Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Hej wszystkim! Piszę post, bo za chwilę sama zacznę myśleć, że ze mną jest coś nie tak. Chodzi o relację z moją rodzicielką. Mama na codzień jest dobrą osobą, ale ma epizody w których potrafi milczeć, bo zrobię coś nie po jej myśli, nie zgodzę się z nią, nie powiem czegoś co chciałaby usłyszeć. Moi rodzice nie żyją ze sobą dobrze, mama robi ze mnie powierniczke swoich problemów z ojcem i  tak było od zawsze. Wiem, że trzeba rozmawiać i to co ona czuje jest dla mnie ważne, ale czuję się tym przytloczona. Moje dzieciństwo nie było kolorowe - mama potrafiła mnie uderzyć, czy spakować moje rzeczy i kazać ojcu mnie zabrać. Nie rozmawiała ze mną nigdy, bo chyba że musiała wyrzucić swoje żale. Byłoby fajnie, ale czasami myślę, że może jest trochę toksyczna? Mam już swoje dziecko, czasami kiedy mamie się nie spodoba coś w sposobie jakim wychowuję swoje dziecko też potrafi się obrazić, podważa każdą moją decyzję. Sama wychowuję malucha i chcę dla niego jak najlepiej, ale boję się że będę taka sama. Jak rozegrać tę relację z mamą i nie zwariować? Wiem, że dla kogoś ten post może być śmieszny, ale ja czuję się zmęczona dzwiganiem przez całe swoje życie jej problemów. Nie chcę sprawiać jej przykrości, ale nie chce też zwariować... Pomocy... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Musisz popracować nad stawianiem granic, a także nabrać dystansu do tego, skoro się nie odzywa ok, jej strata, nie ulegaj tej presji bo to ewidentnie wykorzystuje. Na toksykow zbytnio nie ma rady, trzeba pracować nad sobą w tym wszystkim, żeby nie dac się wykonczyc. Poczytaj o tym. 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Imnotyours napisał:

Hej wszystkim! Piszę post, bo za chwilę sama zacznę myśleć, że ze mną jest coś nie tak. Chodzi o relację z moją rodzicielką. Mama na codzień jest dobrą osobą, ale ma epizody w których potrafi milczeć, bo zrobię coś nie po jej myśli, nie zgodzę się z nią, nie powiem czegoś co chciałaby usłyszeć. Moi rodzice nie żyją ze sobą dobrze, mama robi ze mnie powierniczke swoich problemów z ojcem i  tak było od zawsze. Wiem, że trzeba rozmawiać i to co ona czuje jest dla mnie ważne, ale czuję się tym przytloczona. Moje dzieciństwo nie było kolorowe - mama potrafiła mnie uderzyć, czy spakować moje rzeczy i kazać ojcu mnie zabrać. Nie rozmawiała ze mną nigdy, bo chyba że musiała wyrzucić swoje żale. Byłoby fajnie, ale czasami myślę, że może jest trochę toksyczna? Mam już swoje dziecko, czasami kiedy mamie się nie spodoba coś w sposobie jakim wychowuję swoje dziecko też potrafi się obrazić, podważa każdą moją decyzję. Sama wychowuję malucha i chcę dla niego jak najlepiej, ale boję się że będę taka sama. Jak rozegrać tę relację z mamą i nie zwariować? Wiem, że dla kogoś ten post może być śmieszny, ale ja czuję się zmęczona dzwiganiem przez całe swoje życie jej problemów. Nie chcę sprawiać jej przykrości, ale nie chce też zwariować... Pomocy... 

