Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sama28

DLACZEGO JESTEM SAMA???

Polecane posty

Gość elv
daj mi swojego maila. piotr.elv@poczta.fm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1970
witam was wszystkich ja jestem sama bo tak chciał los mąż mój zmarł nie wiem czy kiedykolwiek będę z kimś nie mogę sobie wyobrażić przy sobie inną osobę ale samotność boli bardzo boje się samotności bardzo teraz mam dzieci ale co będzie pożniej nie wiem .boje się obcych ale nie chciałabym być sama czy to nie jest chore chyba tak sama już nie wiem .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1970
witam was wszystkich ja jestem sama bo tak chciał los mąż mój zmarł nie wiem czy kiedykolwiek będę z kimś nie mogę sobie wyobrażić przy sobie inną osobę ale samotność boli bardzo boje się samotności bardzo teraz mam dzieci ale co będzie pożniej nie wiem .boje się obcych ale nie chciałabym być sama czy to nie jest chore chyba tak sama już nie wiem .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1970
witam was wszystkich ja jestem sama bo tak chciał los mąż mój zmarł nie wiem czy kiedykolwiek będę z kimś nie mogę sobie wyobrażić przy sobie inną osobę ale samotność boli bardzo boje się samotności bardzo teraz mam dzieci ale co będzie pożniej nie wiem .boje się obcych ale nie chciałabym być sama czy to nie jest chore chyba tak sama już nie wiem .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1970
witam was wszystkich ja jestem sama bo tak chciał los mąż mój zmarł nie wiem czy kiedykolwiek będę z kimś nie mogę sobie wyobrażić przy sobie inną osobę ale samotność boli bardzo boje się samotności bardzo teraz mam dzieci ale co będzie pożniej nie wiem .boje się obcych ale nie chciałabym być sama czy to nie jest chore chyba tak sama już nie wiem .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariusz 27
Odpowiem scisle i na temat.Popieram cie w 100% i jestes zajefajna osoba poniewaz szanujesz siebie , wiesz czego oczeklujesz od zycia lecz w dzisiejszych czasach ciezko jest odnalezc osobe ktora rowniez tak mysli.Ludzie zaczynaja patrzec tylko na dobra materialne po co mi zona ale fajnie pozwiedzam sobie Swiata nie bede wydawal na rodzine kasy itd.Ja mam tez taki problem marze i snie nocami zeby byc z Ta jedyna na zawsze lecz niestety wiekszosc kobiet ma podejscie ulotne do tych spraw.P.S.jestem przystojnym facetem niezaleznym lecz niestety samotnym.Napewno odnajdziesz tego jedynego z calego serca ci tego zycze, a nie ukrywam ze chcial bym byc nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biegnący z wilkami...
Nie sądziłem, że to napiszę tu kiedykolwiek... Nie jestem już z tą kobietą, o której tyle pisałem kiedyś... Nie znalazłem jednak swojego szczęscia, jak ktoś tu zapytał:( Czuję wielką pustkę w sercu... straszne zmęczenie tym życiem.... Jak bardzo brakuje mi tego optymizmu, którym tu tryskałem kiedyś... Wiary, ze wszystko będzie dobrze... Muszę jakoś to przetrwać... może jak przyjdzie wiosna... I tylko ten strach w sercu, czy jeszcze będę się potrafił śmiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superneti
ja od dzis jestem sama czuję to samo co ty czas leczy rany ale trzeba to przetrwać przeczekać cięzko - bardzo ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydula*****
Jest nas wiecej ... Też nie znalazłam szczęścia... a myślałam że w końcu do mnie zapukało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superneti
odeszłam parę miesięcy temu od faceta kata bił, mnie poniżał, itd. zdobyłam się na to.... niedawno poznałam kogoś... wydawał sie odpowiedzialny, dobrze sie rozumieliśmy, aż nagle coś pękło... zostałam sama.... mam dwoje małych dzieci chciałam miec normalną rodzinę-zacząć nowy rozdział. znów się nie udało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kmdr
Hey, moze was troszke zaskocze... Jako zem mlody byl to i glupi (choc nadal jestem mlody - nie cale 20 lat :D ), zakladalem ze nigdy nie bede chciał mieć żony, dzieci, rodziny. A bo to pieniądze, strata czasu, bla bla bla. Chyba dojrzałem, myślę już poważnie (nawet teraz), czy przy sprzyjającym losie nie chajtnąć się w dość młodym wieku.. Żyję marzeniami, chcę wstąpić do Marynarki Wojennej, być mundurowym i mieć swą lubę, która będzie czekać z utęsknieniem na swojego męża.. i vice versa. Ahh cóż ze mnie za romantyk :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim by upłynęły one w zdrowiu i spokoju, w dobrej i miłej atmosferze, ze smakołykami na stole i prezentami pod choinką :) Biegnący Przykro mi z powodu tej kobiety. Nie zapominaj jednakże, że cierpliwośc jest cnotą a los przeróżnie potrafi się plątać nim wyjdzie na prostą. Wiesz jak mówią ... święta, świeta i po świętach, zaraz przyjdzie nowy rok i tylko patrzeć jak nastanie wiosna i za oknem i w sercach :) Fajny facet z Ciebie - nigdy o tym nie zapominaj :) Do bywalców Raz jest lepiej, raz gorzej. Raz czujemy szczęście. Innym razem ktoś nas rani. Czasm przychodzi nam czekac na szczęście chwilę a czasem trwa to (jak nam się wydaje) w nieskonczoność. Zawsze warto mieć nadzieję i wyciągąć nauki z tego co nas spotyka by móc później w pełni docenić i cieszyć sie szczęściem, które otrzymujemy. Pozdrawiam wszystkich ciepło i świątecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguska_78
Hej; A mnie zabrakło sił do bycia silną. Mam złamane serce. Mężczyzna, którego pokochałam całym sercem rozmyslił się, już nie chce być ze mną, tzn.chciałby, ale bez zobowiązań, to najbardziej okrutne słowa jakie może usłyszeć zakochana kobieta. Świat stracił kolory. A ja nawet nie czuje złości, tylko wielką przykrość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama-ale dama
ja uświadomiłam, że przez całe swoje życie bylam sama. nawet jak bylam z kimś, to tez tak jakby sama, taka ze mnie Zosia-samosia. juz nie wiem, co lepsze, byc z kims i czuc sie osamotnionym w tym? czy byc samej i ok. trudno, polegac tylko na sobie. kiedy bylam z rodzina, bylam bardziej dla niej, niz z nią, sama mozolic sie musialam, bo raptem ktos zapominal chcec lub potrafic, lub gubil motywacje. I tak w tej samodzielnym byciu na sluzbie kazdego, stwierdzilam, ze jestem sama jak palec. i wiecie co bolalo najbardziej? ze nie mam komu? ale ten stan wcale okazuje sie nie taki zly. czas wiec nauczyc sie być pelnowartosciowym czlowiekiem bez wzgledu na ilość i jakosc wykonanej pracy na rzecz czyjąś. myslę, ze samotnosc dotknela tych wszystkich, ktorzy byli gotowi poswiecic siebie komus drugiemu , stawiajac dobro innych ponad swoje. a że czas to zmienic, trzeba sie zatrzymac, i spojrzec na siebie jak na przyjaciela a nie robota pozytecznego spolecznie wedlug wskazań norm spolecznych systemu, bo to jest bardzo zle i trzeba sie od tego uwolnic w koncu. bądźcie w tej samotnosci radosni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguska_78
Ja zawsze myślałam, że miłość to w pewnym sensie poświęcenie, oddanie się drugiej osobie w pełni, bo czy jeżeli jest inaczej to bycie razem ma jakiś sens? Jak długo można być samemu i gdzie jest źródło skąd można czerpaś siły na dalsze, dobre życie jak ma się złamane serce? Potrzeba bycia z drugą osobą jest najzwyklejszym powołaniem człowieka....ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_mam_pomysłu_na_nicka
biegnący będziesz sie jeszcze szczerze śmiał i to szybciej niż myślisz, potrafisz przecież, a poczucia humoru nie traci się tylko czasem sie ono chowa ;) ps. wybacz ten personalnie skierowany tekst, ale zaglądam tu czasem (baaardzo czasem) i trochę Ciebie poczytałam też (dawno dawno temu nawet popisałam sobie tu trochę, wtedy pomysł na nicka miałam) ps2 Kadarka, Zmysłowa fajnie was tu ciągle widzieć :) ps3 czy superneti to neti??? pozdrawiam serdecznie :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :-) Gdzie się wszyscy podziali? Dajcie znać co u Was? Pozdrawiam ciepło wieczorową porą :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Dziekuję bardzo za wsparcie! I cieszę sie, że czasem ktoś jeszcze tu zagląda, jak Zmysłowa:) Co u Ciebie, czy już mieszkacie razem w jednym mieście? U mnie trochę lepiej. Ale muszę przyznać, że dopadł mnie straszny kryzys. Uświadomiłem sobie bardzo wiele spraw o samym sobie. Jeszcze pól roku temu myślałem, że jestem fajnym facetem z planami na przyszłość.. A teraz widzę jak bardzo jestem inny, jak ciągnie się za mną moja bardzo dawna przeszłość, ile lęków, często jeszcze z dzieciństwa, taszczę za sobą stale... Ale teraz już to wiem. Tyle dobrze. Choć bardzo słaby i zlękniony o przyszłość, to mogę tylko już odbić się od dna w górę. Gorzej być nie może. Zagościł we mnie jakiś strach... jak ułożę sobie życie, czy spotkam jeszcze kogoś.. czy będę miał dzieci i własną rodzinę...itp. Przestałem prawie się uśmiechać.. tylko w pracy wśród kolegów. Kiedy idę po ulicach, patrzę na szczęsliwe twarze par, matek z dziećmi i ojców, chce mi się płakać...:( Mój odwieczny optymizm, nawet w trudnych chwilach, które miałem dawniej, zniknąl gdzieś zupełnie. Nic. Ciemność. Ale układam się na nowo. Zmieniam tryb życia. Więcej sportu, ksiązek..mam pewne małe marzenia, które chcę zrealizować. Może jak przyjdzie wiosna i słońce, to będzie dobrze. Dużo lepiej. Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polkaaa
mam podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scarlett poszukują Rhetta
Witam wszystkich forumowiczów tego topicu. Muszę przyznać, że z ogromnym zinteresowaniem prześledziłam Wasze losy. Znalazłam tu tyle cudnych opowieści, za którymi kryją się wspaniali ludzie. Żałuję tylko jednego - szkoda, że tak późno tu trafiłam..., ale może nie wszystko jeszcze stracone? Ja wciąż zadaję sobie pytanie założycielki topicku "dlaczego jestem sama?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scarlett poszukująca Rhetta
Witam wszystkich forumowiczów tego topicu. Muszę przyznać, że z ogromnym zinteresowaniem prześledziłam Wasze losy. Znalazłam tu tyle cudnych opowieści, za którymi kryją się wspaniali ludzie. Żałuję tylko jednego - szkoda, że tak późno tu trafiłam..., ale może nie wszystko jeszcze stracone? Ja wciąż zadaję sobie pytanie założycielki topicku "dlaczego jestem sama?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguska_1978
Biegnący z wilkami...skontaktuj się ze mną, proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ze mną ktoś porozmawia ? Bo na nikogo nie moge niestety liczyć albo raczej ja boje sie komukolwiek zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka_1978
Hej; Zaczęłam czytać od początku wpisy na tym forum, jeszcze nie wszystko udało mi się przeczytać, ale to tylko kwestia czasu. Wiecie co jesteście niesamowici:) Jestem teraz w beznadziejnej sytuacji, bardzo brakuje mi kogoś bliskiego, jestem sama, ale budujące jest to, że niektórym stąd udało się zbudować na nowo życie zwłaszcza to uczuciowe. Ostatnio widze, że wpisy są coraz rzadsze, ci co odnaleźli swoje szczęście są wytłumaczeni;) ale nie uwierzę, że nie ma ludzi, którzy żyją aktualnie \\\"w dołku\\\" podobnie jak ja. Reaktywujmy trochę to forum, odezwijcie się, pomóżmy sobie nawzajem. Po co tworzyć nowe forum, tutaj jest tak dobrze, wśród tylu ludzi, którzy pełni zrozumienia zostawili swoje komentarze, kto wie co z naszych rozmów może jeszcze wyniknąć, może kolejne 4 lata;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka_1978
Witajcie ponownie, Kaaaatol czy Ty tylko reklamujesz, czy to produkt sparwdzony, wypróbowany, pewny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka_1978
Ech, dzis juz nikt nie chce się odzywać, ja tez pojde spac, chcialabym zasnac i juz nigdy wiecej sie nie obudzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cóż zrobić...
Najgorsza jest samotność we dwoje... zasypiamy razem, śpimy w jednym łóżku pod osobnymi kołdrami, na dwóch krańcach , on już na mnie nie patrzy nie dotyka mnie.nie rozmawiamy nie wychodzimy razem.mam dopiero 25 lat, może nie jestem już tak super atrakcyjna jak przed porodem ale zawsze myślałam że liczy się coś więcej...czuje się taka bezsilna.. jakbym była niewidzialna...i wiem że albo będę znosić tę samotność we dwoje albo samotność w pojedynkę co wybrać?? Co rano budzę się z nadzieją że coś się w końcu zmieni a życie ucieka..czas płynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja historyja
Czesc! Mnie wlasnie dzisiaj ta mysl nie daje spokoju.... dlaczego jestem sama? wiec tak... 3 lata temu zakonczylam megatoksyczny zwiazek, a ktorego wyszlam czujac sie jak stara, sciorana szmata, bez krzty energii zyciowej.. Jak sobie doslownie w tej chwili mysle to wyglada na to, ze wychodzac z jednych chorych schematow wpakowalm sie w inne albo dazac do normalnosci z jednej skrajnosci przeszlam w druga skrajnosc. Chodzi o facetow. Przedtem, za czasow megotoksycznego typa bylo ze mna cos bardzo nie tak, bo w ogole nie szanowalam siebie, pozwolilam traktowac sie jak szmate. Nie szanowalam swoich uczuc, dobrego samopoczucia, tego, co soba reprezentowalam, swoich staran, swoich planow, dazen, szans, fajnych perspektyw- ogolnie SIEBIE i tego, czego bylam warta. W tamtym czasie nie potrafilam sama przebywac w domu, bo natychmist dopadaly mnie doly i niepokoj. Teraz tak juz nie jest. Po tym, co przezylam, rzeczywiscie duzo sie zmienilo. Wiadomo, ze kazdy jednak patrzy ze swojego punktu widzenia, ale staram sie byc jak najbardziej uczciwa w swoich przemysleniach, jak tylko moge. Od tamtego czasu wzrosla moja pewnosc siebie, odwaga, nauczylam sie oczekiwac, a czasem nawet zadac. Nauczylam sie prowadzic trudne rozmowy, negocjowac, a nawet manipulowac jak trzeba (naprawde nie wykorzystuje tego, chyba, ze stoje pod sciana..). Zerwalam kontakt z niektorymi znajomymi, bo w koncu ujrzalam, na czym tak naprawde polegaly nasze ´´przyjaznie´´- na zaleznosci od tych osob i potrzebie bycia wysluchanym. Potrzebowalam tak bardzo ludzi wokol siebie, ze o ile oni chcieli ze mna przebywac, to mnie sie juz wydawalo, ze to przyjaciele. Wszyscy wokol uwazaja mnie za silna, a nawet bardzo silna osobe, nie raz slyszalam, ze inni nie byliby w stanie dokonac tyle co ja i nie wiedza jak ja to robie- chodzi przede wszystkim o studia i o to, ze dalam sobie rade, kiedy inni wymiekali majac polowe tych obowiazkow, co ja. Rzeczywiscie przyznaje, ze moje nastawienie na cel i umiejetnosc jego realizacji staly sie naprawde niezle (zreszta z tym to chyba nigdy nie mialam problemow) i trudno byloby mi wymienic cos, czego naprawde chcialam i nie dostalam. W niejednej juz sytuacji trafily mi sie typy, ktore chcialy mnie zniszczyc, niektore byly calkiem silne, ale jak na razie wszystkie podwijaly ogon i musialy odejsc z niczym. Co do facetow - sa rowniez widoczne zmiany. Trzymam dystans, mysle logicznie, patrze i wyciagam wnioski, nie wpakowalam sie od dawna w zadnego byle jakiego faceta. Jak jakis nieciekawy typ trafil sie na mojej drodze to kiedy stawalo sie to widoczne czy ewidentne- zalatwialam sprawe tak jak powinnam, bez oszukiwania sie i przeciagania sprawy w nieskonczonosc. ALE! Patrze teraz dookola na moich znajomych i wiekszosc z nich jest w szczesliwych, udanych zwiazkach, duzo osob wzielo w ostatnim czasie slub, duzo znalazlo swoje polowki. A ja?? A ja NIE. I teraz pytanie- czy