Roleta
Zarejestrowani-
Zawartość
190 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Jest ciężko. M zależy na mnie, ale zaproponował rozwód, jednak z powodu dziecka chce mieszkać razem rok, po roku chce żebyśmy kupili mi mieszkanie, samochód zostaje dla mnie. Powiedział, że być może w tym czasie uda się nam odbudować naszą rodzinę ale boi się jednocześnie że mi nie zaufa już nigdy. Bo ufal bezgranicznie. Trochę się zaczyna zamykać w sobie. Już tyle nie rozmawiamy. Ale jakoś funkcjonujemy, nawet seks między nami jest. Mówiłam mu, że choć to ja zdradziłam to nie dlatego że byłam szczęśliwa i spełniona tylko na odwrót. Obraził się i wyszedł wtedy. Ehhh nie mam już siły, na własne życzenie mam takie problemy...
-
Dziewczyny mój m już wie o moim romansie. Zobaczył coś co pisałam a czego nie powinien zobaczyć. Kilka dni (chyba 2) próbowałam kłamać że nie mam nikogo ale on nie wierzył. Jest bardzo bystry w sprawach internetowych, zresztą jak ktoś coś podejrzewa to bardzo łatwo jest sprawdzić w naszym telefonie co trzeba, czyli np. loginy do forów tak jak było w moim przypadku. W tym co przeczytał opisywałam że szczegółami wszystko, co jeszcze bardziej mnie pogrążało, nie było żadnych domysłów, tylko czarno na białym wszystko. Kolejnego dnia już czułam że dłużej nie dam rady kłamać ale jeszcze nie wiedziałam że on czytał tamte rzeczy. W końcu mu powiedziałam. Wszystko. Bardzo dużo rozmawialiśmy, nie odtrącił mnie, nie krzyczał nie robił pretensji. Bardzo go zraniłam, wbiłam nóż w plecy. Powiedział jednocześnie że bardzo mnie kocha, kochaliśmy się kilka razy prawie całą noc. ten seks był wspaniały. Teraz już rozumiem m Loli. Niektórzy pisali że ma ją w doopie, bo jak można wybaczyć zdradę, teraz już sama się przekonałam że nawet po takim ciosie, dojrzały mężczyzna który kocha to potrafi wybaczyć. Mało tego, mój m powiedział, że mój k skrzywdzil mnie bo teraz jestem w takiej sytuacji w jakiej jestem. Oczywiście była mowa że jak mogłam zaryzykować naszą rodzinę co jest oczywiste. Dużo rozmawiamy, jesteśmy blisko ale mówi o tym, że nie wie co będzie dalej, bo zaufanie do mnie które miał bezgraniczne już może nie wrócić. U nas w małżeństwie było źle od dłuższego czasu, on mnie zaniedbywał emocjonalnie, nie interesował się mna, nie rozmawialiśmy, nie starał się, było naprawdę źle. Ja już też nie wiem co czuję. Powiedziałam mu, że jeśli zdecyduje się że mną być mimo zdrady to nie będę się kajać przed nim, i że musi on również starać się odbudowywać ze mną nasze małżeństwo bo choć to ja jestem bardziej winna, to on też do tej zdrady niestety się przyczynił. Było mi po prostu źle i byłam nieszczęśliwa, glodna zainteresowania. Zastanawiam się czy poradzimy sobie sami z tym, czy konieczna będzie terapia małżeńska. Jak myślicie? Mój były k jeszcze nie wie, bo jest nieuchwytny obecnie a nie chce mu pisać, wolałabym porozmawiać i poinformować go o naszym końcu. Mój m też się wykazał duża dojrzałością bo na moją prośbę zgodził się nie informować jego żony. Mają dzieci i i nie jest potrzebne ich cierpienie. Choć wiem, że gdyby była odwrotna sytuacja to jego żona miała by mnie i moje dziecko w doopie i chciałaby mnie zniszczyć. Ale ja nie chcę jej i ich dzieci niszczyć. Nie chcę też niszczyć mimo wszystko życia byłego k. Mam szczęście na prawdę że mój m jest taki mimo wszystko rozsądny. Dziewczyny wiem że to trudne i niemal niemożliwe ale jeśli nie zakończycie swoich romansów, u was też kiedyś może się wydać i będziecie przeżywać bardzo trudne chwile jak ja teraz. Ale wiem jak to jest jak ktoś ostrzega, to myślimy że nie nie, u nas się nie wyda. A jednak.
