Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sabriel

Przemoc psychiczna w małżeństwie

Polecane posty

Pierwszy raz piszę publicznie o moim problemie i z góry przepraszam za wszelkie błędy. Od 4 lat jestem w związku małżeńskim, mąż (oboje 34 lata) jest uzależniony krzyżowo od alkoholu i narkotyków. Mamy 4 miesięcznego synka, o którego długo walczyliśmy z uwagi na moje problemy zdrowotne. Mąż stosuje przemoc psychiczną, strach mnie paraliżuje. Jestem dda i cała ta sytuacja mocno pogłębiła moje stany lękowe. Boje się,bo jest coraz gorzej, doszły mocne wyzwiska, ubliżanie i ciągłe wypominanie wszystkiego. Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało a mam troje sporo starszego rodzeństwa. Notabene obie siostry mają mężów alkoholików,jedna sama stała się alkoholiczką i można powiedzieć cudem wywinęła się śmierci. Dziś nie pije i sama jest terapeutką w trakcie rozwodu. Zdaje sobie więc sprawę,że to "schemat" i ja go powielam. Jednak jest mi niezwykle trudno uciec... Uciekłam miesiąc temu,na 5dni do mojej mamy (mieszkamy z jego rodzicami- on i jego ojciec mają własne działalności) po nieprzespanej nocy z dzieckiem na rękach w strachu,o co tym razem zrobi awanturę,do czego się przyczepi, wysłu...ąc wyzwisk i ubliżania także w kierunku mojej rodziny...po 5 dniach wróciłam, po namowach "żeby spróbować,bo przecież dziecko". Żałuję,chociaż wiem,że u mamy nie ma dla nas warunków, a do tego mama opiekuje się niepełnosprawnym  wujkiem. Paraliżuje mnie paniczny strach, żyje jak na bombie. Mówiłam mu o rozwodzie, nie chce o tym słyszeć a jeśli już, to grozi zabraniem syna. Boje się,bo chwali się znajomościami różnych typków i osobowości a dodatkowo ma kasę i chociaż wiem,że to mało prawdopodobne żeby sąd przydzielił opiekę uzależnionemu, to on grozi też, że przekupi ludzi żeby zeznali przeciwko mnie np. że palę marihuane i ją ciągle kupuję. Niestety może być do tego zdolny. Ja, obecnie jestem na urlopie macierzyńskim, pracuje w szkole i nie zarabiam kokosów (wpłaty rzędu 2200zl do 2500zl w zależności od godzin) mąż ciągle wypomina, że za to nie wyżyje z dzieckiem i wynajmując mieszkanie oraz opłacając samochód, żłobek, paliwo i  jeszcze wydatki na dziecko. Nie było tak od początku, lub ja tego nie widziałam (leczyłam się na depresję i nerwicę), wszystko się nasiliło po ślubie,a to nie umiem sprzątać,a to źle gotuje, a to jego mama jest bardziej zaradna, nic nie robię dookoła domu.. i tak coraz więcej i częściej.. czy ktoś miał podobną sytuację? Niebieska karta nie wchodzi w grę,bo policjanci z okręgu to jego "kumple", zresztą już widzę teściową kiedy spróbuje to zrobić 😞 kilka razy dzwoniłam na Niebieską linię i nikt nie odbierał lub było "zajęte", posłałam też maile, nadal bez odpowiedzi.. W naszym kraju pewnie i tak nie uzyskam żadnej pomocy. Nie wiem jak to przetrwać, jaką lepiej płatną pracę znaleźć żeby było mnie stać na wynajem mieszkania, opłaty i wydatki? Boje się i nie umiem z tym strachem walczyć. Dodatkowo nie chce żeby po rozwodzie syn sam miał kontakt z nim i jego rodziną, nie wyobrażam sobie żebym u go przekazać choćby na chwilę, bałabym się że z nim ucieknie i go więcej nie zobaczę 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A dokad by uciekl z synem? Mysle, ze boisz sie na zapas. Nie masz wyjscia jak znowu do mamy, do pracy i nie zapomniec podac o alimenty. On sie nie zmieni jak juz sie przekonalas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Sabriel napisał:

