Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Seńiorita

Czy warto emigrować?Czy nie żałujecie?

Polecane posty

Gość Seńiorita

Wiem że takich topików jest juz dużo ale zapytam jeszcze raz.Kochani jak wam sie żyje zagranicą? Czy warto emigrować? Cały czas słysze o rozdarciu i tęsknocie za krajem. Własnie skończyłam studia jestem na rozdrożu życia :) Mam okazje wyjechać z Polski.Nie wiem czy warto, wbrew pozorom wcale nie jest łatwo. Z drugiej strony nie mam nic do stracenia ale jak czytam o tej tęskoncie za krajem, poczuciu obywatela drugiej kategorii.Napiszcie jak jest z wami, czy jestescie szczesliwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szwedka
Na poczatku zawsze jest trudno, ale duzo zalezy od nastawienia. Mialam 15 lat jak wyemigrowalam z kraju i uwazalam wtedy ze jestem najnieszczesliwsza osoba na swiecie. Po dwuch latach nieustannej nauki jezyka zaczelam rozmawiac i nabralam pewnosci siebie. Teskonta za krajem a raczej rodzina -bywalo roznie. Wszystkie swieta przez pierwsze lata spedzalismy w kraju, kazde wakacje. Teraz mam swoja rodzine i codzienne sprawy wiec juz nie mysle tyle i nie tesknie do kraju a z rodzina mam kontakt co dzienny. Jestem szczesliwa i juz od wielu lat nie czuje sie jak czlowiek drugiej kategori- zapracowalam sobie na to. Teraz jak jade do kraju to czuje sie tam jak obcokrajowiec. 24 lata w Szwecji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Seńiorita
Dzieki Szwedka za odzew :) Właśnie mam okazje wyjazdu do Skandynawi a mianowicie do Danii, mam tam rodzine więc to jakis plus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szwedka
To masz polowe problemu z glowy a reszta to tylko Twojenastawienie do zycia ogulnie. Dania fajny kraj i mili ludzie, lekko belkocza ale idzie ich zrozumiec. Zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola80
Ja wyjechalam. Jest ciezko, czasami bardzo ciezko, ale nie zaluje swojej decyzji. Czy tu zostane, jeszcze nie wiem, moze pojade gdzies indziej. Bo ja z tych co ich zawsze nosi:) Dla tych co sie zastanawiaja czy wyjechac polecam ponizszy artykul: Chorzy na emigrację O tym się głośno nie mówi. Choroby psychiczne u emigrantów mogłyby zburzyć wiele polskich mitów o dobrodziejstwach czekających na Zachodzie Pakujemy swoje życie do walizek, wierząc że czeka na nas kraj spełniających się marzeń. Jesteśmy w stanie zmierzyć się ze wszystkim: nowym językiem, kulturą, klimatem. Tylko nie z samym sobą... Wszyscy wjeżdżamy do nowego kraju z bagażem pełnym nadziei. I nieważne, czy chcemy poprawić swoją sytuację ekonomiczną, jedziemy za „głosem serca“ czy podejmujemy naukę na zagranicznym uniwersytecie. Wprawdzie już w Polsce pojawiają się pierwsze obawy, ale skutecznie je od siebie odganiamy. W końcu nie jesteśmy pierwsi, nie ostatni. (...) zaczynamy powoli rozumieć, że dom, przyjaciele, rodzina - wszystko zostało w Polsce. I że wcale nie jesteśmy „u siebie“...Emigracja - amputacja?- Kiedy o stresie emigracyjnym mówię do amerykańskiej publiczności, staram się uświadomić im, czym jest stres emigranta. Mówię wówczas: wyobraźcie sobie, że zostaliście wybrani do sztafety w stylu klasycznym na zawody, w których bierze udział wasz uniwersytet. Potraficie pływać tylko żabką, i to tylko tak sobie. Lub, że wasze magisterium zostało zignorowane i zaproponowano wam rozpoczęcie studiów licencjackich. Lub, że jesteście imigrantami w Stanach Zjednoczonych, którzy niedawno przybyli z Polski - tłumaczy profesor Janusz Wróbel. Stres, o którym mówi jest zdaniem specjalistów porównywalny do utraty kogoś bliskiego, w przypadku emigrantów tym bliskim jest cała jego przeszłość, tożsamość i znany porządek świata.Na początku naszego emigracyjnego życia staramy się zachować dwa światy - ten zostawiony w Polsce i ten, do którego przybyliśmy. Próbujemy tą „ziemię obiecaną”- Austrię, Amerykę, Anglię...