Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Jola2527

Czy warto to dalej ciągnąć?

Polecane posty

Witam Wszystkich forumowiczów. Stwierdziłam, że poszukam pomocy i wsparcia na tym forum. Bardzo proszę o Wasze porady, bo bardzo poważnie zastanawiam się nad tym, czy warto dalej to ciągnąć.
Mam 28 lat, mój partner 37. Jesteśmy razem od prawie roku (mieszkamy razem od 10 miesięcy). Mój chłopak do tego czasu mieszkał z rodzicami i z bratem. Jego rodzice mają gospodarstwo, a brat zajmuje się handlem bydłem. Mój chłopak skończył liceum, nie studiował, tylko raz w życiu pracował na etat przez jakieś 2 lata. Jego głównym źródłem dochodu był handel samochodami (nie prowadzi komisu, ma 2/3 auta, które sprzedaje i kupuje nowe). W tym momencie został bez pracy, bo złożyli mu wypowiedzenie, ma pieniądze z samochodów. Pracę na etacie traktował raczej jako dodatkowe zajęcie, dla zabicia czasu. Ja skończyłam studia, studiowałam zaocznie i pracowałam. Pracuję od 8 lat. Do 25 rż. mieszkałam z rodzicami, ale znalazłam pracę w innym mieście, początkowo dojeżdżałam, później bardzo pragnęłam już odciąć pępowinę, spróbować żyć i utrzymać się sama i wyprowadziłam się. Mieszkałam sama przez ponad rok w wynajmowanym mieszkaniu, radziłam sobie świetnie. Później poznałam ukochanego. Po jakichś 2 msc. znajomości postanowiliśmy zamieszkać razem. Znaleźliśmy nowe lokum i przeprowadziliśmy się, bo rozpocząć nowy rozdział w naszym życiu. Na początku było wszystko w porządku, ale wciąż poznawaliśmy się. Teraz, po roku bycia razem, mieszkając razem zdążyliśmy się myślę bardzo dobrze poznać. Mój chłopak jest dobry, grzeczny, oddany. Nie lata z kolegami, głównie spędza czas w domu. Chciałabym napisać, że spędza ten czas ze mną , ale niestety jesteśmy obok siebie fizycznie i głównie TYLKO fizycznie, czasami myślę, że jak współlokatorzy. Odkąd jesteśmy razem od roku nie byliśmy na ŻADNEJ randce, spacerze (oprócz tych kilku na początku, gdzie się poznawaliśmy). Gdy mu o tym mówię to odpowiada mi, że gdybym go zaprosiła to bardzo chętnie by poszedł... To samo z urlopem - musiałam wszystko organizować inaczej nigdzie bym nie pojechała, a i tak mi później wypomniał, że nie miał ochoty nigdzie jechać, zrobił to dla mnie. Jednak nie randki, czy wyjazdy są najważniejsze. Na co dzień czuję się bardziej jak jego matka... że zamienił mamę na mnie. Dodam, że u niego w domu mama nigdy nie pracowała, zajmowała się domem i dziećmi. Ojciec pracował. To ja ogarniam dom, zakupy (odkąd jesteśmy razem ja byłam w 80% na mieście i robiłam zakupy do wspólnej lodówki), pranie, gotowanie itd. Przy tym pracuje, a on jest teraz w mieszkaniu, bo nie pracuje na etat. Nie muszę tego robić, nie jest to tak istotne, ale ktoś musi żeby normalnie żyć. Ze zrobieniem czegokolwiek największy kłopot jest w tym, że on nie domyśli się sam - jak powiem to dopiero to zrobi. Pyta się mnie nawet o to, czy wynieść śmieci... Ze wszystkim muszę prowadzić za rękę. Kolejny problem związany jest z jego bratem - rok młodszym - również kawalerem po rozwodzie (małżeństwo trwało pół roku), który jak pisałam wcześniej handluje bydłem i został w domu z rodzicami (wybrał taką drogę, że przejmie gospodarstwo, więc dlatego tam mieszka). Mój chłopak jest na każde jego zawołanie. Brat zadzwoni, że trzeba coś zrobić - on wsiada w samochód i jedzie. Ja rozumiem pomoc od czasu do czasu, ale nie kilka razy w tygodniu... Jeszcze gdyby to faktycznie wyglądało tak, że pojedzie i pomoże, ale jak już dotrze na miejsce to najczęściej brat ma humorki, chodzi ofuczony, że nikt mu nie pomaga, ma pretensje do całego świata, że jest z robotą sam i na gadaniu się kończy. Obwinia rodziców, brata, wszystkich, że mu nie pomagają - ale to jest jego biznes i nikt nie ma obowiązku mu pomagać, powinien brać na siebie tyle ile jest w stanie ogarnąć. Najgorsze jest to, że mój chłopak daje się tak tratować, tłumacząc, że brat taki jest i że za chwilę mu przejdzie. Po czym sytuacja się za kilka dni powtarza. Oprócz takich fizycznych prac, które brat mojego chłopaka wymaga to mój chłopak ogarnia księgowość , ale też nie w taki sposób, że raz czy dwa w tygodniu, tylko jak brat wyśle faktury i każe płacić to mój siada do komputera i to natychmiast robi. To też jest co dwa dni. Mam wrażenie, że mój jest rozdarty między domem rodzinnym, a mną. Mój chłopak cierpi na nerwice lękową. Od 8 lat bierze leki, ale odkąd pamięta to boryka się z tym. Wiedziałam o tym, ale dopiero ostatnio przyznał mi się jak bardzo to utrudnia mu życie - ma lęk przed wszystkim, np. idzie do kościoła to myśli tylko o tym żeby msza jak najszybciej się skończyła , bo boi się że np. kościół się zawali. Jak proponowałam wakacje za granicą to on jak tylko o tym usłyszał to miał myśli, że jak mu się coś stanie to kto go stamtąd ściągnie. On wie , że problem jest duży, ale na terapie nie pójdzie, bo uważa że jest mu zbędna i że tyle lat już z tym żyje i jakoś sobie radzi. Nasze sprawy łóżkowe też kuleją. Większość zbliżej wychodzi z mojej inicjatywy, ale będąc rok razem, mieszkając razem to uważam że raz na 2/3 tygodnie to zdecydowanie za mało... On tłumaczy to, że to przez leki które bierze jego libido jest zerowe. Kochani ja też trochę przeszłam w swoim życiu miałam stresy w byłej pracy przez 5 lat i w byłym związku, który trwał 2 lata, co odbiło się na moim zdrowiu psychicznym, ale nie poddałam się i idę dalej. Mój chłopak najlepiej lubi spędzać czas w domu, z telefonem w ręku i przed tv. Gdy mu mówię o tym wszystkim, o moich obawach, o tym, że chciałabym coś zmienić , pomóc mu w chorobie , żeby odstawił leki, poszedł na terapię, ŻYŁ pełnią życia , gdy mówię że nie czuję się jak kobieta w tym związku... że wszystko jest na mojej głowie, że chciałabym gdzieś wychodzić, zobaczyć świat... On mówi, że nie jest ciekawy świata, że wymyślam, śmieje się, obwinia mnie, że wprowadzam złą atmosferę.. I to jest w tym wszystkim najgorsze, że jak mówię o czymś co jest dla niego niewygodne to on później mówi, że wprowadzam nieprzyjemną atmosferę , obwiniając mnie. Po czym obraża się i śpi na kanapie. Kulminacja jest już od 2 tygodni. Czuję, że on nie zmieni się. Kochani w skrócie opisałam Wam z czym się borykam. Proszę w komentarzu o Wasze rady co powinnam zrobić. Kocham go, ale przeraża mnie wizja przyszłości z nim. A jeszcze dodam, że On został wychowany na wsi gdzie ojciec pracował, a matka siedziała w domu i zajmowała się domem, dziećmi... Ja znam inne życie mam wykształconych , dobrze zarabiających rodziców na wysokich stanowiskach. Czy da się zmienić jego starokawalerskie poglądy, przyzwyczajenia? Czy odpuścić? Co innego gdyby chciał cokolwiek zmienić. Ale jemu jest dobrze jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, DupcyngierZZapluskwokęsów napisał:

