Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
MamaMai

Dieta mż 2023

Polecane posty

Ja też zważę się dopiero za tydzień,  po okresie. 

Nadal nie jem słodyczy czyli nie ma ciasteczek ze sklepu, cukiereczków, czekolady itp. Nawet oddałam koledze w pracy ciasto imieninowe szefa. Przed okresem i teraz w trakcie gdy mnie zassało na słodkie, zjadłam kanapki z domowym dżemem, 2 razy podgryzłam chałkę i popijalam na kilka razy cappuccino z dwóch małych saszetek.  Myślę że bez słodyczy wytrwam tym razem w Adwencie. Nie wiem jak na wadze, ale brzuch nie jest taki wydęty i myślę że to właśnie zasługa niejedzenia słodyczy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie z jednego jarmarku nici, nie wyrobiłam się i już raczej nie zdążę (może w niedzielę, ale to nie to samo, co najwyżej przelotem). A, że jarmark miał być dzisiaj obiadem, to zjadłam bardzo niewiele.

Za to ze sportem super, bieganie, cardio, rozciąganie (nawet 2 razy).

Dzień bez ćwiczeń jest jakiś dziwny, gorszy, już mi to weszło w nawyk.

W weekend oprócz jedzenia jarmarkowego planuję też sałatkę i deser chia, owsiankę. Żeby nie było tak bardzo niezdrowo, chcę zjeść też coś dobrego dla ciała. Wszystko już przygotowałam, czeka w słoikach.

MamaMai, brawo za ograniczenie słodyczy. Chociaż trzymając w domu chałkę czy cappuccino, robisz sobie pod górkę, bo to przecież też słodycze. Mi najłatwiej nie trzymać tego w domu. Potem jak się zdarzy sporadycznie spróbować, to okazuje się, że mi to jednak nie smakuje, można się odzwyczaić 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, polskaNaomi napisał:

U mnie z jednego jarmarku nici, nie wyrobiłam się i już raczej nie zdążę (może w niedzielę, ale to nie to samo, co najwyżej przelotem). A, że jarmark miał być dzisiaj obiadem, to zjadłam bardzo niewiele.

Za to ze sportem super, bieganie, cardio, rozciąganie (nawet 2 razy).

Dzień bez ćwiczeń jest jakiś dziwny, gorszy, już mi to weszło w nawyk.

W weekend oprócz jedzenia jarmarkowego planuję też sałatkę i deser chia, owsiankę. Żeby nie było tak bardzo niezdrowo, chcę zjeść też coś dobrego dla ciała. Wszystko już przygotowałam, czeka w słoikach.

MamaMai, brawo za ograniczenie słodyczy. Chociaż trzymając w domu chałkę czy cappuccino, robisz sobie pod górkę, bo to przecież też słodycze. Mi najłatwiej nie trzymać tego w domu. Potem jak się zdarzy sporadycznie spróbować, to okazuje się, że mi to jednak nie smakuje, można się odzwyczaić 😉

Masz absolutną rację, że robię sobie pod górkę. Chałkę wprawdzie kupuję dla dzieci i daję córce do śniadaniówki do szkoły. Natomiast, z tym cappucino nie mam usprawiedliwienia. Kupiłam w biedrze bo był chwytliwy smak na opakowaniu, że smak "róża z kolagenem oraz drugi szarlotka z cynamonem". Mam tylko jeszcze jedno opakowanie 40g i nie kupię narazie. Uległam marketingowi😭po prostu... ehhh, tyle że dzielę te opakowanie 40 g na 2 lub 3 porcje. Mimo tego uważam że nie tknięcie jak narazie czekolady, batonów, cukierków, chrupek i tego typu sklepowych słodyczy, jest dla mnie ogromnym wyczynem i sukcesem, gdy przed Adwentem jadłam prawie codziennie coś słodkiego, choćby jednego czekoladowego cukierka, ale zawsze coś wpadało z takich rzeczy. Ponadto jem mniej pieczywa i makaronów, tak jak planowałam. A z duchowych postanowień to chodzę z córką w soboty na roraty na 6 rano, nawet dziś gdy był mróz i skrobanie szyb w aucie, nie odpuściłam. Nawet jeśli okaże się że z wagi nie zejdę mimo wyrzeczenia się słodyczy to myślę że dla zdrowia taki detoks był mi potrzebny. Mam też nadzieję że już trochę od słodyczy się dzięki temu odzwyczaiłam i po Adwencie będzie mi łatwiej odmówić sobie słodkiego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2024 o 19:12, MamaMai napisał:

Brawo, jakoś ekspresowo poszły te 2 kg

Ekspresowo bo kilka dni miałam bóle brzucha i niestety biegunki. Nie chciałam o tym pisać ale wolę wyjaśnić skąd tak nagle te 2 kg spadły. Myślałam że później znów te w kg wrócą ale nie. W przyszłym tyg znów sie zważę, ale już jem normalnie więc pewnie waga wróciła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.12.2024 o 22:14, polskaNaomi napisał:

U mnie z jednego jarmarku nici, nie wyrobiłam się i już raczej nie zdążę (może w niedzielę, ale to nie to samo, co najwyżej przelotem). A, że jarmark miał być dzisiaj obiadem, to zjadłam bardzo niewiele.