Pierwszy raz piszę publicznie o moim problemie i z góry przepraszam za wszelkie błędy. Od 4 lat jestem w związku małżeńskim, mąż (oboje 34 lata) jest uzależniony krzyżowo od alkoholu i narkotyków. Mamy 4 miesięcznego synka, o którego długo walczyliśmy z uwagi na moje problemy zdrowotne. Mąż stosuje przemoc psychiczną, strach mnie paraliżuje. Jestem dda i cała ta sytuacja mocno pogłębiła moje stany lękowe. Boje się,bo jest coraz gorzej, doszły mocne wyzwiska, ubliżanie i ciągłe wypominanie wszystkiego. Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało a mam troje sporo starszego rodzeństwa. Notabene obie siostry mają mężów alkoholików,jedna sama stała się alkoholiczką i można powiedzieć cudem wywinęła się śmierci. Dziś nie pije i sama jest terapeutką w trakcie rozwodu. Zdaje sobie więc sprawę,że to "schemat" i ja go powielam. Jednak jest mi niezwykle trudno uciec... Uciekłam miesiąc temu,na 5dni do mojej mamy (mieszkamy z jego rodzicami- on i jego ojciec mają własne działalności) po nieprzespanej nocy z dzieckiem na rękach w strachu,o co tym razem zrobi awanturę,do czego się przyczepi, wysłu...ąc wyzwisk i ubliżania także w kierunku mojej rodziny...po 5 dniach wróciłam, po namowach "żeby spróbować,bo przecież dziecko". Żałuję,chociaż wiem,że u mamy nie ma dla nas warunków, a do tego mama opiekuje się niepełnosprawnym  wujkiem. Paraliżuje mnie paniczny strach, żyje jak na bombie. Mówiłam mu o rozwodzie, nie chce o tym słyszeć a jeśli już, to grozi zabraniem syna. Boje się,bo chwali się znajomościami różnych typków i osobowości a dodatkowo ma kasę i chociaż wiem,że to mało prawdopodobne żeby sąd przydzielił opiekę uzależnionemu, to on grozi też, że przekupi ludzi żeby zeznali przeciwko mnie np. że palę marihuane i ją ciągle kupuję. Niestety może być do tego zdolny. Ja, obecnie jestem na urlopie macierzyńskim, pracuje w szkole i nie zarabiam kokosów (wpłaty rzędu 2200zl do 2500zl w zależności od godzin) mąż ciągle wypomina, że za to nie wyżyje z dzieckiem i wynajmując mieszkanie oraz opłacając samochód, żłobek, paliwo i  jeszcze wydatki na dziecko. Nie było tak od początku, lub ja tego nie widziałam (leczyłam się na depresję i nerwicę), wszystko się nasiliło po ślubie,a to nie umiem sprzątać,a to źle gotuje, a to jego mama jest bardziej zaradna, nic nie robię dookoła domu.. i tak coraz więcej i częściej.. czy ktoś miał podobną sytuację? Niebieska karta nie wchodzi w grę,bo policjanci z okręgu to jego "kumple", zresztą już widzę teściową kiedy spróbuje to zrobić 😞 kilka razy dzwoniłam na Niebieską linię i nikt nie odbierał lub było "zajęte", posłałam też maile, nadal bez odpowiedzi.. W naszym kraju pewnie i tak nie uzyskam żadnej pomocy. Nie wiem jak to przetrwać, jaką lepiej płatną pracę znaleźć żeby było mnie stać na wynajem mieszkania, opłaty i wydatki? Boje się i nie umiem z tym strachem walczyć. Dodatkowo nie chce żeby po rozwodzie syn sam miał kontakt z nim i jego rodziną, nie wyobrażam sobie żebym u go przekazać choćby na chwilę, bałabym się że z nim ucieknie i go więcej nie zobaczę 😞

Ja na Twoim miejscu bym się wyprowadziła, poszukała jakiejś kawalerki na początek powinno wystarczyć. Jeśli nie udaj się do mamy. Chyba lepiej mieszkać z mamą w spokoju psychicznym i fizycznym z dzieckiem niż z takim czubkiem. Pracować, rozejrzeć się może za czymś innym. Z mężem się rozwieść podać go o alimenty i o zakaz zbliżania się. A powinnaś mu przed rozwodem jeszcze założyć niebieską kartę aby mieć dowody w sądzie, na gębę nie ma nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Sabriel napisał:

Od 4 lat jestem w związku małżeńskim, mąż (oboje 34 lata) jest uzależniony krzyżowo od alkoholu i narkotyków. Mamy 4 miesięcznego synka, o którego długo walczyliśmy z uwagi na moje problemy zdrowotne.

Wiedziałaś że facet to narkoman i alkoholik i za wszelką cenę starałaś się z nim zajść w ciążę???

Co ty masz w głowie dziewczyno???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Wiedziałaś że facet to narkoman i alkoholik i za wszelką cenę starałaś się z nim zajść w ciążę???

