Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Hej,

Sprawa jest dość głupia, ale dziwna i chciałabym poznać wasze zdanie z boku jak to widzicie.

Od około roku mamy sąsiadka drzwi w drzwi, mamy wspólne małe podworko oraz śmietniki. Potrafiła ona zawalić cały śmietnik w dwa dni gdzie nie było miejsca na nasze śmieci, ma też dwa psy które sporadycznie są u niej, a jak już sa to puszcza je po podwórku, my mamy kota o czym wie i raz te psy wystraszyły nam kota ktory chcial wrocic do domu. I trzexia sytuacja, gdzie puka do mnie i daje mi swoj telefon i konsultanta od prada i mówi, ze nam zmienila dostawce praďu(bez zgody wlasciciela i naszej) i zebym z nim porozmawiała, a ja wtf o.O. Mój narzeczony przez te sytuacje bardzo jej nie lubi ja zreszta też nie przepadam. Ale sedno.

 

Dzisiaj bylismy w markecie, narzeczony zmeczony po robocie i natchnelismy sie na nią, ja sie przywitałam ijakis czas potem udajemy sie do kasy. Ona pewnie "przypadkowo" koło nas i do nas czy ją podwieziemy, narzeczony sie nie odezwał to ja nie odmówiłam jej, bo i tak wracałam do domu. On sie strasznie zdenerwował na mnie, że trzeba było sie nie zgadzac nie jestesmy taksówka i niech sama sobie wraca. A ja ze co jej mialam powiedziec nie? Przecież jakby nie bylo to sasiadka i głupio tak... I sie obrazil i poszedl na pieszo do domu, jest to dosłownie 3 minutki z buta do nas. Jak wy to widzicie? Jak postąpilibyście na moim miejscu? Jestem naiwna? Nie miałam jej ochoty podwozić, jej pytanie o podwózke bylo moim zdaniem troche bezczelne poniewaz jestesmy tylko na "dzien dobry" zadni znajomi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×