Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sama28

DLACZEGO JESTEM SAMA???

Polecane posty

Gość ile minelo czasu
w niecale poltora miesiaca? hehe, az sie wydaje niemozliwe :D ale gratuluje :) tez jestem sam (w zasadzie prawie cale zycie) i jakos nie wyobrazam sobie, zebym za 2 miesiace mial miec dziewczyne :( ale troche to optymistyczne, ze w jednym dniu jestesmy sami a w nastepnym spotykamy tego kogos ;) moze i mi sie kiedys uda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka tematu
ile minelo czasu-> musisz wierzyć! powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile minelo czasu
szczerze mowiac, juz powoli przestaje wierzyc ;( zobaczymy, jak to dalej sie potoczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podniose

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorotka6
witam wszystkich ja jak myślę o swoim życiu, to aż mi się żyć nie chcę. Tym bardziej, ze mam już 30 lat i jestem sama... A najgorsze są te wszystkie uwagi ze strony rodziny ... Zawsze mi się wydawało, ze rodzina jest od tego, żeb człowieka wspierać w najtrudniejszych chwilach ... a tu proszę .. kończę, żeby nie zaczynać tak pesymistycznie dnia na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podniose2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taka se tam sama
Ponad miesiąc temu stuknęła mi trzydziecha. Nie robiłam karkołomnych podsumowań, choć z lekka przekartkowałam moją skromną kartotekę. Szkółka, studia, trochę siedzenia w domu bez pracy, jakieś dorywcze zajęcia, teraz nudna praca za biurkiem za małe pieniądze. W międzyczasie przelotne, płytkie kontakty z mężczyznami "nie mojego życia" (liczę ich na palcach jednej ręki), parę marnych imprez, ponad rok wyłączenia z życia na skutek depresji. Czy mogę powiedzieć, że mam już prosto z górki - do końca życia sama? Jestem pełna rozczarowań, jeśli chodzi o kontakty z ludźmi w ogóle, o damsko - męskich już nie mówię. I jakkolwiek cenię swoją samotność, to uwiera mnie ona... Mieszkam w zapadłej wsi w jeszcze bardziej zapadłym rejonie Polski., wszyscy "normalni" są zajęci, a przykro jest myśleć o sobie jako o odstającej, niepasującej, poza nawiasem. Tak, można zmienić nastawienie, ale przerwać błędne koło - to ponad moje siły :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowianka30
a taka se tam sama moge się podpisać pod twoją wypowiedzią choć może rózni nas tylko miejsce zamieszkania i to, że nie przechodziłam jeszcze depresji,,,,,co nie znaczy, że kiedyś mi się to nie zdarzy....chciałabym cię jakoś pocieszyć, ale sama siebie za bardzo nie potrafię, więc powiem tylko - że nie jesteś sama w tym co czujesz, myślisz,,,pozdrawiam cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BrunetkaWieczorowąPorą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmawiałam z nim
Problem jest taki, że niektórzy narzekają, ale gdy poda się im pomocną dłoń, zainteresuje losem, wciągnie w rozmowę to bardzo szybko milkną. Chyba wie o tym ktoś, kto tak postąpił. Nieładnie panie Biegnący....nie jest pan ideałem...ludzie nie są substytutami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety dla
niektórych są :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomii28
A mnie nie chce sie juz zyc... Czy to kwestia czasu? Nie wiem. Poprostu znudzilo mi sie juz wszystko. Nic mnie nie cieszy jedynie alkohol. "Why does my heart feel so bad. Why does my soul feel so bad..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PoProstuSzymon
To na pewno nie kwestia czasu. Sypnąłbym paroma moimi "złotymi radami" ale ludzie z reguły i tak ich nie słuchają... Co do mojej sytuacji to mam 28 lat, aktualnie jestem sam i nigdy nie byłem w jakimś bardzo długim związku, co najwyżej półrocznym. Od dłuższego czasu nie miałem kobiety na dłużej. Ale zasadniczo jest mi z tym dobrze. Niewiem jak to wyjaśnić. Lubię sam "potencjał" znalezienia kogoś :) Lubię to że mogę uśmiechnąć się do nieznajomej dziewczyny gdzieś w kawiarni i nie mieć wyrzutów sumienia. Poza tym lubię swoją niezależność a rzeczywiście dzisiejsze kobiety (a może zawsze tak było?) uwielbiają ingerować bardzo mocno w życie mężczyzn, zmieniać ich itd... a przy tym są... takie hmm "niedoskonałe" w mojej opinii. A te najbardziej wg mnie wartościowe po prostu wolę zostawiać w spokoju i z daleka od moich własnych "niedoskonałości"... Jedyne czego mi naprawdę brakuje jeśli chodzi ogólnie o kontakty z kobietami to po prostu sex. Taka jest cała prosta prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomii28