dlatego, ze nie nadszedl na to czas? Dlatego, ze jeszcze nie osiadlam na stale w zadnym miejscu i poniewaz ciagle sie przeprowadzalam i podrozowalam to nie byl dobry czas? Jest to jedna mozliwosc. Ale jest tez druga i do niej coraz bardziej sie sklaniam. Czy czasem nie stalo sie tak, ze poniewaz kazdy dotychczasowy zwiazek byl do niczego, w efekcie mnie ranil i po pewnym czasie dostrzegalam, w jakich beznadziejnych facetach bylam zakochana, to czy czasem nie przestalam wierzyc w to, ze naprawde udany zwiazek, oparty na szczerosci, wspolnych dazeniach, oddaniu i prawdziwej bliskosci jest mozliwy? Ja rozumem oczywiscie wiem, ze jest mozliwy. Co wiecej, chyba zazdroszcze osobom, ktore takie zwiazki zdolali zbudowac. Zauwazylam ostatnio, ze prawie wszystkich facetow na swojej drodze uwazam za niewystarczajaco dobrych, no moze oprocz tych zajetych, no ale z tego az nie da sie nie zauwazyc, ze nie dopuszczam do siebie zadnych facetow, z ktorymi bylaby szansa na udany zwiazek. Tlumacze sobie, moje kolezanki tez mi to mowia, ze po prostu jeszce nie spotkalam tego swojego jedynego. Moze. Niemniej jednaj, ja mam coraz silniejsze odczucie, ze za tym kryje sie cos wiecej. Ostatni facet, ktorego twierdzilam, ze kocham zniknal z mojego zycia 2 lata temu. To jest duzo czasu i nie wierze, ze przez ten czas nie spotkalam nikogo, z kim moglabym byc szczesliwa, a skoro go nie dostrzeglam to najbardziej prawdopodobne mi sie wydaje, ze zbudowalam w sobie jakas blokade. Nie wiem, czy jest to strach przed zaangazowaniem, bo przeciez wyuczone mam juz, ze faceci, z ktorymi sie wiaze nie odwzajemniaja moich uczuc, nie zalezy im wystarczajaco i wszystko sie sypie. Czy wmowilam sobie, ze wszyscy sa nic nie warci, czy wygodnie jest mi stwierdzic, ze przyjdzie czas.. Czy wszystko razem stworzylo wokol mnie taka bariere, ze od dawna niby nie czulam sie zraniona przez zadnego faceta, ale tez czuje , ze zaczyna mnie ranic i martwic brak faceta, mojego zainteresowania i zaangazowania.. Nie wiem, czy nie wkrecilo mi sie cos na zasadzie, ze ja na takie szczescie nie zasluguje, ze inni moga miec dobrze, a ja nie? Czy stad ta zazdrosc? Bo czuje, ze innym sie udaje a ja jakby nie mam na to szans? Ja oczywiscie logicznie to wiem, ze to nie jest tak, ze ja jestem gorsza i dlatego nie mam szans, ja sie boje, ze to co sie we mnie chyba zrodzilo moze mi to uniemozliwic.... Poniewaz na 90% sklaniem sie do wersji o blokadzie to teraz pytanie- CO Z TYM ZROBIC? Ja juz naprawde chce miec bliska osobe, z ktora bede miala prawdziwe porozumieniai to bedzie to TO. Czy ktos przezyl cos podobnego? czy ktos to rozumie i moglby mi cos doradzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja historyja, Nie wiem czy ktoś tu odpisze, wszyscy prawie zapomnieli o tym topiku, wielu pewnie nie chce wracać do tego. Może ktoś jest dalej samotny z dawnych bywalców... ja teraz tak... Mnie tez trudno teraz sie zaangażować... ale wiem, ze jak coś nie przełamie się we mnie, to zostanę sam do końca życia... Ufać, wciąz ufać w ludzi i jak najmniej oczekiwać, to jest najważniejsze. Oczekiwania wobec drugiej osoby zabijają uczucia. We mnie jeszcze malutka iskierka nadziei tli się, że jeszcze spotkam miłość... Jest mi coraz lepiej, wiecej sypiam, prawie normalnie, bo miałem przez 2 miesiace straszną bezsenność. Przyjaciele baardzo pomagają, zarażają optymizmem i uśmiechem:) Uśmiecham się powoli coraz częsciej. Kochać siebie i świat, ludzi wokół. A miłość przyjdzie sama..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×