielkie i przytłaczające, stąd terapia, na którą idę. Chciałbym kogoś poznać, żeby zapomnieć, ale mam wtedy poczucie zdrady. Jak funkcjonować w takich emocjach, żeby nie zawalać swojego życia? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bartosz3039 napisał:

Najgorsza jest niepewność i rozstawianie się na raty. Z jednej strony nadzieja jest kojąca, ale to oddala mnie od zaakceptowania rozstania. Nie chce już tak się czuć, chciałbym się z nią spotkać, ale tylko to tylko pogorszy sytuację, bo ona to odbiera jako narzucanie się. Nie radzę sobie z emocjami, a są one wielkie i przytłaczające, stąd terapia, na którą idę. Chciałbym kogoś poznać, żeby zapomnieć, ale mam wtedy poczucie zdrady. Jak funkcjonować w takich emocjach, żeby nie zawalać swojego życia? 

Zapoznanie kogoś, by zapomnieć, to podłe wykorzystanie nowej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ona jest niepoważna. Sama nie wie, czego chce. Poza tym nie masz pewność, że w międzyczasie nie szuka lepszej opcji, a Ciebie nie trzyma na gorsze czasy. To nie jest normalne. Musisz przeboleć i tyle. Tak to się tylko wykończyć można czekając łaskawie na decyzję, co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, agent of Asgard napisał:

Zapoznanie kogoś, by zapomnieć, to podłe wykorzystanie nowej osoby.

Tak, wiem, ale i tak tego nie zrobię, bo raz za wcześnie, dwa głupie poczucie zdrady, trzy nie chciałbym też być dla kogoś opcją na polepszenie nastroju. Fajnie by było wyjść do ludzi, teraz staram się odnowić utracone kontakty, pandemia niestety nie sprzyja spontanicznym wyjściom na miasto. Myślałem o pójściu do lekarza, bo wkurza mnie, że zawalam pracę, chodzę wkurzony i niezdrowo funkcjonuję. Może leki pomogą w ten okres. Muszę tylko zebrać się na odwagę, żeby napisać do niej, że na nią nie czekam i przed samym sobą zakończyć te relację, bo dla niej ona już raczej nie istnieje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, Bartosz3039 napisał:

Najgorsza jest niepewność i rozstawianie się na raty. Z jednej strony nadzieja jest kojąca, ale to oddala mnie od zaakceptowania rozstania. Nie chce już tak się czuć, chciałbym się z nią spotkać, ale tylko to tylko pogorszy sytuację, bo ona to odbiera jako narzucanie się. Nie radzę sobie z emocjami, a są one wielkie i przytłaczające, stąd terapia, na którą idę. Chciałbym kogoś poznać, żeby zapomnieć, ale mam wtedy poczucie zdrady. Jak funkcjonować w takich emocjach, żeby nie zawalać swojego życia? 

Znam to z autopsji... Możesz albo dać sobie i jej czas na przemyślenie np. 2 tygodnie czy miesiąc albo samemu zakończyć definitywnie tą relację, innej opcji nie ma 😞

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Bolek napisał:

Związek  który po pierwszym szale przerodził się od razu w przyzwyczajenie, wszystko było ok jak cały czas razem, wystarczy że wyjechałeś  i ona zrozumiała że nie tęskni, nie rozpaczą a wręcz na odwrót, pozbyła się kuli u nogi. A że to pierwszy dłuższy związek to nie chce cię urazić i nie powie "spiërdalaj nie kocham cię". Nic już z tego nie będzie, przynajmniej teraz, przerobi że dwa związki z jakimiś dùpkami to wtedy przypomni sobie że miała cudownego faceta...

A od kiedy to "cudowny facet" ma przyjaciółeczkę na boku a sam jest o wszystko zazdrosny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Bimba napisał:

A od kiedy to "cudowny facet" ma przyjaciółeczkę na boku a sam jest o wszystko zazdrosny?

Znałem ją jeszcze przed związkiem, ale zakończyłem dla byłej te relację. Z zazdrości nie jestem dumny, ale przepracowałem to bo nie chciałem być taki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli myślisz że "co było a nie jest  nie pisze się w rejestr" to się grubo mylisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak jak radziliście, napisałem jej że tak nie umiem i że każde powinno pójść w swoją stronę. Dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Bartosz3039 napisał:

Tak jak radziliście, napisałem jej że tak nie umiem i że każde powinno pójść w swoją stronę. Dziękuję za odpowiedzi

Myślę, że to dobre rozwiązanie. Wasza sytuacja była jednym, wielkim impasem. Ktoś odsuwa się, zostawia cholerną tęsknotę i żal za taki stan rzeczy i wymaga jeszcze cierpliwości i wiecznego czekania w niepewności. Jeśli nie umie się rozmawiać tylko robi uniki to nie można już nic jak tylko iść po szufelkę (posprzątać). Jeśli dwoje ludzi nie umie ze sobą rozmawiać to prędzej czy później wszystko i tak by prdolnelo. Nie żałuj. Problemy, niedopowiedzenia, kwasy rozwiązuje się na bieżąco, a nie czeka aż podsycone yebna jak tsunami. 