- dopasować do naszych wyobrażeń, systemu wartości. Takie rozdwojenie bywa jednak niebezpieczne. Stajemy się coraz bardziej sfrustrowani, bowiem obrazy, które nosimy w sobie, nijak się mają do otaczającej rzeczywistości. „Ani płynność i znajomość języka, ani stała praca na stanowisku odpowiadającym kwalifikacjom i wykształceniu, ani wejście w nowe społeczeństwo za pomocą małżeństwa z tubylcem (co w rzeczy samej wydaje się być wielką premią) nie zapewniają emigrantom pomyślnego życia na emigracji i tym bardziej nie gwarantują bezbolesnego przejścia z jednego społeczeństwa w drugie”.Musi boleć - jednogłośnie potwierdzają eksperci. Czasami ból ten jest jednak nie do opanowania... Gdy boli życie„Najpierw emigrantom coraz bardziej obce staje się ciało; mają bóle w krzyżu, skurcze w mięśniach, kolki w piersiach. Miewają nieuzasadnione napady lęku, niepewności, obaw. Boli ich często głowa, przeziębiają się raz po raz, chorują na coś, o istnieniu czego dowiadują się po raz pierwszy od lekarza, który stawia diagnozę bez dokładnego przebadania. Nie pobiera krwi, nie osłuchuje klatki piersiowej, nie przepisuje żadnych lekarstw. Po wywiadzie środowiskowym lekarz, w zależności od danych jakie uzyskał, zaleca spokojny tryb życia, inną dietę, podjęcie aktywności zawodowej albo zaprzestanie niesatysfakcjonującej lub zbyt ciężkiej pracy. Zaleca konsultacje u psychologa lub psychiatry w poważniejszych przypadkach”- opisuje Podemska. Ból fizyczny bardzo często jest wynikiem stałego napięcia psychicznego, jakie towarzyszy nam w pokonywaniu trudów życia na emigracji. Depresja jest reakcją na stres, który pojawia się w wyniku intensywnego wysiłku fizycznego i psychicznego. Takim wysiłkiem jest organizowanie życia na emigracji, próba odnalezienia swojego miejsca. Każdy z nas ma inny próg odporności, a piętrzące się problemy, niepowodzenia po kolei pokonują kolejne tamy ochronne w naszej psychice. Być może nie doszłoby do wielu tragedii, gdyby zarówno ci wyjeżdżający, jak i ich najbliżsi, którzy zostają w Polsce, zdali sobie sprawę z ceny, jaką musi zapłacić emigrant. Jak ostrzega Rene Dubos w książce Człowiek, środowisko, adaptacja : „emigranci stają w obliczu niemal wszystkich opisywanych w psychologii trudnych sytuacji, od zakłócenia normalnego dotąd trybu życia, zagrożenia swej zawodowej pozycji w nowym kraju, po szeroko rozumianą deprywację”. Takie zmiany nie pozostają bez wpływu na psychikę człowieka i prowadzą nie tylko do depresji czy innych rodzajów psychoz, ale także rozmaitych rodzajów nerwic, schizofrenii. A czasami wystarczyłaby sumienna „spowiedź” przed terapeutą. Wyrzucenie z siebie nagromadzonych żali, niespełnienia i strachu. Lekarz nie tylko obiektywniej jest w stanie ocenić naszą sytuację, ale pomóc również przejść przez okres żałoby za utraconą ojczyzną i docenić to, co oferuje nam emigracja. - Zacząć trzeba od przyznania się przed samym sobą i najbliższymi, że problem istnieje. Kolejnym ważnym etapem jest zrozumienie, że dezintegracyjny proces, któremu jest się poddanym, a który wyraża się kryzysami tożsamości, porozumiewania się i systemu wartości, jest nieunikniony i normalny, a jego brak byłby nienaturalny. Następnie należy uznać, że zmiana jest możliwa, czyli problem możliwy do pokonania. Trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że nie da się zmienić ani otaczającej nas rzeczywistości, ani ludzi, z którymi przyszło nam żyć, ale że możemy zmienić siebie. Następny krok, to pogodzenie się z tym, że dokonanie zmiany wymaga determinacji i cierpliwości, i polega na pozytywnym, integracyjnym przystosowaniu się do nowej rzeczywistości, ale bez wyrzekania się najcenniejszych dla nas duchowych i etycznych wartości, które ukształtowały się przed wyemigrowaniem. Istotne jest tu zrozumienie, że pozyskanie nowego zwykle wiąże się z utratą starego. Trzeba pogodzić się z tym, że nie można tortu i mieć i go zjeść - tłumaczy profesor Wróbel. Nam wypada uwierzyć mu na słowo. Cytaty w tekście pochodzą z książek: Teresy Podemskiej, „Czym naprawdę jest emigracja?”, prof. Janusza Wróbla, „Emigracja musi boleć”, Krystyny Piotrowskiej- Breger, „Ameryka to nie tak miało być”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VERMONT
Ja mieszkam w Stanach b.dlugo. Najpierw jezdzilam co dziennie na lotnisko patrzec na samoloty odlatujace do Europy. Po roku ,maz nie mogl na to patrzec . Zapakowalismy sie i pojechalismy odwiedzic Polske. Ja przez ten rok zmienilam sie strasznie , zrozumialam mnostwo , zobaczylam i dotknelam "normalnosci ". A tu w Polsce ten san marazm. I to niedowierzanie : no juz tylko nie mow ,ze w Ameryce tak jest. Oczywiste dla mnie rzeczy byly dla nich wymyslaniem. A powiem wam do dobrego sie czlowiek szybko przywiazuje. Wyjezdzalam z Polski z ulga , ze wracam do domu . Odwiedzam Polske czasem .Juz nie tesknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jayla
po 3 latach siedzenia za oceanem pojechalam do Polski.. dobrze bylo wrocic , trudniej bylo wyjechac.... ryczalam jak glupia na okeciu i pozniej w samolocie... Sama emigracje oceniam dobrze.. na poczatku jest trudno - teskni sie.. pierwsze urodziny spedzone samotnie czy Swieta to wspominam nie za fajnie... zazdroszcze ludziom, ktorzy emigrowali do krajow europejskich.. macie blizej do Pl i mozecie sobie jechac nawet co miesiac ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kvall
Warto, jeśli w kraju nie trzyma Cie bliska rodzina, mieszkanie, facet, samochód, pies... etc. Jeżeli jesteś zżyta z rodziną to będzie Ci ciężko. Jeżeli masz w PL bliskich przyjaciół - takich prawdziwie szczerych i oddanych to bedzie Ci ciężko. Jeśli masz męża, a On dobrą pracę w ojczyźnie, to na pewno bęcie Ci ciężko. I tak można wymieniać bez końca. Jeśli jesteś osoba otwartą i odważną, przyzwyczaisz się. Jeśli masz szansę na godziwą pracę poza krajem to pakuj walizy. Zawsze możesz wyjechać na krótko - tak jak ja (2 lata) i przekonać się na własnej skórze czy to Ci odpowiada. Wszystko też zależy od tego DLACZEGO chcesz wyjechać - dla kasy, dla pracy, dla poznania świata...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Romulka
Ja emigrowalam rok temu....za glosem serca glownie, teraz mam w holandii prace w ktorej sie spelniam, milosc o ktorej marzylam, swoj pierwszy wlasny dom i niezaleznosc. Czasem jest ciezko, zwlaszcza gdy wracam z polski, ale po kilku dniach to mija, najbardziej brak mi przyjaciol zostawionych w polsce, choc otaczaja mnie tu zyczliwi i kochani ludzie:) Ja swojej decyzji nie zaluje.... zawsze mozna wrocic do kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marekkk..
podbijam temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giinnniaz worsow
a aj tesknie, mimo wszystko tesknie za 4 porami roku za wiosna mmmmmmmmmmmmmm najpiekniesza w pl, woda powietrze , tesknie strasznie ale wrocic nie moge:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frezer
Ja nie zaluje. To sa najciekawsze lata mojego zycia, ktore w Polsce bylo nudne i monotonne. Codziennie te same twarze, ktore wiedzialy o tobie wszystko, jak to w malych miasteczkach na ogol bywa. Zmiana otoczenia i mentalnosci ludzi jacy sa dookola mnie robi duza roznice. Przez te 4 lata poznalem wiecej ludzi niz przez cale moje wczesniejsze zycie w PL. Pewnie dlatego, ze pracowalem i pracuje w takich miejscach, gdzie jest bardzo duzo ludzi, odchodza, przychodza. Co wazne byli i sa to ludzie z roznych stron swiata, z roznymi pogladami, wyznaniami i charakterami. Do tego wydarzenia z gatunku rozrywki w tym swietne koncerty/festiwale w ktorych mialem okazje tutaj uczestniczyc i ktore zapadly mi na dlugo w pamiec. To w UK, po raz pierwszy zobaczylem na zywo swoj ulubiony od wielu lat zespol. Tutaj mam szanse rozwijac swoj angielski, ktory w Polsce, niepraktykowany niechybnie ''umarlby'' smiercia naturalna. UK zmienia czlowieka i jego poglady na zycie, zwlaszcza jesli ktos wyjechal z malego miasta w Polsce. Tutaj mam gdzies co ludzie moga myslec na moj temat. Mieszkajac w Polsce nie zwraca sie uwagi na wiele rzeczy, ktore nie sa normalne, bo czlowiek sie do nich przyzwyczaja i nie ma pojecia, ze moze byc inaczej. Dopiero wyjazd za granice otwiera oczy na wiele spraw i powoduje, ze stajemy sie krytyczni wobec otoczenia. Nagle spozniajace sie, powolne i brudne polskie pociagi zaczynaja nam przeszkadzac, ekspedientka w sklepie traktuje nas jak intruza lub (o zgrozo) potencjalnego zlodzieja, do tego ''zebrze'' od nas przy kasie o drobne tlumaczac sie, ze nie ma jak wydac. W tym momencie taki czlowiek, ktory przyjechal w odwiedziny do PL zaczyna wszystko porownywac. Wlacza mu sie w glowie taka ''porownywarka'' tego co jest tu, w Polsce (a wlasciwie czego nie ma) z tym co jest w UK. Okazuje sie, ze wiekszosc tego co jest za granica, to raptem standard, norma, nic nadzwyczajnego ale skad Polak mieszkajacy cale zycie w Polsce moze wiedziec, ze na zachodzie wiele rzeczy wyglada inaczej. On juz przywykl do tego, co jest wokol niego, bo nie mial stycznosci z zachodem. Kto raz wyjedzie na zachod ten juz zawsze bedzie porownywal z nim Polske. Obserwuje to tez u swojego znajomego z Austrii, ktory ma dokladnie te same odczucia i wnerwia go wiele rzeczy gdy tylko jest w Polsce. Jak bedzie dalej, tego nie wiem ale poki co Polska jest na ostatnim miejscu mojej listy krajow, do ktorych chcialbym pojechac i sie osiedlic. Jesli nie UK, to mysle o innym kraju anglojezycznym. Dlatego mysle, ze warto sie postarac o brytyjski paszport, ktory otwiera nam drzwi do tych bardziej odleglych krajow anglojezycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie zaluje......
ale ja od zawsze :D chcialam z Polski wyjechac. Dusze sie tam, dusi mnie polska mentalnosc, szarzyzna zycia i ogolny marazm. Zawsze sie zle czulam w Polsce, szczesliwa jestem mieszkajac poza krajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój kumpel wyjechał po czym przyjechał na chwile i stwierdził że jednak nie jest tak kolorowo jak to wszyscy piszą... Ale jak będę zmuszony wyjechać to wyjadę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie żałuje. 2 lata w Anglii, teraz 2,5 roku w Szwajcarii. O Polsce zapomniałem, Anglia jest dla mnie domem, bo tam mam rodziców ;-) Nie wiem jak sie tu moje losy potoczą, chodzi mi o pozwolenie na pobyt i prace, ale z własnej woli na pewno sie stad nie wyprowadzce ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, ja nie wyemigrowalam, ale mam w najblizszej rodzinie osoby, ktore to zrobily. Przezywalam wraz z nimi ich wzloty i upadki. Latwiej bylo tym, ktorzy wczesniej znali jezyk kraju, do ktorego wyjechali. WSZYSCY decyzje o wyjezdzie podjeli z powodow ekonomicznych, bo pomimo dobrego wyksztalcenia jakie zdobyli w Polsce nie mieli szans na prace za godne pieniadze. Oni z tego powodu w ojczyznie czuli sie jak ludzie II kategorii, a nawet zupelnie niepotrzebni, bo nie mieli zadnych ofert pracy. Po wyjezdzie do pracy w Wielkiej BRYTANII, inni do Niemiec na poczatku pobytu tesknili i to bardzo, ale internet, telefony i mozliwosc przyjazdu na swieta i urlopy lagodzil ten bol. Teraz po paru latach coraz rzadziej przyjezdzaja, wola urlop spedzac w "cieplych krajach", stac ich na to zeby zwiedzac swiat i zyc na takim poziomie jaki w Polsce bylby nierealny. Coraz rzadziej slysze, ze kiedys tu wroca. Tam za granica maja teraz swoje domy, rodziny i towarzystwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aparat007
@Seńiorita - do Danii, lecisz? Tam przeciez tam jest wiecje Muslimow niz w innych krajach, ponoc juz tam nawet nie obchdzaa swiat BN przez tych zjebow. Zastanopw sie bo Dania mi za dobrz enie wyglada:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocha nie kocha o to jest pyta
ja zaluje ze mnie rodzice wywiezli z PL :/ NIE LUBIE ANGLI - chociaz mieszkam tutaj juz 10 lat nie lubie tego kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@aparat Nie pisz tak, bo zaraz przyjdzie azjatycka zdzirka i ci powie, że jesteś rasistą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
różnie każdy pisze, ja wyjechałam z rodziną rok temu do Danii,zmusiła nas sytuacja finansowa,i nie jest tak kolorowo ,wiadomo kasy trochę więcej niż w Polsce ale mniej niż tutaj Duńczycy zarabiają ,też czasami brakuje bo życie i opłaty masakra ,drożyzna ,no ale trochę lepiej niż w Polsce dzieci chodzą do szkoły ja siedzę w domu ,mąż pracuje ,na dzień dzisiejszy na pracę szans nie mam bo nie znam języka i lipa ,żadnych Polaków w okolicy nie ma a jak są to się nie przyznają ,ja osobiście żałuję że wyjechałam myślę o powrocie do kraju wiem że tam beznadzieja ale tutaj dłużej nie wytrzymam,tęsknię za rodziną znajomymi,za każdym razem jak mamy jechać do Polski całą noc nie śpię ,nie mogę się doczekać ,jestem szczęśliwa ,a jak mamy wyjeżdżać z Polski jestem smutna ryczę w ogóle się nie odzywam ,to moje uczucie ,bo znam ludzi którzy wyjechali z kraju i nie żałują są zadowoleni i nie wracają do Polski.ja do tej grupy nie należę ,więc każdy musi sam podjąć decyzję i nie słuchać rad ,które są czasami mylne .wiem że w Niemczech jest niby dużo lepiej dużo Polaków życie tańsze opłaty też ,więc zastanawiam się albo do Niemiec się przeprowadzić ,albo do Polski bo w Danii ja siebie nie widzę .Życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkalam w kilku krajach
glownie z powodu tego, ze kocham poznawac rozne kultury, lubie sie uczyc jezykow. Pieniade byly zawsze oddatkiem jedynie. Pierwszy moj wyjazd (mialam 19 lat) wspominam z poczatku zle. Plakalam, tesknilam, bylo mi zle, ale z czasem zrozumialam, ze tajemnica do dobrego zycia w innym kraju jest wtopienie sie w otoczenie i proba poznania zycia w danym kraju. tak mnie to wciagnelo, ze po studiach podrozowalam dalej, wakacje swoja droga, ale zawsze gdzies sie przenosze po roku:) Dzieki temu poznalam wielu ludzi, nabylam doswiadczenia zyciowego i nie tylko, obecnie mowie dobrze (bo perfekcyjnie to chyba tylko po polsku ;) ) w 5 jezykach. W Polsce tez pracowalam i wcale zle nie mialam, ale siedzenie w jednym kraju to nie dla mnie teraz. Oczywiscie na emeryture wracam do kraju:D Bo Polska jest dla mnie najlepszym krajem:P jednak poki mam zdrowie i jestem jako tako zaradna to planuje jeszcze pomieszkac w innych krajach. W przyszlym roku mam zamiar mieszkac w Australii, a potem marze o Brazylii, ale zobaczymy jak bedzie. Niestety emigracja nie jest dla kazdego, sa ludzie nieprzystosowani kopmletnie do zycia na obczyznie jak moim zdaniem pani, ktora napisala post wyzej. Tak naprawde nie wazne czy bedzie w Niemczech czy Danii bo wszedzie bedzie jej zle. Kluczem do udanego zycia za granica jest nauka jezyka i chec poznania kultury, jesli zas zamyka sie w domu i teskni za Polska to za granica nie ma czego szukac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie żałujemy. Jedyne, czego nam żal, to że nie zrobiliśmy tego wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanalla
slonko ja zaluje ze nie zrobilam tego wczesniej o 5 lata tak tylko stracilam kupe pieniedzy na studia i itrzymanir potem praca za 1300zl mam dzis 36lat i dopiero zbiram na mieszkanie mam juz na pol:) a dzieki temu ze wyjechalam , tak bym dalej gnila an syancji wpierdalajac suchy chleb bo i tak bylo po oplaceniu rachunkow, dzis zyje stac mnie na wszystko i nie zaluje wyjazdy a dodam ze pracuje fizycznie, urlpy dodatki kasa za wszystko o nic sie nie prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie żałuję. Wyjechałam do pewnego zachodniego kraju 12 lat temu - polska jeszcze w Unii nie była. Przed 3 laty wróciłam z balastem - mąż i 2 dzieci. Nie jest łatwo, ale za granicą też do koryta nie dokładają. Pracujemy ciężko, ale efekty widoczne,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na paszporcie niemieckim
wróciłem do kraju po 3 letnich saksach i dopiero tu żyję jak pączek w maśle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tam ojczyzna , gdzie pieniadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bawarska
Ja również żałuję, że nie wyjechałam 2004r. gdy wszyscy znajomi się pakowali. Też zaczynam od początku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do mieszkalam w kilku krajach- zgadzam sie z Toba, jak ktos ma takie negatywne nastawienie to nigdzie mu sie nie bedzie podobalo. A tymbardziej jak jest leniem smierdzacym. Kobita pisze, ze jest w Danii od roku i jezyka nie zna. Po pierwsze angielski to podstawa chyba kazdego wyjazdu. Po drugie w Danii kazdy dostaje zaproszenie do szkoly, gdzie za darmo uczy sie dunskiego, ale warunek jeden- checi. Co sie dziwic, ze jej zle, skoro uczyc sie nie chce, a wiadomo, ze nikt tu po polsku nie mowi, wiedziala na co sie pisze, wiec mogla sie poduczyc nawet tego angielskiego przed wyjazdem a nie teraz siedzi zamknieta w domu i smeci. A to co ktos tam wyzej napisal, to prawda, jest duzo ciapatych, ale swieta Bozego narodzenia sa normalnie obchodzone. Ludzie ktorzy nigdy nigdzie nie wyjechali nie zrozumieja ile traca. Sa tak przyzwyczajeni do swoich nawykow, zycia, ze tak jak ktos wyzej napisal, mysla ze takie zycieto norma, ale w rzeczywistosci nie wiedz ile traca. Ilu ludzi mozna poznac, zobaczyc, zrobic. Przez 1 miesiac dzieje sie tyle co w Polsce przez rok. I nie warto myslec ciagle o tym co sie zostawilo w kraju, znajomych itd bo zycie jest za krotkie, zeby trzymac sie tylko tych samych ludzi, swiat jest wielki i nie ogranicza sie tylko do 1 miasta w Polsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze cos do baby, ktora narzeka, ze w Danii drogo, to smieszne jezeli ktos porownuje ceny do Polskich. Przy tytejszych zarobkach ceny jedzenia itd nie sa wcale takie wysokie, nawet zarabiajac najnizsza stawke zawsze jeszcze zostaje kasa, ktora mozna odlozyc, jest tez kwestia gospodarnosci, jezeli ktos nie potrafi- nigdy nie bedzie miec wystarczajacej kwoty i zawsze bedzie mu brakowac. Poza tym jak baba siedzi od roku na 4 literach a rodzina 4 osobowa to tez nie dziwne, ze narzeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyjechalam w styczniu 2000 roku, mialam 19 lat. Mieszkalam we Wloszech przez okolo 10, w sumie dalej tam mieszkam. 5 lat temu przyjechalm do Stanow ale to bylo nie na stale, cztery miesiace pozniej przerwa itp. Od trzech lat siedze bez przerwy. Stany Zjednoczone sa h*joweweeeeee. Obalimy ten mit wreszcie jak tu jest pieknie??????? Jednak daja wiele mozliwosci. Kocham Wlochy i bardzo bardzo tesknie. Za Polska tez tesknie. Czasami rozmawiam z ludzmi i sobie opowiadamy o codziennosci. Miesiac temu bylam w odwiedzinach w Polsce. Ta codziennosc, ktora wydawala mi sie podobna do mojej to tylko iluzja. Ludzie oszczedzaja , nie wychodza na kolacje, nie kupuja sobie ciuchow jakie im sie podobaja ...zawsze patrza na cene, samochod maja ale oszczedzaja na benzynie. To nie dla mnie. Mi nalezy sie wszystko. Z ulga wyjezdzalam. Jednak co mi sie podobalo to ze Polska nie ma czego zazdroscic innym krajom, jesli chodzi o krajobrazy czy miasta. Sa fajne lokale, uwielbialam karczmy, a moj maz, taki zawsze wybrzydzajacy zakochal sie w Polsce i o dziwo w polskim jedzenieu. Non stop cos wpierdalam , i upasl sie jak swinia w Polsce...zart.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×