Co ty masz w głowie dziewczyno???

Też mnie to uderzyło, jak przeczytałam wpis...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziecko pewnie mialo byc lekiem na patologiczne malzenstwo? 😉 

Ale mam dobra nowine, ze z patologii mozna wyjsc. Troche pracy nad soba i checi, a nie wymyslanie przeszkod.

Prawie kazdy agresor straszy, ze zabierze dziecko, a jak co do czego to umywaja raczki i patrza, zeby alimentow nie placic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.07.2021 o 14:53, Sabriel napisał:

Pierwszy raz piszę publicznie o moim problemie i z góry przepraszam za wszelkie błędy. Od 4 lat jestem w związku małżeńskim, mąż (oboje 34 lata) jest uzależniony krzyżowo od alkoholu i narkotyków. Mamy 4 miesięcznego synka, o którego długo walczyliśmy z uwagi na moje problemy zdrowotne. Mąż stosuje przemoc psychiczną, strach mnie paraliżuje. Jestem dda i cała ta sytuacja mocno pogłębiła moje stany lękowe. Boje się,bo jest coraz gorzej, doszły mocne wyzwiska, ubliżanie i ciągłe wypominanie wszystkiego. Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało a mam troje sporo starszego rodzeństwa. Notabene obie siostry mają mężów alkoholików,jedna sama stała się alkoholiczką i można powiedzieć cudem wywinęła się śmierci. Dziś nie pije i sama jest terapeutką w trakcie rozwodu. Zdaje sobie więc sprawę,że to "schemat" i ja go powielam. Jednak jest mi niezwykle trudno uciec... Uciekłam miesiąc temu,na 5dni do mojej mamy (mieszkamy z jego rodzicami- on i jego ojciec mają własne działalności) po nieprzespanej nocy z dzieckiem na rękach w strachu,o co tym razem zrobi awanturę,do czego się przyczepi, wysłu...ąc wyzwisk i ubliżania także w kierunku mojej rodziny...po 5 dniach wróciłam, po namowach "żeby spróbować,bo przecież dziecko". Żałuję,chociaż wiem,że u mamy nie ma dla nas warunków, a do tego mama opiekuje się niepełnosprawnym  wujkiem. Paraliżuje mnie paniczny strach, żyje jak na bombie. Mówiłam mu o rozwodzie, nie chce o tym słyszeć a jeśli już, to grozi zabraniem syna. Boje się,bo chwali się znajomościami różnych typków i osobowości a dodatkowo ma kasę i chociaż wiem,że to mało prawdopodobne żeby sąd przydzielił opiekę uzależnionemu, to on grozi też, że przekupi ludzi żeby zeznali przeciwko mnie np. że palę marihuane i ją ciągle kupuję. Niestety może być do tego zdolny. Ja, obecnie jestem na urlopie macierzyńskim, pracuje w szkole i nie zarabiam kokosów (wpłaty rzędu 2200zl do 2500zl w zależności od godzin) mąż ciągle wypomina, że za to nie wyżyje z dzieckiem i wynajmując mieszkanie oraz opłacając samochód, żłobek, paliwo i  jeszcze wydatki na dziecko. Nie było tak od początku, lub ja tego nie widziałam (leczyłam się na depresję i nerwicę), wszystko się nasiliło po ślubie,a to nie umiem sprzątać,a to źle gotuje, a to jego mama jest bardziej zaradna, nic nie robię dookoła domu.. i tak coraz więcej i częściej.. czy ktoś miał podobną sytuację? Niebieska karta nie wchodzi w grę,bo policjanci z okręgu to jego "kumple", zresztą już widzę teściową kiedy spróbuje to zrobić 😞 kilka razy dzwoniłam na Niebieską linię i nikt nie odbierał lub było "zajęte", posłałam też maile, nadal bez odpowiedzi.. W naszym kraju pewnie i tak nie uzyskam żadnej pomocy. Nie wiem jak to przetrwać, jaką lepiej płatną pracę znaleźć żeby było mnie stać na wynajem mieszkania, opłaty i wydatki? Boje się i nie umiem z tym strachem walczyć. Dodatkowo nie chce żeby po rozwodzie syn sam miał kontakt z nim i jego rodziną, nie wyobrażam sobie żebym u go przekazać choćby na chwilę, bałabym się że z nim ucieknie i go więcej nie zobaczę 😞

Dziecko będzie miało świetlana przyszłość i cudowne dzieciństwo... Gratuluję wyborów życiowych... 

Chyba, że temat  zmyślony - wtedy jak by nie patrzeć masz talent literacki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×