Edytowano przez Electra
  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiedziała, że to moja decyzja, a nie jej uczucia. Że ją wkurzyłem właśnie i nie ma ochoty kontynuować ten rozmowy po tym jak ją oszukałem (powiedziałem, że "chyba kocham"), że "zawsze tylko ty i ty". Napisałem, żeby napisała do 14 jak już emocje opadną czy to definitywny koniec i rozstajemy się na zawsze, czy nie jest to koniec, ale wtedy rozmowa i plan działania. Koniec tych domysłów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, Bartosz3039 napisał:

Tak jak radziliście, napisałem jej że tak nie umiem i że każde powinno pójść w swoją stronę. Dziękuję za odpowiedzi

I co ona na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bartosz3039 napisał:

Powiedziała, że to moja decyzja, a nie jej uczucia. Że ją wkurzyłem właśnie i nie ma ochoty kontynuować ten rozmowy po tym jak ją oszukałem (powiedziałem, że "chyba kocham"), że "zawsze tylko ty i ty". Napisałem, żeby napisała do 14 jak już emocje opadną czy to definitywny koniec i rozstajemy się na zawsze, czy nie jest to koniec, ale wtedy rozmowa i plan działania. Koniec tych domysłów

Dodałem, że brak odpowiedzi to jasny sygnał, że to koniec 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Bartosz3039 napisał:

[...] Powiedziałem jej, żeby powiedziała, że ze mną zrywa i jest to koniec. Ona mówi że to przerwa na nieokreślony czas, aż coś się zmieni, złe emocje odejdą, a jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa [...]

Jeśli miłość byłaby prawdziwa, to dziewczyna byłaby zaangażowana i nie dystansowałaby się od Ciebie, tylko starała się naprawiać relację wraz z Tobą. Problemy i urazy same cudownie nie znikają, by móc je wyeliminować, budować więź i zaufanie, potrzeba kontaktu i bliskości. Prawdopodobnie w niej nagromadziło się tyle niechęci, że uczucia do Ciebie wygasły, ale siła przyzwyczajenia i obawy nie pozwalają się jej od Ciebie odciąć. Być może właśnie z tego względu rozpoczęła tę terapię i kiedy już wszystko przepracuje, pożegna się z Tobą. Moim zdaniem, powinieneś to zrobić pierwszy, nie czekając na nią. 

1 godzinę temu, Bartosz3039 napisał:

Tak jak radziliście, napisałem jej że tak nie umiem i że każde powinno pójść w swoją stronę. [...] Powiedziała, że to moja decyzja, a nie jej uczucia. Że ją wkurzyłem właśnie i nie ma ochoty kontynuować ten rozmowy po tym jak ją oszukałem (powiedziałem, że "chyba kocham"), że "zawsze tylko ty i ty". Napisałem, żeby napisała do 14 jak już emocje opadną czy to definitywny koniec i rozstajemy się na zawsze, czy nie jest to koniec, ale wtedy rozmowa i plan działania. [...]

Rozumiem, że ciężko Ci się odciąć, ale znowu dajesz sobą manipulować i podlegasz jej widzimisię. Już definitywnie zakończyłeś sprawę i nie ma sensu tego ciągnąć. Decyzja jest oczywiście Twoja, ale sam siebie krzywdzisz brakiem zdecydowania i konsekwencji. Nawet zakładając, że ona pod presją wróci do Ciebie, to przygotuj się, że kolorowo nie będzie. 

Edytowano przez Nenesh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, malinka 123 napisał:

A gdzie ma ci odpisac? Moze sie pogubila, Ja mojego zzczepilam na priv, nie odpisuje, chyba zwarjuje

Ma odpisać na FB. Mieliście niby "przerwę" czy zakończyliście związek? Kto z was to zainicjował? Widocznie to co mówią couchowie działa, a brak kontaktu pobudza wyobraźnię kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatni post dla potomnych, jeśli będziecie mieć taką samą sytuację. Już nic z tego nie będzie to koniec. One nawet nie mają w planach kiedyś wrócić. Mają was dosyć. Trudne do przeżycia, ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Lolka1975 napisał:

Cos odpisala?