Wlasnie Szymonie. Nie byles w dlugim zwiazku. Ja mam za soba jeden 10 letni a drugi ponad roczny ale mam na mysli ten dluzszy. Kiedys pojechalem do niej i tak sobie siedzimy w domu i nagle dzwoni jej telefon. Okazalo sie, ze to jej kolega z pracy, ktory zaprasza ja gdzies do jakiegos lokalu. Wtedy ona mowi do mnie,ze wychodzi i zebym poczekal u niej w domu az wroci... Nawet nie masz pojecia jak ja sie poczulem... To tylko jedna taka historyjka i tutaj jest problem bo od naszego rozstania nadal ja kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam wrażenie, że Ci faceci, których szukacie (zaradni, mądrzy, czuli, wyrozumiali), \"łączą się\" z kobietami które ich niszczą. I nie ma równowagi - dobre kobiety i źli faceci, złe kobiety i dobrzy mężczyźni ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malina S
Witam, Niestety mam ten sam problem, mam 27 , wspaniałych przyjaciół, ale każdy związek to jakaś porażka, poznałam dwa miesiace temu faceta, cudownie sie zapowiadało dzwonił , zabierał do kina itd.. spotykaliśmy sie często,jego słowa że mu na mnie zalezy itp. bałam się zaangażować ale stwierdziłam może warto bo mu zalezy, stara sie i nagle bach przestał dzwonić odpowiadać na smsy, nie dobierał telefonu,twierdził że ma dużo pracy i nie ma czasu nawet zadzwonić pytałam co sie stało dlaczego? a on napisał mi koniec w smsie -jakaś masakra. Czasami się zastanawiam co jest ze mną nie tak, dlaczego mnie to spotyka, jestem wrażliwa czuła a zawsze spotykam emocjonalnych popaprańców :( Wszyscy wokół w związkach, same sluby a ja świadkuję im tylko. Jest mi źle -choć przyjaciele pocieszają że jeszcze spotkam ale ja już straciłam nadzieję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomii28
Hmm... mam juz dosyc tego wszystkiego. Brak mi slow zeby wyrazic to co czuje a z drugiej strony nie chce juz tutaj pisac bo i tak nie czuje ulgi. Wrecz przeciwnie mam tylko same... wspomnienia. Zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PoProstuSzymon
Ja tylko powiem że alkohol to chyba jeden z najgorszych możliwych sposobów na poprawienie sobie samopoczucia... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jamaica23
Ja mam tylko 22lata. Nie jestem samotna. Chciałam napisać o moim bracie. Był w 10-letnim związku i mieszkał z nią niemal od początku znajomości. Odeszła. W tym czasie po raz pierwszy widziałam jak brat płacze. Długo nie mógł się z tym pogodzić. Ale nie znosił samotności i żeby nie stać w miejscu, szybko ruszył w tango. Chociaż robił to tylko po to żeby stłumić pustkę. Poza tym ma już ponad 30 lat. Szybko znalazł odpowiednią dziewczynę. Wątpię że ja kocha. On po prostu nie chce być sam bo wtedy żyłby wspomnieniami. Z pewnością nie planuje założenia rodziny ale... w sumie nigdy nie wiadomo co się wydarzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miło, że jeszcze ktoś mnie pamięta. Szczęśliwa słusznie zauważyła, ze nasz topik (tak mogę chyba powiedzieć, bo pojawiłam się zaraz na początku) ma już 3 lata. Ależ ten czas leci. Wiele się przez ten czas zmieniło. Od nieszczęścia do szczęścia :) Czas płynie a problemy wciąż pojawiają się te same. Samotność to dla jednych problem dla innych błogosławieństwo. Na wszystko potrzeba czasu. Któraś z Was napisała, że cierpi po 2-letnim związku już 3 lata. Nie można pozwolić sobie na to by tracić cenny czas, który nam został dany na marnotrawienie go na cierpienia po byłym facecie nawet jeśli był „złoty”. Ja przeżyłam z facetem prawie 10 lat … ba nawet za niego wyszłam i to był największy błąd jaki popełniłam w życiu (a parę by się ich znalazło … zresztą kto się z nas nie myli w wyborach). Facet zabrał mi najlepsze lata młodości, których nikt mi już nie zwróci, ale czy to jest powód do tego by po nim rozpaczać w nieskończoność? Pewnie, że bolało jak cholera. Zawsze mi się wydawało, ze jak wyjdę za swoją wielką miłość to razem się