Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Goblin94

Czy to ze mną jest coś nie tak czy to jednak z kimś innym jest problem?

Polecane posty

Witam.

Odkąd moja młodsza siostra ogłosiła datę ślubu jej ślub i wesele to temat nr 1 w domu.
Osobiście mam już tego tematu po dziurki w nosie, ale właśnie wchodzimy w decydującą fazę przygotowań.

Ogólnie całe wydarzenie planuje moja młodsza siostra i mamusia. Decydują o wszystkim: o torcie, o sali, o menu, zaproszeniach i usługodawcach, ba nawet o alkoholu i napojach, które leżą w gestii teściów mojej siostry.

Oczywiście ich plany nie ominęły również mojej osoby. Bez jakichkolwiek konsultacji ze mną wybrały dla mnie ...enkę, dodatki, umówiły wizytę u kosmetyczki (jednej z gorszych w okolicy, bo argumentem nie do zbicia jest odległość do niej) i fryzjera (ta Pani spaliła mi kilka lat temu włosy i mam do niej uraz, dodatkowo nikt z najbliższej mi rodziny nie chce tam chodzić bo źle czesze, ale co tam - mam tam iść i koniec kropka). To nie tak, że ja chce się wtrącać czy coś, ale nawet odnośnie swojej osoby, nie mogę podjąć decyzji.

Kolejnym tematem jest moja osoba na weselu. Wczoraj moja kochana mamusia wypaliła do mnie, że ona nie wie po co ja w ogóle tam idę: sama, bez nikogo, z nikim nie gadam (o tym w dalej). Tak szczerze też się nad tym zastanawiam.

Bo tak naprawdę nie mam ani dobrych relacji z siostrą, z kuzynami (2 kuzynkami i kuzynem) ze strony mamy. Ze strony taty kontakty były bardzo sporadyczne, więc ten kontakt jest skomplikowany i dziwny.

Od małego moja babia i mama traktowały mnie jak kogoś gorszego.

Moja Babcia (od strony mamy - z tatą mamy miałam bardzo dobre relacje(zmarł jak byłam w gimnazjum), z kolei rodzice taty - jego ojciec zmarł jak byłam niemowlakiem, a babcia gdy miałam 7) zawsze faworyzowała dzieci swojej młodszej córki. Nie ważne co by nie zrobiły: rozlały, zniszczyły, zepsuły, pobrudziły - to byłam moja wina. Bo mogłam ja to zrobić, mogłam przypilnować, inaczej postąpić. Ba czasem nawet jak mnie nie było to to była moja wina. Nierówne traktowanie (droższe prezenty, lepsze smakołyki, troska, wyrozumiałość, stawanie w ich obronie), faworyzowanie, umniejszanie moich sukcesów, np. ja dostawał na prezent świąteczno - urodzinowy 50zł lub coś do ubrania + czekoladę, one dostawały 100zł i ciuchy + czekoladę, i dwa prezenty na urodziny i święta, gdy graliśmy w a'la siatkówkę i kuzyn przegrał i się popłakał co było czemu nie dałam mu wygrać i wyzwiska, a później zamiana drużyn i kuzynka przegrała i w płacz i to samo - jak jednocześnie moją wygrać dwie różne osoby, gdy nie chcą być razem w drużynie; ja musiałam w szkole ogarniać wszystko sama, ale kuzynce musiałam dać zeszyty i ćwiczenia, ale jak kuzynka miała testy, to mojej siostrze nie mogła dać, bo jak to powiedziała babcia "ma to ma nie musi dawać", itd.
Z najstarszą kuzynką mam najgorsze relacje. Babcia zawsze stawiała ją jako ideał. Gdy mówiłam, że chce iść na prawko czy opowiadałam o swoich planach na przyszłość zawsze najpierw się śmiała i później mówiła że J.... pierwsza to zrobi bo jest mądrzejsza, bystrzejsza, sprytniejsza. Jedna sytuacja mówi wiele: Nie miałam 18-nastki, tylko obiad dla chrzestnych, pomimo tego postanowiłam dać zaproszenie babci, cała moja radość prysnęła w sekundę: gdy powiedziałam, że mam zaproszenie najpierw się zaśmiała, żeby później powiedzieć: Zaproszenie do pracy, nie trzeba było tracić pieniędzy. Mamie nic nie pomogła, a na samym obiedzie (później były jakieś tańce) zgrywała wielką ofiarę, w jakiej to ona żałobie nie jest po moim dziadku (od śmierci minęło ponad 2 lata), jak jej ciężko i aż płakała (następnego dnia normalnie zero śladu po żałobie, normalnie inna kobieta). Trzy lata później kuzynka zaprasza - popłakała się i stwierdziła, że Dzięki Bogu dożyła do tego dnia. Pomimo, że miała problemy z kręgosłupem, przez kilka dni pomagała w kuchni i była mega szczęśliwa, że to robi. Dodatkowo z 3 - 4 miesiące wcześniej zmarła jej jedyna siostra, a bawiła się tak jak nigdy.
Ale nawet wiele lat później robiła rzeczy, które są ciężkie do jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Na osiemnastce swojego brata totalna olewka mojej osoby. Powiecie, że się czepiam, ale w kontekście tego co później się zadziało ważne. Babcia, moja Mama, nie widziały w tym problemu, wręcz Babcia uznała, że ja z siostrą (ją też to spotkało) przesadzamy. Rok później szukałam pracy. Znalazłam idealne ogłoszenie, na które aplikowałam. Moja mama powiedziała o tym swojej siostrze, gdy byłam na rozmowie (zapytała się co tak dużo jeżdżę). Dzień później, moja kuzynka była tam na rozmowie. Mama z ciocią stwierdziły, że to przypadek. Tylko, że ja pamiętam słowa właścicielki tego biura rachunkowego, że jestem ostatnią i najmłodszą kandydatką na to stanowisko + gdy zaproponowałam że jestem zainteresowana stażem stwierdziła, że szuka pracownika a nie stażysty. I co nagle zmieniła zdanie, bo moja kuzynka była absolwentką rachunkowości i poprosiła o staż zawodowy? Po za tym miała tyle biur rachunkowych, które w tamtym czasie ubiegały się o absolwentów jej kierunku, ale ona musiała akurat do tego.
I mamy jeszcze jeden, ostatni argument, który nie tylko przekreśla relacje z J, ale również z jej rodzeństwem. Otóż cała trójka organizuje różne imprezy: urodziny, imieniny, grille, sylwestry czy inne imprezy. Moją siostrę na wszystkie zapraszają, ba nawet dodatkowo na kawę, herbatę czy winko. Mnie zaprosili tylko raz - na kilka godzin przed imprezą, odmówiłam, bo wiedziałam o niej wcześniej i miałam wrażenie, że to zaproszenie jest takie wymuszone.
Po tym wszystkim nie chciałam mieć z nimi kontaktu, nawet wówczas, gdy oni przychodzi tutaj. Ze mną nie chcieli spędzać czasu, nie zapraszali mnie, nie kontaktowali się ze mną. i ja po tym wszystkim mam ot tak wyjść i z nimi gadać - o czym niby? Nie mamy tematów. Oni są dla mnie obcy, tak samo jak ja dla nich. Chcą spędzać czas, mieć kontakt z moją siostrą - proszę bardzo.