Że "nie chce być i tyle". To mi pomogło. Teraz idę dalej już mam spokój w sercu, bo bez sensu nie czekam 😄

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, malinka 123 napisał:

Zobacz jaki klamczuch, odpowiada nieprawdę, by uspokoić własne sumienie. To co czuję ona i co chce go nie interesuje.co sądzisz o tym?

W jakim sensie? Wiadomo że strasznie tęsknię, ale chociaż wiem na czym stoję. Wiem, że ona chce być sama, ale chciałbym uczestniczyć w jej życiu, mimo że to samolubne, jest to mechanizm obronny i tak to działa. Muszę pozwolić odejść, ale jest to cholernie trudne 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może zrobię aktualizację. Wczoraj wieczorem chciałem zadzwonić i dowiedzieć się o decyzję, którą już zapowiedziałem w wątku. Pamiętam, że tydzień temu kupiłem jej biżuterię, która miała być na przeprosiny z kwiatami. Gdy zerwała w złości wyrzuciłem ja gdzieś niedaleko jej domu. Wczoraj ją znalazła i powiedziała, że "po ... oddałam takie akcje i prezenty pod płotem zostawiam". Wracając do tematu, chciałem zadzwonić, ale nie odbierała, bo "rodzice są w domu i słyszą", więc napisała, że "Chce być sama i tyle", akurat wracałem z miejscowości niedaleko, więc zaproponowałem, że podjadę to porozmawiamy o przyczynach przerwy, na co ona, że "nawet nie próbuj podjeżdżać, już ci mówiłam przyczyny". Podziękowałem za wspólnie spędzony czas, napisałem, że przykro mi, że mogła od razu powiedzieć, że coś się skończyło, a nie zaczynać z przerwą. Napisała, że nie ma ochoty tego znowu tłumaczyć i żebym nie osaczał, bo się boi. Powiedziałem, żeby nie myślała o mnie źle i się pożegnałem. Tyle w sumie. Trzeba przeboleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.03.2021 o 14:32, Bartosz3039 napisał:

Dodam, że prosiłem ją, żeby powiedziała, że mnie nie kocha i to koniec, ale usilnie unika tych słów. One by mi pomógłby, powiedziała tylko "Daj mi i sobie czas".

Wiesz..przerwę to można mieć między zębami ,sam wiesz ,że to lipa .Przeczytaj co napisałeś. Ja widzę wyraźnie ,że inne kryteria masz dla siebie inne dla dziewczyny. Wyraźnie widać to jak piszesz ,że miałeś przyjaciółkę a sam byłeś chorobliwie zazdrosny. Ona nie była Twoją partnerką tylko poddaną ,więc się zbuntowała ,chce to powie  nie to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, Sofi napisał:

Wiesz..przerwę to można mieć między zębami ,sam wiesz ,że to lipa .Przeczytaj co napisałeś. Ja widzę wyraźnie ,że inne kryteria masz dla siebie inne dla dziewczyny. Wyraźnie widać to jak piszesz ,że miałeś przyjaciółkę a sam byłeś chorobliwie zazdrosny. Ona nie była Twoją partnerką tylko poddaną ,więc się zbuntowała ,chce to powie  nie to nie.

Łatwo jest pisać, gdy nie zna się przedziału czasowego i szczegółów, ale tego nie wymagam na forum, bo skąd osoby postronne mają je znać? Przyjaciółkę znałem 2 lata przed związkiem, a zakończyłem relację w PIERWSZYM MIESIĄCU ZWIĄZKU na dowód, że mi zależy. Zazdrosny byłem o osoby z pracy mojej byłej, jedna pisała jej, że ma obłędne nogi i chciała by pójść z nią o 20 nad Wisłę wypić winko. To było w pierwszym roku związku. Ona też zakończyła tę relacje. Ja przystałem być zazdrosny. Raz sama mnie zapytała, czy ją kocham, bo nie obchodzi mnie kto do niej pisze, ale ja powiedziałem, że moje wyrzuty były słabe, więc staram się ogarnąć.