wg mnie taka ściana tekstu to brak szacunku dla rozmówcy

Przeczytałeś całość?

Ja nie dałam rady 🤣

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podczas nieobecnosci Chwilowki ja Wam to streszcze (a raczej Chat GPT):

Autorka wpisu ma 28 lat, a jej partner 37. Są razem od prawie roku i mieszkają wspólnie od 10 miesięcy. Partner wcześniej mieszkał z rodzicami na wsi, nie ma stałej pracy i zajmuje się handlem samochodami. Autorka skończyła studia, pracuje od 8 lat i samodzielnie się utrzymywała. W związku z partnerem zaczęła czuć się jak jego matka, bo to ona zajmuje się domem i organizacją wspólnego życia, a partner ma małą inicjatywę. Partner także często pomaga swojemu bratu, który zarządza rodzinnym gospodarstwem. Autorka wspomina, że jej partner cierpi na nerwicę lękową, ale nie chce podjąć terapii, co utrudnia ich relacje. W związek wkrada się rutyna, partner nie angażuje się w życie towarzyskie ani intymne, a na sugestie zmian reaguje negatywnie. Autorka zastanawia się, czy warto kontynuować związek i czy jej partner może się zmienić. Prosi o porady.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Żaba Monìka napisał:

Podczas nieobecnosci Chwilowki ja Wam to streszcze (a raczej Chat GPT):

Autorka wpisu ma 28 lat, a jej partner 37. Są razem od prawie roku i mieszkają wspólnie od 10 miesięcy. Partner wcześniej mieszkał z rodzicami na wsi, nie ma stałej pracy i zajmuje się handlem samochodami. Autorka skończyła studia, pracuje od 8 lat i samodzielnie się utrzymywała. W związku z partnerem zaczęła czuć się jak jego matka, bo to ona zajmuje się domem i organizacją wspólnego życia, a partner ma małą inicjatywę. Partner także często pomaga swojemu bratu, który zarządza rodzinnym gospodarstwem. Autorka wspomina, że jej partner cierpi na nerwicę lękową, ale nie chce podjąć terapii, co utrudnia ich relacje. W związek wkrada się rutyna, partner nie angażuje się w życie towarzyskie ani intymne, a na sugestie zmian reaguje negatywnie. Autorka zastanawia się, czy warto kontynuować związek i czy jej partner może się zmienić. Prosi o porady.

a wrzuć w czat GPT i spytaj o radę xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, DupcyngierZZapluskwokęsów napisał:

a wrzuć w czat GPT i spytaj o radę xD

Autorka tekstu boryka się z wieloma wyzwaniami w związku, co może wskazywać na głębsze problemy związane z komunikacją, rolami w związku oraz nierównowagą emocjonalną. Oto kilka porad, które mogą pomóc jej w podjęciu decyzji:

Szczera rozmowa: Autorka powinna spróbować otwarcie porozmawiać z partnerem o swoich potrzebach, uczuciach i obawach. Ważne, aby jasno określić, co jej nie odpowiada w związku i jakie zmiany byłyby dla niej kluczowe, np. większe zaangażowanie ze strony partnera.

Terapeuta dla par: Jeśli oboje czują, że relacja ma przyszłość, terapia par mogłaby pomóc im zrozumieć wzajemne potrzeby i oczekiwania. Ponieważ partner cierpi na nerwicę lękową, wsparcie specjalisty mogłoby także pomóc mu radzić sobie z jego stanem psychicznym.

Własne granice: Autorka musi zastanowić się, czy jest w stanie zaakceptować obecną sytuację, czy to przekracza jej granice. Jeśli partner nie jest gotów na zmiany, autorka może zdecydować, że jej potrzeby nie są spełniane i związek nie daje jej satysfakcji.

Wsparcie z zewnątrz: Rozmowa z przyjaciółmi, rodziną lub zaufanym doradcą może dać autorki dodatkową perspektywę na to, co przeżywa, oraz wsparcie w podjęciu decyzji.

Przemyślenie przyszłości: Ważne, aby autorka zastanowiła się, czy widzi siebie w takim związku na dłuższą metę. Jeśli jej partner nie jest skłonny do zmian, a ona potrzebuje więcej wsparcia i zaangażowania, być może warto przemyśleć kontynuację tej relacji.

Ostateczna decyzja zależy od tego, na ile autorka wierzy, że jej partner może się zaangażować i wspólnie z nią pracować nad związkiem. Jeśli jednak ciągłe uczucie bycia "matką" i brak wspólnych działań powoduje frustrację, może być to znak, że związek nie przynosi jej szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, DupcyngierZZapluskwokęsów napisał:

wgl ciekawe że ludzie piszący o swoim problemie rozpisujo sie z 10x bardziej niż gdy piszo o czym innym podajo najdrobniejsze szczegóły 

Moze chca sie wyzalic. Albo szukaja konfirmacji, ze ich partner zle postepuje dlatego wyciagaja wszystkie pretensje, ktore ich bola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Żaba Monìka napisał:

Autorka tekstu boryka się z wieloma wyzwaniami w związku, co może wskazywać na głębsze problemy związane z komunikacją, rolami w związku oraz nierównowagą emocjonalną. Oto kilka porad, które mogą pomóc jej w podjęciu decyzji:

Szczera rozmowa: Autorka powinna spróbować otwarcie porozmawiać z partnerem o swoich potrzebach, uczuciach i obawach. Ważne, aby jasno określić, co jej nie odpowiada w związku i jakie zmiany byłyby dla niej kluczowe, np. większe zaangażowanie ze strony partnera.