Matki już nie zmienisz. Mam.prawo robić co.uważasz po.swojemu, nie musi jej się podobać. Jak się miewa cóż jej problem. Nie będziesz czegoś robić wbrew sobie tylko żeby jej się przypodobać i żeby się nie gniewala. Bez przesady. Ile masz lat. Jesteś dorosła, ona tez. Choć po tym co piszesz to fochy robi jak dzieciak. Miała za duży bagaż złych doświadczeń z twoim ojcem.(choć z takim jej zachowaniem to nie wiem czy chlopina sam ponosi wine ze nie wyszło) i ciebie osacza uczuciami. Skoro.Na Twojego ojca nie ma wpływu wiec na Ciebie próbuje, gra na emocjach, manipuluje. Informuj jej fochy, bo inaczej przejmie nad Tobą i Twoim dzieckiem kontrolę. Mimo że masz dobre intencje, ale próbując jej dogodzić zaszkodzisz tylko sobie. 

Jesteś jedynaczką? Czy tak Cie osacza bo jako jedna z rodzeństwa się tak nad nią litujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, MamaMai napisał:

Matki już nie zmienisz. Mam.prawo robić co.uważasz po.swojemu, nie musi jej się podobać. Jak się miewa cóż jej problem. Nie będziesz czegoś robić wbrew sobie tylko żeby jej się przypodobać i żeby się nie gniewala. Bez przesady. Ile masz lat. Jesteś dorosła, ona tez. Choć po tym co piszesz to fochy robi jak dzieciak. Miała za duży bagaż złych doświadczeń z twoim ojcem.(choć z takim jej zachowaniem to nie wiem czy chlopina sam ponosi wine ze nie wyszło) i ciebie osacza uczuciami. Skoro.Na Twojego ojca nie ma wpływu wiec na Ciebie próbuje, gra na emocjach, manipuluje. Informuj jej fochy, bo inaczej przejmie nad Tobą i Twoim dzieckiem kontrolę. Mimo że masz dobre intencje, ale próbując jej dogodzić zaszkodzisz tylko sobie. 

Jesteś jedynaczką? Czy tak Cie osacza bo jako jedna z rodzeństwa się tak nad nią litujesz?

Mam rodzeństwo, jestem najstarsza więc myślę, że dlatego na mnie to wszystko spoczywa :). 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Imnotyours napisał:

Mam rodzeństwo, jestem najstarsza więc myślę, że dlatego na mnie to wszystko spoczywa :). 

Reszta może ją ignoruje, a Ty starasz się ją zadowolić, złagodzić jej focha. Wierz mi nie musisz. Masz swoje życie, a twoje decyzje mama powinna uszanować nawet jak się jej nie podobają. Nie mówię że masz z nią iść na noże, ale ona oczekuje że tylko Ty si do jej zdania dostosujesz, ona nie musi do Twojego, bo jako matka w dodatku starsza zapewne wie najlepiej. A to powinno działać w obie strony. Im bardziej nie chcesz jej zawieżć/rozlościć tym bardziej dajesz sobie wejść na głowę. Ona już się nie zmieni (bo nie widzi błędów w swoim postępowaniu) ale Ty możesz pracować nad sobą i nad waszą relacją. Na ile jej pozwolisz wejść z butami w swoje życie na tyle wejdzie. Ustal granice. Ma prawo do konstruktywnej krytyki ale do gniewu, obrażania się jak dzieciak nie. A na pewno Ty nie masz obowiązku tego znosić i jeszcze mieć wyrzutów sumienia z tego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Można rozmawiać ale to nie znaczy że masz brać na siebie wysłuchiwanie problemów małżeńskich rodziców…

już dawno powinnaś postawić temu tamę, bo zostałaś kubłem na emocjonalne rzygi swojej matki. Niech znajdzie se jakąś przyjaciółkę bo ty nie powinnaś być jej powiernicą. 
A że się obraża i jej się to nie podoba?