Z perspektywy czasu uważam, że brak komunikacji przesądził o wszystkim. Każda kłótnia kończyła się złością i cichymi godzinami, brak tu było przegadania problemu. Przeważnie ja coś odwalałem, więc przepraszałem i było ok, tylko problem nadal był gdzieś tam pod dywanem. Spytasz, czemu nie próbowałem rozmawiać? Próbowałem, ale odbierała to personalnie jako atak na jej charakter, krytykę jej osoby, więc przestałem po pewnym czasie. Było nam dobrze, gdy się nie kłóciliśmy, więc błędnie starałem się nie widzieć problemu. Trochę nie doceniłem ostatniej kłótni, gdy się rozstaliśmy, bo miewaliśmy gorsze, ale być może wtedy było trudniej zerwać, bo mieszkaliśmy razem na wynajem od 5 miesiąca związku, więc trudniej było zerwać, a gdy ona wyjeżdżała do siebie, żeby się uspokoić, jeszcze tego samego dnia często już było dobrze. Potem szybkie zaręczyny po roku znajomości. To był szalony czas, pędził. Jej mama przyjeżdżała do mojej i już planowali ślub po 2 latach znajomości, ale covid, więc wiadomo. Mówię, w 3 lata byliśmy na etapie, na którym niektórzy nie są po 5 latach. Być może szybko się też wypaliło. Mało czasu, moja praca zawodowa od godziny 18 do 6 rano, jej od 8 do 16. Rutyna, zmęczenie i zakopane dawne problemy. Chciałem, żeby ten związek odżył. Odłożyłem kilkanaście tysięcy, mieliśmy wyjechać na wakacje zagranicę, ale już nie zdążyłem zrealizować planów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Bartosz3039 napisał:

Łatwo jest pisać, gdy nie zna się przedziału czasowego i szczegółów, ale tego nie wymagam na forum, bo skąd osoby postronne mają je znać? Przyjaciółkę znałem 2 lata przed związkiem, a zakończyłem relację w PIERWSZYM MIESIĄCU ZWIĄZKU na dowód, że mi zależy. Zazdrosny byłem o osoby z pracy mojej byłej, jedna pisała jej, że ma obłędne nogi i chciała by pójść z nią o 20 nad Wisłę wypić winko. To było w pierwszym roku związku. Ona też zakończyła tę relacje. Ja przystałem być zazdrosny. Raz sama mnie zapytała, czy ją kocham, bo nie obchodzi mnie kto do niej pisze, ale ja powiedziałem, że moje wyrzuty były słabe, więc staram się ogarnąć.

Z perspektywy czasu uważam, że brak komunikacji przesądził o wszystkim. Każda kłótnia kończyła się złością i cichymi godzinami, brak tu było przegadania problemu. Przeważnie ja coś odwalałem, więc przepraszałem i było ok, tylko problem nadal był gdzieś tam pod dywanem. Spytasz, czemu nie próbowałem rozmawiać? Próbowałem, ale odbierała to personalnie jako atak na jej charakter, krytykę jej osoby, więc przestałem po pewnym czasie. Było nam dobrze, gdy się nie kłóciliśmy, więc błędnie starałem się nie widzieć problemu. Trochę nie doceniłem ostatniej kłótni, gdy się rozstaliśmy, bo miewaliśmy gorsze, ale być może wtedy było trudniej zerwać, bo mieszkaliśmy razem na wynajem od 5 miesiąca związku, więc trudniej było zerwać, a gdy ona wyjeżdżała do siebie, żeby się uspokoić, jeszcze tego samego dnia często już było dobrze. Potem szybkie zaręczyny po roku znajomości. To był szalony czas, pędził. Jej mama przyjeżdżała do mojej i już planowali ślub po 2 latach znajomości, ale covid, więc wiadomo. Mówię, w 3 lata byliśmy na etapie, na którym niektórzy nie są po 5 latach. Być może szybko się też wypaliło. Mało czasu, moja praca zawodowa od godziny 18 do 6 rano, jej od 8 do 16. Rutyna, zmęczenie i zakopane dawne problemy. Chciałem, żeby ten związek odżył. Odłożyłem kilkanaście tysięcy, mieliśmy wyjechać na wakacje zagranicę, ale już nie zdążyłem zrealizować planów.

Wiesz nie chodzi o to co w jakim czasie się robi pod wpływem danej osoby ,tylko jakie się ma poglądy. Nie chodzi o to żeby się zmieniać tylko do siebie pasować .Czasem mała rzecz przeleje czarę goryczy. Jeśli dwie osoby nie potrafią rozmawiać to nie ma sensu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Sofi napisał:

Przyjaciółkę znałem 2 lata przed związkiem, a zakończyłem relację w PIERWSZYM MIESIĄCU ZWIĄZKU na dowód, że mi zależy.

Zakończyć relację z "przyjaciółką" powinieneś zanim zacząłeś kolejny związek.

Nie byłeś fair ani w stosunku do dziewczyny ani do przyjaciółki, bo zerwałeś tę znajomość kiedy dziewczyna się dowiedziała.

Rozumiem że przyjaciółka to była po prostu dziewczyna do bzykania i gdyby się nie wydało leciałbyś na dwa fronty cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×