zestarzejemy i będziemy patrzeć jak nasze dzieci zakładają swoje rodziny a tu niespodzianka. Dręczenie psychiczne, zdrada itd., itp. Podjęłam decyzję by odejść, ale to nie było takie łatwe. Nagle ze wszystkim zostałam sama. Jedna pensja i brak dachu nad głową. Nie mogłam się odnaleźć w nowej sytuacji. Nawet próbowałam ratować małżeństwo, które i tak nie miało szansy na powodzenie. Rozwód … niekończący się koszmar, przykrości, które robił mnie i moim bliskim a ja i tak nie potrafiłam go znienawidzić. Po 1,5 roku ulga, uwolniłam się od niego choć tylko pozornie bo wciąż czułam się zaszczuta i zastraszona (zresztą do tej pory zdarza mi się zapomnieć jak się oddycha gdy na ulicy mijam kogoś kto jest do niego podobny). Lęki, obawy i tęsknoty niestety nie chcą zniknąć jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki, ale trzeba nad tym pracować i nie poddawać się. Po pierwsze należy sobie uświadomić w czym ten człowiek był tak naprawdę dobry i czego nam najbardziej zabrakło wraz z jego odejściem. I nagle okazuje się, że wcale taki „złoty” to on nie był. W końcu skoro wylewałam przez niego tyle łez to musiał mnie czymś krzywdzić. Zatem jaki z tego wniosek? Skoro mnie krzywdził to, dlaczego mam za nim tęsknić. I na sercu robi się trochę lżej. Jednakże jest jeszcze samotność, która rozsiadła się w naszym życiu. Myślę, że trzeba się z nią oswoić, bo im bardziej się szarpiemy tym bardziej boli. Szukanie w takim okresie kogoś, kto zapełni nam pustkę jest bezsensowne, bo i tak jest skazane na porażkę. Skoro nie potrafimy żyć sami ze sobą to czy potrafimy żyć pod jednym dachem z kimś? Jedni potrzebują więcej inni mnie czasu by strawić zło, które go w życiu spotkało a tylko gdy oczyścimy dusze z żalu, nienawiści, pretensji i łez zapanuje w niej spokój i będziemy gotowi by wpuścić w nasze życie drugą osobę. Każdy z nas ma wzloty i upadki. Szczęście bywa przekorne i im bardziej go szukamy i pragniemy tym bardziej się ono przed nami chowa. Najlepiej chyba nauczyć się żyć własnym życiem a reszta przyjdzie sama w odpowiedniej dla nas chwili – nawet gdy sami w to czasami zaczynamy wątpić. Ja też szamotałam się z bezsilności, samotność gryzła a życie nie chciało się dać z dnia na dzień posprzątać. Na wszystko przychodzi czas. A mężczyzna? Pojawił się sam, gdy przestałam szukać. Wpisał w wyszukiwarkę GG wiek między 25 a 30 lat i wcisnął „wyszukuj” i byłam na pierwszej stronie wyszukanych kontaktów. Zaintrygował go mój opis i odezwał się do mnie. I tak rozmawialiśmy ze sobą prawie codziennie przez pół roku nie wiedząc jak wyglądamy. Po pół roku przyjechał na spotkanie ze mną z pięknym bukietem róż. Zaakceptował moje wady i zalety. W tym roku minęły dwa lata jak jesteśmy razem i nawet odległość 200 km nie jest dla nas problemem. Nigdy nie wiesz kiedy dopadnie Cię Twoje szczęście. Zatem głowa do góry, żeby nie przeoczyć czegoś ważnego :) No to mnie trochę poniosło ;) Życzę wszystkim miłego popołudnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmyslowa- piekna jest ta Twoja historia .... :) Pewne wspolne elementy moge tez zauwazyc u siebie.... Ja powoli zaczynam tracic nadzieje ... Wiem, mam dopiero 26 lat i cale zycie przede mna...ale zycie jak narazie przysparza mi samych rozczarowan ...Wyszlam za maz bardzo mlodo , po 2 latach nastapil koniec malzenstwa ... potem 1,5 roku dochodzilam do siebie...Bo poza praca i uczelnia, nie wychodzilam z domu, bo nie mialam po co . Nie widzialam sensu... Siedzialam w domu i plakalam ...Tez zostalam z jedna pensja, tylko ze z kredytem za mieszkanie do splacenia ... Jest ciezko, nie ukrywam ... Pozniej poznalam faceta ... po jakims czasie wyszlo na jaw ,ze ma zone :( ... \"Zapomnial\" mi o niej wspomniec.... Kolejny tez okazal sie klamca - klamal na kazdy temat - nawet podal mi zmyslone imie...:O - tego pozbylam sie expresowo i nawet za bardzo nie cierpialam ... Kolejny ..powiedzial mi wprost ,ze nie nadaje sie do stalych zwiazkow...ze mozemy sie spotykac \"bez zobowiazan\" ... :( Nie pisze tu o znajomosciach, ktore sie konczyly po 1 randce ... albo zaraz po tym jak facet nagle przestaje sie odzywac... Tez czesto zadaje sobie pytanie \"dlaczego ja\" ? i \"ile jeszcze\" musze