no trudno - od tego się nie umiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj Autorko, moja relacja z mamą jest bardzo podobna. Mogę powiedzieć, że rozmowa z nią to stąpanie po cienkim lodzie - za każdym razem muszę odpowiadać z opanowaniem i rozwagą, bo gdybym mówiła swobodnie to prędzej czy później powiedziałabym coś, za co by się obraziła. Od kilku lat także stara się zwierzac mi z relacji z moim tatą; żyją razem aczkolwiek nie jest to szczęśliwe małżeństwo. Nienawidzę jak zaczyna ten temat, zawsze słucham tylko chwilę po czym mówię jej że ja nie chcę być mieszana w ich sprawy. Komentuje to stwierdzeniem że "zawsze byłam córeczką tatusia" i na szczęście ten temat akurat potrafi odpuścić (chociaż przy następnej rozmowie próbuje ponownie). Teraz jestem w ciąży i zaczęła mi się nagle zwierzac ze swoich ginekologicznych spraw, jakby to były dla nas jakieś normalne codzienne tematy. W dzieciństwie i wielku nastoletnim nie rozmawiałyśmy otwarcie, nie zbudowałam z nią relacji przyjacielskich. Nie wypracowalysmy wspólnego języka jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym. Teraz nagle mama chciałaby żebyśmy ćwierkały jak przyjaciółki. Chyba uważa że skoro już jestem dorosła to nasza relacja ma jakoś automatycznie zrobić się jak z reklamy. Czasem z wyrzutem opowiada mi jakie to jej przyjaciółki mają super kontakty ze swoimi córkami - jeżdżą razem na wakacje, wspierają się itp. Ja jednak nie potrafię tak za pstryknieciem palca stać się przyjaciółką dla osoby tylko dlatego że ona sobie tego życzy, "bo to przecież moja rodzicielka", z którą nie mogę nawet odbyć swobodnej wymiany zdań. Kończy się to tak że jednym uchem wpuszczam to gadanie, a drugim wypuszczam, a po skończonej rozmowie zostaję z wyrzutami sumienia że nie daję z siebie 100% a z drugiej strony jestem poirytowana, że daję sobie wchodzić na głowę. Ciężko streścić taką relację w jednym wpisie bo to temat na elaborat,  ale mam wrażenie Autorko że mnie zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Mokosz napisał:

Witaj Autorko, moja relacja z mamą jest bardzo podobna. Mogę powiedzieć, że rozmowa z nią to stąpanie po cienkim lodzie - za każdym razem muszę odpowiadać z opanowaniem i rozwagą, bo gdybym mówiła swobodnie to prędzej czy później powiedziałabym coś, za co by się obraziła. Od kilku lat także stara się zwierzac mi z relacji z moim tatą; żyją razem aczkolwiek nie jest to szczęśliwe małżeństwo. Nienawidzę jak zaczyna ten temat, zawsze słucham tylko chwilę po czym mówię jej że ja nie chcę być mieszana w ich sprawy. Komentuje to stwierdzeniem że "zawsze byłam córeczką tatusia" i na szczęście ten temat akurat potrafi odpuścić (chociaż przy następnej rozmowie próbuje ponownie). Teraz jestem w ciąży i zaczęła mi się nagle zwierzac ze swoich ginekologicznych spraw, jakby to były dla nas jakieś normalne codzienne tematy. W dzieciństwie i wielku nastoletnim nie rozmawiałyśmy otwarcie, nie zbudowałam z nią relacji przyjacielskich. Nie wypracowalysmy wspólnego języka jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym. Teraz nagle mama chciałaby żebyśmy ćwierkały jak przyjaciółki. Chyba uważa że skoro już jestem dorosła to nasza relacja ma jakoś automatycznie zrobić się jak z reklamy. Czasem z wyrzutem opowiada mi jakie to jej przyjaciółki mają super kontakty ze swoimi córkami - jeżdżą razem na wakacje, wspierają się itp. Ja jednak nie potrafię tak za pstryknieciem palca stać się przyjaciółką dla osoby tylko dlatego że ona sobie tego życzy, "bo to przecież moja rodzicielka", z którą nie mogę nawet odbyć swobodnej wymiany zdań. Kończy się to tak że jednym uchem wpuszczam to gadanie, a drugim wypuszczam, a po skończonej rozmowie zostaję z wyrzutami sumienia że nie daję z siebie 100% a z drugiej strony jestem poirytowana, że daję sobie wchodzić na głowę. Ciężko streścić taką relację w jednym wpisie bo to temat na elaborat,  ale mam wrażenie Autorko że mnie zrozumiesz.