Terapeuta dla par: Jeśli oboje czują, że relacja ma przyszłość, terapia par mogłaby pomóc im zrozumieć wzajemne potrzeby i oczekiwania. Ponieważ partner cierpi na nerwicę lękową, wsparcie specjalisty mogłoby także pomóc mu radzić sobie z jego stanem psychicznym.

Własne granice: Autorka musi zastanowić się, czy jest w stanie zaakceptować obecną sytuację, czy to przekracza jej granice. Jeśli partner nie jest gotów na zmiany, autorka może zdecydować, że jej potrzeby nie są spełniane i związek nie daje jej satysfakcji.

Wsparcie z zewnątrz: Rozmowa z przyjaciółmi, rodziną lub zaufanym doradcą może dać autorki dodatkową perspektywę na to, co przeżywa, oraz wsparcie w podjęciu decyzji.

Przemyślenie przyszłości: Ważne, aby autorka zastanowiła się, czy widzi siebie w takim związku na dłuższą metę. Jeśli jej partner nie jest skłonny do zmian, a ona potrzebuje więcej wsparcia i zaangażowania, być może warto przemyśleć kontynuację tej relacji.

Ostateczna decyzja zależy od tego, na ile autorka wierzy, że jej partner może się zaangażować i wspólnie z nią pracować nad związkiem. Jeśli jednak ciągłe uczucie bycia "matką" i brak wspólnych działań powoduje frustrację, może być to znak, że związek nie przynosi jej szczęścia.

ideolo 😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

40 minut temu, Jola2527 napisał:

On mówi, że nie jest ciekawy świata, że wymyślam, śmieje się, obwinia mnie, że wprowadzam złą atmosferę.. I to jest w tym wszystkim najgorsze, że jak mówię o czymś co jest dla niego niewygodne to on później mówi, że wprowadzam nieprzyjemną atmosferę , obwiniając mnie.

wygląda na to że sie rozmineliście i każdy ciągnie w swoją stronę. poszukaj sobie dobrego i gładkiego kota...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, DupcyngierZZapluskwokęsów napisał:

ideolo 😀

Chat GPT daje lepsze porady niz 99% ludzi na kafeterii 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, DupcyngierZZapluskwokęsów napisał:

ideolo 😀

ta ściana tekstu jest lepsza wazeliniarzu, bo od żaby....:classic_cool: ja sie nie dziwie, że siedzisz na forum kobiecym i sie im podlizujesz, w realu nie masz tylu opcji by nadskakiwać mężatym znudzonym kurkom...

a mogłeś być facetem, wolisz wazelino na białym konju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Jola2527 napisał:

. Czy da się zmienić jego starokawalerskie poglądy,

Da się tylko on musi chciec.

34 minuty temu, Żaba Monìka napisał:

Podczas nieobecnosci Chwilowki ja Wam to streszcze (a raczej Chat GPT):

Autorka wpisu ma 28 lat, a jej partner 37. Są razem od prawie roku i mieszkają wspólnie od 10 miesięcy. Partner wcześniej mieszkał z rodzicami na wsi, nie ma stałej pracy i zajmuje się handlem samochodami. Autorka skończyła studia, pracuje od 8 lat i samodzielnie się utrzymywała. W związku z partnerem zaczęła czuć się jak jego matka, bo to ona zajmuje się domem i organizacją wspólnego życia, a partner ma małą inicjatywę. Partner także często pomaga swojemu bratu, który zarządza rodzinnym gospodarstwem. Autorka wspomina, że jej partner cierpi na nerwicę lękową, ale nie chce podjąć terapii, co utrudnia ich relacje. W związek wkrada się rutyna, partner nie angażuje się w życie towarzyskie ani intymne, a na sugestie zmian reaguje negatywnie. Autorka zastanawia się, czy warto kontynuować związek i czy jej partner może się zmienić. Prosi o porady.

Kur/wa too much dla mnie. Ja bym go rzuciła za połowę tych problemów. Autorka musi być totalnie zdesperowana

Edytowano przez Qwerty88

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Nemesio Cervantes napisał:

ta ściana tekstu jest lepsza wazeliniarzu, bo od żaby....:classic_cool: ja sie nie dziwie, że siedzisz na forum kobiecym i sie im podlizujesz, w realu nie masz tylu opcji by nadskakiwać mężatym znudzonym kurkom...

a mogłeś być facetem, wolisz wazelino na białym konju

Prowadzenie normalnej rozmowy bez obrazania innych nie jest podlizywaniem sie, sprobuj czasem, nie ma sie czego bac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To jest akurat provo!😡 Czy wy się w końcu nauczycie na czym polega budowa tematu?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Nemesio Cervantes napisał:

ta ściana tekstu jest lepsza wazeliniarzu, bo od żaby....:classic_cool: ja sie nie dziwie, że siedzisz na forum kobiecym i sie im podlizujesz, w realu nie masz tylu opcji by nadskakiwać mężatym znudzonym kurkom...