-
Właśnie widzisz, jeszcze widzę jakąś nadzieję z m... on też, wczoraj dostałam od niego kwiaty, komplementował mnie. Jedziemy na wspólne wakacje za chwilę. K nic nie wie. Inaczej by było, otworzyła bym się przed nim, gdyby był fizycznie przy mnie, ale jak mamy te 30 minut czy godzinę dziennie na rozmowę telefoniczną to nie będę strzepic języka, zresztą nie lubię się tak użalać komuś, nie rozmawiam z nim o moim małżeństwie. On teraz jest a za chwilę może go nie być. Nie mam poczucia że jesteśmy "bratnimi duszami", raczej zależy nam na kontakcie ze sobą, ale oboje boimy się, żeby się nie wydało, bo raz na początku się wydało, drugi raz byłby już nie do przeskoczenia. Do zwierzeń z trudności małżeństwa mam przyjaciółkę. Z k nigdy nie będziemy razem, bo tego nie chcemy. Oczywiście marzymy o sobie, ale nikt z nas nie zamierza rezygnować z dotychczasowej wygody. On się za wiele nie zmienił, a przecież zostawiłam go lata temu dokładnie pamiętam z jakich powodów (nie zrobił nic złego, nie zawiódł mnie), nie pasował mi jego charakter. Teraz jakoś potrzebuję go, ale myślę że przez to że czuje się samotna w moim małżeństwie. Lola, nie mam przekonania do terapii małżeńskiej. Nie wiem skąd to u mnie. Nie korzystaliśmy.
-
Nie no teraz to mnie dopiero zaintrygowalas! Chcesz powiedzieć, że ten stan, ta "czarna dziura, pustka" jest dla ciebie uciążliwa? Jak ty to robisz, że w trudnych momentach nie odczuwasz emocji? Chce tak... Ja jestem emocjonalna, histeryczna, i boję się że k nie będzie... Ale u mnie, kontakt na odległość, to nie to samo...tak łatwo jest się odciąć... Z k mam kontakt. Oboje chcemy mieć że sobą ten kontakt. Moje małżeństwo się rozpada, poważnie. K nie jest przyczyną. Bardzo trudno mi ostatnio. Trudne decyzje przede mną niestety...
-
Hej Lola noooo, gdzie tam bez kontaktu z k... mamy kontakt, nie tak intensywny jak dawniej, grzeczny ale mamy...
-
Wiem limboska, nie obwiniam nikogo, trudno mi jest po prostu wyzbyć się tej flustracji... Chodzę ciągle nerwowa tak, jestem nieszczęśliwa. Nie pamiętam żebym była kiedykolwiek aż w takim kiepskim stanie. Dziewczyny ja prawie 3 miesiące wytrzymałam, nie odzywałam się do niego. I nie kusiło mnie wogole. On mi wysłał te życzenia, nie wiem po jaki choooj to zrobił, bo niestety odpisałam mu i czuję że to krok w tył... Czuję że on mną manipuluje, nie wiem mści się, pokazuje jak niewiele znacze, i upewnia się że nadal może mnie mieć nawet po kilku miesiącach ciszy, wystarczy że napisze... To jest straszne, czuję się okropnie
-
Tak limboska, dużo radości. Nasz romans był głównie emocjonalny, więc oparty na uczuciu a nie na seksie. To, że nie bzykalam się z nim kilka razy w tygodniu akurat uważam za plus, bo ciężko by mi było jednak moralnie trochę. To co robiłam to też oczywiście zdrada, ale jednak nie miał mojego ciała często, miał tylko raz, po którym ze stresu i szoku nie jadłam tydzień prawie nic, bo tak to przeżyłam. Poza tym, my byliśmy kiedyś razem, znałam go. Myślę, że nie umiałabym mieć romansu z kimś nowo poznanym. Nie wiesz, jak to wyglądało, więc nie zrozumiesz do końca. Ale masz rację, było też dużo czekania jak w każdym romansie, dużo niedopowiedzeń, co mnie męczyło strasznie, jego fochy, moje fochy, i w końcu brak porozumienia i koniec. Kanału nie odblokowalam Judyta, on napisal gdzie indziej te życzenia, tam gdzie miał tylko ostatni dostęp do mnie...