Oczywiście, że rozumiem. Wygląda na to samo co u mnie. Może jesteśmy niewolnikami własnych matek albo po prostu jesteśmy za dobre... Ja nie umiem sprawić komuś przykrości, zwłaszcza matce, dlatego ciężko mi się odciąć, ale im dłużej to trwa tym bardziej się we mnie "gotuje". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Imnotyours napisał:

Oczywiście, że rozumiem. Wygląda na to samo co u mnie. Może jesteśmy niewolnikami własnych matek albo po prostu jesteśmy za dobre... Ja nie umiem sprawić komuś przykrości, zwłaszcza matce, dlatego ciężko mi się odciąć, ale im dłużej to trwa tym bardziej się we mnie "gotuje". 

Ja też tak mam, że nie umiem komuś sprawić przykrości i generalnie wyczuwam emocje innych i się pod nie dostosowuje.... kiedyś myślałam że to moja mocna strona, że mimo tego braku wzorca emocjonalnego więzi z matką wyrosłam na empatyczną osobę. Dzisiaj zdaję sobie sprawę że to jednak bardziej upośledzenie, skutkujące brakiem pewności siebie i poczucia własnej wartości. Staram się budować tę wartość w sobie z każdym nowym doświadczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To nie jest śmieszne. Twoja mama jest toksyczną i niedojrzałą osobą. Masz dziecko, to skup się na tym żeby je wychować dobrze i samej być szczęśliwą. Toksyczne osoby nie widzą swoich wad, tylko innych niedoskonałości. Matki nie zmienisz i mimo że ją kochasz, nie powinnaś żyć jej problemami. Jest dorosła i sama za siebie odpowiada. Piszę ci to z doświadczenia. Moja mama jest zdewociała, też mnie nigdy nie wspierała a często wręcz skrzydła podcinała. Za to na ojca ciągle nawalała. W domu ciągle się kłócili. Ojciec często pił, dodatkowo oboje są bardzo skąpi. Każdy mój wybór życiowy spotykał się z dezaprobatą. Mimo iż głowę mam na karku i od małego zapieprzam równo. Teraz mam z nimi kontakt, ale trzymam ich na dystans. Dużo kosztowało mnie żeby się wyrwać z tego domu. Studia, praca, głód. Ale dałam radę odciąć tą pępowinę. To i ty dasz radę. Też jestem matką. Męża nie ma tygodniami więc sama wszystko ogarniam. Nikt mi nawet 5 minut dziecka nie przypilnuje. Jeszcze męża muszę niańczyć bo boji się wyzwań. Tak został wychowany, ale to już temat na inny wątek. Więc mam męża ale tak jakbym go nie miała. Daje rade. Ty też dasz radę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twoja matka absolutnie nie powinna opowiadać ci o problemach w relacji z Twoim ojcem i proponuję zacząć od postawienia granicy właśnie tu. Jesteś córką ich obojga i nie powinna stawiać Cię w tak niezręcznej sytuacji. Spróbuj jej to spokojnie i bez pretensji, jednocześnie krótko i rzeczowo wyjaśnić, widząc co piszesz o jej zachowaniu pewnie to do niej nie dotrze, ale Ty przynajmniej będziesz wiedziała, że zrobiłaś to co powinnaś, żeby pomóc jej tę decyzję wytłumaczyć. Kiedy to zrobisz pewnie zareaguje emocjonalnie, obrazi się, może będzie chciała Cię szantażować czy Toba manipulować, ale nie możesz się ugiąć. 