Jak każdy rodzic, tak i moja Matka ma swoje ukochane dziecko - jest nim moja siostra.
Ona mogła wszystko: jechała na wszystkie wycieczki, zapraszała koleżanki do domu, jeździła do koleżanek, wszystkie imprezy. Tata wymieniał się w pracy bez problemu, mamy jeździła na każdą wywiadówkę, wszystko co zrobiła moja siostra była idealne, co powiedziała - święte, co kupiła/dostała - idealne. Na temat mojej siostry nie można powiedzieć niczego złego. Normalnie chodzący ideał. Co chciała to miała. Ona mogła wyprowadzić się z domu bez awantur, mogła jechać i iść gdzie chciała bez wielogodzinnego tłumaczenia, wydać kilka stówek na głupoty i niepotrzebne rzeczy bo mogła, nic nie robić bo musi odpocząć, pyskować i wyzywać matkę w towarzystwie - jasne, winna temu będzie inna osoba.

Ja natomiast nie jeździłam na wycieczki bo po co, bo za drogie, bo nie ma kto zawieźć, kto odebrać. Nie zapraszałam koleżanek - bo mój pokój był przechodni przez rodziców, i gdzie oni się podzieją, a gdzie siostra, że będzie trzeba coś uszykować. Nie mogłam też jeździć do koleżanek: bo nie ma kto zawieźć, kto odebrać, bo trzeba coś kupić, później odprosić - to samo z imprezami. Tata miał wiecznie problemy z wymianami w pracy, ja problemy z wychowawcą bo mama nie jeździła na wywiadówki bo po co. Wszystko robiłam i robię źle, co powiem - to gadam głupoty, co kupię czy dostanę - okropne, po co, czy nie szkoda pieniędzy. Gdy chciałam się wyprowadzić, ba tylko wspomniałam o tym, wypominki czego to ona dla mnie nie zrobiła, że moim obowiązkiem jest opiekować się rodzicami, wieczne tłumaczenia, wręcz przesłuchania. Niby wiecznie pyskuje, nie szanuje jej, a gdy moja siostra jej coś powie nie tak, to ja jestem winna i dostaje wiązankę wyzwisk, gróźb. Nawet jak z tatą się pokłóci to jest to moja wina. Gdy musi pracować w weekend to też moja wina, bo za mało zarabiam. Gdy za dużo na zakupy wydam (to ja w sumie ogarniam dom) to jest, że ją okradam. Wszystko w domu robię ja: sprzątam, robię zakupy, zajmuje się psami i kurami (marzenie mamy a nic nie robi przy nich), ogólnie wynieś, przynieś, pozamiataj - ot taka współczesna gosposia, bez prawa głosu - mam robić to co ona każe. Nie gotuje, nie piorę, nie odkurzam - bo jeszcze sprzęt zepsuje.