-
Ja też myślałam tak jak ty dopóki trwał mój romans i byłam na haju. Tylko ci się tak wydaje, ale przekonasz się dopiero jak się skończy u ciebie.
-
Dokładnie to samo myślę. Pójdę jednak o krok dalej. Za tym "niezdecydowaniem" loli kryje się moim zdaniem jakiś żal, że on jest wolny a jednak nie dąży do ułożenia sobie życia na poważnie z nią. To ją najbardziej boli. Bo on jako kochanek robi wszystko ok, pisze, reaguje na fochy, tęskni, spotykają się i to wogole luksus bo i na lunch wyjdą itp. Ale Lola jest mimo to niezadowolona, co kryje pod płaszczem " tak dobrze mi przy m" Dlatego co i rusz wspomina że musi to skończyć. Bo czuje że k wygodnie mieć kobietę z ekstra seksem, ale z doskoku. Nie taką, która z nim mieszka i jest zawsze. Ja ją rozumiem. Bo to nie jest tak, jak ona mówi że sama nie wie czego chce. Ona wie, tylko problem w tym że k nie robi żadnych zdecydowanych kroków, a teoretycznie mógłby. Też by mnie coś takiego wykańczało i rozechwiewalo emocjonalnie. Tylko z pozoru sytuacja jest idealna.
-
A ja trwam "dzielnie" w rzeczywistości bez k... Raz jest lepiej a raz gorzej. Dziś jest akurat gorzej. Wzięło mnie na tęsknoty... Jak mam jakieś ciekawe zajęcie to jest dobrze, jak spotykam się z przyjaciółmi też jest dobrze. Ale on siedzi mi w głowie niestety cały czas. To jest nieprawdopodobne. Ale dumna jestem z siebie, że daje radę, bo dawniej nie dawałam i zapominałam kto nosi spodnie w tej relacji. Jakbym miała to dalej ciągnąć to musiałabym zaakceptować że to nie ja rozdaje karty. A to chyba nie dla mnie, bo ja je lubię rozdawać. Mogłabym iść na kompromis, ale obopólny. Tylko. Koronawirus nam wszystko "ułatwia". Małżonkowie w domu, dzieci w domu. Super. Pełnia rodzinnego szczęścia.
-
O tak, idealnie to napisałaś z tą hierarchią. Ale ja już nie chcę być nawet na tym "chlubnym" drugim miejscu. Nie wiem, gdzieś tam zapomniałam o sobie po drodze. Mój m choć nie możemy się totalnie dogadać ostatnio podczas tej całej kwarantanny to jak tylko się położy obok wieczorem i się zbliży do mnie to jest normalnie gotowy wiecie o czym mówię także z tym u mnie nie ma najmniejszego problemu, ale są oczywiście inne. Lola czego ty tak naprawdę chcesz? Zostawiła byś m dla k? Tak szczerze?
-
O wow, ale z niego dyplomata, widać że ma doświadczenie oj jakbyśmy my, kobiety potrafiły wyłączyć te nasze emocje i potrafiły tak sprytnie się w tym romansie zachowywać... Dobrze mar że on taki jest, niezależnie od doświadczenia w tym temacie, bo dzięki jemu chłodnemu podejściu nie popełnicie żadnego błędu, on juz tego dopilnuje
-
No właśnie limboska, o to chodzi. On ma po to kochankę bo kochanka nie marudzi jak żona w domu i z nią jest tylko miło. Ma być w teorii. On będzie chciał tej relacji dopóki nie zacznie go męczyć. Bo dla niego dwie kobiety nie zadowolone z niego to za dużo.
-
Tak jak ci dziewczyny piszą, uważaj na takie właśnie słowa bo od tego się zaczyna. To są właśnie oczekiwania. Sama widzisz. Sytuacja kryzysowa, bo nie możecie się niespodziewanie zobaczyć a ciebie to właśnie już ugryzło. Jeśli będziesz powtarzać takie rzeczy to zacznie się psuć szybciej niż myślisz. Jemu to na pewno będzie ciążyć, możesz być pewna. U mnie było bardzo podobnie, też w pewnym momencie zaczęłam bardzo podobnie reagować, on zresztą też. Mnie to ciążyło, i jemu też. Nie idź tą drogą mar. Gdybyś była dla niego nr 1 to by z tobą był oficjalnie...
-
3 miesiące ale w trakcie mieliśmy tydzień kontakt, od ostatniej rozmowy ponad miesiąc