Zgadzam się z przedmówczynią, że Twoja mama jest niedojrzała i pewnie nie ma już co liczyć na jej pracę nad sobą, natomiast Ty nie zyjesz dla swojej mamy tylko dla siebie, skup się więc na tym, by Twoje życie było dobre i spokojne a także na tym by samej być dobra mamą. Ograniczaj kontakty z ludźmi, którzy źle na Ciebie wpływają i nie ma szans by to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro ze taka masz relacje z mama. Po tylu latach przebywania z nia, nie bedzie proste sie od niej oderwac, ale dla wlasnego zdrowia psychicznego i emocjalnego mysle ze to najlepsza droga. I nie mowie o zerwaniu kontaktu, ale podobnie jak inni, musisz popracowac nad soba i ustalic jak ma wyglada Twoja relacja z nia.

Jej pasywna agresja w stosunku do Ciebie, toksyczna wiez emocjonalna ktora, wydaje mi sie, z nia masz (np. mowiac ze nie chcesz jej sprawic przykrosci) tylko bedzie Ciebie sciagnac w dol. Brzmi to troszke jak szersza definicja syndromu sztokholmskigo. Bycie asertywnym nie wiaze sie ze sprawianiem komus przykroscia a umiejetnosci bezpostedniego wyrazenian swojej opini, czy mowieniu o uczuciach. 

Mozesz jej grzecznie powiedziec ze rozumiesz jej frustracje z mezem, ale to jest tez Twoj tata i nie czujesz sie komfortowo o nim sluchac. I tyle. Za kazdym razem powtarzalabym to jak mantre az w koncu zrozumie. Jak sie obrazi, to jest jej wybor. To ona postanowila tak sobie "poradzic" z Twoja opinia. Nie mozesz byc odpowiedzialna za jej niedojrzalosc emocjonalna. A na pewno masz prawo do wlasnej opinii, do wlasnych uczuc, do wlasnych wyborow. 

Ktos fajnie napisal o zmianie myslenia w stosunku do jej zachowania, np. milczenia. Ja bym jeszcze dodala, ze jak ona sie tak zachowyuje, to pomysl sobie ze jest Ci jej po prostu szkoda. Ze kobieta nie radzi sobie emocjonalnie, jest niedojrzala I nie potrafi inaczej wyrazic swoich mysli czy emocji. 

Jeszcze jedna motywacja dla pracy nad soba moze byc Twoje dziecko. Dzieci bardzo szybko wychwytuja niuanse w naszych zachowaniach, kopiuja nas i sie od nas ucza. Pomysl jak chcialabys wychowac swoje dziecko, jaki przyklad zachowania chcesz mu/jej pokazac. 

Musisz sie uchronic od jej emocjonalnego terrroryzmu. Pamietaj, bycie asertywnym nie wiaze sie ze sprawianiem przyktosci. Masz prawo do bycia soba, taka jaka jestes, z zaletami dodatnimi i zaletami ujemnyni 😉 Masz prawo wychowac swoje dziecko jak sobie zyczysz.

Edytowano przez ChocolateMuffin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.06.2021 o 11:53, Imnotyours napisał:

Hej wszystkim! Piszę post, bo za chwilę sama zacznę myśleć, że ze mną jest coś nie tak. Chodzi o relację z moją rodzicielką. Mama na codzień jest dobrą osobą, ale ma epizody w których potrafi milczeć, bo zrobię coś nie po jej myśli, nie zgodzę się z nią, nie powiem czegoś co chciałaby usłyszeć. Moi rodzice nie żyją ze sobą dobrze, mama robi ze mnie powierniczke swoich problemów z ojcem i  tak było od zawsze. Wiem, że trzeba rozmawiać i to co ona czuje jest dla mnie ważne, ale czuję się tym przytloczona. Moje dzieciństwo nie było kolorowe - mama potrafiła mnie uderzyć, czy spakować moje rzeczy i kazać ojcu mnie zabrać. Nie rozmawiała ze mną nigdy, bo chyba że musiała wyrzucić swoje żale. Byłoby fajnie, ale czasami myślę, że może jest trochę toksyczna? Mam już swoje dziecko, czasami kiedy mamie się nie spodoba coś w sposobie jakim wychowuję swoje dziecko też potrafi się obrazić, podważa każdą moją decyzję. Sama wychowuję malucha i chcę dla niego jak najlepiej, ale boję się że będę taka sama. Jak rozegrać tę relację z mamą i nie zwariować? Wiem, że dla kogoś ten post może być śmieszny, ale ja czuję się zmęczona dzwiganiem przez całe swoje życie jej problemów. Nie chcę sprawiać jej przykrości, ale nie chce też zwariować... Pomocy... 

Absolutnie nie jest to śmieszne. Jest to trudna sytuacja. Myślę, że powinnaś usiąść z mamą i poważnie porozmawiać, powiedzieć głośno i wyraźnie co Ci się nie podoba. Wytłumacz mamie na spokojnie, że jak najbardziej chcesz ją wzapierać itd ale jest już trochę tego za dużo. Postaw jasno granice, wytłumacz, że nie czujesz się z tym komfortowo. Trzymam kciuki aby się to udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za rady. Trochę wzięłam się za siebie i ogarnięcie tej sytuacji, atmosfera jest czasami trudna, ale jej fochy po czasie mijają. Ograniczam rozmowy do koniecznego minimum. I nie chcę już dawać jej rządzić i oceniać mojego życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Dobrosułka napisał:

Tak trzymaj.  Pamietaj, ze twoje nastroje wplywaja na twoje dziecko.  Powodzenia

Wiem, mam tego świadomość. 

Dziękuję 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzidzia j
Dnia 21.06.2021 o 02:56, Dobrosułka napisał:

Jezeli jakas relacja ma na nas zly wplyw to niestety trzeba ja skorygowac.  Mama sie nie zmieni, ale mozna zmienic dynamike tej relacji.  Nie bedzie to natychmiastowe, ale od czegos trzeba zaczac.  Dla przykladu gdy matka sie nie odzywa to powinnas popracowac nad swoim mysleniem tzn zamiast sie martwic, ze jest zla to mozesz sobie tlumaczyc, ze potrzebuje chwile dla siebie, swojego odpoczynku psychicznego.  ALternatywnie mozesz zaczac na to patrzec jako chwile odpoczynku dla siebie.  Wiesz, ze matka sie odezwie gdy jej przejdzie to uzywaj ten czas , zeby naladowac swoje baterie i tak na to patrz.  Mam okazje troche podladowac swoje baterie, zeby miec wiecej cierpliwosci dla niej jak sie odezwie.  

Zmiana dynamiki zalezy tylko i wylacznie od ciebie.  Musisz nad soba popracowac i zaczac myslec inaczej

Ciężko doradzić kiedy się miało odwrotną sytuację w dzieciństwie. Ale rady widzę że dajesz dobre. Na pewno nie powinno się być zakładniczka własnej matki. Znam kobietę która wiele lat była taką zakładniczka ale chyba nie wyszło jej to na dobre bo ciężko po tak długim czasie bycia sterowanym jest się później w życiu odnaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzidzia j
1 godzinę temu, Dobrosułka napisał:

Dziekuje.  Kazdy ma prawo do spokoju wedlug mnie.  Zycie rzuca nam kloody pod nogi i nie da sie zyc w calkowitym spokoju poniewaz nie mamy kontroli nad roznymi sytuacjami.  Mamy jednak kontrole nad soba i osobistymi relacjami i tutaj musimy dzialac, zeby chociaz w domku miec troche spokoju.

Tak, wiem coś na temat braku spokoju w domku (wiele lat doświadczeń) a jednak często na tzw. "swoim" wcale nie jest lepiej... Rodzice zawsze w tym najgorszym wypadku biorą stronę dzieci, a jak już nie ma się rodzica jednego czy dwóch to nie ma nas kto bronić. Bywa że jest się na straconej pozycji przez brak wsparcia od kogokolwiek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×