a mogłeś być facetem, wolisz wazelino na białym konju

Ty tutaj występujesz jako uczestnik czy krytyk zasiadający na widowni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Żaba Monìka napisał:

Prowadzenie normalnej rozmowy bez obrazania innych nie jest podlizywaniem sie, sprobuj czasem, nie ma sie czego bac.

nie obrażam  ...chłopina myśli, ze sobie punktów u lachonów narobi bo mnie wypunktuje tu i tam. ale to broń obosieczna i sam sie podkłada. ot taka zabawa w ping  pong.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Miecz napisał:

Ty tutaj występujesz jako uczestnik czy krytyk zasiadający na widowni?

emeryt co ma dużo wolnego czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Nemesio Cervantes napisał:

emeryt co ma dużo wolnego czasu

Jeżeli faktycznie zliczymy czas poświęcony temu miejscu to jak Ty nazwiesz siebie?

Edytowano przez Miecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Nemesio Cervantes napisał:

emeryt co ma dużo wolnego czasu

Problem w tym, że Ty masz dodatkowo oczekiwania. Jak to się sprawdza? Czy w ogóle sprawdza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Nemesio Cervantes napisał:

emeryt?

Nie wiem. Raczej ktoś kto szuka tutaj miejsca dla siebie. Już było parę wersji Lexa i żadna z nich nie sprawdziła się.

Edytowano przez Miecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, Żaba Monìka napisał:

Podczas nieobecnosci Chwilowki ja Wam to streszcze (a raczej Chat GPT):

Autorka wpisu ma 28 lat, a jej partner 37. Są razem od prawie roku i mieszkają wspólnie od 10 miesięcy. Partner wcześniej mieszkał z rodzicami na wsi, nie ma stałej pracy i zajmuje się handlem samochodami. Autorka skończyła studia, pracuje od 8 lat i samodzielnie się utrzymywała. W związku z partnerem zaczęła czuć się jak jego matka, bo to ona zajmuje się domem i organizacją wspólnego życia, a partner ma małą inicjatywę. Partner także często pomaga swojemu bratu, który zarządza rodzinnym gospodarstwem. Autorka wspomina, że jej partner cierpi na nerwicę lękową, ale nie chce podjąć terapii, co utrudnia ich relacje. W związek wkrada się rutyna, partner nie angażuje się w życie towarzyskie ani intymne, a na sugestie zmian reaguje negatywnie. Autorka zastanawia się, czy warto kontynuować związek i czy jej partner może się zmienić. Prosi o porady.

Zajmowanie się domem to energii lachony. Matkowanie to jest dopiero jak lachon pracuje i daje typowi kase. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Żaba Monìka napisał:

Moze chca sie wyzalic. Albo szukaja konfirmacji, ze ich partner zle postepuje dlatego wyciagaja wszystkie pretensje, ktore ich bola.

Przecież nie jesteśmy kozetką u psychoterapeuty.

Nie prościej napisać: ujowo się czuję, kto się dziś ze mną napije?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Miecz napisał:

Nie wiem. Raczej ktoś kto szuka tutaj miejsca dla siebie. Już było parę wersji Lecą i żadna z nich nie sprawdziła się.

co Ty z tym szukniem sobie miejsca na kafe? gadasz jakbyś miał kompleksy i potrzebował na siłe akceptacji grupy... mi na tym nie zalezy, tak trudno to zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, przewr(l)otna napisał:

Nie prościej napisać: ujowo się czuję, kto się dziś ze mną napije?

Zależy ile i czy warto się mazać😴 Jesteś taka porządna!😎

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale to wszystko wina edukacji i równouprawnienia. Lachony zajmują miejsca pracy będąc zupełnie nuekompetentne w swojej roli. U isp na moje pytanie jaki router należy kupić do ich przyłącza wezwala chlopa technika. To po co tam siedzi powinien być komputer dotykowy wciagnal by dowód wybrało by się prędkość i umowa wypluta.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Nemesio Cervantes napisał:

co Ty z tym szukniem sobie miejsca na kafe? gadasz jakbyś miał kompleksy i potrzebował na siłe akceptacji grupy... mi na tym nie zalezy, tak trudno to zrozumieć?

Lexiu? Napisać można wszystko. Jednak przekaz każdego wpisu jest jednoznaczny. Jeszcze tego powinni was uczyć na Braciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×