Za to ze sportem super, bieganie, cardio, rozciąganie (nawet 2 razy).

Dzień bez ćwiczeń jest jakiś dziwny, gorszy, już mi to weszło w nawyk.

W weekend oprócz jedzenia jarmarkowego planuję też sałatkę i deser chia, owsiankę. Żeby nie było tak bardzo niezdrowo, chcę zjeść też coś dobrego dla ciała. Wszystko już przygotowałam, czeka w słoikach.

MamaMai, brawo za ograniczenie słodyczy. Chociaż trzymając w domu chałkę czy cappuccino, robisz sobie pod górkę, bo to przecież też słodycze. Mi najłatwiej nie trzymać tego w domu. Potem jak się zdarzy sporadycznie spróbować, to okazuje się, że mi to jednak nie smakuje, można się odzwyczaić 😉

A powiedz który jarmark jak narazie był najlepszy i gdzie jadłaś jakieś smaczne jedzonko i co to było? Jakie masz ogólnie doświadczenia z tegorocznymi jarmarkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też daję się często złapać na te limitowane smaki i nowości. Niby starsza, ale nie mądrzejsza jeśli o to chodzi 😁

Jarmarki w końcu zaliczyłam 3, ale tak jak pisałam, jeden przelotem.

W Warszawie porażka, bo nikt tego nie przemyślał organizacyjnie i był taki tłok, że jakiekolwiek zakupy były niemożliwe. Ścisk i tyle, jak to mówili ludzie obok - droga jednokierunkowa. Nic nie kupiłam, bo nie byłabym w stanie wyjść stamtąd z jedzeniem nie na swoim płaszczu.

W Olsztynie bieda, bo jarmark trwał tylko 4 dni. Ale całkiem przyjemny, było tylko polskie jedzenie. Nie jadłam, miałam już dość po najlepszym jarmarku, chciałam tylko zerknąć.

I mój ukochany, najpiękniejszy w Polsce jarmark w Gdańsku nie zawiódł. Ludzi sporo, ale dało się poruszać i nawet znaleźć stolik, by spokojnie zjeść. Mięsa tam nie ruszałam, bo porcje dla mnie są zdecydowanie za małe. Zjadłam czebureka - bez szału, mało doprawiony, ale nigdy nie jadłam. Corn doga czyli parówkę w cieście - nie mogło smakować dobrze, ale musiałam sprawdzić co to w ogóle jest (to właśnie ten marketing, na który lecę 😉). A potem pyszności: kołacz (uwielbiam!), rollsy (takie słodkie wypieki, nigdy nie jadłam, ale to było mistrzostwo), cynamonki, drożdżówki i rzemieślnicze pralinki. Te słodycze były boskie i myślę, że w przyszłym roku będę jeść głównie je (bo jarmark gdański, to mój coroczny must have).

Poza tym na tych wyjazdach zjadłam w sumie 4 kebaby, burgera, 2x chińczyk i jeszcze alkohol... Dzisiaj kończę te maraton jedzenia, ale 2 poprzednie tygodnie, to brak redukcji, bo byłam na deficycie w tygodniu, ale nadrabiałam weekendami. Ale nie żałuję, tak miało być, tak planowałam.

Teraz do końca roku mam jeszcze jedną domówkę, 3 dni świąt i oczywiście sylwester, więc 5 dni, gdzie zjem więcej. A 11 dni zamierzam redukować i liczę, że tutaj wyjdę na choćby mały minusik wagowy. Bo w te imprezowe dni chcę jeść około zapotrzebowania, nie powyżej i nie planuję już alkoholu (piję rzadko, to na jarmarku, to był pierwszy raz w tym roku).

Także jarmark w Gdańsku Wam polecam, trwa chyba do wigilii. Nigdy nie byłam, ale piękny jest też w Krakowie. A ten warszawski mam do powtórzenia za rok, ale w tygodniu, nie w weekend. On trwa do 6.01, ale ja już nie wezmę kolejnego urlopu. Niezależnie skąd jesteście, na chociaż jeden możecie się wybrać (dla mnie kilka godzin jazdy nie jest problemem, lubię zwiedzać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem ze Śląska to jakieś 7 godzin pociągiem. Lubię jeździć pociągami ale samej już bym nie jechała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, polskaNaomi napisał:

Też daję się często złapać na te limitowane smaki i nowości. Niby starsza, ale nie mądrzejsza jeśli o to chodzi 😁

Jarmarki w końcu zaliczyłam 3, ale tak jak pisałam, jeden przelotem.

W Warszawie porażka, bo nikt tego nie przemyślał organizacyjnie i był taki tłok, że jakiekolwiek zakupy były niemożliwe. Ścisk i tyle, jak to mówili ludzie obok - droga jednokierunkowa. Nic nie kupiłam, bo nie byłabym w stanie wyjść stamtąd z jedzeniem nie na swoim płaszczu.

W Olsztynie bieda, bo jarmark trwał tylko 4 dni. Ale całkiem przyjemny, było tylko polskie jedzenie. Nie jadłam, miałam już dość po najlepszym jarmarku, chciałam tylko zerknąć.

I mój ukochany, najpiękniejszy w Polsce jarmark w Gdańsku nie zawiódł. Ludzi sporo, ale dało się poruszać i nawet znaleźć stolik, by spokojnie zjeść. Mięsa tam nie ruszałam, bo porcje dla mnie są zdecydowanie za małe. Zjadłam czebureka - bez szału, mało doprawiony, ale nigdy nie jadłam. Corn doga czyli parówkę w cieście - nie mogło smakować dobrze, ale musiałam sprawdzić co to w ogóle jest (to właśnie ten marketing, na który lecę 😉). A potem pyszności: kołacz (uwielbiam!), rollsy (takie słodkie wypieki, nigdy nie jadłam, ale to było mistrzostwo), cynamonki, drożdżówki i rzemieślnicze pralinki. Te słodycze były boskie i myślę, że w przyszłym roku będę jeść głównie je (bo jarmark gdański, to mój coroczny must have).

Poza tym na tych wyjazdach zjadłam w sumie 4 kebaby, burgera, 2x chińczyk i jeszcze alkohol... Dzisiaj kończę te maraton jedzenia, ale 2 poprzednie tygodnie, to brak redukcji, bo byłam na deficycie w tygodniu, ale nadrabiałam weekendami. Ale nie żałuję, tak miało być, tak planowałam.

Teraz do końca roku mam jeszcze jedną domówkę, 3 dni świąt i oczywiście sylwester, więc 5 dni, gdzie zjem więcej. A 11 dni zamierzam redukować i liczę, że tutaj wyjdę na choćby mały minusik wagowy. Bo w te imprezowe dni chcę jeść około zapotrzebowania, nie powyżej i nie planuję już alkoholu (piję rzadko, to na jarmarku, to był pierwszy raz w tym roku).

Także jarmark w Gdańsku Wam polecam, trwa chyba do wigilii. Nigdy nie byłam, ale piękny jest też w Krakowie. A ten warszawski mam do powtórzenia za rok, ale w tygodniu, nie w weekend. On trwa do 6.01, ale ja już nie wezmę kolejnego urlopu. Niezależnie skąd jesteście, na chociaż jeden możecie się wybrać (dla mnie kilka godzin jazdy nie jest problemem, lubię zwiedzać).

Ponoć ładniejszy od tego w Krakowie jest w jarmark Katowicach, ale to tylko słyszałam od kogoś i sama nie weryfikowalam. O warszawskim widziałam tik toki i właśnie wszyscy zgodnie mówią że lipa i nie tylko tłok ale i ogólnie jak na stolicę to ponoć ubogo, bez szału, bez ciekawych atrakcji, jedynie budy z jedzeniem, a jeśli już to jakieś przypadkowe, nieprzemyślane atrakcje.

W sumie to wcale tego jedzenia nie było u Ciebie jakoś dużo więc mimo wszystko nie sądzę żeby na wadze była jakaś katastrofa. 

I powiem ci że na kołacza bym też się skusiła ...takie na full wypasie też są w Pradze Czeskiej, z kremami, czekolada, posypkami no wszystkim czym tylko się chce. Rollsoów też nie jadłam jeszcze, zapewne teraz najbardziej viralowe to pistacjowe i chyba taki bym zjadła w pierwszej kolejnosci

Edytowano przez MamaMai

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hejka dziewczyny, chciałabym się podzielić strawą duchową. W ten Adwentowy czas w trakcie sprzątania odkryłam super nauczania o przyjęciu uzdrawiania. Przebrnęłam w po kawałeczku przez pierwszą część i słucham teraz drugiej w trakcie czyszczenia szafek kuchennych. 

Genialne :classic_smile::classic_smile: :classic_smile: 

Polecam wszystkim :classic_smile: :classic_smile: :classic_smile: 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×