przezyc zeby w koncu byc szczesliwa ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milo sie czyta wasze historie. Kazda z nas ma podobne problemy,ale ja na szczescie nie wyszlam za maz za nieodpowiedniego faceta. Jetem sama i ciagle mam nadzieje,ze znajde milosc na cale zycie. Ale czytajac wypowiedzi mezczyzn zaczynam w to watpic. Szymonie chyba nie jestes odosobniony w swoich pogladach. Mam wrazenie,ze wiekszosc z was lubi niezaleznosc. Smutna jest prawda,ze najbardziej brakuje Ci sexu. Ja zazwyczaj mam \"szczescie\" trafic na takich facetow. Mam inne podejscie do zycia wiec znajomosc szybko sie konczy.Zycze Ci zebys sie zakochal:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aalex
Witajcie Kochani:) Dziś w pracy spokój, więc postanowiłam sięgnąć w przeszłość i poczytać stare posty... Ponad rok temu wszystko toczyło się w zawrotnym tempie, dziś po tym czasie mogę z czystym sercem powiedzieć: nie żałuję niczego:) Zaklimatyzowałam się tu bardzo szybko, w międzyczasie zmieniłam pracę, jedynym problemem jest to, że nasze starania o dzidzię kończą się niepowodzeniem... Wierzę jednak, że wkrótce się uda:) Generalnie wszystko układa się bardzo dobrze:) Pozdrawiam Wszystkich bardzo gorąco!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na poprzedniej stronie ktoś napisał, ze starał się wyciągnąć do mnie pomocną dłoń a ja przestałem się odzywać... Nie wiem kto to napisał, ale mogę domyślić się kto... dlatego, że właśnie prawie z nikim nie utrzymuje ostatnio kontaktu. Wiem, że to nie ładnie... ale ilu z was przyzna, że stale utrzymuje kontakt ze wszystkimi co do nich piszą? Już kilka razy pisałem, ze nie jestem ideałem, kiedy niektóre tu osoby pisały, ze niby fajny ze mnie facet. W przeciągu 2 lat wiele razy spotykałem się z dziewczynami z internetu ze stron randkowych. Kiedy czułem, że nic z tego nie będzie to ucinałem znajomość. Miło z mojej strony, czy nie? A może lepiej byłoby dawać im nadzieję na nic? Prawdę mówiąć, to ograniczam jak mogę ostatnio kontakt z kobietami. To jest niebezpieczne i można kogoś nieświadomie zranić. Jestem facetem który jest otwarty i przyjazny, lubi rozmawiać, słuchać, ale jeżeli mocno zbliżam się do kogoś, to nie znaczy, że chciałbym czegoś wiecej niż tylko przyjaźni. Kilka miesięcy temu w ten sposób kogoś zraniłem, i kilka lat temu, i już tak nie chcę. Jestem ostrożny. Bardzo mi brakuje kontaktu z kobietami, bo najlepiej mi się z nimi rozmawia i rozumie, ale ograniczam go jak mogę. Może to zszokuje niektórych, ale od dłuższego czasu utrzymuje bardzo bliskie kontakty z dwiema dziewczynami, które są... w związku. Nie interesują ich faceci i to jest boskie!!!:) W końcu możemy swobodnie rozmawiać i zachowywać się bez żadnych podtekstów. Zresztą nie na darmo mówi się, ze dla kobiet najlepszym przyjacielem jest gej. I vice versa:) A tak poza tym, to wróciłem po prawie 3 tygodniowym urlopie z wielkiej wyprawy dookoła Tatr:) Wyruszyłem na rowerze z Nowego Targu potem w stronę Piwnicznej, dalej Spisski Hrad (wielki piękny zamek), a potem słowackie Tatry i wróciłem z drugiej strony do Zakopanego. Razem 518 km:) Było bosko. I przepraszam jeśli się do kogoś nie odzywałem, bo nawet mama nakrzyczała na mnie, że nie dawałem znaku życia:) Zresztą podczas tej wyprawy wydarzyło się coś niesamowitego, o czym chciałem Wam napisać, ale już mi się odechciało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biegnacy z wilkami fajnie,ze do nas wrociles:) Czasami warto byc z kobietami szczerym. Ja wole gdy facet powie mi otwarcie,ze nic z tego nie bedzie niz urywa kontakt bez slowa wyjasnienia. Biegnacy czekam na opowiesc co wydarzylo sie podczas wyprawy:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość del_del
Biegnący, chyba o to ci chodzilo żeby wzbudzic nasza ciekawosc i znowu zamilknac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola1
hej jedyne co mogę napisać to jedynie to ze miłość nadejdzie w najmniej spodziewanym przez Ciebie momencie! z całego serca życze Ci szczescia !!! pozdrawiam i trzymam kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola1
te słowa kierowałam do autorki tematu !! acha pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×