Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Nie mam już siły ostatnio mój mąż niedopilnował naszego dziecka, bobas spadł z łóżka (przez to, że mąż swoim tempem ... ogarniał jedzenie). Kilka dni temu dziecko wypadło mu z rąk (jak kucał) widziałam to masakra po prostu chciało mi się płakać widząc jak mały znowu uderza głową i ten płacz. Co jest nie tak? Ja nie wiem czuję coraz bardziej, że mąż jest nieodpowiedzialny mam do niego żal i coraz większą niechęć wiem, że nie robi tego specjalnie ale mam dość tej niezdarności ogólnie w życiu też jest taki "powolny" co bardzo mnie drażni. Co gorsza w drodze drugie dziecko (chciane, przegadane mówiłam, że to będzie wyzwanie wtedy mowil ok damy radę a teraz aż się boję...). Co ja mam zrobić czasami mam wrażenie, że nasza relacja przez to cierpi i naprawdę mam ochotę się rozstać. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

A oczy to gdzie miała że takiego fajtłapę sobie na męża brała ?  

Teraz to trochę za późno na takie rozmyślania , najwyżej będziecie o jedno stratne to sobie dorobicie nastepne

A tak serio to mogą być początki jakiejś neurologicznej choroby albo zwykle zmęczenie i spadek koncentracji ...

A dzieci nie są ze szkła, mają dość elastyczne kości jeszcze więc nie przejmuj się , takie akcje się zdarzają i dzieci same potrafią gdzieś wleźć, z czegoś spaść i z tego wyrastają same ...no chyba że niezdarność odziedziczą po tacie 😛

Niestety już jesteśmy o jedno stratne więc nie chciałbym przechodzić czegoś tak okropnego ponownie. 

Niestety życie przed małżeństwem i dziećmi nie ukazało jak dla mnie tej wady. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

No trudno. Selekcja naturalna się sama dokona 

Jedyna opcja to zmiana faceta na bardziej ograniety egzemplarz 

Bez komentarza...

Edytowano przez Annako

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PNINA

Sama musisz sobie pilnować jak nie ufasz czy widzisz jak jest. I nie, nie żartuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A może mąż na coś choruje i po prostu nie panuje nad tym, bo trochę to dziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Dobrosułka napisał:

Nie bardzo rozumiem poniewaz z tego co piszesz to maz sie stara gdy dziecko spadlo z lozka to on ogarnial jedzenie.  Niech maz pomaga ci z tymi rzeczami gdzie jego powolnosc nie ma znaczenia.

Druga sprawa to wizyta u lekarza.  Jezlei ty tego nie zauwazylas przed malzenstwem to moga byc jakies zmiany neurologiczne.  Wyslij meza na badania, zeby zobaczyc czy wszystko jest w porzadku.

Stara i to bardzo i doceniam to przez miesiąc sam zajmował się synem bo moja ciąża jest zagrożona nie mogłam nic zrobić. Chodzi o to, że nie potrafi przewidzieć (czyli zostawi go na łóżko zamiast dać do łóżeczka, dziecko w nocy się lekko przebudza do jedzenia gdyby poszedł szybko nic by się nie stało a dziecko się wybudziło a mąż dopiero poszedł przygotować jedzenie) a z tym ostatnim wypadkiem mały wyślizgnął mu się z ręki... głupi pech. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, KateZRzeszowa napisał:

Facet jak mowi "damy rade" to znaczy "poradzisz sobie"

Zawsze taki był?

Na pewno zawsze robił wszystko wolniej niż ja ale ja sobie zdaję sprawę, że jestem "za szybka" potrafię ogarnąć kilka rzeczy na raz i przewidywać a on nie zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, IgaA napisał:

A może mąż na coś choruje i po prostu nie panuje nad tym, bo trochę to dziwne

Nie wygląda to na chorobę być może na nieuwagę sama nie wiem, dziecko jest bardzo żywotne, szybkie jeszcze nie chodzi sam i po prostu wystarczy chwila nieuwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, PNINA napisał:

Sama musisz sobie pilnować jak nie ufasz czy widzisz jak jest. I nie, nie żartuje.

Wiem ale mam zagrożoną ciążę nie mogę nosić, przemęczać się (niestety ciąża jest nieprzewidywalna) w pierwszej mogłam wszystko i nic się nie działo a tu jest wszystko nie tak i potrzebuję pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Annako napisał:

Na pewno zawsze robił wszystko wolniej niż ja ale ja sobie zdaję sprawę, że jestem "za szybka" potrafię ogarnąć kilka rzeczy na raz i przewidywać a on nie zawsze.

No wiec nic się nie zmienił tylko sytuacja wymaga od niego więcej i sobie nie radzi. 

Jak wygląda u was podejmowanie decyzji? Kto wychodzi z inicjatywa i Kto ma ostatnie słowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KateZRzeszowa napisał:

No wiec nic się nie zmienił tylko sytuacja wymaga od niego więcej i sobie nie radzi. 

Jak wygląda u was podejmowanie decyzji? Kto wychodzi z inicjatywa i Kto ma ostatnie słowo?

Raczej ja jestem tą osobą która podejmuje ostateczną decyzję tzn. Rozmawiamy razem i ustalamy coś ale z reguły ja mam większe pojęcie jeżeli np. Chodzi o dziecko.

Nie jest tak, że rządzę bo staramy się razem uzgadniać ale raczej ja jestem tą osobą, która podejmuje decyzje i wychodzi z inicjatywą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też tak myślę, że sobie nie radzi przerasta go to i nie wiem jak nam w tym pomóc co mu powiedzieć, nie krzyczę nie dąsam się próbuje wytłumaczyć, że musi szybciej ogarniać bo jak będzie drugie dziecko to będzie hardcore i musi mi pomóc sam się na to decydował... jak mam w takim razie mu przetłumaczyć (niby przyjmuje to ale zamilknie i widzę, że się "obraża" myśli że ja go atakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, KateZRzeszowa napisał:

No wiec nic się nie zmienił tylko sytuacja wymaga od niego więcej i sobie nie radzi. 

Jak wygląda u was podejmowanie decyzji? Kto wychodzi z inicjatywa i Kto ma ostatnie słowo?

Też tak myślę, że sobie nie radzi przerasta go to i nie wiem jak nam w tym pomóc co mu powiedzieć, nie krzyczę nie dąsam się próbuje wytłumaczyć, że musi szybciej ogarniać bo jak będzie drugie dziecko to będzie hardcore i musi mi pomóc sam się na to decydował... jak mam w takim razie mu przetłumaczyć (niby przyjmuje to ale zamilknie i widzę, że się "obraża" myśli że ja go atakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Annako napisał:

Też tak myślę, że sobie nie radzi przerasta go to i nie wiem jak nam w tym pomóc co mu powiedzieć, nie krzyczę nie dąsam się próbuje wytłumaczyć, że musi szybciej ogarniać bo jak będzie drugie dziecko to będzie hardcore i musi mi pomóc sam się na to decydował... jak mam w takim razie mu przetłumaczyć (niby przyjmuje to ale zamilknie i widzę, że się "obraża" myśli że ja go atakuje.

Deleguj zadania z którymi sobie poradzi. Niestety ten typ to trzecie dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, KateZRzeszowa napisał:

Deleguj zadania z którymi sobie poradzi. Niestety ten typ to trzecie dziecko. 

Czy trzecie dziecko? Może to przesadne określenie bo mężowie koleżanek mają w ogóle w nosie opiekę nad dziećmi. Raczej mój mąż chce tylko po prostu nie wszystko wychodzi a ja nie wiem jak dotrzeć do niego i w tym zakresie szukam odpowiedzi 🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Annako napisał:

Czy trzecie dziecko? Może to przesadne określenie bo mężowie koleżanek mają w ogóle w nosie opiekę nad dziećmi. Raczej mój mąż chce tylko po prostu nie wszystko wychodzi a ja nie wiem jak dotrzeć do niego i w tym zakresie szukam odpowiedzi 🤔

Mężowie kolezanek to mężowie kolezanek i w ogóle nie pochwalam ich mężów,ale to ich problem. Ty musisz pilnować instruować swojego męża. To raczej nue jest jakieś obraźliwe określenie,bo chyba każda kobieta czasem pomyślała w ten sposób o swoim mężu. Moj maz zajmuje się super dziecmi,ale jeśli chodzi o ogarniecie tego co w domu,proste naprawy,sprzątanie Czy zmycie garów to niestety niereformowany dzieciak i to by był chyba główny powód do rozwodu. Tak wiele kobiet ma jedno dziecko więcej niż im się wydaje.

Znasz swojego męża i wiesz jak z nim rozmawiać. Może ty bardziej zajmuj się dziecmi a on domem. Jeśli nie daje rady skupić się na kilku czynnościach jednocześnie to deleguj po jednym. A że się focha... trudno. Ty też happy nie jesteś. Nie jest tak że ty się martwisz o jego nastroje,a on o Twoje wcale?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KateZRzeszowa napisał:

Mężowie kolezanek to mężowie kolezanek i w ogóle nie pochwalam ich mężów,ale to ich problem. Ty musisz pilnować instruować swojego męża. To raczej nue jest jakieś obraźliwe określenie,bo chyba każda kobieta czasem pomyślała w ten sposób o swoim mężu. Moj maz zajmuje się super dziecmi,ale jeśli chodzi o ogarniecie tego co w domu,proste naprawy,sprzątanie Czy zmycie garów to niestety niereformowany dzieciak i to by był chyba główny powód do rozwodu. Tak wiele kobiet ma jedno dziecko więcej niż im się wydaje.

Znasz swojego męża i wiesz jak z nim rozmawiać. Może ty bardziej zajmuj się dziecmi a on domem. Jeśli nie daje rady skupić się na kilku czynnościach jednocześnie to deleguj po jednym. A że się focha... trudno. Ty też happy nie jesteś. Nie jest tak że ty się martwisz o jego nastroje,a on o Twoje wcale?

Masz rację, czasem się łapie na tym że przejmuję się tym co on myśli a mam wrażenie, że on niewiele zauważa jeżeli chodzi o to co ja czuję (mam wrażenie, że traktuje moje zachowanie jako "przewrażliwienie"). Tylko naprawdę nie chce kłótni to jego dąsanie się jest dziecinne. Chyba muszę z nim pogadać prosto z mostu co mi nie pasuje, tylko jak myślę o tym, że znowu mówię do ściany to mnie nerwy biorą i się odechciewa. Ale chyba najwyższa pora. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Annako napisał:

Masz rację, czasem się łapie na tym że przejmuję się tym co on myśli a mam wrażenie, że on niewiele zauważa jeżeli chodzi o to co ja czuję (mam wrażenie, że traktuje moje zachowanie jako "przewrażliwienie"). Tylko naprawdę nie chce kłótni to jego dąsanie się jest dziecinne. Chyba muszę z nim pogadać prosto z mostu co mi nie pasuje, tylko jak myślę o tym, że znowu mówię do ściany to mnie nerwy biorą i się odechciewa. Ale chyba najwyższa pora. 🙂

No właśnie. Tez to znam. Masz gorzej i mysl o sobie

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, KateZRzeszowa napisał:

No właśnie. Tez to znam. Masz gorzej i mysl o sobie

Dziękuję za pomoc 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×