Anna_1989 76 Napisano Grudzień 24, 2022 Z góry przepraszam za zawracanie głowy i atencję, ale chciałam gdzieś to napisać. Nie oczekuję poklasku, słów wsparcia i otuchy, niczego. Od dawna miałam myśli, że chcę coś zmienić w życiu. Mówiłam sobie, że to ten czas, że zacznę od jutra i nie ma zmiłuj. Oczywiście, kończyło się na planach. Prawie dwa tygodnie temu zapaliła mi się w głowie lampka. To było dziwne uczucie, ale zrozumiałam, że chcę zmienić życie. Od tego czasu czuję, że z dnia na dzień przeprogramowuje mi się głowa. Zaczęłam wcześniej wstawać, więcej pracuję, jem zdrowo. Bez żalu rzuciłam alkohol, słodycze i słone przekąski. Nie chcę wracać do tego, co było. Boję się jednak, że za łatwo mi to przyszło. Dwa lata temu miałam podobny okres, ale przez pewne tragiczne wydarzenia (choroby i śmierć bliskich) wszystko zaprzepaściłam. Chciałabym od teraz żyć inaczej, poczuć się jak człowiek i dać sobie prawo do nazywania się kobietą. Nie chcę myśleć, że za jakiś czas mi się znudzi i nie będę miała motywacji. Miewacie takie myśli? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stara_głupia_baba 789 Napisano Grudzień 26, 2022 Dnia 24.12.2022 o 16:53, Anna_1989 napisał: Nie chcę myśleć, że za jakiś czas mi się znudzi i nie będę miała motywacji. Miewacie takie myśli? Chyba każdy kto stara się coś ze sobą robić ma takie myśli. I kryzysy przychodzą, przynajmniej ja mam kryzysy wolitencjonalne. Dlaczego nie motywacyjne? Bo motywacja jest i jest taka sama jak była ciągle chce być zdrowa, szczupła i wyglądać atrakcyjnie. Ale jak zycie się toczy między pracą, domem, dziećmi, to zaczyna brakować tej silnej woli by ruszyć też na tą siłownię, by przygotować ten dietetyczny posiłek do pracy. Odpuszczasz sobie i wtedy dopiero przychodzi kryzys motywacjny, gdy zaczynasz myśleć czy to naprawde warto. Czy cena nie jest zbyt wysoka, czy to nie za dużo pracy i wyrzeczeń kosztuje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Grudzień 26, 2022 Hej. I tu z pomocą przychodzą nawyki. Trzeba choć jeden nawyk wdrożyć i być przygotowaną na to, że będzie kryzys. Będzie kryzys i co wtedy? Oki. Jedno potknięcie i wracam na tory. Oki. Potrzebuję koła ratunkowego. Może telefon do osoby wspierającej. Może zestaw awaryjny? Nie ma kijków to coś w zamian? Może zadbać o coś co nas utrzyma w nawyku. Fajny ciuch sportowy? Towarzystwo do marszu? Krokomierz? Uatrakcyjnić. Ale może nie zakładać z góry tylko porażki? Skoro przychodzi coś łatwiej to skorzystać z tego niczym serfer z lepszej fali. I płynąć z prądem? Podobnie z dietką. Coś zamrozić czy przygotować zapasik lżejszych kalorii na te trudne chwile? Łoł! łatwo się pisze. Ale trzeba choć poznać opcje, sztuczki i triki. Ja mam chęć do maszerowania. I też sporo utrudnień przy okazji. Utrudnień w cudzysłowiu, bo innej osobie to pewnie nie przeszkadza. Trasa odludna fajna, ale boję się ataku psów, albo niespodziewanych typów. Lubię trasę na około, aby nie wracać tą samą drogą, ale na ogół musiałabym iść poboczem szosy. A to śniegi, a mrozy. Pewnie w tym tygodniu te ostatnie już nie staną mi na drodze. O, właśnie wygarnęłam facetowi, że nie chciał iść ze mną dalej niż kilometr. Problem na dziś: jak odstawić świąteczne obrzarstwo? Gdzie jest waga? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marawstala 2001 Napisano Grudzień 26, 2022 Dnia 24.12.2022 o 16:53, Anna_1989 napisał: Z góry przepraszam za zawracanie głowy i atencję, ale chciałam gdzieś to napisać. Nie oczekuję poklasku, słów wsparcia i otuchy, niczego. Od dawna miałam myśli, że chcę coś zmienić w życiu. Mówiłam sobie, że to ten czas, że zacznę od jutra i nie ma zmiłuj. Oczywiście, kończyło się na planach. Prawie dwa tygodnie temu zapaliła mi się w głowie lampka. To było dziwne uczucie, ale zrozumiałam, że chcę zmienić życie. Od tego czasu czuję, że z dnia na dzień przeprogramowuje mi się głowa. Zaczęłam wcześniej wstawać, więcej pracuję, jem zdrowo. Bez żalu rzuciłam alkohol, słodycze i słone przekąski. Nie chcę wracać do tego, co było. Boję się jednak, że za łatwo mi to przyszło. Dwa lata temu miałam podobny okres, ale przez pewne tragiczne wydarzenia (choroby i śmierć bliskich) wszystko zaprzepaściłam. Chciałabym od teraz żyć inaczej, poczuć się jak człowiek i dać sobie prawo do nazywania się kobietą. Nie chcę myśleć, że za jakiś czas mi się znudzi i nie będę miała motywacji. Miewacie takie myśli? W sumie odniose się do ostatniego zdania bo gdzieś wyczytałam, że to "chciałabym" nie zakotwicza się odpowiednio... brakuję w tym mocy sprawczej na dłużej i wiary w to, że to się dokona. Formę tego wyrażenia chyba trzeba zmienić na dokonana, taką która już się zadziała i formę prostą bez lania wody i zbędnej analizy. Jeszcze nie sprawdzałam czy działa : ) 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Amélie 73 Napisano Grudzień 29, 2022 Zamiast cieszyc sie z sukcesow to juz na zapas martwisz sie czyms, co jeszcze sie nie stalo. I co z tego jesli stracisz motywacje? Myslisz, ze wtedy nie bedziesz kobieta? Wszyscy mamy lepsze i gorsze momenty, z tego sklada sie zycie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach