WychodzeNaChwile 806 Napisano 6 godzin temu 25 minut temu, Jasność w Mroku napisał: Ale jak znaleźć w sobie siłę, żeby w końcu coś z tym zrobić? Ja dopiero od roku mam świadomość, że to małżeństwo nie daje mi niczego pozytywnego, że łatwiej mi będzie samej z dzieckiem, że ciągle dawałam z siebie wszystko, a nie otrzymałam niczego w zamian. A mimo to nadal się boję. Nie mam nikogo, kto powiedziałby mi zrób to w końcu, odejdź od niego. Ja wiem, że dam sobie radę finansowo, wiem że wszystko ogarnę sama, bo to robię cały czas. Ale boje się, że dziecko będzie cierpieć, albo że on przestanie się dzieckiem interesować, albo będzie chciał mi je odebrać, czym już niejednokrotnie groził, albo że będzie się mścił, nawet boje się że będzie tak cierpiał, że nie da sobie rady z rozstaniem. Nie wiem skąd się to we mnie bierze, czy szukam wymówek, czy po prostu boję się zmian. Wiem, że z tego małżeństwa już nic nie będzie, ja już nie czuje do niego tego co dawniej. On nie chce się zmienić, ostatni rok to było ultimatum z mojej strony, propozycja terapii, ale mimo wszystko nie chciał niczego zmienić, a nawet zaczął się zachowywać w taki sposób, że spokojnie byłaby niebieska karta. A mimo to wylewam żale w internecie zamiast w końcu coś z tym zrobić Nie musisz mieć siły. Po prostu nie masz wyboru. Twoje opcje to: - nic nie zmieniać - będzie tylko gorzej - napiszę czemu - wylogować się - dla Ciebie sprawa się rozwiąże ale zostawisz dziecko na pastwę losu - odejść - będziesz mogła poprawić los swój i dziecka, w najlepszym razie i męża Jedno i drugie: boisz się zmian i szukasz wymówek Skoro postawiłaś ultimatum i on zachowywał się jeszcze gorzej to ostatecznie potwierdza, że nie liczy się z Tobą. Jeżeli nie dotrzymasz teraz ultimatum to znaczy ,ze nie umiesz stawiać granic -> skoro nie masz granic to jego nadużycia wobec Ciebie tez nie mają granic On kiedyś da Ci w pysk i powie Ci ,ze i tak z tym nic nie zrobisz. Wylogować się - zostawisz dziecko jemu albo trafi do domu dziecka - tak czy siak dzieciak będzie mieć przerypane w życiu Odejść - jest taka nikła szansa, że to będzie jego dno czy on się od tego dna odbije czy je przebije to już zależy od niego samego, Jeżeli się nie otrząśnie po czymś takim to Twoje pozostanie tym bardziej nie miałoby sensu. Zacznij po prostu przygotowywać się do odejścia. Przemyśl co musisz zrobić, co Ci potrzebne, kto i czym powinien się zająć Nie znam go więc to musisz ocenić sama - czy można z nim o tym bezpiecznie porozmawiać - jeżeli nie grozi Ci krzywda fizyczna z jego strony to powiedz mu szczerze co czujesz. Chodzi mi o oswojenie go z myślą, że rozwód jest możliwy. Tak żeby i on zaczął nad tym myśleć - być może tak naprawdę dojdziecie do tych samych wniosków. Jeżeli i on dojdzie do wniosku ,ze Ciebie nie kocha to przynajmniej rozejdziecie się zgodnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
WychodzeNaChwile 806 Napisano 6 godzin temu 23 minuty temu, Jasność w Mroku napisał: jest mi trochę lżej po napisaniu tego wszystkiego, choć nadal nie wiem czy coś za tym idzie wygadałaś się i jest Ci lżej - to też jest wartość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Fifofa 77 Napisano 6 godzin temu (edytowany) 26 minut temu, Jasność w Mroku napisał: Wiem, że opieki nie dostanie, ale sugerował, że zabierze dziecko za granicę, choć patrząc realnie, gdyby miał się zajmować dzieckiem w większym stopniu, do tego je utrzymywać, to robiłby to teraz. Tylko dziecko jeszcze nie ma świadomości, że żyje w przemocowej rodzinie, tj. nic się nie dzieje na jego oczach. Mam jednak świadomość, że kiedyś się zorientuje, że coś jest nie tak. Owszem, jestem trollem, bo tylko narzekam, a niczego nie robię ze swoim życiem. Ale szczerze, to jest mi trochę lżej po napisaniu tego wszystkiego, choć nadal nie wiem czy coś za tym idzie. Weź idź do adwokata poradź się, on ci doradzi mają z takimi sprawami doświadczenie co masz zrobić i rozwôd. Jedyna opcja rozsądną z poradą prawna, tutaj profesjonalnej pomocy nie dostaniesz. Kasę masz to zapłać temu adwokatowi. Idź nie zastanawiaj i wszystko mu powiedz i spytaj jak masz to zrobić. Inne porady to o kant pupy jak tu incelle jakieś sflustrowane babony są. Edytowano 6 godzin temu przez Fifofa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 5 godzin temu 3 godziny temu, Jasność w Mroku napisał: Wiem, że to głupie. Zaraz po ślubie zaszłam w ciążę, oboje byliśmy po 30, spotykaliśmy się wcześniej X lat, więc nie widziałam powodu żeby czekać. A on się wtedy zmienił, zrezygnował z pracy, nie dało się z nim normalnie rozmawiać, na każdą próbę reagował agresją słowną, albo po prostu wychodził. Kiedy byłam w zaawansowanej ciąży znalazłam u niego "biały proszek". Powinnam wtedy odejść, ale byłam tak przerażona swoją sytuacją, że nie zrobiłam nic, zostałam. Później niby przestał brać, ale do pracy nie wrócił. Ja pracowałam do 8 mc, po macierzyńskim wróciłam do pracy. Jestem niezależna finansowo, jestem w stanie utrzymać siebie i dziecko, a i tak nie jestem w stanie złożyć pozwu rozwodowego... Dobrze ci tak jak ta kwoka chciałaś złapać pracującego to cie pokaralo. Wam tylko w głowie praca i praca typa nic innego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
WychodzeNaChwile 806 Napisano 5 godzin temu 23 minuty temu, Jutro piątek tak napisał: Dobrze ci tak jak ta kwoka chciałaś złapać pracującego to cie pokaralo. Wam tylko w głowie praca i praca typa nic innego. wnioskowanie z przeciwieństwa nie zawsze jest trafne To że żadna nie chce bezrobotnego (Ciebie) nie oznacza, że każda szuka pracującego żeby sama żyć na jego utrzymaniu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 5 godzin temu 5 minut temu, WychodzeNaChwile napisał: wnioskowanie z przeciwieństwa nie zawsze jest trafne To że żadna nie chce bezrobotnego (Ciebie) nie oznacza, że każda szuka pracującego żeby sama żyć na jego utrzymaniu Jak chce to niech nie pracuje a ona jak jej nie pasuje to niech odejdzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Śliwka w Polonezie 243 Napisano 4 godziny temu 3 godziny temu, Get Out napisał: Ale to ty twierdzisz i podajesz jakieś liczby bo jesteś niespójny jak dziecko we mgle, to jak ty chcesz kogoś rozliczyć amatorze dzieci . Pięknie palisz głupa unikając tematu Jukonu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 4 godziny temu Wgl beka z tego tematu, lachon przegrala życie bo on nie pracuje buhahah Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 4 godziny temu Dajcie mi nie chcacom pracować prawdzwiom urodzuwom oddam zasoby ludzkie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 4 godziny temu 1 minutę temu, Jutro piątek tak napisał: Wgl beka z tego tematu, lachon przegrala życie bo on nie pracuje buhahah To jest o tyle zabawne bo one chcą się dorobić na garbie typa A co ma to do miłości zachowania na codzień urody ano nic Tak przegralas życie bo się nie dorobisz wycieczki zagraniczne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 2 godziny temu A ja se pomarze o takiej co nie chce pracować Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jutro piątek tak 14 Napisano 2 godziny temu 4 godziny temu, Jasność w Mroku napisał: Jak to czytam to czuję wstyd. Jakieś pieniądze ma, ale podejrzewam, że z nielegalnych źródeł, skoro nie pracuje. Przebywa, to dobre określenie, bo nie sprząta ani nie gotuje. Trochę zajmuje się dzieckiem, ale wracając do pracy po macierzyńskim i tak musiałam je dać do żłobka, mimo że on siedział w domu. Tak minęło już kilka lat, dziecko jest większe, ale nadal małe i mimo wszystko przywiązane do ojca. Ja wiem jak to wygląda, wiem że to chore i że w końcu muszę coś z tym zrobić, ale nie robię, mijają kolejne miesiące, a ja czuję się z tym coraz gorzej. Ja mam 37lat nigdy nie pracowałem mam pieniędze i zawsze z leglanych źródeł. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Stacho Wiraszka 1 Napisano 2 godziny temu 22 minuty temu, Jutro piątek tak napisał: Ja mam 37lat nigdy nie pracowałem mam pieniędze i zawsze z leglanych źródeł. Jak matkę okradałeś przez całe życie to masz. Na szczęście ostatnie grosze i do 40 sktki na 100% będziesz na ulicy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jasność w Mroku 0 Napisano 1 godzinę temu Nie wiem jak ktoś, z tego co napisałam może wyczytać, że chodzi tylko o pieniądze. Nie chodzi, nie było by problemem, że tylko ja pracuje, gdyby on zajmował się domem. Ale to ja wracając z pracy musiałam gotować obiad, to ja sprzątałam, ja robiłam zakupy, to ja zajmowałam się dzieckiem i ogarniałam wszystkie sprawy. Planowałam wakacje i jeszcze musiałam się prosić żeby łaskawie z nami pojechał. On był wiecznie niewyspany, bo do domu wracał przeważnie po 3 w nocy, w dzień spał. Jego stała odpowiedź na wszystko, to nie chce mi się, albo właśnie miałem to zrobić, ale jak mi powiedziałaś, to już nie zrobię. Praktycznie nie spędzaliśmy razem czasu, bo on nie chciał, wolał gdzieś jeździć, gdzieś chodzić albo po prostu mówił żebym mu nie zawracała głowy. Myślałam, że ślub bierze się po to żeby żyć razem, ja byłam samotna. Jednocześnie cały czas zapewniał, że kocha, ale czy tak wygląda miłość. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jasność w Mroku 0 Napisano 1 godzinę temu 4 godziny temu, WychodzeNaChwile napisał: Nie musisz mieć siły. Po prostu nie masz wyboru. Twoje opcje to: - nic nie zmieniać - będzie tylko gorzej - napiszę czemu - wylogować się - dla Ciebie sprawa się rozwiąże ale zostawisz dziecko na pastwę losu - odejść - będziesz mogła poprawić los swój i dziecka, w najlepszym razie i męża Jedno i drugie: boisz się zmian i szukasz wymówek Skoro postawiłaś ultimatum i on zachowywał się jeszcze gorzej to ostatecznie potwierdza, że nie liczy się z Tobą. Jeżeli nie dotrzymasz teraz ultimatum to znaczy ,ze nie umiesz stawiać granic -> skoro nie masz granic to jego nadużycia wobec Ciebie tez nie mają granic On kiedyś da Ci w pysk i powie Ci ,ze i tak z tym nic nie zrobisz. Wylogować się - zostawisz dziecko jemu albo trafi do domu dziecka - tak czy siak dzieciak będzie mieć przerypane w życiu Odejść - jest taka nikła szansa, że to będzie jego dno czy on się od tego dna odbije czy je przebije to już zależy od niego samego, Jeżeli się nie otrząśnie po czymś takim to Twoje pozostanie tym bardziej nie miałoby sensu. Zacznij po prostu przygotowywać się do odejścia. Przemyśl co musisz zrobić, co Ci potrzebne, kto i czym powinien się zająć Nie znam go więc to musisz ocenić sama - czy można z nim o tym bezpiecznie porozmawiać - jeżeli nie grozi Ci krzywda fizyczna z jego strony to powiedz mu szczerze co czujesz. Chodzi mi o oswojenie go z myślą, że rozwód jest możliwy. Tak żeby i on zaczął nad tym myśleć - być może tak naprawdę dojdziecie do tych samych wniosków. Jeżeli i on dojdzie do wniosku ,ze Ciebie nie kocha to przynajmniej rozejdziecie się zgodnie. Wiem, że nie mam wyboru i że w końcu muszę coś z tym zrobić, bo coraz częściej nachodzą mnie myśli właśnie o "wylogowaniu". Poza dzieckiem nic mnie już tutaj nie trzyma. Żyję tylko dla niego. Gdyby z moim mężem dało się spokojnie porozmawiać, to było by dużo łatwiej. Ale niestety się nie da. Po tym jak postawiłam mu ultimatum zaczął mnie dosłownie dręczyć psychicznie, później tłumacząc, że to dlatego że mnie kocha, że już tak nie będzie, ale sytuacja się ciągle powtarzała, na razie od 2 tygodni jest spokój i w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Boje się z nim rozmawiać bo reaguje agresją, albo po prostu wychodzi. Ja już podjęłam decyzję, nie chcę z nim być, bo tego małżeństwa nie da się uratować, już za długo próbowałam. Gorzej z realizacją. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jasność w Mroku 0 Napisano 1 godzinę temu 4 godziny temu, Fifofa napisał: Weź idź do adwokata poradź się, on ci doradzi mają z takimi sprawami doświadczenie co masz zrobić i rozwôd. Jedyna opcja rozsądną z poradą prawna, tutaj profesjonalnej pomocy nie dostaniesz. Kasę masz to zapłać temu adwokatowi. Idź nie zastanawiaj i wszystko mu powiedz i spytaj jak masz to zrobić. Inne porady to o kant pupy jak tu incelle jakieś sflustrowane babony są. Od strony prawnej jestem w stanie to ogarnąć i wiem jak to wygląda. Niestety gorzej z psychiką, bo po prostu się boję. Nie mam nikogo z kim mogłabym o tym porozmawiać, nikogo kto by mnie poparł. Nie wiem jak postępować z dzieckiem, jak je na to przygotować i jak zminimalizować traumę. Nie wiem czy to jest normalna reakcja z mojej strony. Czy ja po prostu wiem, że i tak już nic dobrego mnie w życiu nie czeka i przez to tak ciężko mi się zebrać do działania. Jednocześnie ta sytuacja jest już dla mnie nie do zniesienia. Wracam z pracy niechętnie, bo boje się co się będzie działo w domu i czuję ulgę kiedy go nie ma. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach