Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nieszczęśliwa i zagubiona

Czy to takie dziwne, że...

Polecane posty

Gość Nieszczęśliwa i zagubiona

... boję się zranienia, zaangażowania, bliskości? Że mam przed oczami różne scenariusze, w tym zdradę lub chorobę? Że nie chcę cierpieć i bać się o to, by inna kobieta nie zabrała mi tego, co będzie dla mnie wszystkim? Że pragnę normalnego związku, do grobowej deski? Że nie interesuje mnie dzisiejszy, brutalny i egoistyczny świat, oparty na totalnym zezwierzęceniu, a tłumaczony i ubierany w piękne słowa typu: "bo żyje się raz", "wszyscy zdradzają, taka już natura ludzka"? Dlaczego tak wielu mądrych, spokojnych i dobrych ludzi boi się tego samego? Nie chcę uciekać w pusty i nic nie warty seks. Chcę, pragnę i potrzebuję stabilności, bezpieczeństwa, spokoju, dobra. Nie chcę brutalności, grania na uczuciach. Nie chcę cierpieć, bać się, że zostanę sama. Pragnienie miłości kłóci się z ogromnym strachem przed odrzuceniem, zdradą. Coraz bardziej przeraża mnie ilość zła i krzywd, które jest w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi ten, który "kocha". Boję się, że moje zaufanie zostanie nadwyrężone. Boję się miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tylko Ty masz taki stan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośnormalny25
Akurat ten strach jest normalny, zwłaszcza że teraz tak jak napisałaś większość, na szczęście nie wszyscy ale spora większość zachowuje się jak zwierzęta, zero zasad, granic. To jak teraz ludzie się traktują daje wiele do życzenia. Mimo wszystko jeżeli potrzebujesz tych rzeczy które wymieniłaś powinnaś zaryzykować, ja też pewnie niebawem zaryzykuję. Wiesz poznajesz kogoś z czasem i widzisz na czym mu zależy, do czego może się posunąć, najważniejsze to mieć oczy szeroko otwarte, jeżeli będziesz przekonana co do tej osoby wtedy możesz odważyć się na coś więcej. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Jestem zdania, że każdy z nas chce kochać i być kochanym, ale przez rany z przeszłości/toksycznych rodziców/burzliwe poprzednie związki boi się nawiązywać jakiekolwiek głębsze relacje z drugim człowiekiem. Stąd te ucieczki w seks bez zobowiązań, zdrady. Byleby szybko i mocno zaspokoić swoje potrzeby. A potem albo ma się "moralniaka", albo jest się nieszczęśliwym jeszcze bardziej. Osobiście nie wierzę w to, że można oddzielić seks od uczuć. Przynajmniej-wśród ludzi. Szkoda, że tak wielu ludzi nosi w sobie ból i rany, stąd uciekają w świat taniego, szybkiego seksu. Ja tak nie chcę. Nigdy tak nie chciałam. Dla mnie uczucia drugiego człowieka, to świętość. Nie chciałabym przysparzać kolejnych blizn osobie, z którą byłabym blisko. Owszem, niekiedy miłość musi się zakończyć, ale to wszystko musi mieć jakiś porządek. Czytając wpisy Użytkowników tego forum, zastanawiam się, dokąd ten świat zmierza. Domyślam się, że wiele wpisów jest tylko po to, by sprowokować, ale są takie, które naprawdę pozbawiają ten świat ładu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośnormalny25
Serio patrząc na osoby bawiące się "świetnie" bez zobowiązań chcą kochać? W życiu bym tak nie pomyślał. Taka osoba nie potrafi kochać, przysporzy tylko masę bólu drugiej osobie. Ktoś normalny całe życie zachowuje się dobrze, bez względu na to czy ma kogoś czy nie, widzę zresztą to po sobie. Ładu niestety już od jakiegoś czasu na tym świecie nie ma. Olewają granice, zasady, odpowiedzialność, pokazują tylko swoją ubogą prawdziwą zwierzęcą naturę. Niby mamy solidnie rozbudowany mózg ale patrząc na większość mam wrażenie że nie potrafią go używać... z drugiej strony to plus, szukając drugiej połówki jest owszem ciężej bo kiedyś ludzie byli bardziej normalni ale przynajmniej w miarę szybko jesteśmy w stanie odrzucić osoby które totalnie nas nie interesują :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaak...w dzisiejszym swiecie to nie tylko "dziwactwo", bez mala choroba psychiczna. No coz autorko,byc moze obie jestesmy po prostu nienormalne:). Tez nie chce jak Ty i nawet nie zamierzam probowac inaczej , ja patrze na swiat po prostu inaczej. Nie wiem czy znajde odpowiedniego czlowieka...moze nie. Balam sie cale zycie,ale jak gosc wyzej-odwaze sie zaryzykowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Będę nadal obstawać przy tym, że każdy chce kochać i być kochanym, bez wyjątku. Nawet najgorszy ... (piii). Bo często bywa tak, że to nie jego wina, że właśnie jest tym ... (piii). Przeszłość, osoby, którymi się otaczaliśmy i otaczamy-to wszystko ma wpływ na psychikę drugiego człowieka. Ja sama nie miałam łatwego życia, ale wiem, że nie chcę go powielać i niszczyć rozum oraz życiowe wartości drugiemu. Każdy posiada w sobie dobre i złe cechy. A że żyjemy w coraz głupszym świecie, to i ludzie głupieją. Dawniej tego typu rzeczy byłyby nie do pomyślenia. A jeśli były-starano się to zachować dla siebie, bo każdy wiedział, co może go spotkać ze strony innych. I tu też dochodzi jeszcze jedna kwestia: myślę, że każdy z nas boi się opinii innych. Z różnym natężeniem. Ale każdy chce być dobrze postrzegany. A jak coś powie lub zrobi złego, to broni tego zawzięcie, twierdząc, że "każdy niech lepiej zajmie się swoim życiem". Niestety, a może stety, powinno być tak, jak w powiedzeniu: "Porządek trzyma świat, a ludzi-bat".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiesz co, ja sie tego wyzbylam. Oczywiscie licze sie ze zdaniem innych ludzi,ale uwazam tylko na to czy czuje sie sama ze soba dobrze i kogos nie krzywdze. Gwizdze na to co mysla inni. Oni maja tak, ja mam inaczej. Czy kazdy chce kochac? Moim zdaniem nie. Istnieja ludzie,ktorzy naprawde nie wiedza co to znaczy. Kompensuja to sobie,szukaja,ale nie wiedza co to znaczy i nie potrafia tego dac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Najważniejsze, to trwać w swoich opiniach. Być wiernym swoim ideałom. Nie bać się mówić głośno tego, co się myśli. Cieszy fakt, że jest Nas więcej. Nas, (Nie)Normalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Równie dobrze można się zacząć być wychodzić z domu, bo można w każdej chwili wpaść pod samochód, można dostać nożem lub być pobitym na śmierć. Jeśli strach przejmuje kontrolę nad twoim życiem i z góry zakładasz najgorsze, to pozostaje mi tylko współczuć, bo nigdy żaden związek ci nie wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Oczywiście, egoizm jest też potrzebny, ale najważniejsze, by był on zdrowy. Trzeba umieć patrzeć na siebie, ale też i na drugiego człowieka. Ja dostałam wiele złego, ale nie chcę tego przekazywać dalej. Wolę dawać dobro i tak być zapamiętana. Niestety, szalejący świat stawia na inne wartości, dlatego egoizm kipi wszędzie. I jest to ten negatywny egoizm. Nie dziwię się, że wielu słabszych psychicznie nie wie, jak ma żyć. Albo żyje na skraju, gwałtownie. Żal mi, poniekąd, tych, którzy mają aż tak wypaczony obraz świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Strach jest i musi być obecny zawsze, w każdym aspekcie życia. Chyba tylko głupiec niczego się nie boi. Ale chodzi mi o odporność na ból. Z fizycznym można sobie poradzić, bo coś tam się weźmie i idzie się dalej. Najbardziej daje w kość ten psychiczny. Kiedy się wie, jakie było życie dawniej i kiedy trzeba teraz je wziąć za rogi. To trudne. A w chwili obecnej, gdzie ludzie gnają niemiłosiernie, ból ten jest totalnie zagłuszany przez brak poczucia stabilności, bliskości. I on się pogłębia. Ja nie chcę się bać, ale to jest silniejsze ode mnie. Chciałabym móc wszystko przewidzieć, ale tak się nie da. Ta niepewność o to, jak będzie wyglądał mój przyszły związek, jest bardzo kr***** Jednakże wiem, że nie zmienię siebie i swoich postanowień dla drugiego człowieka. Nie chcę się dopasowywać do ogółu. Mnie to nie kręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taa,,,,,ogół dopasuje sie do Ciebie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jednakże wiem, że nie zmienię siebie i swoich postanowień dla drugiego człowieka. Nie chcę się dopasowywać do ogółu. Mnie to nie kręci" Związek polega na kompromisach z obu stron, jezeli sadzisz inaczej to bedziesz sama do konca zycia, niestety :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Nie musi. I nawet nie chcę. Wystarczy, że wiem, że istnieją jeszcze na tym świecie podobnie myślący do mnie i że posiadają silne kręgosłupy moralne. I którzy boją się tego, co nie powinno być kojarzone ze strachem, a jednak, mimo wszystko, jest, bo dzisiejsze tempo świata nie pozwala cieszyć się w stu procentach wszystkim, co piękne. Mądry człowiek zawsze będzie czuł instynktownie, że robi źle. Pytanie, czy się zmieni na lepsze, czy pozostanie w tym bagnie, które zwie się "nowoczesnością" lub "wyzwoleniem". Gdy ma się mądrych i dobrych ludzi wokół, to można zdziałać cuda. Ale każdy ma wolną wolę. Ot, cała prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Chodziło mi o negatywne aspekty. Przykład: jeśli mój przyszły partner będzie brał narkotyki-wiem, że nie zwiedzie mnie na tę drogę. Jeśli będzie proponował mi seks w jakiejś niepojętej dla mnie konfiguracji-również mu podziękuję. Nie mam zamiaru robić wszystkiego, byleby zadowolić partnera, a sobie nie umiałabym później spojrzeć w twarz. Jeśli będę głęboko czuła, że coś jestem w stanie zrobić (co było, dotąd, nie do przejścia) zrobię to z miłą chęcią. Ale nic wbrew sobie. Myślę, że każdy tak ma, ale zgadza się "dla świętego spokoju" na różne dziwne rzeczy. A potem są opinie o kobietach, delikatnie pisząc, nieprzyjemne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Coraz bardziej przeraża mnie ilość zła i krzywd, które jest w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi ten, który "kocha". Boję się, że moje zaufanie zostanie nadwyrężone. Boję się miłości... " Autorko czyli co, nie chcesz żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Ależ oczywiście, że chcę żyć. I to jak najpełniej, najpiękniej. Z tym, że opisałam swój stan myśli, obserwując, co dzieje się dookoła. Wiem i wierzę, że miłość jest piękna. Byłam w kilku związkach, więc to nie tak, że nie wiem, o czym piszę. I nie były to żadne "kilkudniówki", ale długoletnie miłości. Zabrakło nam wtedy tej wiedzy, którą mamy teraz. Inne spojrzenie na świat, a i sami byliśmy młodzi. Młodsi, niż dzisiaj, hehehe. Miłość jest piękna, ale oboje ludzi musi iść w tym samym kierunku. Stąd te moje obawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko byłam jak ty... Myślałam, że spotkałam mężczyznę, który myśli w kategoriach wartości,a nie popędu... pokochałam go całą sobą, urodziłam mu dwoje dzieci, poświęciłam coś dużego dla nas jako rodziny, jako czegoś najważniejszego ... Dziś właśnie jestem z dziećmi, a on piep..y się na dyżurze z rezydentką(już przestał się z nią ukrywać).Życie mocno weryfikuje światopogląd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Właśnie tego się boję. Że oddam siebie drugiemu człowiekowi w stu procentach, a on to wykorzysta potem przeciwko mnie. Bo o swoją lojalność, wierność, oddanie nie muszę się martwić, wystawiać jej na próbę. Będąc w kilku związkach, zawsze byłam wierna. Zawsze. I piszę to z ręką na sercu. Owszem, miałam znajomych-mężczyzn, ale to były wyłącznie kumpelskie kontakty. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że nie powinno się oddawać całej siebie drugiemu człowiekowi, bo życie bywa przewrotne i lubi zaskakiwać. A im ból mniejszy, tym i lżej przechodzi się przez etap rozpadu związku. No, ale, z drugiej strony, jak można kochać kogoś na pół gwizdka? Nie rozumiem tego. Zawsze dawałam z siebie sto procent. Tyle, że mój wybuchowy, gwałtowny charakter nie pozwalał mi często racjonalnie myśleć, a dziś jest już po ptokach, jak to się mówi. Poza tym-moi byli także nie należeli do cichych i pokornych chłopców. Rozstania zawsze były pełne piorunów i grzmotów. Podobne charaktery lubią robić sobie na złość. Smutno czytać ostatni komentarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszukaj miłości platonicznej i nie oddawaj mu siebie aż będzie zakochany po uszy a wówczas zapowiedzi i ślub przed ołtarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smokopies
Do autorki tematu: aż nie mogę uwierzyć że naprawdę istniejesz. Tak fajnie i mądrze piszesz, tak dojrzale.Ktoś komu oddasz swe serce będzie cholernym szczęściarzem i powinien do Częstochowy ze swojego domu na kolanach zasuwać. A potem robić wszystko aby Cię nie stracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Miło widzieć, że mój temat nadal jest aktywny. Myślałam, że upadnie, stąd dopiero teraz odkryłam dwa nowe wpisy Zainteresowanych. Bardzo dziękuję ostatniemu Autorowi komentarza za tak miłe słowa skierowane w moją stronę. Cóż, piszę zgodnie z własnym sumieniem, przemyśleniami, wartościami. Ale to sympatyczne uczucie, kiedy się wie, że nie jestem sama, że są jeszcze wrażliwi i inteligentni ludzie. Jeśli chodzi o komentarz Poprzednika, to miłość platoniczną z ogromną chęcią zamieniłabym na tę prawdziwą, piękną. Niekoniecznie ze ślubem. Byleby była taka, jak opisuję to w powyższych komentarzach i głównym temacie. Nie sztuką wziąć ślub. Sztuką jest wytrwać w wypowiedzianej przysiędze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z zakamarków pamięci wygrzebuję moje podobne myśli z czasów, gdy miałam 17 lat. Miałam kompleksy, nie miałam chłopaka, przyszłość widziałam nieróżowo. Na szczęście już po dwóch latach pojawił się on, przyszła miłość, mezalians jakoby, ale nie żałuję. I tak razem 31 lat, jest cudnie. Wymarz sobie dobrego kochającego męża i bądź szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Serdecznie dziękuję za piękne życzenia i poruszający opis. Życzę Wam, Waszemu związkowi, wszystkiego, co najlepsze. Cudownie jest marzyć o takiej miłości, a jeszcze piękniej, gdy ona się spełnia. Dziękuję za ciepłe słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Jeśli ktoś chce wypowiedzieć się jeszcze na ten temat-"podnoszę" go. Wierzę, że (w głębi duszy) wielu z Was myśli podobnie. Tylko, że jest to kwestią otwartości, charakteru, wrażliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja dwa posty powyżej. Aż tak różowo to może zawsze nie bywało ;))). Troszkę podkoloryzowalam pod publiczkę. Może i byłam nieszczęśliwa i zagubiona jako późna nastolatka, ale byłam też trzepnięta i postrzelona (w przerwach, gdy byłam dalej od lustra). Miałam też na szczęście normalną rodzinę, zwyczajnych rodziców. A potem stwierdziłam, że kompleksy won, tapeta na twarz, alleluja i do przodu. Moim zdaniem nie możesz się tak tytułować - nieszczęśliwa i zagubiona . Wyszczerzaj zęby do lustra, śmiej się nawet pod przymusem, przyciągaj zwyczajnych dobrych ludzi, przyciągaj szczęście, przeczytaj książkę Potęga podświadomości. A ponure myśli blokuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
O, cieszę się, że odpowiedziałaś ponownie na mój temat. Podoba mi się Twój styl wypowiedzi. Jest zabawny, ale i bardzo mądry. Jeśli chodzi o mój nick na tym forum, to dostosowałam go do potrzeb tematu. Gdy go założyłam, nie miałam zbyt dobrego humoru, ale nie zmienia to faktu, że i ja sama zmieniłam zdanie. Nic z tych rzeczy. Jeszcze raz bardzo dziękuję za tak fajny i mądry wpis. Jeśli chodzi o mnie, to już dawno "zakończyłam" swoje nastoletnie życie. Mam 25 lat. Czyli: ni to dużo, ni mało. Różnie to można rozpatrywać i pod różnym kątem. Faktem jest, że nie miałam różowego życia, ale to nie jest dobre miejsce na tego typu uzewnętrznianie się. Masz rację, że kompleksy, zaniżone poczucie własnej wartości, ludzie, jakimi się otaczamy, czy traumatyczne przeżycia budują nasze charaktery, poglądy. Ciężko jest się tego potem wyzbyć. To jest jak balast, krzyż. Niemniej jednak, to buduje także i człowieka, jego całokształt. Różni są ludzie. Dlatego też-mój temat polegał na "wykrzyczeniu" tego, co mnie boli, odrzuca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa i zagubiona
Dziękuję za ten link. Przyznam szczerze, że jeszcze go nie czytałam. Ale postaram się nadrobić zaległości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×