Mojej matce przeszkadza we mnie wszystko: że przytyłam po lekach, że robię sobie herbatę/kawę, że obejrzę serial / film wieczorem, że posiedzę na telefonie = widzi tylko telefon, laptop i herbatę, nic więcej cały dzień niby nie robię.

Przez to wszystko jestem sama - bez przyjaciół, bez drugiej połówki, bez relacji z najbliższymi.
Ale jak miałam je zdobyć, gdy miałam pod górkę z Babcią i Matką?

Teraz słyszę, że po co w ogóle idę na wesele: sama, z nikim nie gadam, że obca osoba będzie świadkową mojej siostry (siostra Pana Młodego będzie), że przez to teściowa mojej siostry będzie triumfować nad moją matką (jak to moja Matka stwierdziła).
W moja Babia określiła, że jestem odludkiem, którego matka powinna zaprowadzić do psychiatry bo takie osoby powinno się leczyć, i że taki odludek nie może być świadkową, bo przecież świadkowa musi być typem imprezowiczki. Ba nawet sądzę, że zaczęła nastawiać ukochane wnuczki przeciwko mnie.

Czy źle postępuje wobec kuzynostwa i swojej siostry? Czy to ja jestem winna temu czy jednak jestem w jakimś stopniu pokrzywdzona?

Jak Wy byście się zachowali na moim miejscu? Co byście zrobili?

PS. Mi się aż nie chce iść na to wesele. Gdyby nie moja obecna sytuacja, to bym się wyprowadziła i definitywnie zerwała kontakt z całą swoją rodziną. Ale nie stać mnie obecnie na kupno samochodu (gdybym się wyprowadziła to moja Matka zabrałaby mi samochód - Tata jest właścicielem) i wynajęcie mieszkania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do ...enki, kosmetyczki i fryzjerki możesz postawić na swoim... głowy Ci przez to nie urwą.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, marawstala napisał:

Co do ...enki, kosmetyczki i fryzjerki możesz postawić na swoim... głowy Ci przez to nie urwą.

 

 

Nie da się. Próbowałam za każdym razem, gdy one wymyślały coś nowego.

Twierdzą, że wiedzą lepiej i że się nie znam, że wydziwiam, że to jest ważne, że nie mogą zostawić tego mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Goblin94 napisał:

Nie da się. Próbowałam za każdym razem, gdy one wymyślały coś nowego.

Twierdzą, że wiedzą lepiej i że się nie znam, że wydziwiam, że to jest ważne, że nie mogą zostawić tego mnie.

To nie idź tam, odwołaj te wizyty i działaj sama bez zgody... umów się sama gdzie chcesz lub sama się ogarnij.

Edytowano przez marawstala
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.05.2025 o 02:22, Goblin94 napisał:

Od małego moja babia i mama traktowały mnie jak kogoś gorszego.

generalnie dostosowujemy sie do tego jak nas traktują w środowisku w którym jestesmy najwiecej czasu. jak przypuszczasz wkręcono ci postawe ofiary i sie zaczęłas z nią identyfikować. Jedyne wyjscie odciąc sie od toksyków i zmienić środowisko ale tylko na przeciwne wektorem energii. Czyli wejsc w jakieś wesołe i extrawertyczne i na dupościsku sie dostosowywać. Jesli sie wyprowadzisz i bedziesz mieszkać sama to nic sie nie zmienia a może dojsć do tego odciecie sie od swiata bo juz nawet rodziny nie bedzie obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.05.2025 o 01:43, Goblin94 napisał:

Nie da się. Próbowałam za każdym razem, gdy one wymyślały coś nowego.

Twierdzą, że wiedzą lepiej i że się nie znam, że wydziwiam, że to jest ważne, że nie mogą zostawić tego mnie.

Jeśli się nie sprzeciwisz do końca życia będą Cię tak traktowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto buduje swoją wartość na umniejszaniu innym, sam jest małym słabym i zakompleksionym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×